piątek, 31 marca 2017

Szósty zmysł - widzenie duchów?

Niedawno powróciłem do filmu "Szósty zmysł", historii chłopca, który "widział zmarłych ludzi". Film wydaje się nam fikcją, został nawet nominowany do nagrody Akademii Filmów Naukowo-Fantastycznych, Fantastycznych i Horrorów* za scenariusz. Zdaje się to być wymowne.

Tymczasem dowiedziałem się, że w Indonezji takie sytuacje wcale fikcją nie są. Jest na porządku dziennym, że każdy ma w swoim kręgu znajomych kogoś, kto "widzi zmarłych ludzi". Nie może z nimi rozmawiać, jak to miało miejsce w filmie, nie wiem, czy może słyszeć jakieś głosy, ale widzi. Niezależnie od rodzaju miejsca. Zdarza się, że w centrum handlowym na schodach taka osoba robi unik, jakby unikała zderzenia z kimś, jakby kogoś omijając. Jest to tam całkiem normalny widok.

Tak sobie rozmyślając: właściwie powszechnie wiadomo, że ludzie w Azji, Afryce czy Ameryce Południowej mają zupełnie inne postrzeganie świata, że tam wciąż powszechne są elementy życia dotyczące życia pozazmysłowego, które są całkowicie nieobecne w naszym świecie rozwiniętym cywilizacyjnie w Europie i Ameryce Północnej. Jesteśmy tak zracjonalizowani, że jakiekolwiek objawy życia duchowego są dla nas całkowitą abstrakcją. Tymczasem faktycznie, gdy czyta się ewangelie - sporo tam właśnie takich "dziwnych" elementów: złe duchy, demony, wyganianie demonów etc. Czegoś, co dla nas, w naszym świecie, jest całkowicie niepojęte. Możliwe, że jest to całkowicie zrozumiałe dla ludzi z Azji, dla których duchy są czymś normalnym.

Reżyser, M. Night Shyamalan, pochodzi z Indii. Mieszkał tam raptem sześć tygodni, zanim jego rodzice przeprowadzili się do Pensylwanii, praktycznie więc wychował się całkowicie już w USA, ale wychowując się musiał się nasłuchać rozmaitych opowieści od swoich rodziców czy ich hinduskich przyjaciół. Czy więc możliwe, że takie wydarzenia mają miejsce również w Indiach, a tamte opowieści stały się inspiracją dla M. Nighta do napisania tego filmu, który przez "ludzi cywilizowanych" został z kolei odebrany jako znakomita fikcja?

Jak to się ma do tego, co jest napisane w Biblii?

* - Źródło: http://www.imdb.com/title/tt0167404/awards





niedziela, 26 marca 2017

Lepsza propozycja pracy

Chcę tutaj podkreślić komizm pewnej sytuacji:

Pewna grupa ludzi była w podróży. Udawali się do miejsca, gdzie spotkają się z mnóstwem innych osób, gdzie będą mogli się bawić, jeść, pić, rozmawiać. Gdzie będzie się dużo działo. Miejsce to i ten czas będzie prawdziwą odskocznią od codziennych zajęć. Coś jak weekendowy wypad w góry, spotkanie tam ze znajomymi mieszkającymi w innych miastach. Jak zlot młodzieżowy, jak biwak poza miastem, jak impreza integracyjna.

Jeden z grupy ma wkrótce objąć ważne stanowisko. Jednak ma to nastąpić później, jeszcze nie w ten weekend, może niedługo po powrocie. Wie jednak, że w tym miejscu będą znajdować się ludzie, którzy uważają go za idiotę, którzy będą szydzić z niego, naśmiewać się. Będzie źle. I w którymś momencie zwierza się ze swojego stresu paru swoim najbliższym kumplom. Mówi, że będzie z nim źle.

Co robią kumple?

Odpowiadają mu na to wszystko:
- Ale zaraz potem, jak wrócimy, jak już zostaniesz tym ważnym gościem, to załatwisz nam robotę?

...

Coś takiego przydarzyło się Jezusowi:

Kiedy znajdowali się w drodze do Jerozolimy, Jezus szedł przed nimi. I dziwili się, a lęk ogarniał tych, co szli za Nim. I znowu wziął ze sobą Dwunastu i zaczął mówić im o tym, co miało Go spotkać:
- Oto idziemy do Jerozolimy, a Syn Człowieczy zostanie wydany arcykapłanom i nauczycielom Pisma i skażą Go na śmierć, i wydadzą poganom, i wyszydzą Go, i ubiczują, i oplują, i zabiją, lecz On po trzech dniach zmartwychwstanie.
Jakub i Jan, synowie Zebedeusza, podeszli do Niego i powiedzieli: 
- Nauczycielu, chcielibyśmy, żebyś zrobił dla nas to, o co Cię poprosimy. 
On powiedział: 
- Co mam dla was zrobić?
Odpowiedzieli: 
- Spraw, abyśmy siedzieli w Twojej chwale, jeden po Twojej prawej stronie, a drugi po lewej.
(Mar. 10,32-37 BP)

...

Chciałoby się powiedzieć: o co tutaj chodzi!? Człowiek odzywa się do swoich najbliższych przyjaciół, zwierza się ze swoich obaw, potrzebuje wsparcia, jakiegoś pocieszenia, rozładowania napięcia, humorystycznego żartu, a zamiast tego chłopacy myślą o sobie, o tym, żeby dostać lepszą pracę/pozycję?

Pytanie, czy nie robimy tak na co dzień? Zamiast - podążając za Jezusem - spróbować zrozumieć, co On lubi, czego nie, czego On chce, w jaki sposób możemy sprawić Mu radość - w końcu Jezus był człowiekiem tutaj na ziemi, więc odczuwa tak samo jak każdy człowiek - zamiast tego wszystkiego skupiamy się na sobie samych, wyszukując tych wszystkich rzeczy, których potrzebujemy, o które będziemy prosić modląc się wieczorem? Czy w jakikolwiek sposób, kiedykolwiek, byliśmy zainteresowani tym, gdzie Jezus teraz jest, co robi, jak spędza czas? Jezus żył 2000 lat temu. Umarł. Wkrótce będziemy obchodzić rocznicę Jego śmierci. Ale ma to też być rocznica zmartwychwstania - Wielkanoc, noc, po której Jezus zmartwychwstał. A skoro Z-MARTWYCH-WSTAŁ, to przecież ŻYJE, prawda? Nie stał się z powrotem martwy! A skoro żyje, to gdzieś jest, gdzieś przebywa, coś robi, czymś się przecież zajmuje.

Główną zaś rzeczą w tym, co mówimy, jest to, że mamy takiego arcykapłana, który usiadł po prawicy tronu Majestatu w niebie (Hebr. 8,1 BW); Mając zatem wielkiego arcykapłana, który wszedł do nieba, Jezusa, Syna Bożego, mocno trwajmy przy wierze. Mamy bowiem nie takiego arcykapłana, który nie byłby w stanie współczuć naszym słabościom, lecz takiego, który - jeśli pominie się grzech - podobnie jak my jest obeznany z wszelkimi słabościami. (Hebr. 4.14-15 BP/BR)

Jezus jest w niebie. Jak najbardziej żywy. Czym się zajmuje? Co robi? Jeśli spodobały nam się te wszystkie historie o Nim, pochodzące sprzed dwóch tysięcy lat, to jaki On jest teraz? Jak można się z Nim skontaktować? Kiedy zadzwoni? Kiedy przyjedzie?

Mówi że przyjedzie. Tylko jeszcze nie wie kiedy. Może chce wybrać taki termin, żeby jak najwięcej ludzi było czekających na Niego, bo będzie tylko jedna szansa. To jak czekanie na przyjaciela, który jest gdzieś, w USA albo w UK - za drogo, żeby polecieć i się spotkać tak po prostu, więc trzeba czekać na dobrą okazję. Lepsze ceny, sponsora, cokolwiek. W każdym razie trzeba czekać. Na Jezus też trzeba czekać.

A tymczasem, chcąc wiedzieć, czym się Jezus teraz zajmuje, czytam list, który Jezus przekazał do spisania komuś tuż po swoim odejściu z ziemi i staram się go zrozumieć: [EWANGELIA SAMEGO JEZUSA].







sobota, 25 marca 2017

Hebrajczyków, 4.1 - Każdy jest dostatecznie dobry

Obawiajmy się więc / miejmy się na baczności, żeby ktoś nie uważał się za niedostatecznie dobrego do tej obietnicy wejścia do Jego "odpoczynku". Bo i my jesteśmy odbiorcami dobrej nowiny, tak jak i tamci, ale im nie pomogło, że słuchając słowa nie połączyli z wiarą słuchających. Wchodzimy do tego "odpoczynku" my, uwierzywszy. Tak jak powiedział:
Zaprzysiągłem w moim gniewie:
nigdy nie wejdą do mojego "odpoczynku",
i to pomimo dzieł, które stały się począwszy od założenia świata. Bo w jednym miejscu powiedział On o Dniu Siódmym: Potem odpoczął Bóg Dnia Siódmego od wszystkich swoich czynów. Ale tutaj znowu: Nigdy nie wejdą oni do mojego "odpoczynku"!

Tak więc jest napisane, że niektórzy mogą tam wejść, a ci, którym wcześniej ogłoszono tę dobrą nowinę, nie weszli tam z powodu nieposłuszeństwa/nieuległości, ale potem znowu że ustanawia jakiś dzień, "dzisiaj", mówiąc po długim czasie przez Dawida:
Dzisiaj, jeśli Jego głos usłyszycie, 
nie czyńcie waszych serc twardymi.
Jeśliby więc ich Jozue wprowadził do "odpoczynku", nie mówiłby potem Bóg o jakimś innym dniu. Tak więc wciąż pozostaje odpoczynek szabatowy/cotygodniowy Ludowi Boga. Ten, który wchodzi do tego Jego "odpoczynku", odpoczywa od swoich zajęć, tak jak Bóg odpoczął od swoich.

Dlatego zabiegajmy o to, żeby do tego "odpoczynku" wejść, żeby nikt nie odpadł z powodu takiego samego nieposłuszeństwa/nieuległości, ponieważ słowo Boga jest żyjące i skuteczne i bardziej tnące niż każdy miecz obosieczny, przenikające aż do podzielenia duszy, aż do stawów i szpiku, zdolne do osądzenia zamysłów i myśli/rozumień serca. Nic, co jest stworzone, nie jest dla Niego niewidoczne, wszystko jest odsłonięte i nagie dla oczu Tego, przed którym będziemy się rozliczać.

na podstawie: Hebr. 4,1...13

c.d.n.
[wcześniej - WEJŚCIE DO JEGO "ODPOCZYNKU"]
[do początku]







środa, 15 marca 2017

81 wersetów o poznaniu Boga, cz. 2

cytowane za: knowing-jesus.com

W tym czasie Jezus powiedział: Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś to przed mądrymi i uczonymi [w Prawie] a objawiłeś ludziom prostym. Tak, Ojcze, bo tak Ci się podobało. Ojciec dał mi wszystko, i nikt nie zna Syna, tylko Ojciec, i nikt nie zna Ojca, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić.
Mat. 11,25-27

A Temu, który mocen jest utwierdzić was (w wierze) zgodnie z Ewangelią przeze mnie głoszoną i według nauczania Jezusa Chrystusa oraz jak chce tego objawiona nam tajemnica dla dawnych pokolen zakryta, a teraz ujawniona i w pismach Prorokow zgodnie z nakazem wiekuistego Boga obwieszczona wszystkim narodom, by skłonić je do uległości w wierze - Bogu, jedynej Mądrości, przez Jezusa Chrystusa, niech będzie chwała na wieki wieków.
Rzym. 16,25-27 BR

A Temu, który może was utwierdzić w zgodzie z moją Ewangelią oraz kazaniem Jezusa Chrystusa, z powodu odsłonięcia tajemnicy przemilczanej od wiecznych czasów, a teraz, według postanowienia wiecznego Boga objawionej dla pism prorockich ku posłuszeństwu wiary, tej danej do poznania wszystkim narodom jedynemu, mądremu Bogu, chwała na wieki przez Jezusa Chrystusa.
Rzym. 16,25-27 NBG

Oświadczam wam, bracia, że ewangelia, którą głosiłem, nie pochodzi od człowieka. Bo ja sam nie otrzymałem jej od człowieka ani jej się nauczyłem, lecz mam ją dzięki objawieniu Jezusa Chrystusa.
Gal. 1,11-12 BP

Czytając to, co napisałem, możecie się przekonać, że rozumiem, na czym polega tajemnica Chrystusa. Poprzednim pokoleniom ludzi tajemnica ta nie była objawiona tak, jak została ukazana przez Ducha świętym wyznawcom [Chrystusa], apostołom i prorokom.
Ef. 3,4-5 BR



Albowiem od stworzenia świata niewidzialne Jego przymioty - wiekuista Jego potęga oraz bóstwo - stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła, tak że nie mogą wymówić się od winy.
Rzym. 1,20 BT

O Boże i Panie nasz, jak sławne jest imię Twoje aż po krańce ziemi, a wielkość Twoja sięga ponad niebo.
Ps. 8,1 BR

Niebiosa opowiadają chwałę Boga, a firmament głosi dzieło rąk jego. Dzień dniowi przekazuje wieść, a noc nocy podaje wiadomość. Nie jest to mowa, nie są to słowa, nie słychać ich głosu... A jednak po całej ziemi rozbrzmiewa ich dźwięk i do krańców świata dochodzą ich słowa.
Ps. 19,2-5 BW

Niebiosa głoszą Jego sprawiedliwość, a chwałę podziwiają wszystkie narody.
Ps. 97,6 BR

Kiedyś zezwalał On na to, że każdy naród kroczył własną drogą, ale czyniąc dobrze nie przestawał [Bóg] dawać świadectwa o sobie samym. On to zsyłał wam deszcz z nieba, wskutek czego mieliście urodzajne lata. On karmił was i napełniał radością wasze serca.
Dzieje 14,17 BR

c.d.n.







niedziela, 12 marca 2017

Apokalipsa 100 - Centrum zarządzania

Zwyciężającemu dam usiąść ze mną na moim tronie, tak samo jak i ja zwyciężyłem i usiadłem z Ojcem moim na Jego tronie. 
Obj. 3,21 PD

Nikomu się nie śpieszy, żeby siedzieć z kimś na jakimś tronie. Dla nas jest to wyrażenie nie tylko abstrakcyjne, ale i odnoszące chyba odwrotny skutek: każdy lubi siedzieć na swoim krześle czy fotelu. Siedzieć gdzieś we dwie osoby? Chyba że na sofie...

Słownik Stronga z BibleHub tłumaczy tron bardzo krótko: tron lub siedzenie króla, ale w przenośni również: siła, dominacja, bycie potentantem*.

A Ja wam powiadam, abyście w ogóle nie przysięgali ani na niebo, gdyż jest tronem Boga... (Mat. 5,34 BW)

A kto przysięga na niebo, przysięga na tron Boży i na Tego, który na nim zasiada. (Mat. 23,22 BP)

A gdy przyjdzie Syn człowieczy w chwale swojej, i wszyscy święci Aniołowie z nim, tedy usiądzie na stolicy chwały swojej (Mat. 25,31 BG)

Albowiem przezeń stworzone są wszystkie rzeczy, które są na niebie i na ziemi, widzialne i niewidzialne, bądź trony, bądź państwa, bądź księstwa, bądź zwierzchności, wszystko przezeń i dla niego stworzone jest. (Kol. 1,16 BG)

Do aniołów zaś powie: Aniołów swych czyni wichrami, sługi swe płomieniami ognia. Do Syna zaś: Tron Twój, Boże, na wieki wieków, berło sprawiedliwości berłem królestwa Twego. (Hebr. 1,7-8 BT)

Sedno zaś wywodów stanowi prawda: takiego mamy arcykapłana, który zasiadł po prawicy tronu Majestatu w niebiosach (Hebr. 8,1 BT)

Jan do siedmiu Kościołów, które są w Azji: Łaska wam i pokój od Tego, Który jest, i Który był i Który przychodzi, i od Siedmiu Duchów, które są przed Jego tronem (Obj. 1,4 BT)

Wiem, gdzie mieszkasz, tam, gdzie jest tron szatana (Obj. 2,13 BW) (zob. też post: [PERGAM - SIEDZIBA SZATANA])

Natychmiast znalazłem się w Duchu, a oto w niebie stał tron i na tronie (ktoś) siedział /  I zaraz popadłem w zachwycenie. A oto tron stał w niebie, na tronie zaś siedział ktoś / A zarazem byłem w zachwyceniu ducha, a oto stolica postawiona była na niebie, a na stolicy siedziała osoba. (Obj. 4,2 PD/BW/BG)

Z powyższych wersetów można wywnioskować, że słowo "tron" oznacza także w naszym dzisiejszym rozumieniu "stolicę", tak też zresztą wyrażane przez Biblię Gdańską. Czyli nie pojedyncze, drewniane, bogato zdobione, za duże dla jednej osoby krzesło, ale właściwie całe miejsce, będące centrum wszystkiego - centrum interesów, centrum zarządzania, centrum pielgrzymek/wycieczek, skupisko wielu ludzi pełniących jakąś rolę w tym wszystkim. W tym przypadku owym centrum zarządzania jest niebo - nie to niebieskie, które widzimy nad głowami, ale to któreś tam z kolei gdzie faktycznie przebywa Bóg i Jezus: Znam człowieka [wierzącego] w Chrystusa, który przed czternastu laty - nie wiem, czy fizycznie, czy też w duchu, Bóg to wie - został porwany aż do trzeciego nieba. Wiem również, że ów człowiek - nie wiem, czy fizycznie, czy w duchu, Bóg to wie - został w zachwycie porwany aż do raju i tam usłyszał tajemnicze słowa, których człowiekowi nie wolno wymawiać. (2 Kor. 12,2-4 BP); Z tego, co mówimy, najważniejsze jest to: Mamy arcykapłana, który zasiadł na prawicy Majestatu, na Jego tronie w niebie. On spełnia służbę w świątyni, to jest w namiocie prawdziwym, jaki zbudował Pan, a nie człowiek. (Hebr. 8,1-2 BP). Jezus jest tam, w tym centrum zarządzania, owa świątynia jest tam, Bóg tam jest.

Jaki to ma związek z Królestwem Boga, o którym Jezus cały czas mówił, gdy był tutaj na ziemi? Otóż taki, że Królestwo Boga istnieje gdzieś tam, poza naszym ziemiańskim pojęciem, a miejsce przebywania Boga jest jego centrum, stolicą. Centrum zarządzania. Tam też znajduje się owa świątynia, w której przebywa w tej chwili Jezus, która jest jak - gdyby tak to przyrównać - ambasadą ziemską w Królestwie Boga, razem ze świątynią, która jest jak UN, jak organizacja do spraw zwalczania konfliktów pomiędzy nami, mieszkańcami ziemi, a Bogiem. Konfliktów, które sami tworzymy, buntując się przeciwko Niemu.

Mówienie więc Jezusa o tym, że kto będzie zwyciężał, będzie mógł znaleźć się w tej stolicy, ma właśnie dla mnie ten wydźwięk: znaleźć się w Królestwie Boga: Zwyciężającemu dam znaleźć się ze mną w tej stolicy Królestwa Boga, tak samo jak i ja zwyciężyłem i znalazłem się z Ojcem moim tutaj, w centrum zarządzania całym Królestwem.

Dodatkowo, osobiście, wyobrażam sobie to w ten sposób: pochodzę z małego miasteczka gdzieś w Wielkopolsce. Dzieciństwo spędziłem na wsi, przy jednym z PGR-ów, potem powróciliśmy do owego małego miasteczka, potem wyprowadziłem się do Poznania. Po paru kolejnych latach znalazłem się w Warszawie, potem, po ustabilizowaniu się, znalazłem sobie przyjemne miejsce pod Warszawą, bliżej natury. Potem przestało być stabilnie i znalazłem się znowu w kolejnych stolicach: w Londynie, w Oslo... Po ponownym osiągnięciu stabilizacji znalazłem sobie przyjemnie miejsce blisko natury nieco pod stolicą. Musi być również tak, że w momencie, gdy Jezus przyjdzie na ziemię, wziąć ze sobą tych, którzy uwierzyli w Jego obietnicę, że On przyjdzie i zabierze do Królestwa Boga, że Jezus weźmie tych wszystkich ludzi najpierw do stolicy, skąd zaczyna się stabilizacja, a potem będzie można przenieść się nieco dalej, by nie żyć w centrum skupiska, ale nieco na uboczu, z dala od zgiełku, a bliżej wielu możliwości "weekendowych".

Więcej zresztą o tym tronie/stolicy w niebie będzie w najbliższych rozdziałach Księgi Objawienia, ponieważ cała wizja Jana pokazuje wydarzenia mające miejsce właśnie tam, w tym centrum zarządzania.


* - Źródło: http://biblehub.com/greek/2362.htm








środa, 8 marca 2017

Apokalipsa 99 - Akcja i reakcja

Oto jestem stojący przy tych drzwiach i pukam, jeśli ktoś usłyszałby mój głos i otworzyłby te drzwi, to wejdę do niego i zjem z nim kolację, i on ze mną.
Obj. 3,20 PD

Na blogu "Objawienie w 365 dni" można przeczytać, że wygląda na to, że mamy dobrze prosperujące kościoły, które są jak jedno, wielkie, dobrze zorganizowane przedsiębiorstwo, ładne budynki, ale Jezus... stoi na zewnątrz tych budynków. Za drzwiami. Prosi, czy może wejść do środka. Że jeśli ktokolwiek z obecnych usłyszałby Jego głos i otworzyłby drzwi, to On by wszedł.

A wieczorem tego samego pierwszego dnia tygodnia, w domu, gdzie przebywali uczniowie przy drzwiach zamkniętych z obawy przed Żydami, pojawił się Jezus. Stanął pośrodku i rzekł do nich: Pokój wam! (...) A po upływie ośmiu dni, kiedy Jego uczniowie byli znów wewnątrz domu i tym razem Tomasz z nimi, przyszedł Jezus - choć drzwi były zamknięte - stanął pośrodku i rzekł: Pokój wam! Jan 20,19.26 BR

Czy Jezus nie potrafił przejść przez drzwi, gdyby chciał? Owszem, potrafił, czego zresztą dokonał nie raz. Czy Jezus nie mógłby tak po prostu wejść do kościoła w Laodycei, dokonać paru cudów/znaków/uzdrowień, a wtedy wszyscy byliby Mu wdzięczni gorąco i problem z letniością byłby rozwiązany? Mógłby. Mógłby wejść i tylko powiedzieć do każdego Tomasza: "Włóż tu swoje palce i wierz". Ale najwidoczniej nie o to tu chodzi.

Błogosławieni, którzy choć nie widzieli, to jednak uwierzyli. (Jan 20,29 BR)

Jeśli ktoś usłyszałby mój głos i otworzyłby te drzwi, to wejdę do niego.

Podobne jest królestwo niebieskie do człowieka-króla, który wyprawił wesele swojemu synowi. I wysłał swoje sługi, aby wezwali zaproszonych na wesele. Ale oni nie chcieli przyjść (Mat. 22,2-3 BP)

A jeśli w jakimś miejscu nie przyjmą was ani nie będą was słuchać, odejdźcie stamtąd (Mar. 6,11 BP)

Jezus nie chce wchodzić przez zamknięte drzwi. Jezus nie chce się wpraszać będąc nieproszonym. Nie chce się włamywać siłą w umysły ludzi czy dokonywać za nich wyborów. Jezus mówi: A jeśli w jakimś miejscu was nie przyjmą ani nie będą was słuchać, odejdźcie stamtąd - to jest sposób postępowania Jezusa. Dlatego, mimo że mógłby przejść przez każde zamknięte drzwi, zmusić każdego człowieka, żeby był z Nim, żeby był z Bogiem, On tylko stoi i puka. I czeka na otworzenie. Czeka na interakcję. Bo prawdziwa radość z przyjaźni jest gdy ona działa w obie strony, gdy obie strony pokazują, że chcą. Gdy zachodzi akcja i reakcja.