czwartek, 17 kwietnia 2014

Jak przezwyciężyć pokusę - cz. 2

Roman Chalupka 
kazanie pt. "Jak przezwyciężyć pokusę"

Jezus przechodził wszelką wielką próbę, a w ogrodach Getsemane miała miejsce ta największa, bezsprzecznie.

W Ewangelii Łukasza, rozdziale 22, wierszu 40 oraz 46 znajdujemy bardzo interesujące słowa: Kiedy przybyli na miejsce, powiedział im: Módlcie się, abyście nie ulegli pokusie. (...) I powiedział im: Czemu śpicie? Módlcie się, abyście nie ulegli pokusie (BP). To, co tu Jezus powiedział, jest bardzo ciekawe. Powiedział: Módlcie się, abyście nie ulegli pokusie. Abyście poradzili sobie z pokusą, gdy już przyjdzie.

A potem mówi: dlaczego śpicie? Wiecie, jak to było z uczniami? Najlepiej wyszło im dokładnie to, co i nam wyszłoby najlepiej, gdyby kazano nam się tak długo modlić - zasnęli. Każdy z nas to zna, prawda? Naprawdę pragniemy się długo modlić, ale w końcu zaczyna nas sen morzyć, nasze myśli nam uciekają, a potem nagle się budzimy w czasie tej modlitwy i myślimy: "Panie Boże, przepraszam". I zaczynam wszystko od początku, bo już nie wiemy, na którym wątku skończyliśmy i zasnęliśmy. Znamy to, prawda? Tak, to jest nasz problem.

Ale Jezus powiedział: Dlaczego śpicie? Wstańcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie. Jezus dwukrotnie powtarza im to samo. Modlitwa - jako sposób odparcia pokusy.

Tak, jest to bardzo istotne. Zauważyliście logikę słów Jezusa? "Módlcie się TERAZ, abyście - kiedy przyjdzie POTEM pokusa - nie ulegli jej". Jezus nie mówił: "trwajcie sobie spokojnie, pośpijcie, a gdy przyjdzie pokusa, to się zacznijcie modlić". To byłoby dokładnie to, co najczęściej robimy. Bardzo często wielu szczerych ludzi, kochanych chrześcijan przychodzi do mnie i mówi: "Pastorze, jak to jest: przychodzi pokusa, ja się modlę i modlę, a ta pokusa i tak mnie pokonuje. To chrześcijaństwo nie działa tak, jak bym chciał. Ja bym chciał, żeby to działało natychmiast: modlę się i już, Pan Bóg działa! Co to, Pan Bóg pojechał na urlop? Dlaczego tak to jest?"

Gwarantuję wam, że nie pojechał. Problem leży w zupełnie czymś innym. Przestawiliśmy kolejność. Jezus powiedział: "Czuwajcie i módlcie się TERAZ, abyście - kiedy przyjdzie pokusa POTEM - mogli ją odeprzeć".

Ewangelista Mateusz w rozdziale 26, kiedy nawiązuje do tej samej sceny, mówi: Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie. Duch wprawdzie jest ochoczy, ale ciało słabe (Mat. 26,41 BP). Skąd Jezus to wiedział? Bo miał ciało. Skąd wiedział? Bo sam tego doświadczał. Jak to jest, że zwyciężył? Dlatego, że tak zakochał się w swoim Ojcu, że był z Nim tak blisko, że chociaż ciało było omdlałe, senne, to pragnienie bycia z Ojcem było silniejsze i na tym wygrywał w niesamowity sposób.

[dop. wł. - Jeśli ktoś to czyta - każdy z nas przeżył pewną niesamowitą przygodę - zakochanie. Poznał niesamowitą osobę. Taką, z którą chciało się rozmawiać całą noc. I nie, nie było tak, że nie chciało się spać. Spać chciało się strasznie, powieki same leciały w dół i nie chciały się podnosić, głos załamywał się ze zmęczenia, mózg był wyłączony już dawno, trzecia i czwarta kawa nawet już nie działały... Ale i tak człowiek chciał zostać z tą drugą osobą i rozmawiać, rozmawiać, rozmawiać...

Myślę, że pastor Chalupka to właśnie miał na myśli. Ten stopień fascynacji drugą osobą.]

Wnioski wyciągamy często błędne: "Będę czuwał przed pokusą, a po pierwszej oznace trudności będę się modlił". Taki jest nasz wniosek. Musimy się modlić, ZANIM pokusa w ogóle nadejdzie.

Powtarzam to kolejny raz: czuwajcie i módlcie się TERAZ, abyście nie ulegli pokusie POTEM. W Liście do Hebrajczyków czytaliśmy: Przybliżmy się więc z ufnością do tronu łaski... Kiedy? TERAZ! Nie dopiero w chwili pokusy. ...abyśmy otrzymali miłosierdzie i znaleźli łaskę dla [uzyskania] pomocy w stosownej chwili (Hebr. 4,16 BT). Kiedy? POTEM! Gdy już pokusa przyjdzie!

Jest to powiedziane jasno! Tak jasno, że aż trudno nam to zrozumieć. Czyżby to tak prosto wszystko to miało działać? Prawdziwe zwycięstwo nad pokusami odnosimy na długo przed tym, zanim one się pojawią i będziemy zdolni je odeprzeć.

[I tu pojawia mi się kolejne porównanie - jak w sporcie. Wygrywa na bieżni ten, który biegnie najszybciej i najszybciej dobiega do mety, i w ogóle wytrzyma cały ten morderczy bieg na tym dystansie. Ale czy ten zwycięzca po prostu ot tak sobie przychodzi, biegnie i wygrywa? Jasne, że nie. To zwycięstwo poprzedzają lata treningów, rozgrzewek, tysiące wcześniej przebiegniętych kilometrów, poznanie mechanizmów działania własnego organizmu - czy lepiej biec na obie nogi jednocześnie, czy może trzymać ciężar ciała tylko na jednej, przerzucając go do czasu do czasu na drugą. Jakie buty najlepsze, jaka pogoda najlepsza, jaka dieta najlepiej wpływa na korzystniejsze wyniki, w jaki sposób oddychać, jaką wagę ciała utrzymywać, żeby nie było za ciężko... Czy biec z muzyką na uszach czy bez, czy muzyka energiczna czy może mocna klasyka... O które składniki mineralne trzeba dietę wzbogacić, które ćwiczenia trzeba dodać do rozgrzewki, żeby rozwinąć odpowiednie mięśnie...

A dopiero potem jest wyścig. I zwycięstwo.]

Gdy spodziewacie się zwycięstwa jedynie na podstawie tego, co czynicie w chwili, kiedy pokusa przychodzi - możecie tylko upaść, nie ma żadnej szansy, aby się udało.

10.04-14.25

[dalej]
[do początku]




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz