niedziela, 25 czerwca 2017

List do Galacjan, 4.3. - Porównanie do dziecka z niewoli

Powiedzcie mi wy, którzy chcecie podlegać Prawu: czy nie słyszycie tego Prawa? Bo jest przecież napisane, że Abraham miał dwóch synów: jednego z kobiety-niewolnicy, a drugiego z tej wolnej. Ten, który był z niewolnicy, został urodzony według ciała, ten drugi natomiast, z tej wolnej, został urodzony przez obietnicę.

Ma to znaczenie przenośne: te dwie kobiety są jak dwa przymierza. Jedno z nich to to z góry Synaj, rodzące w niewolę, jak Hagar. Bo Hagar jest jak góra Synaj w Arabii, co odpowiada obecnemu Jeruzalem, ponieważ wciąż, jest niewolnikiem/sługą, razem z jej dziećmi. Natomiast Jeruzalem z góry jest wolne, i to ono jest naszą matką, ponieważ jest napisane: rozwesel się, o ty, bezpłodna, która nie rodzisz, wybuchnij i zawołaj, ty, która nie rodzisz w bólach, bo bardziej liczne są dzieci tej porzuconej/samotnej niż tej mającej męża.

Natomiast my, bracia, jesteśmy dziećmi obietnicy, na wzór Izaaka. Ale tak jak wtedy, kiedy urodzony według [pragnień] ciała prześladował / nastawał na tego urodzonego według ducha, tak samo jest i teraz. Ale co mówi Pismo? Wyrzuć tę niewolnicę i jej syna, ponieważ dziecko niewolnicy nie może dzielić dziedziczenia/spadku z dzieckiem z tej wolnej kobiety.

Tak więc, bracia, jesteśmy dziećmi nie niewolnicy, ale tej wolnej.

na podstawie: Gal. 4,21...31

[dalej - WOLNOŚĆ W CHRYSTUSIE]
[poprzednio - ZAGUBIENI GALACJANIE]
[do początku]








niedziela, 18 czerwca 2017

List do Galacjan, 4.2 - Zagubieni Galacjanie

Proszę was, bracia: stawajcie się jak ja, ponieważ i ja stałem się taki jak wy! Nie wyrządziliście mi nic niesprawiedliwego. Wiecie przecież, że to ze względu na zaniemożenie głosiłem wam ewangelię pierwszy raz. Ta próba, którą doświadczyliście z moim ciałem, nie spowodowała, że pogardziliście mną albo brzydziliście się mnie, ale jak posłańca Boga mnie przyjęliście, jakby samego Jezusa Chrystusa. Kto więc był uszczęśliwieniem/błogosławieństwem waszym? Mogę poświadczyć, że jeśli by to było możliwe, to bylibyście gotowi wyłupić swoje własne oczy i dać je mnie.

Czy stałem się teraz jakimś wrogiem, ponieważ prawdę wam mówię? Zabiegają o was nie ku dobremu, ale chcą was tylko odłączyć, abyście o nich zabiegali. Dobrze jest zabiegać o dobro w każdej chwili, nie tylko wtedy, gdy ja jestem między wami obecny.

Moi dzieciaczki, których muszę ponownie z bólem rodzić, aż do czasu, w którym Chrystus zostanie w was ukształtowany - chciałbym być teraz między wami i móc używać innego tonu, podczas gdy mówię, bo jestem nieco zakłopotany odnośnie was.

na podstawie: Gal. 4,12...20

[dalej - PORÓWNANIE DO DZIECKA Z NIEWOLI]
[poprzednio - ZNIEWOLENI NA NOWO?]
[do początku]







sobota, 17 czerwca 2017

Powrót do żywiołów? Jak zrozumieć Biblię?

Teraz jednak, gdyście Boga poznali i, co więcej, Bóg was poznał, jakże możecie powracać do tych bezsilnych i nędznych żywiołów, pod których niewolę znowu chcecie się poddać?
Gal 4,9 BT

Powyższe wyakcentowane miejsce BT, BW, nowa i stara BG oraz BR tłumaczą jako "żywioły". BP pisze o "sprawach". NKJV opisuje to jako "elements", podobnie NRSV nazywa to jako "elemental spirits". PD, mimo że w dosłownym tłumaczeniu słowa podaje znaczenie "elementy", to już w przekładzie interlinearnym nazywa to "zasadami".

Skąd więc się wzięły te żywioły?

Zobaczmy na ciąg logiczny: począwszy od rozdziału drugiego Paweł pisze w tym liście, że wiemy, że żaden człowiek nie będzie uznany przed Bogiem za sprawiedliwego ze względu na czyny wymagane przez Prawo Żydowskie, a przez wiarę w Jezusa Chrystusa. Potem kontynuuje w rozdziale trzecim: Nierozsądni Galacjanie! Kto wam nawkładał takich głupot do głowy... i dalej rozwodzi się nad pytaniem, dlaczego Galacjanie, mimo wiary w Jezusa, powracają do wprowadzania w życie znowu starych, żydowskich zwyczajów. I akcentuje, że sprawiedliwy z wiary żyć będzie, że po to Chrystus umarł i zmartwychwstał i odszedł do nieba, zamiast z nami pozostać, żeby mógł przyjść na nas Jego Duch. I że tamto prawo było wcześniej, jako wyznaczenie zasad, tak jak wyznacza się zasady dzieciom, wyznacza się im granice. I że - jako dorośli - już nie potrzebujemy żadnych granic, bo sami wiemy i sami umiemy rozsądzić, co jest dobre a co złe, co posłuży zbudowaniu naszemu czy innej osoby, a co będzie niszczyć przyjaźń czy to naszą, między nami a Bogiem, czy to z innymi ludźmi.

I nagle przychodzą "żywioły". Co miał na myśli tłumacz, używając tego słowa? Co można zrozumieć, czytając takie tłumaczenie? Do tej pory zawsze byłem przekonany, że mowa o jakichś żywiołach emocjonalnych, żywiołach pragnień, które nie idą w parze z Biblią. Albo żywiołach zawirowań życiowych. Ale przecież de facto nie ma tam ani słowa o tym. W całym Liście do Galacjan w jednym ledwie miejscu, rozdział później, Paweł pisze, by nie iść za pożądaniem ciała (BR). I to w tym tłumaczeniu. Podobnie w BW można odnieść podobne wrażenie: nie pobłażajcie ciału. Ale już w BP i w BT mowa o wolności, która służy naturalnym skłonnościom ludzkim albo zachęta hołdowania ciału - w tym przypadku już niekoniecznie chodzi o pragnienia naszego ciała, ale - w świetle całego Listu do Galacjan - można bardziej powiązać to z chęcią hołubienia ciała bardziej niż ducha. Z naciskaniem na zasady, które w jakiś sposób naznaczają ciało, a nie ducha.

Teraz więc, poznawszy Boga, albo raczej poznani przez Boga, znowu odwracacie się do bezsilnych i biednych elementów, których chcecie być niewolnikami na nowo (Gal. 4,9 PD).

Brzmi dziwnie. Co z tymi elementami?

Gal. 4,3, tekst słowo w słowo:
Tak i my gdy byliśmy niemowlęta pod elementami świata byliśmy którzy są uczynieni niewolnikami
PD:
Podobnie i my, gdy byliśmy niedojrzali, pozostawaliśmy zniewoleni pod zasadami tego świata
BP:
Tak jest i z nami. Będąc małoletnimi, byliśmy oddani w niewolę spraw świata. 

Gal. 4,9, tekst słowo w słowo:
Teraz zaś poznawszy Boga raczej zaś którzy zostaliście poznani przez Boga jak odwracacie się znowu do słabych i ubogich elementów którym znowu na nowo być niewolnikami chcecie
PD:
teraz jednak, gdy poznaliście Boga, a raczej, gdy zostaliście przez Boga poznani, dlaczego znów zawracacie do słabych i nędznych zasad, pod którymi ponownie chcecie służyć
BP:
Teraz zaś, gdy poznaliście Boga - a jeszcze bardziej Bóg was poznał - jakżeż możecie znów powracać do słabych i nędznych spraw? Czyż ponownie chcecie być w ich niewoli?


Kol. 2,8, tekst słowo w słowo:
Uważajcie aby nie ktoś was będzie zniewalającym przez filozofię i pustego oszustwa według przekazu ludzi według elementów świata a nie według Pomazańca
PD:
Uważajcie, aby was kto nie wpędził w niewolę filozofią i mrzonkami, opartymi na przekazach ludzkich i na zasadach świata, a nie na Chrystusie

Tutaj brak mi innego polskiego przekładu. Wszystkie mówią o żywiołach. Ktoś z tłumaczy Biblii Poznańskiej popłynął tutaj z fantazją, używając zwrotu ludzkie podania o siłach kosmicznych. Jest jednak anglojęzyczna NKJV:
Beware lest anyone rob you through philosophy and vain deceit, according to the tradition of men, according to the elements of the world, and not according to Christ.

Kol. 2,20, tekst słowo w słowo:
Jeśli więc umarliście razem z Pomazańcem z dala od elementów świata dlaczego jak żyjący w świecie jesteście poddani pod postanowienia
PD:
Skoro z Chrystusem umarliście dla zasad świata, to dlaczego - niczym żyjący w świecie - stosujecie się do nakazów: nie dotykaj, nie kosztuj, nie ruszaj? (Kol. 2,20-21)
NKJV:
If then you died with Christ from the elements of the world, why, as though living in the world, are you subject to its ordinances: touch not, taste not, handle not
NRSV:
If with Christ you died to the elemental spirits of the universe, why do you live as if you still belonged to the world? Why do you submit to regulations, "Do not handle, Do not taste, Do not touch"? (2,20-21)

Dlaczego, podczas gdy najbardziej uznane anglojęzyczne przekłady, tzn. New King James Version (Nowa Biblia Króla Jakuba) i New Revised Standard Version, można by powiedzieć, że odpowiednik Biblii Warszawskiej na polskim rynku, tylko z nowocześniejszym językiem, nie sprzed z grubsza 50 lat, dlaczego one używają słowa "elements", podczas gdy polskie przekłady na siłę próbują używać słowa, którego znaczenie i tak jest abstrakcyjne, może być odbierane metaforycznie i właściwie podczas lektury przez przeciętnego czytelnika może łatwo być zrozumiane na opak? Czasem się zastanawiam, czy tradycja jakości oficjalnych tłumaczeń naszych polskich tekstów anglojęzycznych filmów nie rozpoczęła się już dawno temu, podczas tłumaczenia książek, w tym Biblii...

Hebr. 5,12 PD:
Biorąc bowiem pod uwagę czas, powinniście być nauczycielami, tymczasem znowu jest wam potrzebny ktoś, kto by was uczył elementarnych zasad / elementów (zawartych) w wyroczniach Boga; potrzebujecie mleka, a nie pokarmu stałego.
BP:
A chociaż byłby już czas na to, żebyście [innych] nauczali, trzeba was na nowo pouczać o najprostszych zasadach nauki Bożej, czyli dawać mleko zamiast stałego pokarmu.

Tutaj nagle stała się jakaś przemiana. Mimo, że w grece ciągle jest używane to samo słowo, "elementy", i ciągle w podobnym kontekście - w dziedzinie tłumaczenia nauk teologicznych, to jednak w przekładach znajdziemy już nie "żywioły", ale "zasady" (BW, BP), "podstawowe zasady" (NBG), "prawdy" (BT), "rzeczy elementarne" (BR). NKJV mówi o "pryncypiach", NRSV o "podstawowych zasadach".

2 Pio 3,10.12 BW:
A dzień Pański nadejdzie jak złodziej; wtedy niebiosa z trzaskiem przeminą, a żywioły rozpalone stopnieją, ziemia i dzieła ludzkie na niej spłoną. (...) dnia Bożego, z powodu którego niebiosa w ogniu stopnieją i rozpalone żywioły rozpłyną się?
BT:
Jak złodziej zaś przyjdzie dzień Pański, w którym niebo ze świstem przeminie, gwiazdy się w ogniu rozsypią, a ziemia i dzieła na niej zostaną znalezione. (...) dnia Bożego, który sprawi, że niebo zapalone pójdzie na zagładę, a gwiazdy w ogniu się rozsypią.
BP:
Dzień zaś Pana nadejdzie jak złodziej. Przeminą niebiosa, żywioły ogarnięte żarem rozpadną się, a ziemia i [będące] na niej dzieła ulegną spaleniu. (...) dnia Pana, [dnia], w którym spłoną niebiosa rozżarzone ogniem i spalą się fundamenty świata!

Nic dziwnego, że wielu ludzi twierdzi, że mimo że przeczytali Biblię, mało co z niej zrozumieli. Bo o czym właściwie Piotr tutaj napisał? To nawet Stary Testament nie jest, żadne proroctwo, którego trudny język można by uzasadnić językiem symboliki i metafor. Piotr pisze to w czasach względnie nowożytnych, normalnie, o życiu. Żadnej symboliki. Jak więc zrozumieć jego twierdzenie, że rozpalone żywioły rozpłyną się?

Wg słowników biblijnych słowo "element" - "stoicheion" - to słowo oznaczające*:
1. element podstawowy, jeden z wielu w szeregu (Strong's Concordance)
2. ciało niebieskie (Strong's Concordance; Thayer's Greek Lexicon)
3. coś fundamentalnego, bazowy komponent jakiejś filozofii albo struktury (HELPS Word-studies)
4. litery alfabetu jako elementy mowy, ale nie jako pisane znaki, tylko wymawiane dźwięki (głoski) (Thayer's Greek Lexicon)
5. elementy, z których wszystko powstało, wzięło swój początek; materia, która jest powodem istnienia kosmosu (Thayer's Greek Lexicon)
6. podstawowe elementy pryncypiów, jak np. elementami alfabetu są litery; albo jakiejkolwiek sztuki, nauki czy dyscypliny (Thayer's Greek Lexicon)

Słowo "stoicheion" pochodzi od greckiego słowa "stoicheo", będącego czasownikiem, oznaczające "stanie w szeregach" albo "chodzenie wg zasad". Czasownik "stoicheo" pochodzi z kolei z innego greckiego słowa, "stoichos", oznaczającego "rząd".

Jak widać - jak głęboko by nie kopać, nigdzie nie ma żadnych żywiołów. Żadnych - podpowiadanej oczami wyobraźni - naturalnych żywiołów typu lawa, ogień czy powódź, żadnych też osobistych żywiołów, które się rozumie, gdy się mówi np. że ktoś jest w swoim żywiole. Tłumaczenie tego słowa jako "zasady", nawet owe "sprawy", jest bliższe pierwotnemu znaczeniu, zamierzonemu przez apostoła Pawła. Bo wg tych słowników biblijnych mowa tutaj o zasadach, nawet o podwalinach zasad, o podstawowych regułach.

W jakim kontekście użył tego słowa Piotr, czy chodziło o zasady czy też może o elementy nieba, kosmosu - to jest pytanie na inną okazję. Na pierwszy rzut oka, bez wgłębiania się w treść, widać jednak, że Piotr myślał bardziej o elementach kosmosu, elementach widzialnego nieba.

Gdy więc Paweł pisał: Teraz zaś, gdy poznaliście Boga - a jeszcze bardziej Bóg was poznał - jakżeż możecie znów powracać do słabych i nędznych spraw? Czyż ponownie chcecie być w ich niewoli? (Gal. 4,9 BP) - to Paweł pisał o powrocie do życia wg starych zasad, które normowały wszystko tak długo, dopóki człowiek nie miał własnego zrozumienia, dopóki człowiek był jak niedojrzały nastolatek. Wraz z osiągnięcie dojrzałości człowiek zyskuje prawo decydowania, prawo życia według swojego widzimisię i właściwie jedyne, co go ogranicza, to wolna fantazja. Albo poszanowanie do rzeczy, w których został wychowany, wg których nadal żyje, ale nie dlatego, że musi, bo takie są zasady, ale dlatego, że dowiedział się, dlaczego takie zasady powstały, zgodził się z nimi i zaakceptował je, i zdecydował się żyć zgodnie z tymi przekonaniami, które zyskał jako dorosły człowiek.

* - Źródło: http://biblehub.com/greek/4747.htm








sobota, 10 czerwca 2017

Pełnoprawna osoba, a nie "obiekt" sprawy

Pragnę wam przypomnieć jeszcze i to, że dopóki ten, który ma coś odziedziczyć, jest jeszcze dzieckiem, nie różni się od niewolnika, chociaż jest już właścicielem wszystkiego. Pozostaje jednak, aż do czasu ustanowionego przez ojca, pod władzą tych, którzy się nim opiekują i zarządzają jego majątkiem. I my również, jak długo byliśmy dziećmi, pozostawaliśmy w więzach żywiołów tego świata. Lecz kiedy nadeszła [z dawna określona] pełnia czasu, posłał Bóg Syna swego (...) Tak więc nie jesteśmy już niewolnikami, lecz synami, a jeżeli jesteśmy synami to dziedziczymy również dobra, które Bóg zechciał dla nas przeznaczyć.
Gal. 4,1-7 BR

A powiadam, że dopóki spadkobierca jest małoletni, w niczym nie różni się od niewolnika. Choć jest panem wszystkiego, to jednak poddany jest nadzorcom i zarządcom aż do dnia ustalonego przez ojca. Tak jest i z nami. Będąc małoletnimi, byliśmy oddani w niewolę spraw świata. Gdy zaś wypełnił się czas, Bóg zesłał swego Syna, który urodził się z kobiety, urodził się pod panowaniem Prawa (...) Nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem. A jeśli jesteś synem, to i spadkobiercą - z łaski Boga.
BP

Apostoł Paweł pisze, że jesteśmy spadkobiercami, a nie niewolnikami, czy też niedorosłymi spadkobiercami, jak młodymi książętami, którym coś tam się należy, ale ze względu na niepełnoletność - ciągle podlegającymi kuratorom, wychowawcom, nauczycielom.

Paweł pisze, że teraz jesteśmy już dorosłymi spadkobiercami. Prawowitymi. Jak syn ojca. Wyobraziwszy sobie to porównanie, można pojąć w końcu tę różnicę, którą Paweł miał na myśli: jako dzieci podlegamy różnym zasadom, przepisom. To nam wolno, tego nie wolno, tamtego też nie, dodatkowo nawet jeśli coś wolno, to i tak trzeba pytać o pozwolenie, czy wolno akurat w danym momencie. Jak w przedszkolu.

Czy tak samo postępuje człowiek dorosły? Nie. Nikogo nie pyta o pozwolenie. Wie, co ma robić, wie, co może, zna konsekwencje, jakie nastąpią, jeśli zdecyduje się zrobić coś wbrew powszechnym zasadom etyki moralnej.

Czy od czasów naszego dzieciństwa aż do bycia dorosłymi zmieniły się zasady? Czy zmieniła się kultura? Poza oczywistymi zmianami wynikającymi z postępu cywilizacyjnego - podstawowe zasady są takie same. A jednak jako dorośli ludzie nie pytamy nikogo o pozwolenie. Jako dorośli ludzie sami idziemy spać wystarczająco wcześnie, aby być kolejnego dnia wyspanym. Albo świadomie podejmujemy inną decyzję, znając i godząc się z konsekwencjami. Jako dorośli ludzie sami sięgamy po łakome kąski jedzenia o porach, które się nam podobają, idziemy na piwo, oglądamy brutalne filmy... Albo i nie. Każdy z nas dokonuje jakichś wyborów, znając konsekwencje. Jako dorośli ludzie też nie jesteśmy "obiektem" w sądzie, jak dzieci podczas sprawy rozwodowej czy spadkowej po śmierci jednego z rodziców, gdzie zapada decyzja o "przynależeniu" dzieci drugiego z rodziców. W sądzie jesteśmy pełnoprawnymi osobami, każdy z nas z możliwością własnego wyboru.

To właśnie chyba Paweł miał na myśli: Żydzi byli jak dzieci, które musiały się słuchać rodziców, zasad, reguł, nie były pełnoprawne, nie były uprawnione do dokonywania samodzielnych wyborów. Musiały się trzymać zasad: nie wolno im było jeść słodyczy w dzień inny jak tylko raz w tygodniu, nie wolno im było wracać do domu później niż o dwudziestej, nie wolno im było pić piwa. Parafrazując. W czasach chrześcijan konsekwencje tych czynności są takie same, jak wcześniej: czy to jedzenia słodyczy, późnego wracania do domu, picia alkoholu, jeśli nadmierne. A jednak możemy to wszystko robić. Jeśli godzimy się ponieść konsekwencje. Nie znajdzie się nikt, kto może nam tego zabronić. Chyba że w nieodpowiednim systemie politycznym. Ale generalnie - jako dorośli sami wiemy, co jest słuszne a co nie, mamy swój własny, ukształtowany światopogląd. Świadomie wybieramy konsekwencje tego, co robimy. Albo ignorujemy je całkowicie, nie chcąc ich widzieć - chyba najmniej odpowiedzialna postawa życiowa, jaka istnieje.






wtorek, 6 czerwca 2017

List do Galacjan 4.1 - Zniewoleni na nowo?

Mówię więc tak: dopóki dziedzic/spadkobierca jest dzieckiem, to niczym nie różni się od niewolnika, chociaż jest panem wszystkiego. Znajduje się on pod opieką i pod zarządcami tak długo, dopóki jego ojciec tak to ustalił. Tak samo było z nami - dopóki byliśmy dziećmi, pozostawaliśmy zniewoleni pod elementami/zasadami tego świata, zniewoleni. Po nadejściu odpowiedniego czasu wysłał Bóg swojego Syna, który urodził się z kobiety i stał się podległy prawu, aby tych spod prawa wykupić i dać im możliwość zostania synami. A ponieważ jesteście synami, wysłał Bóg do naszych serc Ducha Syna Jego, który woła: "Abba Ojcze!". Dlatego nie jesteście więcej niewolnikami, ale synami. A skoro jesteście synami, to jesteście i dziedzicami/spadkobiercami Boga, nadanymi przez Pomazańca.

Gdy nie znaliście jeszcze Boga, byliście niewolnikami bogów, którzy z natury bogami nie byli. Ale teraz, gdy już Boga poznaliście, a i nawet więcej - gdy wy sami zostaliście przez Boga poznani, jak możecie wracać do tych słabych i biednych elementów? Chcecie być nimi zniewoleni na nowo? Pilnujecie dni, miesięcy, pór i lat! Obawiam się, czy nie na próżno się wami trudziłem.

na podstawie: Gal. 4,1...11

[dalej - ZAGUBIENI GALACJANIE]
[wcześniej - OBIETNICA PONAD PRAWEM STOI]
[do początku]