czwartek, 28 lipca 2016

Łukasz wnikliwie - 5.1 - połów ryb z Szymonem

Pewnego razu stał Jezus przy Jeziorze Genezarejskim, a tłum ludzi napierał na Niego, żeby słuchać Słowa Boga. Wtedy zobaczył On dwie łodzie, leżące przy brzegu. Rybacy odeszli już od nich i płukali sieci. Jezus wszedł do jednej z nich, należącej do Szymona, i poprosił go o oddalenie się nieco od brzegu. Potem usadowił się i rozpoczął nauczanie z łodzi.

A gdy zakończył mówić, powiedział do Szymona:
- Wypłyń gdzieś na głębię i zarzuć sieć na połów.
- Mistrzu - odpowiedział Szymon - męczyliśmy się całą noc i nic nie złowiliśmy. Ale na twoją prośbę zrobię to.
Tak też zrobili, po czym złowili tyle ryb, że sieć się rozdarła. Dali znak do pozostałych w drugiej łodzi, żeby przypłynęli i pomogli. A kiedy ci drudzy dopłynęli, to napełnili tymi rybami obie łodzie, i to do tego stopnia, że bliscy byli zatonięciu.

Kiedy Szymon Piotr to zobaczył, rzucił się Jezusowi do kolan i powiedział:
- Odejdź ode mnie, Panie, bo ja grzeszny człowiek jestem.
Bo z powodu tego połowu ogarnęło zdumienie jego i wszystkich, którzy z nim byli. Tak samo stało się z Jakubem i Janem, synami Zebedeusza, co łowili razem z Szymonem.

A do Szymona Jezus powiedział:
- Nie bądź taki lękliwy. Od teraz będziesz łowił ludzi.
Potem powiosłowali ku lądowi, opuścili łodzie i podążyli za Nim.

na podstawie: Łuk. 5,1...11

[dalej - TRĘDOWATY I SPARALIŻOWANY]
[wcześniej - JEZUS W KAFARNAUM]
[do początku]





niedziela, 24 lipca 2016

Robić to, co najlepsze

Wszedlszy do jednej lodzi, która nalezala do Szymona, poprosil go, zeby nieco odbil od brzegu. Potem usiadl i z lodzi nauczal tlumy.
Łuk. 5,3 BP

Krótka chwila refleksji. Jezus był cieślą - umiał się przecież posługiwać narzędziami. Był też na tyle władny, że potrafił uciszać burze na morzu. A gdyby chciał - czy nie zawezwałby całej armii aniołów do pomocy, jak to powiedział Piotrowi, gdy ten w Getsemane obciął ucho jednemu ze strażników?

Dlaczego więc nie wziął wioseł i nie odpłynął sam? Mógłby odpłynąć dokładnie tam, gdzie chciał, zamiast dawać Szymonowi wytyczne: trochę bardziej w prawo, trochę bliżej, trochę bardziej bokiem od słońca, etc. Nie przeszkadzałby mu, gdy ten musiał wypłukać swoje sieci po swojej pracy.

Tymczasem coś musi być, że Jezus użył Szymona, żeby ten sam wiosłował. Żeby ten zrobił jedną z tych rzeczy, którą potrafił najlepiej - wiosłować. Przy czym nie potrafię sobie wyobrazić, żeby wdawał się w szczegóły typu "bardziej w prawo, mniej od słońca". Po prostu poprosił go o odpłynięcie kawałek i przyjął to, co Szymon Mu zaoferował.

Coś musi być w tym, że Jezus używa ludzi, mimo że ci mają swoją własną pracę do wykonania. Pracę, z której się utrzymują. Że pomimo, że właściwe ze wszystkim doskonale poradziłby sobie sam - pozwala ludziom wykonać to, co potrafią robić najlepiej. A sam zajmuje się "tylko" resztą.







sobota, 23 lipca 2016

Siedem metod, aby być zwycięzcą dusz

SIEDEM WYPRÓBOWANYCH METOD, ABY BYĆ ZWYCIĘZCĄ DUSZ

[przetłumaczone z http://www.biblestudytools.com/bible-study/topical-studies/what-must-i-do-to-be-a-soul-winner-1341190.html z pewnymi modyfikacjami zawierającymi - moim zdaniem - lepsze rozwiązania lub lepsze sformułowania]

Jezus powiedział do swoich uczniów: Podążajcie za mną, a ja uczynię was rybakami ludzi (Mat. 4,19). Konkluzją tutaj jest to, że jeśli naprawdę idziemy śladami Jezusa, będziemy łowiącymi zwycięzcami dusz. Ostatnimi słowami Jezusa było: Idźcie i czyńcie uczniami wszystkie narody (Mat. 28,19). Chrześcijanie w Nowym Testamencie szli wszędzie, głosząc Słowo.

Jak więc ty i ja możemy być Jego efektywnymi naocznymi świadkami?

1. Poproś Boga o to, by dał Ci jakieś ewangeliczne przesłanie, jakieś Twoje własne motto, które mógłbyś przekazywać innym. Poproś Go, żeby pomógł ci zobaczyć świat takimi oczyma, jakimi On go widzi, i żeby położyć na Twoim sercu garść ludzi, za któryś mógłbyś się szczerze modlić. Potem módl się za nich każdego dnia. Trzymaj się tej listy i módl się o możliwość zdobycia tych dusz dla Jezusa.

2. Żyj zgodnie z chrześcijańskim trybem życia. Nie tylko przed tymi ludźmi, ale w ogóle, w twoich myślach, w twoim sercu. Jezus powiedział: Wy jesteście światłem tego świata... Tak niech zajaśnieje to wasze światło wobec ludzi, aby zobaczyli wasze dobre czyny i chwalili waszego Ojca w niebie (Mat. 5,14.16 PD). Żyjmy życiem odpowiednim dla uczciwej i autentycznej wiary. Wtedy, gdy inni nienawidzą innych - my musimy znaleźć wyrozumiałość, by ich kochać/miłować. I wybaczać, gdy inni chowają jakieś urazy. Musimy trwać w zaufaniu, gdy inni panikują. Musimy być szczerzy, gdy wszyscy inni dookoła manipulują faktami w imię dyplomacji czy osiągnięcia lepszego PR, lepszego wrażenia. Nie dlatego, żebyśmy mieli być perfekcyjni, bo tylko Jezus potrafił takim być, ale po to, by ciągle polepszać nasze standardy, wzrastać, czyniąc nasze chrześcijańskie życie dojrzałym, co inni mogliby dostrzec i wytworzyć w nich szacunek.

3. Buduj pomosty pomiędzy tobą a innymi. Kiedy już Bóg pokaże ci tych, którzy potrzebują Jezusa, próbuj budować relacje z nimi. Pamiętasz, jak Jezus przyszedł do domu Zacheusza, gdzie zebrało się wielu grzeszników? Podczas gdy my sami musimy być ostrożni w stawianiu nas samych w sytuacjach czy otoczeniu, które ściągnęłyby nas w dół, zdołowały, podobnie ostrożni musimy być w utrzymywaniu więzi z tymi osobami. Możliwe, że Jezus umieścił cię w twoim obecnym miejscu pracy czy szkole, aby zdobyć kogoś, kogo nie mógłby zdobyć używając kogoś innego?

4. Nauczaj Ewangelii. Naucz się poniższych wersetów biblijnych na pamięć i naucz się wymawiać je w naturalny sposób do tego stopnia, aż będziesz czuł się komfortowo wymawiając poniższe słowa do tych, którzy potrzebują Chrystusa:
Rzym. 3,23: Wszyscy bowiem zgrzeszyli i są pozbawieni chwały Boga (PD); Bo wszyscy zawinili, więc czują brak chwały Boga (NBG).
Rzym. 6,23: Zapłatą za grzech jest śmierć, natomiast darem łaski od Boga jest życie wieczne w Jezusie Pomazańcu, naszym Panu (PD).
Rzym. 5,8: Bóg natomiast okazal milosc swoja wobec nas przez to, ze Chrystus umarl za nas wtedy, gdy my bylismy jeszcze grzesznikami (BP).
Rzym. 10,9.10.13: Gdyż jeśli wyznasz przez usta swoje Pana Jezusa / jeśli przyznasz się twoimi ustami do Pana Jezusa, i uwierzysz w swoim sercu, że Bóg Go wzbudził z martwych - będziesz zbawiony/uratowany. Bo sercem wierzy się ku usprawiedliwieniu, a ustami wyznaje się ku zbawieniu. Bo każdy, kto wołałby imię Pana, będzie zbawiony/uratowany (PD).
1 Jana 5,1: Każdy, kto wierzy, że Jezus jest pomazańcem, jest zrodzony z Boga; każdy też, kto miłuje Tego, który zrodził, miłuje i Tego, który został zrodzony (PD).
1 Jana 5,13: To napisałem wam, wierzącym w imię Syna Bożego, żebyście wiedzieli, że macie życie wieczne i abyście nadal wierzyli w Jego imię (PD).

5. Wyczekuj okazji, żeby dzielić się Słowem Chrystusa. Piotr powiedział: Pana Boga natomiast uznawajcie za świętość w sercach waszych, z łagodnością i bojaźnią/szacunkiem gotowi do obrony/wytłumaczenia każdemu domagającemu się od was słowa/uzasadnienia (1 Piotr 3,15 PD).

6. Jeśli ta właściwa okazja nie przychodzi w sposób naturalny, stwórz ją sam. Czasami czekamy zbyt długo, wyczekując właściwego czasu, żeby zaprosić kogoś do kościoła albo podzielić się z nim ewangelią. Często przychodzi punkt, kiedy my sami - pełni modlitwy - musimy zapoczątkować temat i dać z siebie najlepsze, żeby wywrzeć na nich wrażenie, że potrzebują Jezusa. [Osobiście nie do końca się z tym zgadzam. To "Bóg daje pragnienie i wykonanie", Bóg też powoduje, że ludzie mają przygotowane serca i umysły na ewangelie. Bez tych moich przygód, które spowodowały, że zacząłem wierzyć, że ktoś tam w górze się mną opiekuje - nie zainteresowałbym się w ogóle duchowymi tematami - to były pierwsze kroki, którymi Bóg przygotował mnie na przyjęcie ewangelii. Tak samo ma każdy człowiek - w jego życiu wpierw dzieje się coś, co sprawia, że ma okazję zacząć wierzyć. I do takich ludzi kieruje nas Bóg. Bez tego przygotowania my sami możemy sobie tylko strzępić język. Wystarczy spojrzeć, jak wyglądała praca Jezusa - uzdrowił na przykład dziesięciu trędowatych, ale tylko jeden z nich zainteresowany był spotkaniem z Jezusem, żeby Mu podziękować. - przyp. wł.]

7. Zestaw te rezultaty z Bogiem. Jesteśmy odpowiedzialni za dzielenie się ewangelią, ale tylko Bóg może odmienić duszę. Kiedy już zrobiłeś najlepsze, co mogłeś, pozwól Jemu zrobić resztę. A jeśli kiedykolwiek poczujesz, że coś ci nie wyszło, pomyśl o uczniach Jezusa - byli niesforni, beznadziejni, niewiele rozumieli, ograniczeni swoim sposobem myślenia, w którym byli wychowani. Tymczasem to oni spowodowali rozprzestrzenienie się ewangelii.







piątek, 15 lipca 2016

Transfuzja krwi

TRANSFUZJA KRWI U ŚWIADKÓW JEHOWY

Czy mają rację Świadkowie Jehowy utrzymując, że przetaczanie krwi nie powinno mieć miejsca? Czy jest możliwe znalezienie racjonalnego uzasadnienia w Biblii dla takiej teorii? A co, jeśli transfuzja krwi może uratować życie, ale zasady religijne mówią, że tego nie wolno robić? Czy zrzec się wówczas religii, dla dobra drugiego człowieka, żeby on przeżył? Czy może utrzymywać swoje stanowisko, stając się dla otoczenia fanatykiem religijnym, poświęcając dla swojej wiary życie człowieka, życie swoje?

A co, jeśli dla Boga największą wartość ma nie to życie, tutaj, teraz, ale to, do którego dążymy? To życie wieczne? Zaczytujemy się przecież i powtarzamy przykłady do upojenia, pochodzące z Dziejów Apostolskich, gdzie za utrzymywanie swojego stanowiska zginął Szczepan. Dla swojego otoczenia stał się maniakiem religijnym. Chociaż z drugiej strony to zginął z rąk jeszcze większych religijnych maniaków. Ale dla innego przykładu - ten cały panteon świętych, w który wielu ludzi wierzy - połowa z nich to również tego rodzaju męczennicy. Jak to więc jest, że z jednej strony czci się kogoś, kto podjął takie decyzje, że dla swojego otoczenia stał się fanatykiem, że przedłożył swoje religijne wartości ponad to, co jest popularne u ogółu, a z drugiej strony tak łatwo potępia się Świadków Jehowy za nie pozwalanie na transfuzję krwi u przykładowo swoich dzieci? Przecież to ten sam system wartości, te same okoliczności.

Pamiętam z jednego z moich starych postów: [PRZEZ JEGO KREW], określenie "krew" może być jednoznaczne z określeniem duszy albo wręcz życia. Wspomniałem tam też, że krew nie była przez Żydów jedzona, natomiast każde mięso było z krwi dobrze czyszczone. Stąd jego koszerność. Ale czytając np. Ks. Kapłańską 10,18 natykamy się na historię, gdzie Bóg wspomniał, że dwóch synów Aarona powinno zjeść w świątyni mięso przyniesione jako ofiarę, w tym również i krew z tego mięsa. Zamiast tego oni to wszystko spalili, zgodnie z rytuałem. Wniosek - było coś w tych rytuałach, co dawało możliwość robienia wyjątków, albo co było niedostatecznie dobrze zinterpretowane przez człowieka, skoro Bóg wyraził swoje odmienne zdanie.

W Księdze Kapłańskiej 17 zapisanych zostało kilka zakazów związanych z krwią:

Kazdemu, kto z domu izraelskiego zarznie wolu albo owce, albo koze w obozie, albo poza obozem, a nie przyprowadzi ich do wejscia do Namiotu Zgromadzenia, aby je zlozyc w darze dla Pana przed przybytkiem Pana, poczytane to zostanie za przelanie krwi, bo przelal krew; czlowiek ten bedzie wytracony sposród swego ludu; dlatego wiec synowie izraelscy beda przyprowadzac swoje rzezne ofiary, które zarzynaja na polu, do Pana, do wejscia do Namiotu Zgromadzenia, do kaplana, i beda je zarzynali jako ofiary pojednania dla Pana. Kaplan pokropi krwia oltarz Pana u wejscia do Namiotu Zgromadzenia, a tluszcz spali jako won przyjemna dla Pana (Kapł. 17,3-6 BW). Przelanie krwi = zabicie kogoś. Szóste przykazanie, mam na myśli wersję biblijną, mówi: nie zamorduj (Wyj. 20,13 NBG). Bóg mówi o tym, by nie zabijać. Ale czy mówi coś o przelewaniu krwi?

By nie była przelewana niewinna krew wśród twej ziemi, którą WIEKUISTY, twój Bóg, oddaje ci w posiadanie i nie spadła na ciebie wina krwi (Powt. 19,10 NBG).

Wiadomo ci także, co uczynił Joab, syn Ceruji. Co uczynił dwóm dowódcom wojsk izraelskich – Abnerowi, synowi Nera i Amasie, synowi Ithry, których zamordował, przelewając wojenną krew w czasie pokoju (1 Król. 2,5 NBG).

Pieśń Asafa. Boże, do Twojego dziedzictwa wtargnęli poganie, znieważyli Twój święty Przybytek, przemienili Jeruszalaim w zwaliska. Zwłoki Twych sług wydali na żer ptactwu nieba, a cielesne natury Twych pobożnych wydali zwierzętom ziemi. Naokoło Jeruszalaim przelewali ich krew jak wodę i nie było komu pochować (Ps. 79,1-3 NBG).

I tak dalej, i tak dalej. Przelewanie krwi to mordowanie. Bóg najwidoczniej dopuszczał zabijanie podczas wojny, bo sam Izrael miał powiedziane, że ma iść i objąć ziemię kananejską, a narody tam mieszkające wytępić. Na tamte narody przyszedł czas, naskrobały sobie najwidoczniej tyle, że przyszedł czas je unicestwić. Tak samo, jak wyrzucamy/unicestwiamy stare części od samochodu, których używanie ciągle w silniku mogłoby grozić zatarciem całego silnika. Albo jak ta marchewka w lodówce, która już zaczęła się psuć zbyt długim leżeniem, i jeśli ją dalej trzymać - zgnilizną zarazi pozostałe owoce czy warzywa. Ale zabijanie podczas pokoju nie było przez Boga akceptowane. Czy też: przelewanie krwi. Ale jak widać - oznacza to to samo.

Kolejnym zakazem jest zakaz spożywania krwi. Gdyby tez którys z Izraelitów, albo z cudzoziemców osiadlych wsród was, spozyl jakas krew, wtedy Ja zwróce sie przeciw tej osobie i wyklucze ja z ludu. Albowiem zycie ciala jest we krwi: Ja wam ja dalem na oltarz, aby dokonac przeblagania za wasze winy; krew jest wiec przeblaganiem za zycie. Dlatego powiedzialem do synów Izraela: Nikomu z was nie wolno spozywac krwi, nie wolno jej tez spozywac cudzoziemcom osiadlym wsród was (Kapł. 17,10-12 BP). Dlatego Żydzi jedli koszerne mięso. Koszerne, czyli: Jeśli ktoś z synów Israela, albo z przychodniów, którzy mieszkają pośród nich, złowił zwierzynę, albo ptaka, którego można jeść wtedy wytoczy jego krew i pokryje ją ziemią (Kapł. 17,13 NBG). "Wytoczy", czyli - wg wersji z BP: pozwoli krwi spłynąć. Dlaczego mięso do spożycia musiało być bez krwi? Bo zycie wszelkiego ciala jest we krwi jego (Kapł. 17-14 BT). Albo, jak mówi BG: Bo dusza każdego ciała jest krew jego.

W tym znaczeniu krew nie występuje w Nowym Testamencie. Gdy mowa tam o krwi, zazwyczaj związane jest to krwią Jezusa albo przelewaniem krwi, albo jakimiś symbolami w Apokalipsie. Wyjątkiem tutaj jest dziewiąty i dziesiąty rozdział Listu do Hebrajczyków, gdzie mowa znowu o starych obrzędach żydowskich z krwią związanych, gdzie apostoł Paweł wskazuje na wyższość krwi Jezusa nad zaniesioną do świątyni krwią tych wszystkich zwierząt.

Czy w jakikolwiek sposób owe opisane wyżej przelewanie krwi ma związek z owym świadkowym zakazem transfuzji?

Jednym z tekstów*, który Świadkowie podają jako swój religijny powód dla tego zakazu, jest pochodzący z Dziejów Apostolskich przykaz: Bowiem Duchowi Świętemu oraz nam wydało się słuszne, aby nie kłaść na was żadnego większego ciężaru, oprócz tych koniecznych: Trzymania się z dala od rzeczy ofiarowanych wizerunkom, krwi, uduszonych zwierząt i od prostytucji (Dzieje 15,28-29 NBG). Prześledziwszy cały rozdział sytuację można nakreślić tak: pojawili się jacyś ludzie z tych nawróconych z judaizmu na nauki Jezusa, którzy zaczęli głosić, że oprócz uwierzenia w Państwo Boga muszą się też obrzezać, przestać jeść mięso z krwią (niekoszerne) i parę innych rzeczy, oczywistych dla kultury czy też religii żydowskiej. Aby rozstrzygnąć kwestię, na ile jest to prawda, apostołowie spotkali się wszyscy razem w jednym miejscu, w tym również i Paweł. Tam zarówno Piotr, a potem Jakub stwierdzili: Dlatego ja uważam, aby nie stawiać przeszkód tym z pogan, którzy się nawracają do Boga, ale napisać im, by się wstrzymywali od zanieczyszczeń/zmaz bożków / fałszywych bogów, prostytucji, uduszonego i krwi (Dzieje 15,19-20 PD). Angielskie określenie podane tutaj w Słowniku Stronga na "zanieczyszczenia/zmazy" to "ceremonial polution", czyli ceremonialne/rytualne zanieczyszczenie czy też zmaza nocna - bo takie jest drugie znaczenie słowa "polution". Nie sądzę tutaj, aby apostołowie chcieli zalecić nawróconym poganom, aby nie zanieczyszczali swoich starych bożków, skoro nie dbali o żadne świątynne bożki w ogóle, tak więc zalecenie to musiało dotyczyć rytualnego uprawiania masturbacji lub seksu w pogańskich świątyniach. W podobnym kontekście patrzyłbym tutaj na owe zalecone unikanie krwi - poganie nie mieli żadnego pojęcia o upuszczaniu krwi z mięsa, oni po prostu przynosili zwierzęta do świątyń i zabijali je, czyli przelewali krew. Myślę, że tę właśnie krew mieli tutaj apostołowie na myśli: aby ci nawróceni, którzy przyszli z pogan, nie musieli się obrzezywać, na stary wzór żydowski, ale wystarczające będzie, jeśli powstrzymają się od rytualnego seksu w swoich starych świątyniach, oraz od dalszego przelewania tam krwi - skoro, jak napisał później apostoł Paweł w Hebr. 9 i 10, krew (czy też życie?) Jezusa jest daleko świetniejsza na jakąkolwiek ofiarę, niż tych wszystkich zwierząt. I żeby powstrzymywali się też od uduszonego. Cokolwiek to znaczy.

Tak więc czy ten tekst z Dziejów 15,28-29 ma zastosowanie podczas transfuzji krwi? Uważam, że tak długo, dopóki transfuzja nie jest jakimś religijnym, pogańskim rytuałem, którego należałoby się wystrzegać - nie.

Nie uważam więc, by zakaz transfuzji krwi dotyczący Świadków Jehowy miał solidne podłoże w Biblii. Co więcej - po przestudiowaniu tego tematu wydaje mi się bardzo dziwne, że tak duży nacisk kładzie się na transfuzję, podczas gdy nie słyszałem nigdy, żeby ktokolwiek ze Świadków miałby jakikolwiek opór przed jedzeniem mięsa niekoszernego. Mięsa z krwią. Krwistego befsztyka. Bo w gruncie rzeczy, jeśli patrzeć na te biblijne wersety, to przede wszystkim mówią one o spożywaniu krwi, potem o przelewaniu, a nie przyjmowaniu w jakiś inny sposób.

Czy więc współczesny chrześcijanin powinien przystopować nieco z jedzeniem krwistych befsztyków? W odpowiedzi na to pytanie polecam lekturę Hebr. 9 i 10.

* - Źródło: https://www.jw.org/pl/świadkowie-jehowy/faq/świadkowie-jehowy-dlaczego-nie-przyjmują-transfuzji-krwi/







sobota, 2 lipca 2016

Apokalipsa 84 - Rada dla perfekcjonistów

Ponieważ zachowałeś To Słowo mojej wytrwałości, to i ja zachowam/ustrzegę Ciebie od godziny próby/doświadczenia, mającej przyjść na cały zamieszkały świat, aby doświadczyć/wypróbować zamieszkujących na tej ziemi. Oto przychodzę, trzymaj to, co masz, aby nikt nie odebrał twojego wieńca. Zwyciężającego uczynię filarem w świątyni mojego Boga - już z niej nie wyjdzie; i wypiszę na nim to imię Boga mojego, i nazwę miasta Boga mojego, nowego Jeruzalem / dziedzictwa pokoju (?), które (-y?) zjawia się z nieba od Boga mojego, a także moje nowe imię.
Obj. 3,10-12 PD

RADA DLA PERFEKCJONISTÓW

Perfekcjoniści to tacy ludzie, którzy chcieliby mieć wszystko dopięte na ostatni guzik, wszystko na glanc, idealnie czyste, proste, bez drobinki kurzu, skrzywienia, maleńkiej ryski... Posiadanie jakiegokolwiek zwierzęcia w domu, czy dziecka, dla takich ludzi to katorga. Dlaczego? Bo zawsze znajdzie się jakiś włos, malunek na ścianie, kupa na dywanie... Będąc perfekcjonistą trzeba się nauczyć dużo tolerancji dla niedociągnięć świata. Że nic nie jest idealne. Że zawsze coś jest krzywe/zarysowane, z drobinką kurzu gdzieś przy rancie.

W kwestiach duchowych perfekcjoniści mają jeszcze większy orzech do zgryzienia. Maleńkie niedociągnięcie w zasadach i następują niekończące się wyrzuty sumienia. Te wyrzuty są bardziej wyczerpujące niż świadomość owego niedociągnięcia.

Tymczasem Jezus mało rozmawiał z Ludźmi Idealnymi. Wręcz nie rozmawiał z nimi tak długo, dopóki mógł. Bo Ludzie Idealni, znając wiele zasad, i trzymając się ich aż do obłędu, sami wytykali Jezusowi, że się ich nie trzymał. Bo zasady mówiły: nie zrywać zboża w sabat. A Jezus nie zbeształ swoich uczniów, gdy ci szli przez jakieś obrośnięte zbożem pole, w SABAT, i beztrosko zrywali sobie kłosy i podjadali je. Bo jak to??? Przecież NIE MOŻNA!!!

Tak właśnie krzyczy dusza perfekcjonisty. NIE MOŻNA!!! Trzeba dopiero racjonalnie nad tym zapanować i wytłumaczyć logicznie samemu sobie, że zasady mówiące o sabacie dotyczą PRACY. Przykazania mówią, żeby w sabat nie pracować. Żydzi wyolbrzymili to do takiej postaci, że dla nich każde ruszenie ręką było już pracą. Idąc dalej: pościelenie sobie łóżka to już praca. Umycie twarzy to praca. Pokrojenie chleba to praca. Więc co robić w taki sabat? Nie myć się, nie jeść, albo żywić się sucharami, nie wychodzić, nie jeździć, spać na podłodze? Brzmi absurdalnie, ale tak właśnie brzmiały żydowskie zasady dotyczące tego, co wolno a czego nie wolno w sabat. Nie tylko zresztą odnośnie sabatu.

Tak więc jaki był sens owego zakazu zrywania? Biblia mówi o sabatnim zakazie zrywania, pasienia owiec, organizowania "dnia zakupów" w ten dzień etc. Może nie tyle zakazuje, co radzi: jeśli chcesz być z Bogiem, to te rzeczy odłóż na inne dni, dni pracy. W dzień odpoczynku odpocznij sobie od tego. Dzisiaj byłoby to: nie jedź w ten dzień do Reala czy Tesco, nie jedź do swojej pracy, czymkolwiek się zajmujesz: czy zrywasz w sadzie, czy stemplujesz w fabryce, czy klepiesz w klawiaturę gdzieś w biurze. Jeśli chcesz być w ten dzień z Bogiem, w dzień odpoczynku, który Bóg stworzył - odłóż pracę na bok. Odpocznij.

To samo się ma innych rzeczy. Tzw. "przykazanie" o sabacie to jedno z dziesięciu. Bardzo łatwo zapomnieć o każdym innym. Bardzo łatwo, w chwili rozgoryczenia, powiedzieć coś złego o koledze z pracy. Spojrzeć łakomym okiem na Rachel McAdams. Albo na nową Teslę na ulicy. Wiadomo - nikt od razu tego kolegi nie pójdzie zabić, nie pójdzie się z Rachel przespać albo ukraść Tesli, ale Jezus powiedział, że nawet myślenie o tym jest już w zasadzie przekroczeniem przykazań. Bo to, co się robi, wynika z myślenia. Jeśli się o czymś długo i często myśli, to staje się to łatwe do wykonania.

Dla perfekcjonisty to, co Jezus powiedział, to jeszcze gorsza rzecz niż owe przykazania. "Masakra, znowu o niej pomyślałem". I post przez tydzień. I zadręczanie się, bo podczas postu człowiek znowu pomyślał i o Rachel, i o tamtym koledze z pracy, że szlag by go trafił... I co, kolejny post? I dręczące wyrzuty sumienia? I tak w kółko?

Trzymaj to, co masz - mówi Jezus. Nie jeden raz zresztą. Każdy popełnia błędy, każdy musi mieć jakiś margines na to, że nikt ani nic nie jest idealne. Bóg wybacza. Moja żona wie o Rachel McAdams i mi wybacza. Choć też jest perfekcjonistką, tak samo jak ja. Ale nauczyliśmy się, jak dać sobie margines na drobne błędy, jak nie żyć pod presją wiecznych wyrzutów sumienia, wiecznej duchowej udręki.

Trzymaj to, co masz - jeśli jesteś perfekcjonistą, to prawdopodobnie masz za sobą ogrom pracy nad swoim charakterem, nad swoimi zasadami. Ale każde niedociągnięcie sprawia, że wciąż pracujesz więcej i więcej. Dobrze jest to robić, ale trzeba mieć balans pomiędzy tym a swoim psychicznym zdrowiem. Trzymaj to, co masz, to, co wypracowałeś do tej pory. Nie stresuj się detalami, marginalnymi błędami. Trzymaj to, co masz, dla mnie jesteś wystarczająco dobry. Trzymaj to, co masz, aby nikt nie odebrał twojego wieńca zwycięzcy.

[dalej - FILAR W ŚWIĄTYNI]
[wcześniej - ZWOLNIENI Z MATURY]
[do początku]