wtorek, 28 lutego 2017

Apokalipsa 98 - Być ulubieńcem szefa

Ja tych wszystkich, których lubię, upominam i koryguję, staraj się więc usilnie i zmień myślenie.
Obj. 3,19 PD

Zauważam tutaj, że język biblijny ma tendencję do nazywania wszelkich objawów pozytywnych uczuć jednej osoby do drugiej miłowaniem. (Wszelkie możliwe nasze przekłady mówią w tym miejscu: Wszystkich, których miłuję...). Mydli nam to strasznie oczy i sprawia, że realny, łatwo zrozumiały obraz, który powinniśmy uzyskać z tej lektury, staje się abstrakcyjny.

Ja tych wszystkich, których filo... - to jest dokładnie to samo słowo, które obiło się nam już o uszy pod postacią fileo:
- Szymonie, czy ty mnie agapas / kochasz?
- Tak Panie, ty wiesz, że cię filo / lubię.

Nie chcę tutaj teraz dywagować o różnicach pomiędzy agape a fileo, bo też i nie jestem żadnym dywagującym teologiem, ani o różnicach pomiędzy kochaniem a lubieniem, nie chcę też, aby ta wzmianka została odebrana jako że Bóg nas "tylko" lubi zamiast kochać - przecież lubimy osoby, które kochamy, prawda? Poza momentami, gdy je szczerze nienawidzimy...

Nie na tym chcę się tutaj skupić. Bóg nas lubi i to jest tutaj wyraźnie napisane: tych, których lubię, upominam i koryguję. Jeśli ktoś ma życie łatwe, to jest to zły znak, znaczy się: nikt go nie koryguje, nikt go nie upomina. Jest całkowicie obojętny dla Boga. Jest jak letnia woda: ni to orzeźwiający, ni to grzejący. Neutralny. Obojętny. Tymczasem ktoś, kto czuje się może nazbyt korygowany, nazbyt upominany: dobra wiadomość jest taka, że Bóg go lubi. Jest jak Boga ulubieniec, jak ulubieniec szefa i dostaje specjalne przeszkolenie. Dostaje większy wycisk, to oczywiste, ale też dostaje dostęp do szerszej wiedzy, szerszego doświadczenia, przebywa z Szefem więcej czasu, Szef chętnie mu wszystko pokazuje. Mały kawałek złota albo diamentu będzie mało szlifowany, duży kawał złota czy diamentu ma duże możliwości szlifowania. Dużo też z niego odpadnie... Nabądź u mnie złota, w ogniu wypróbowanego...

Dlatego radujecie się, chociaż na razie różne doświadczenia zasmucają was czasem, aby wasza wypróbowana wiara okazała się daleko cenniejsza od zniszczalnego złota, które próbuje się w ogniu. Przyniesie to wam chwałę, cześć i sławę w dniu objawienia się Jezusa Chrystusa. (1 Pio 1,6-7 BP)

Pokusa nie nawiedziła was większa od tej, która zwykła nawiedzać ludzi. Wierny jest Bóg i nie dozwoli was kusić ponad to, co potraficie znieść, lecz zsyłając pokusę, równocześnie wskaże sposób jej pokonania, abyście mogli przetrwać. (1 Kor. 10,13 BT)








niedziela, 26 lutego 2017

Apokalipsa 97 - Nowe oczy - kunszt kreatora

Ponieważ mówisz: Jestem bogaty i wzbogaciłem się, i niczego nie potrzebuję, a nie wiesz, że ty jesteś nędzny i pożałowania godny, i ubogi, i ślepy/niewidomy, i nagi, radzę ci nabyć u mnie złoto wypalone/oczyszczone w ogniu, abyś się wzbogacił, oraz białe szaty/płaszcze, abyś się okrył i aby przestał razić wstyd twojej nagości, a także maść do oczu, byś nią posmarował swoje oczy i przejrzał.
Obj. 3,17-18 PD

Ludzie z takiego kościoła/środowiska/otoczenia jak Laodycea byli biedni, chociaż najbogatsi w regionie. Stać ich było na kupienie wszystkiego, ale przez to nie mieli może takiego życiowego doświadczenia, nie mieli może takiej cierpliwości - bo wszystko przychodziło im łatwo. Nie mieli może takiej zdolności wyrzeczeń, zdolności wybierania mniejszego zła, zdolności optymalizowania strat, zdolności ograniczania swoich pragnień... Nosili bogate, farbowane ubrania, bo mogli. To nic złego robić to, skoro się można. Inna rzecz się tym pysznić, czuć się lepszym z tego powodu. Byli bogaci i dobrze ubrani według standardów świata, ale w oczach Jezusa byli i biedni, i nadzy. Nie mieli żadnego "złota wypróbowanego w ogniu", żadnych doświadczeń z Duchem Boga. Nie mieli żadnych "białych szat", żadnej dojrzałości, która - niczym te najbardziej zewnętrze okrycie - chroniłaby ich przed wpływem świata, a zachowywała owo wewnętrzne ciepło. Byli jak letnia woda - ani zimna, dobra, orzeźwiająca, ani gorąca, ogrzewająca ciało od środka. Byli jak woda w butelce wyciągnięta latem z samochodu po paru godzinach stania na parkingu na słońcu.

I każdy, który dzisiaj jest jak tamci ludzie z Laodycei, podpada pod te same kryteria. Każdy będący w takiej samej sytuacji, jak laodycejczycy, powinien czuć się adresatem tego listu, podyktowanego osobiście przez Jezusa. I każdy taki powinien przejrzeć. Dojrzeć swoją nagość, mimo markowych ubrań. Dojrzeć swoją niedojrzałość, pomimo zaawansowanego wieku. Dojrzeć swoją biedę, pomimo dużej zawartości liczb na koncie i w zeznaniu podatkowym. Nie wiesz, że jesteś ślepy/niewidomy, (...) radzę ci nabyć u mnie maść do oczu, byś nią posmarował swoje oczy i przejrzał.

Jezus w tych listach do zborów często mówił kontrastami. Laodycea słynęła ze swojej maści leczącej oczy. Nazwa tej maści w języku greckim, przetłumaczona dosłownie, znaczy: "kulka razowego chleba", i oznaczało to właściwie nawet nie kulkę, ale cylindryczny placek skomponowany z różnych materiałów*, być może gotowy do położenia na oczy na noc, coś jak współczesne plastry ogórków. Czy miało to coś wspólnego z tym, że Jezus również określał siebie jako chleb?... W każdym razie sytuacja, w której Jezus zaleca komuś kupienie maści do oczu od Niego samego, podczas gdy ten ktoś sam się produkcją takiej maści przecież zajmuje, musi być niewiarygodnie wymowne dla takiej osoby. To jak powiedzenie kucharzowi: przyjdź do mnie na obiad, pokażę ci naprawdę dobrze przyrządzone mięso. Albo jak powiedzenie mechanikowi: przyjedź do mnie ze swoim samochodem, naprawię ci go.

Czy są gdziekolwiek jakiekolwiek inne sytuacje, w których Jezus wspomniałby coś o jakiejś maści na oczy? Jest jedna historia, w której Jezus komponuje błoto - ziemię wymieszaną z własną śliną - by potem tym błotem pomazać oczy niewidomemu: Przechodząc ujrzał człowieka ślepego od urodzenia. To powiedziawszy splunął na ziemię; zrobił błoto ze śliny, pomazał mu oczy błotem i rzekł: Idź, obmyj się w sadzawce Siloam (...). Poszedł więc, obmył się i wrócił widząc (Jan 9,1.6-7 BP). Dwa lub trzy dni mi zajęło myślenie nad tym, dlaczego Jezus użył tutaj akurat ziemi i dlaczego zmieszał ją akurat z własną śliną. I pewnie myślałbym nad tym dalej, nie dochodząc do żadnego wniosku, gdyby nie to, że Bóg... przyszedł do mnie sam z odpowiedzią. Olśniło mnie nagle po przeczytaniu pewnego artykułu: przecież Bóg stworzył człowieka z ziemi! Z gruntu! Wtedy to utworzył Jahwe człowieka z gliny... (Rodz. 2,7 BR). Co więc właśnie zrobił tutaj Jezus? To proste: właśnie stworzył temu niewidomemu nowe oczy! Z gliny-błota! Własnymi rękoma!

Podobnie historia nawrócenia Pawła zaczęła się właśnie od jego oczu, od tego, że w swojej nienawiści do wszystkiego, co nieżydowskie Paweł - jeszcze nie-Paweł - zapędził się tak daleko, że dopiero gdy oślepiła go jasność Jezusa, który mu się pokazał, żeby z nim porozmawiać, i gdy oślepł - zaczął myśleć. Wraz z nowym wzrokiem zaczął widzieć wszystko na nowo.

Dlaczego Paweł/Paul/Saul nienawidził naśladowców Jezusa? Może nie wierzył w Jego zmartwychwstanie? W Jego metodę na zbawienie? Może Paweł chciał być tak bardzo sprawiedliwy, że wszystko, co kręciło się wokół Jezusa, czego być może nie rozumiał - tylko go tym bardziej od Niego odpychało? Wskazywałoby na to to, że po tym, jak zaczął słuchać pozostałych uczniów, jak sięgnął praktycznie do źródła, jak przebywał w Jerozolimie i wysłuchał wszystkich opowieści o Jezusie z pierwszej ręki - stał się największym apostołem. Gdy już zrozumiał. Gdy już przejrzał.

Radzę ci nabyć u mnie maść do oczu, byś nią posmarował swoje oczy i przejrzał. Warto sięgnąć do źródła. Warto wysłuchać, co mają ewangelie do powiedzenia o Jezusie. Warto przejrzeć na nowo. Zwycięzcy dam zasiąść ze sobą na moim tronie, jak i Ja zwyciężyłem i zasiadłem z mym Ojcem na Jego tronie (Obj. 3,21 BP).

* - Źródło: http://biblehub.com/greek/2854.htm







9 biblijnych (i nie tylko) ciekawostek o Szatanie

zacytowane z joemonster.org
wszystkie ilustracje pochodzą z joemonster.org
tekst został opracowany przez użytkownika Vampiirike



#1. Piotr apostoł szatanem



Jak zapewne się domyślacie, nazwa upadłego anioła pochodzi z biblijnej hebrajszczyzny. Rzeczownika "satan" najpierw używano w Starym Testamencie na określenie kogoś, kto ma innego zdanie, kto się sprzeciwia, np. przeciwnika w walce, polityce lub też oskarżyciela w procesie sądowym. Dlatego też szatanem w Biblii nazywany jest między innymi Dawid, a Jezus gani tak swojego ucznia Piotra, uważanego przecież za wielu chrześcijan za późniejszy fundament Kościoła:

Lecz On odwrócił się i rzekł do Piotra: «Zejdź Mi z oczu, szatanie! 
Jesteś Mi zawadą, bo myślisz nie na sposób Boży, lecz na ludzki» 

Nawiązanie do tego znaczenia znajdziemy również w "Fauście" Goethego, gdzie Mefistofeles przedstawia się słowami Ja jestem duchem, co zawsze przeczy.


#2. Diabeł i Lucyfer


Słowo ‘diabeł’ wzięło się z greckiego przekładu Starego Testamentu, gdzie w znaczeniu „anioł oskarżający człowieka, jego przeciwnik” używano konsekwentnie rzeczownika ‘diabolos’ (bluźnierca, ktoś zniesławiający). Greka wyraźnie nakreśliła różnicę – hebrajskie ‘satan’ oznacza oskarżyciela mogącego działać również w służbie sprawiedliwości, ale ‘diabolos’ to ktoś oskarżający fałszywie, ze złą intencją. O Szatanie jako oskarżycielu powiemy dokładniej w punkcie 4 i 6.


Z Lucyferem natomiast może być nieco jak z naszymi szkolnymi wypracowaniami z interpretacji wierszy – próbujemy trafić w to, co „poeta miał na myśli”, a spisujący od nas kolega dodatkowo wszystko przekręca. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa autorytety kościelne w postaci Ojców Kościoła interpretowały satyrę na władcę Babilonii zawartą w Księdze Izajasza jako aluzję do upadku władcy piekieł:

Jakże to spadłeś z niebios, Jaśniejący, Synu Jutrzenki? (...) 
Jak to? Strąconyś do Szeolu na samo dno Otchłani!".

Autor Wulgaty (oficjalnego, łacińskiego tłumaczenia Pisma Świętego) oddał „Jaśniejącego, Syna Jutrzenki” określeniem „Niosący Światło” (łac. Lucifer). Wulgata aż do XX wieku była podstawowym tłumaczeniem Biblii w Kościele Rzymskokatolickim i w ten sposób z czasem Szatan otrzymał nowe, znane po dziś imię.


#3. Skąd się wziął?


W powszechnej opinii Szatan jest upadłym aniołem, którzy sprzeciwił się Bogu i wraz ze swoimi towarzyszami wzniecił bunt w niebie. Skąd ten pogląd? Podobnie jak w przypadku imienia „Lucyfer”, Ojcowie Kościoła interpretowali fragment Księgi Ezechiela mówiący o upadku władcy Tyru:

Byłeś odbiciem doskonałości, pełen mądrości i niezrównanie piękny. Mieszkałeś w Edenie, ogrodzie Bożym. (...) Jako wielkiego cheruba opiekunem ustanowiłem cię na świętej górze Bożej (...) Byłeś doskonały w postępowaniu swoim od dni twego stworzenia, aż znalazła się w tobie nieprawość (...) wobec czego zrzuciłem cię z góry Bożej i jako cherub opiekun zniknąłeś spośród błyszczących kamieni. Serce twoje stało się wyniosłe z powodu twej piękności (...) Rzuciłem cię na ziemię, wydałem cię królom na widowisko”

jako aluzję do historii Szatana, który z powodu własnej pychy zerwał więzi z Bogiem. Innej genezy władcy piekieł można doszukiwać się w Księdze Mądrości (odrzucanej przez protestantów i judaizm) – według niej część aniołów miała zbuntować się po stworzeniu człowieka z powodu zazdrości, gdyż poczuły się urażone tym, że istota nie tylko stworzona po nich, ale i powstała z ziemi jest obdarzona boską miłością. Jeszcze ciekawsza jest pozabiblijna historia przytoczona w żydowskim apokryfie „Pokuta Adama” z I w. p.n.e. - po stworzeniu pierwszego człowieka wszyscy aniołowie mieli oddać mu pokłon, ale Szatan nie miał zamiaru zginać kolana przed tworem z błota. Został za to wygnany na ziemię i odtąd serdecznie nienawidzi rodzaju ludzkiego.


#4. Sceptycznie nastawiony do ludzi boski urzędnik


To że nieposłuszny anioł stracił poważanie w firmie nie oznacza jeszcze, że był tam persona non grata. Napisana w V wieku p.n.e. tuż po powrocie Izraelitów z niewoli babilońskiej Księga Zachariasza przedstawia Szatana stojącego po prawej stronie anioła (a więc na miejscu oskarżyciela w sądzie) i domagającego się całkowicie zasłużonej kary dla ludu izraelskiego za ich grzechy. Księga Hioba (ten sam wiek) z kolei wymienia go wśród aniołów, które stawiły się przed Bogiem i zdaje się nadawać mu funkcję szpiega donoszącego „Szefowi” o tym, co na ziemi robią ludzie. Co ciekawe, podobna funkcja istniała w realnym, ziemskim świecie w imperium Persów.


W obu tekstach Szatan pozostaje więc sługą Boga, istotą nadprzyrodzoną, ale i negatywnie nastawioną do człowieka. Podważa ludzką bezinteresowność oraz uczciwość. Jest tak zdeterminowany, by to udowodnić, że proponuje poddać Hioba strasznej próbie. Tutaj po raz pierwszy jawi się jako bardzo samodzielny byt oraz dostaje możliwość bezpośredniego szkodzenia człowiekowi.


#5. Szatan się rozkręca


Trzecia pod względem chronologicznym wzmianka o Szatanie w Starym Testamencie pochodzi z Księgi Kronik datowanej na IV w. p.n.e. Tym razem namawia króla Dawida do... policzenia swoich obywateli. Dlaczego było to czymś moralnie wątpliwym? Po pierwsze, do dziś ludy w Afryce, a nawet i w Europie boją się wszelkich spisów powszechnych - z obawy przed ściągnięciem złych duchów lub chociażby poborem do wojska. Zgodnie ze starotestamentową koncepcją Izrael był własnością Jahwe, a nie króla, więc samowolne urządzanie liczenia było wykroczeniem przeciwko Bogu. Szatan najprawdopodobniej znudził się czekaniem aż człowiek zgrzeszy i będzie można donieść na niego na niebiańskim dworze. Zdecydował się więc wykazać większą aktywność...


#6. Koniec legalnej działalności


Analiza wspomnianych ksiąg oraz fragmentu Apokalipsy św. Jana nasuwa myśl, że funkcję oskarżycielską Szatan wraz ze swoją świtą miał pełnić całkowicie legalnie aż do czasu misji Chrystusa, a dokładnie – jego śmierci:

I został strącony wielki Smok, Wąż starodawny, który się zwie diabeł i szatan, zwodzący całą zamieszkałą ziemię, został strącony na ziemię, a z nim strąceni zostali jego aniołowie. I usłyszałem donośny głos mówiący w niebie: "Teraz nastało zbawienie, potęga i królowanie Boga naszego i władza Jego Pomazańca, bo oskarżyciel braci naszych został strącony, ten, co dniem i nocą oskarża ich przed Bogiem naszym. A oni zwyciężyli dzięki krwi Baranka

O ile do tej pory Szatan co najmniej bywał w niebie i robił za donosiciela-oskarżyciela, ale od teraz ostatecznie z niego wylatuje i nie może szkodzić człowiekowi poprzez robienie nam koło tyłka. Może „jedynie” kusić i namawiać do złego. Patrząc pod tym kątem łatwiej jest zrozumieć dlaczego ewangeliści sporo miejsca poświecili kuszeniu Chrystusa na pustyni, czyli w miejscu, gdzie przebywają złe duchy. W interesie Szatana było zmienić profil działalności Mesjasza na polityczną, której zresztą oczekiwali Żydzi. Proponuje mu więc zamienić kamienie w chleb i raz na zawsze rozprawić się z problemem głodu, udowodnić wszystkim, że jest wysłannikiem Boga poprzez publiczne zademonstrowanie anielskiej interwencji oraz obdarzenie go ziemską, królewską władzą. Którykolwiek z tych czynów sprawiłby, że Jezusa nikt by nie śmiał zabić, a boski plan zbawienia ludzkości spaliłby na panewce. A tak w ogóle, to skąd pomysł, że do zbawienia ludzkości koniecznie trzeba zabijać syna Boga? O tym poczytacie w artykule z okazji świąt Wielkanocy...


#7. Czy wąż to Szatan?


Opis kuszenia Ewy znany z Księgi Rodzaju nie wspomina o tym, by wąż był Szatanem lub jakąkolwiek inną nadprzyrodzoną istotą. Taką interpretację spotykamy dopiero we wspomnianej Księdze Mądrości, a później w Apokalipsie św. Jana. (Dla uściślenia - Księga Rodzaju została spisana między X a VI w. p.n.e., a Księga Mądrości pochodzi z ok. II wieku). Również przytoczony już apokryf „Pokuta Adama” jasno wskazuje na Szatana jako tego, kto stoi za upadkiem pierwszych ludzi. W tekście tym sam Anioł Ciemności wyjawia, że posłużył się wężem w charakterze głośnika. Co ciekawe, namówił zwierzę do współpracy podsuwając mu argument, przez który sam stracił łaskę Boga – dlaczego wąż, jako istota stworzona przed ludźmi, ma być im posłuszna? Idąc tym tropem można uznać, że to wąż, a nie człowiek był pierwszą ofiarą niszczycielskiej działalności niepokornego anioła.


#8. Diabelska manipulacja


Lucifer Morningstar kilka razy w całym serialu zapewnia, że nigdy nie kłamie. Księga Rodzaju, którą wbrew nawoływaniom kreacjonistów nie należy uznawać za historyczny zapis, ale za zbiór legend, zdaje się, przynajmniej częściowo, to potwierdzać. Wąż w Edenie, zgodnie z prawdą, mówi Ewie, że za złamanie zakazu niejedzenia z drzewa pośrodku ogrodu nie tylko nie umrze, ale i posiądzie ogromną, boską wiedzę. Nie mówi jej wprost, co ma zrobić, nie nakłania do zjedzenia owocu. Jedynie informuje o korzyściach pomijając istniejące również negatywne skutki tej decyzji. Z kolei Adam zamiast z godnością wziąć odpowiedzialność swój błąd (był wtedy ze swoim różowym i wiedział o zakazie), próbuje zwalić winę na kobietę. Tym sposobem Szatanowi udało się skłócić człowieka z Bogiem i kobietę z mężczyzną.


#9. Michał - pogromca Szatana


Jeśli jest coś, w czym trzy wielkie religie - judaizm, chrześcijaństwo i islam - się zgadzają, to głównie co do postaci archanioła Michała. Apokryfy opisujące bunt Szatana i jego zwolenników wspominają, że to właśnie Michał wystąpił przeciwko buntownikom jako pierwszy. Echa apokryfów widać również w kanoniczej księdze Nowego Testamentu - Liście św. Judy. W Apokalipsie św. Jana, o której wspomnieliśmy w punkcie szóstym, Szatan zostaje z hukiem strącony z nieba przez Michała. Nic więc dziwnego, że archanioł ten jest uważany przez egzorcystów za nieodzownego pomocnika w walce z rzekomymi opętaniami.

Źródła: 
R. Rubinkiewicz, Apokryfy Starego Testamentu 
R. Zając, Szatan – biblijne dossier 
R. Zając, Szatan w Starym Testamencie 
J. Lemański, Nowy komentarz biblijny. Księga Rodzaju.






sobota, 18 lutego 2017

Apokalipsa 96 - Białe szaty, białe płaszcze

Ponieważ mówisz: Jestem bogaty i wzbogaciłem się, i niczego nie potrzebuję, a nie wiesz, że ty jesteś nędzny i pożałowania godny, i ubogi, i ślepy/niewidomy, i nagi, radzę ci nabyć u mnie złoto wypalone/oczyszczone w ogniu, abyś się wzbogacił, oraz białe szaty/płaszcze, abyś się okrył i aby przestał razić wstyd twojej nagości, a także maść do oczu, byś nią posmarował swoje oczy i przejrzał.
Obj. 3,17-18 PD

Gdy mowa o białych szatach, brzmi to mistycznie. Brzmi to dla nas tak abstrakcyjnie, że praktycznie nie znaczy to dla nas nic. Bo kto dzisiaj używa "szat"? Ostatnio tego słowa w znaczeniu współczesnym użył może Mickiewicz. W znaczeniu JEMU współczesnym. Gdyby przetłumaczyć ten fragment na tę formę języka, którą znamy dzisiaj, to rozmawialibyśmy o tunice, o płaszczu, a zważywszy na dzisiejszą modę - bardziej nawet o kurtce, koszuli, t-shircie. O jakiejkolwiek formie ubrania. Radzę ci nabyć u mnie białe ubranie, żebyś się ubrał i przestał razić swoją nagością.

Mat. 5,40: A temu, kto chce cię pozwać do sądu i wziąć twą koszulę, zostaw mu także płaszcz. (PD)

Mat. 9,20: Wtem jakaś kobieta, która dwanaście lat cierpiała na krwotok, podeszła z tyłu i dotknęła się frędzli Jego płaszcza. (BT)

Łuk. 7,25: Ale coście wyszli widzieć? Czy człowieka w miękkie szaty odzianego? Oto ci, którzy w szatach wspaniałych chodzą i w przepychu żyją, są w pałacach królewskich. (BW)

Łuk. 8,27: Gdy wyszedł zaś On na ziemię, wyszedł naprzeciw Niemu mąż pewien z miasta, który miał demony od czasów znacznych i płaszcza nie zakładał, i w domu nie pozostawał, ale w grobowcach. (PD)

Wygląda na to, że mowa o tej najbardziej zewnętrznej warstwie ubrania.

Łuk. 22,35-36: I powiedział im: Czy brakowało wam czegokolwiek, kiedy wysłałem was bez sakiewki i bez torby, i bez sandałów? Odpowiedzieli: Nie, niczego. Rzekł im: Ale teraz kto ma sakiewkę, niech ję weźmie, a także torbę, kto zaś nie ma, niech sprzeda płaszcz i kupi miecz! (BP)

Mat. 17,2: I został wobec nich przemieniony; Jego twarz zajaśniała jak słońce, a Jego szaty stały się białe jak światło. (PD)

Łuk. 9,29: W czasie modlitwy zmienił się wygląd Jego twarzy, a Jego odzienie stało się olśniewająco białe. (BP)

Mat. 28,2-3: A oto powstało wielkie trzęsienie ziemi. Albowiem anioł Pański zstąpił z nieba, podszedł, odsunął kamień i usiadł na nim. Postać jego jaśniała jak błyskawica, a szaty jego białe jak śnieg. (BG)

Dzieje 1,10: Kiedy uporczywie wpatrywali się w Niego, jak wstępował do nieba, przystąpili do nich dwaj mężowie w białych szatach. (BT)

Obj. 3,4-5: Lecz w Sardes masz kilka osób, co swoich szat nie splamiły; będą chodzić ze Mną w bieli, bo są godni. Tak szaty białe przywdzieje zwycięzca, i z księgi życia imienia jego nie wymażę. I wyznam imię jego przed moim Ojcem i Jego aniołami. (BT)

Obj. 4,4: Wokół tego tronu stały dwadzieścia cztery inne trony, a na nich siedziało dwudziestu czterech Starców. Wszyscy byli ubrani w białe szaty, a na głowach mieli korony ze złota. (BR)

Obj. 7,9: Potem ujrzałem: a oto wielki tłum, którego nie mógł nikt policzyć, z każdego narodu i wszystkich pokoleń, ludów i języków, stojący przed tronem i przed Barankiem. Odziani są w białe szaty, a w ręku ich palmy. (BT)

Obj. 7,13-14: A jeden ze Starców odezwał się, mówiąc do mnie tymi słowami: "A ci przyodziani w białe szaty kim są i skąd przybyli?" I powiedziałem do niego: "Panie, ty wiesz". I rzekł do mnie: "To ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku i opłukali swoje szaty, i wybielili je w krwi Baranka. (BP)

Cokolwiek ten biały kolor ubrań miałby oznaczać, jest on ściśle związany z bytnością z Jezusem. Biały kolor przybrały ubrania Jezusa podczas modlitwy na Górze Przemienienia, na biało ubrani byli aniołowie odsuwający kamień grobowca, w którym złożono Jezusa po ukrzyżowaniu, na biało ubrani byli również inni aniołowie, którzy objaśnili uczniów obserwujących Jezusa wracającego do nieba. Na biało ubrane są wszelkie postacie w wizjach Jana, pochodzących z nieba, zarówno Starcy, jak i ci, którzy przyszli i wybielili swoje szaty we krwi Baranka.

Nie znajduję żadnej podpowiedzi odnośnie tego, jak jaśniej zrozumieć określenie "białe ubrania" poza tą, że jest to element przynależny i charakterystyczny dla ludzi będących z Jezusem.

Może poza jedną, która mnie lekko zastanawia. Są to słowa Jezusa: Czyż nie mówicie sami: Już tylko cztery miesiące do żniw? Otóż powiadam wam: Podnieście oczy wasze i popatrzcie na pola. Bieleją już, bo blisko są żniwa (Jan 4,35 BR). Czy ktoś może wyobrazić sobie pola, które bieleją na żniwa? Pola rzepaku, gdy stają się dojrzałe, stają się żółte. Pola zbóż stają się złociste. Czy w okolicach, gdzie Jezus przebywał, rosła bawełna, która dojrzewając stała się biała? Nie stają białe winogrona, o których Jezus czasem wspominał - znaczy się: musiały być w okolicy, musiały być elementem Jego życia. Nie stają się białe kłosy zbóż, o których Jezus również wspominał. Co mogło być więc białe?

A może Jezus używał wyrażenia, że coś jest białe, nie tylko o kolorze, ale również o czymś, co jest dojrzałe?

"Ubrania" dojrzałych naśladowców Jezusa? Naśladowców słusznie doświadczonych, którzy podjęli słuszne decyzje, którzy wyciągnęli słuszne nauki? Wypróbowanych? Oczyszczonych w ogniu doświadczeń jak złoto? Mających dobrego ducha po tych wszystkich doświadczeniach? Naśladowców, którzy zdecydowali się nie postępować według własnych filozofii, według filozofii otaczającego świata, ale według filozofii Jezusa? Którzy przybrali Jego ubranie? I w tym ubraniu stali się już dojrzali?...

[dalej - NOWE OCZY - KUNSZT KREATORA]
[wcześniej - OGIEŃ BOGA]
[do początku]







poniedziałek, 13 lutego 2017

Łukasz wnikliwie 6.4. - Kazanie na górze 3

- Nie osądzajcie, to nie będziecie osądzeni. Nie potępiajcie, to nie zostaniecie potępieni. Odpuszczajcie, to będzie wam odpuszczone. Dawajcie, to będzie wam dane: miarą dobrą, napchaną, utrzęsioną, nawet przelewającą się - taką miarę wam dadzą, bo taką miarą, jaką wy mierzycie, będzie również i proporcjonalnie i wam odmierzone.

Opowiedział im również pewien przykład:
- Czy może ślepy prowadzić ślepego? Czy nie wpadną obaj do rowu?

- Uczeń nie stoi wyżej od swojego nauczyciela, ale gdy już jest wyuczony, będzie on jak jego nauczyciel.

- Dlaczego widzisz drzazgę w oku swojego brata, ale nie zauważasz belki w swoim własnym? Albo jak możesz powiedzieć do swojego brata: "Bracie, pozwól mi wyjąć twoją drzazgę z twojego oka!", kiedy ty sam nie widzisz belki w twoim własnym oku? Hipokryto! Weź wyrzuć najpierw tę belkę z twojego własnego oka! A gdy zobaczysz już wystarczająco jasno, możesz wyjąć tę drzazgę z oka twojego brata.

- Bo nie jest dobre drzewo, które dawałoby owoce zgniłe/bezużyteczne, ani drzewo zgniłe/bezużyteczne, które dawałoby owoc dobry. Każde drzewo jest znane z własnego owocu. Nikt nie zbiera fig spomiędzy cierni, ani winogron z krzaków kolczastych. Człowiek dobry przynosi dobro z zapasów dobroci w jego sercu, człowiek niegodziwy/zły przynosi niegodziwość/zło z zapasów niegodziwości/zła w jego sercu. Z obfitości serca mówią usta.

- Dlaczego nazywacie mnie Panem, "Panie Panie", a nie wykonujecie tego, co mówię? Ten, co przychodzi do mnie i słucha moich słów i wprowadza je w czyn - pokażę wam, do kogo można go przyrównać. Jest on jak człowiek, który budując dom rozkopał dół głęboko i zbudował fundament na skale. A gdy powódź przyszła - uderzyły wody rzeki w dom, ale nie miały siły naruszyć konstrukcji, bo dom był zafundamentowany na skale. Ale ten, co słucha, ale nie wprowadza tego w czyn, przyrównany może być do kogoś, kto zbudował dom tak o, na ziemi, bez fundamentu. Gdy wody rzeki uderzą w taki dom, rozpadnie się on i pozostanie tylko ogromna ruina.

na podstawie: Łuk. 6,37...49







niedziela, 12 lutego 2017

Dobre drzewo, drzewo niedobre... Drzewo do obróbki

Nie ma bowiem drzewa dobrego, które by rodziło owoc zły, ani też drzewa złego, które by rodziło owoc dobry. Każde bowiem drzewo poznaje się po jego owocu, bo nie zbierają z cierni fig ani winogron z głogu.
Łuk. 6,43-44 BW

Nie jest dobrym drzewem to, które wydaje zły owoc, ani złym drzewem to, które wydaje dobry owoc. Po owocu bowiem poznaje się każde drzewo: nie zrywa się fig z ciernia ani z krzaka jeżyny nie zbiera się winogron. (BT)

Nie ma bowiem drzewa dobrego, które by rodziło owoc zły... Ale przecież zdarzają się dobre drzewa, którym zdarzają się ulęgałki. Przecież są lata, gdy drzewo jest przemarznięte po zimie i nie rodzi nic, albo lata, gdy po łagodnej zimie i braku przymrozków wiosną, przy wystarczającej ilości deszczu i słońca drzewo obradza obficie, a czasem obradza tylko mniej. Czasem owoce są kwaśne, bo nie mają wystarczająco słońca, czasem mniejsze i twarde, bo nie mają wystarczająco deszczu. Czasem wda się jakiś robak, czasem sadownik przesadzi z opryskami, czasem ktoś nie zadba o przerzedzenie kwiatów, żeby otrzymać owoce większe i wtedy jest owoców mnóstwo, ale mniejszych, o marnej jakości. Widać, że dużo zależy od czynników zewnętrznych: pogody, robaków, a nawet samego sadownika. Jak więc można tak jasno, klarownie określić czy drzewo jest dobre, bo ma dobre owoce? Czy oznaczałoby to, że jednego roku drzewo jest dobre, a innego już nie, bo ma mniejsze owoce? Nawet jeśli to sadownik zawinił? Nawet jeśli było to wynikiem zimy z temperaturą -35? Albo wynikiem innych, niezależnych od drzewa czynników?

I jak rozumieć tę diametralną rozbieżność w tylko tych dwóch tłumaczeniach: nie ma drzewa złego, które by rodziło owoc dobry i nie jest złym drzewem to, które wydaje dobry owoc? Ta pierwsza wersja mówi, że NIE MA, nie istnieje drzewo złe, które mogłoby dawać dobry owoc, a ta druga mówi, że drzewo, które daje dobry owoc, nie jest złe. A wszystko to są te same słowa Jezusa, wypowiedziane w tym samym momencie, zaczerpnięte z tego samego greckiego tekstu. Tylko tłumaczenie zostało zupełnie inaczej zinterpretowane.

Nie chcę tutaj podważać teologicznych kompetencji tłumaczy - być może w świetle innych ewangelii tak właśnie należy ten fragment rozumieć - że mowa o drzewie złym i dobrym. Jakkolwiek by nie zinterpretować ten fragment, na jakimkolwiek tłumaczeniu by się nie oprzeć.

Jednak czytając grecką wersję i opierając się na podstawie Przekładu Dosłownego, nasunęła mi się zupełnie inna interpretacja tego tekstu: Nie jest piękne drzewo, mające zgniły owoc, albo nie jest zgniłe drzewo mające piękny owoc. Każde drzewo jest znane z własnych owoców, bo nie z cierni zbiera się figi, ani nie z krzaków kolczastych winogrona. Rozwinięcie: ok, drzewo mające ulęgałki nie jest piękne, nie jest dobre, trzeba się z tym zgodzić. Czy to wina tego drzewa czy nie, nie wygląda to fajnie. Drzewo mające zgniłki jest widocznie zaniedbane i tym bardziej nie jest ono piękne/dobre. Jeśli drzewo ma dobry owoc, to znak, że nie jest zgniłe, albo też bezużyteczne - jak tłumaczy PD. I z tym trzeba się zgodzić. Jednak kolejnym zdaniem Jezus przekreśla jakiekolwiek sądzenie drzewa czy jest ono dobre czy złe, w takim szerokim, generalnym sensie: Każde bowiem drzewo z własnego owocu jest znane, bowiem nie z cierni zbierają figi ani nie z krzaku cierniowego zrywają winogrona (PD). Czyli rozumiem tu, że gdy mowa o drzewie dobrym czy zgniłym to nie jest to osądzenie drzewa, potępienie: "O, to drzewo jest złe, spalmy je". To tylko stwierdzenie faktu jak to wygląda na moment obecny. Gotowane ziemniaki nieposolone "są złe", ale wystarczy je dosolić i "są dobre". Bycie ziemniaków nieposolonymi nie przekreśla całkowicie ich sensu istnienia, wymagają tylko nieco obróbki, nieco kunsztu, żeby wydobyć z nich to, co najlepsze. Tak samo jest z tym drzewem: to, że tego roku dało ulęgałki, albo zgniłki, nie przekreśla całkowicie jego sensu istnienia. Potrzeba tylko dobrego sadownika i paru sprzyjających czynników i kolejnego roku może być fantastycznie.

Bo Jezus mówi: Każde bowiem drzewo z własnego owocu jest znane, bowiem nie z cierni zbierają figi ani nie z krzaku cierniowego zrywają winogrona. Czyli de facto nie ma co oceniać drzewa, czy jest ono dobre czy nie, bo przecież nikt nie będzie oczekiwał po kolczastej akacji, że obrodzi w słodkie czereśnie. Po prostu akacja jest akacją, a czereśnia czereśnią. Tak to stworzył Bóg i tak to funkcjonuje. A sama akacja, mimo że kolczasta, też nie jest totalnie bezużyteczna - wszyscy znają przecież pyszny miód akacjowy. Można wycisnąć coś dobrego z kolczastego drzewa? Można! Czy akacja jest złym drzewem ze względu na swoje "owoce" - kolce? Można tak stwierdzić. Ale ktokolwiek jadł miód akacjowy, nigdy tak nie stwierdzi. Samo drzewo może wydaje się bezużyteczne, ale wystarczy dobrej "obróbki" - w tym wypadku pszczół - żeby dało coś pożytecznego.

I przekładając to na grunt relacji między ludźmi - można stwierdzić o różnych ludziach, czy są oni dobrzy czy nie, na bazie czynów, którymi się wykazują. Ale to nie określa ich jako ludzi dobrych czy złych całkowicie - bo dobremu człowiekowi pod wpływem stresu może się coś odmienić i może stać się egoistyczny, a zły, gdy zobaczy dobry wzór do postępowania, może dostać możliwość wyboru, by postępować inaczej, wskutek czego może odmienić się całkowicie. Każdy jest stworzony inaczej, jak figa, jak czereśnia, jak akacja, i każdy jest inny w zewnętrznym odbiorze - jeden jest słodki jak czereśnie, inny kłujący jak akacja - i tak został stworzony. Ale nawet ten kłujący może mieć w sobie coś dobrego, co można wydostać na zewnątrz, potrzeba tylko odpowiedniej "pszczoły". Jeden daje dobre owoce bezpośrednio, inny potrzebuje większej "obróbki".

To wszystko współgra mi z całkowitą akceptacją wobec ludzi, którą Jezus okazywał, z Jego wyrozumiałością i wolą zobaczenia u każdego czegoś dobrego.

Najważniejsze jest, by mieć wolę zmiany do robienia czegoś dobrego, lepszego i nie gnuśnieć w zgniłych myślach, zgniłych poglądach, które nie wnoszą niczego dobrego, niczego twórczego, niczego kreatywnego: Dobry człowiek z dobrego skarbca swojego serca dobywa rzeczy dobre, a zły człowiek ze złego skarbca złe. Z obfitości serca mówią bowiem jego usta (Łuk. 6,45 BR).







wtorek, 7 lutego 2017

Łukasz wnikliwie 6.3. - Kazanie na górze 2

Ale do was, co mnie słuchacie, mówię: Miłujcie / Bądźcie przyjaciółmi waszych wrogów, wyświadczajcie dobro tym, którzy was nienawidzą, błogosławcie/wysławiajcie/dobrze mówcie o tych, co was przeklinają, i módlcie się za tych, co was znieważają / wam uwłaczają. Jeśli ktoś uderzy was w jeden policzek, to zaproponuj mu też ten drugi. Jeśli ktoś zabiera ci kurtkę, to nie odmawiaj mu t-shirta. Daj każdemu, kto cię prosi, a jeśli ktoś zabiera ci to, co jest twoje, to nie domagaj się tego z powrotem.

To, co byście chcieli, żeby inni robili wobec was, róbcie i wy wobec nich. To, że jesteście przyjaciółmi dla tych, którzy są przyjaciółmi dla was - czy jest to coś, za co by można być wdzięcznym? Nawet grzesznicy są przyjaciółmi dla tych, przez których są traktowani jak przyjaciele. I jeśli wy będziecie wyświadczać dobre rzeczy wobec tych, którzy wyświadczają dobre rzeczy wam - czy jest to coś, za co by trzeba dziękować? Tak samo i grzesznicy postępują. A jeśli pożyczalibyście coś tym, po których spodziewacie się zwrotu - czy jest to coś, za co by trzeba dziękować? Również i grzesznicy pożyczają sobie nawzajem, oczekując zwrotu w podobnej wysokości.

Wy za to bądźcie przyjaciółmi dla waszych nieprzyjaciół, wyświadczajcie im dobre rzeczy i pożyczajcie im bez oczekiwania zwrotu. Wtedy zapłata/zarobek wasz będzie duży, i wtedy będziecie synami Najwyższego, bo On łagodny/przyjemny jest dla niewdzięcznych i złych. Bądźcie więc dobroduszni, tak jak i wasz Ojciec jest dobroduszny.

na podstawie: Łuk. 6,27...36







sobota, 4 lutego 2017

Kazanie na górze - "Błogosławcie tym, którzy was przeklinają"?

Dobrze mówcie o tych, którzy was przeklinają, módlcie się za tych, którzy was zniesławiają. 
Łuk. 6,27 BP

Tak postępujcie z ludźmi, jak byście chcieli, aby oni postępowali z wami.
Łuk. 6,31 BP

Jezus bardzo często zwracał uwagę na to, by nie dać się ponosić emocjom w złych sytuacjach, by nie rewanżować się, ale by odpłacać dobrym. Żeby postępować z ludźmi tak, jakbyśmy chcieli, żeby inni z nami postępowali. Żeby nie osądzać. Żeby nie potępiać. Żeby nie mówić źle, ale zawsze dobrze.

Mówienie dobrze o tych, którzy dobrze o nas nie mówią, wymaga zdolności dostrzegania dobrego u innych. To jest tak samo, jak Jezus postąpił z Marią Magdaleną: każdy mówił o niej źle, nikt jej nie szanował, głównie ze względu na to, czym się zajmowała chyba. Jezus natomiast na to nie patrzył, ale dał jej szansę poczucia ciepła od drugiego człowieka, w przeciwieństwie do potępienia, poniżenia czy wykorzystywania, z którymi musiała ona mieć do czynienia na co dzień.

O samym mówieniu, sposobie mówienia o innych, musiał Jezus rozmawiać z uczniami wiele razy, bo potem Jakub napisał: (4) Albo przypatrzcie się okrętom: choć bywają niekiedy tak ogromne, że dopiero nie lada wichry mogą nimi wstrząsnąć, to jednak malutki ster potrafi nadać im taki kierunek, jakiego życzy sobie sternik. (5) Podobnie rzecz się ma z językiem: ten tak niewielki organ może się poszczycić bardzo wielkimi dziełami. Mały płomyczek, a doprowadzi do tego, że wielki las staje w płomieniach. (6) Język to także płomień, to cały świat nieprawości. Wśród organów naszego ciała jest tym czynnikiem, który bezcześci ciało; płomieniem, który pochodzi z piekła, ogarnia wszystkie obszary naszego życia. (7) Wszystkie bowiem gatunki zwierząt i ptaków, gadów i stworów morskich człowiek może ujarzmić tak, że będą mu posłuszne. (8) Natomiast nikt z ludzi nie potrafi zapanować skutecznie nad językiem; ciągle przybiera on postać coraz innego zła, [zawsze] pełnego zabójczej trucizny. (9) Posługujemy się nim, gdy mamy wielbić Pana [Jezusa] i Ojca, lecz także i wtedy, gdy złorzeczymy ludziom stworzonym na podobieństwo Boga. (10) Z tych samych ust wychodzi więc i błogosławieństwo, i przekleństwo. Otóż tak nie może być, bracia moi! (Jak. 3,4-10 BR)

Zatem przywołał cały tłum i im powiedział: Słuchajcie mnie wszyscy i rozumiejcie. Nie ma nic z zewnątrz człowieka, które wchodząc do niego, mogło go zanieczyścić. Ale to, co wychodzi z niego, to zanieczyszcza człowieka. Kto ma uszy do słuchania, niech słucha! A kiedy wszedł do domu, z dala od tego tłumu, jego uczniowie pytali go o to podobieństwo. Więc im mówi: Także i wy jesteście bezrozumni? Nie rozumiecie, że wszystko, co z zewnątrz wchodzi do człowieka, nie może go zanieczyścić, bo nie wchodzi mu do serca, ale do brzucha i do ustępu wychodzi; oczyszczając wszystkie pokarmy. Ale też powiedział, że to, co wychodzi z człowieka, to zanieczyszcza człowieka. Bo z wnętrza, z serca ludzi, wychodzą złe myśli, cudzołóstwa, nierządy duchowe, mężobójstwa, złodziejstwa, chciwości, niegodziwości, zdrada, zuchwałość, złe oko, bluźnierstwo, pycha, głupota. Wszystkie te złości wychodzą z wnętrza oraz zanieczyszczają człowieka. (Mar. 7,14-23 NBG)

Bo z wnętrza, z serca ludzi, wychodzą złe myśli, cudzołóstwa, nierządy duchowe, mężobójstwa, złodziejstwa, chciwości, niegodziwości, zdrada, zuchwałość, złe oko, bluźnierstwo, pycha, głupota... Nie wystarczy się zamknąć i po prostu tych złych rzeczy o innych nie mówić. Obojętnie, czy tych tutaj czy tamtych złych, gdy ktoś inny źle o nas mówi. Bo to, co mówimy, pochodzi z naszego serca. Chcąc więc to zmienić, trzeba zmienić serce, żeby właśnie dobrze życzyło innym ludziom, czasami mimo wszystko.

Czy można zrobić to samodzielnie? Może. Ale właściwie jest to już zrobione: Daje nam przecież świadectwo i Duch Święty, skoro powiedział: "To jest przymierze, które zawrę z nimi po owych dniach, powiada Pan; włożę moje prawa w ich serca i wypiszę je w ich myślach, a ich grzechów i nieprawości nie będę już więcej pamiętał (Hebr. 10,15-17 BP). Prawa Boga to dwa największe przykazania:

Faryzeusze zaś, dowiedziawszy się, jak zamknął usta saduceuszom zeszli się w gromadzie i jeden z nich, aby Go podejść, postawił takie pytanie: Nauczycielu, który nakaz Prawa jest największy? A Jezus powiedział: Będziesz miłował Pana Boga twego z całego serca twego, całą duszą twoją i całym umysłem twoim. Oto największy i pierwszy nakaz. A drugi jest mu podobny: Będziesz miłował bliźniego twego jak siebie samego. Na tych dwu nakazach spoczywa całe Prawo i Prorocy. (Mat. 22,34-40 BR)

Prawa Boga, jakaś cząstka dobroci, miłości do innych ludzi jest włożona w nasze serca. Życiowe doświadczenia robią z nas nieczułych, zdystansowanych psychopatów, zamkniętych na nadmiar złych rzeczy występujących w otoczeniu. I żądnych zemsty dla tych, którzy robią coś złego nam. Trzeba jednak pamiętać, że zemstą zajmie się Bóg w swoim czasie, niekoniecznie podczas życia tutaj, na ziemi, a jedynie odpowiedź dobrem na złe może zmienić drugiego człowieka na lepsze.

Bo jeśli kochacie tych, co was kochają, to czymże się chcecie chwalić? Przecież nawet grzesznicy kochają tych, którzy ich kochają. A jeśli czynicie dobrze tym, którzy wam dobrze czynią, to czymże się chcecie chwalić? Przecież grzesznicy czynią to samo. A jeśli pożyczacie tym, od których spodziewacie się zwrotu, to czymże się chcecie chwalić? Grzesznicy także pożyczają grzesznikom, aby to samo odebrać. Lecz kochajcie waszych nieprzyjaciół i czyńcie dobrze, i pożyczajcie, nie spodziewając się niczego, a zapłata wasza będzie sowita i będziecie synami Najwyższego, bo On jest dobry dla niewdzięcznych i złych. Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny. (Łuk. 6,32-36 BP)

c.d.n.
[wcześniej - ZUPEŁNIE INNA EKONOMIA]
[do początku]