sobota, 23 września 2017

Jezus poruszony wewnętrznie

Kiedy zbliżył się do bramy miejskiej, wynoszono właśnie zmarłego, który był jedynym synem wdowy. I towarzyszył jej wielki tłum mieszkańców miasta. Gdy Pan ją zobaczył, ulitował się i powiedział: Nie płacz.
Łuk. 7,12-13 BP

Przekład Biblii Poznańskiej i Przekład Dosłowny tłumaczą reakcję Jezusa jako "ulitowanie się", pozostałe polskie przekłady ujmują to jako "użalił się". Słownik Stronga* tłumaczy to słowo jako "być poruszonym wewnętrznie", "odczuć współczucie". I na tym ostatnim określeniu chciałbym się zatrzymać, ponieważ w całym Nowym Testamencie wyrażenie to zostało użyte kilka razy tylko i wyłącznie w ewangeliach i niemal zawsze w odniesieniu do osoby Jezusa. Uważam, że opisanie reakcji Jezusa jako "ulitował się" niekoniecznie do końca oddaje wyraz tej reakcji Jezusa, która faktycznie miała miejsce. Bo zlitować się nad kimś / nad czymś można, niekoniecznie odczuwając przy tym empatię. Zlitować się nad swoją ofiarą, czy też użalić, może najgorszy zbir, okazując mu łaskę akurat ten raz.

Ale to, co wyróżnia Jezusa w tej sytuacji jest to, że On był PORUSZONY WEWNĘTRZNIE. Odczuwał empatię wobec tych osób, które spotykał. Czuł tak, jak one czuły. Współczuł. Był w stanie zrozumieć uczucia innych ludzi. Jak to było możliwe, skoro żeby móc zrozumieć wnętrze drugiego człowieka, trzeba albo z nim przeżyć mnóstwo czasu, albo przeżyć takie same doświadczenia, jak tamten, podczas gdy Jezus był tylko trzydziestoparoletnim cieślą bez żadnych szczególnych doświadczeń życiowych? Nie przeżył przecież żadnej z tych chorób, które uzdrowił. Może przeżył śmierć kogoś bliskiego, tak że mógł naprawdę współczuć tej wdowie z historii powyżej, choć ewangelie raczej tego nie odnotowują. Na pewno nie przeżył osobiście żadnej z tych zwariowanych historii, jakie miały za sobą choćby takie osoby jak Maria Magdalena czy niezrównoważony emocjonalnie Piotr, czy ów opętany mieszkający na cmentarzu.

A mimo to rozumiał ich. Współczuł. Każdego w jakiś sposób uzdrowił: opętanego duchowo słowem; Piotra osobiście, długofalowo, ucząc go jak nauczyciel; a Marię Magdalenę psychicznie, dając jej bezwarunkową akceptację.


* - Źródło: http://biblehub.com/greek/4697.htm







środa, 6 września 2017

Łukasz wnikliwie 7.1 - Uzdrowienie niewolnika setnika

A gdy zakończył mówić do słuchających ludzi, poszedł do Kapernaum. A tam niewolnik pewnego centuriona, który był mu bliski / cieszył się jego szacunkiem, był chory i miał już umierać. Usłyszawszy o Jezusie, wysłał do Niego starszych judejskich, prosząc Go, żeby przyszedł go uratować. I kiedy oni przyszli do Jezusa, prosili Go usilnie, mówiąc, że zasłużył na to, ponieważ "kocha nasz naród i wybudował nam synagogę".

Wówczas Jezus poszedł z nimi. A kiedy był już nie tak daleko od tamtego domu, centurion wysłał do Niego przyjaciół, którzy mieli mówić: "Panie, nie kłopocz się, bo nie jestem wart tego, żebyś wszedł pod mój dach, ani ja sam nie czuję się wystarczająco wart, żeby przyjść do ciebie, ale powiedz tylko słowo, a mój chłopiec będzie uzdrowiony. Bo i ja jestem człowiekiem pod postawiony, mającym pod sobą żołnierzy, i jeśli mówię do jednego: "Idź", to on idzie, a jeśli do innego "Przyjdź", to on przychodzi, i do mojego sługi "Zrób to", to on to robi".

A kiedy Jezus usłyszał te rzeczy, zadziwił się, odwrócił do tłumu, który za Nim podążał i powiedział: "Mówię wam, nawet w Izraelu nie znalazłem jeszcze tak wielkiej wiary!"

A ci, którzy byli posłani, gdy wrócili do domu, zastali leżącego bez siły chorego sługę zdrowym.

na podstawie: Łuk. 7,1...10

[następnie - WSKRZESZENIE ZMARŁEGO]
[poprzednio - KAZANIE NA GÓRZE 3]
[do początku]