sobota, 31 grudnia 2016

O miłosiernym ojcu (i marnotrawnym synu) - cz. 1

Krzysztof Szema
O miłosiernym ojcu
(i marnotrawnym synu)
ścieżka audio: http://adwentysta.com/kazania/kazania-mp3/

Historia, o której chciałem opowiedzieć, zapisana jest w Ewangelii Łukasza, r. 15. 

Przez wiele lat studiuję poselstwo do Laodycei, gdzie Pan Jezus radzi, abyśmy - będąc dziećmi Boga - byli albo zimni, albo gorący. Podejrzewam, że w 99% przypadków kaznodziejowie mówią o tym, żeby być gorącym. Jednak Pan Jezus mówi tam również, aby być zimnym! Zastanawiałem się nad tym, pytałem się Boga, szukałem w Biblii i myślałem, dlaczego Pan Jezus radzi, żeby być albo zimnym, albo gorącym. Odpowiedź na to pytanie znalazłem m.in. w Łuk. 15,11 i dalej. Tam, według mnie, znalazłem najwspanialszy opis planu zbawienia, jaki Bóg przygotował dla nas. Chyba nie ma innej przypowieści, która lepiej by pokazywała, jak uratować grzesznika. Opowiem wam tę przypowieść bardziej współcześnie, spróbuję ją zmodernizować i przenieść do dzisiejszych czasów:

Pewien człowiek miał dwóch synów. Powiedział jeden z nich do ojca:
- Ojcze, daj mi tę część majątku, która przypada na mnie.
A wtedy ojciec rozdzielił im ten majątek. 

W czasie, gdy prawie dwa tysiące lat temu Jezus opowiadał tę przypowieść, było wielkim nietaktem, wręcz czymś niegrzecznym, niestosownym, aby młodszy syn poprosił o majątek, który się jemu należał. Dlaczego niestosownym? Dlatego, że sprawy majątkowe rozwiązywała śmierć ojca, a ktokolwiek miałby prawo do zajęcia się tym, to był nim najstarszy syn, który był pierworodnym, który miał nie tylko pierwszy głos w sprawach majątkowych, ale i w sprawach duchowych. Jest więc nawet kłopotem określenie, czy Jezus mówi tutaj o rodzinie izraelskiej. 

Ten młodszy syn mówi tutaj z premedytacją, patrząc twardo w oczy swojego starego ojca: Tato, ojcze, daj mi to, co na mnie przypada. W domyśle: "Mi się bardzo śpieszy, ja nie będę czekał, aż ty umrzesz, ja muszę to mieć teraz, dopóki jestem młody, żeby trochę odżyć! Po co mi później ten majątek? Przede mną jest przecież życie! Przede mną jest świat!"

Zastanawiałem się, skąd ten młodszy syn zaczerpnął swój pomysł? Myślę, że ojciec tego rodzaju wizji życia mu nie sugerował, myślę, że podobnie było z jego starszym bratem czy innymi członkami jego rodziny. Myślę, że była to dobra rodzina, przykładna, w której Bóg był na stosownym miejscu, w której materializm również był na stosownym miejscu. Ale temu młodemu człowiekowi bardzo się do czegoś paliło, do czegoś się śpieszyło. Skąd o tym wiem? Mówi o tym początek wersetu 13. Zwróćcie uwagę, że tam jest napisane, że "po niewielu dniach" ten młody człowiek zabrał wszystko i odjechał do dalekiego kraju. 

Naprawdę musiało mu się śpieszyć. 

Nie czekał na decyzje ojca, nie czekał na jakieś długie chwile podziału, ale Słowo Boże mówi, że "po niewielu dniach zabrał wszystko". Jak mógł to zabrać, skoro w tym majątku musiał otrzymać jakąś część gospodarstwa, jakieś pługi, maszyny rolnicze, może jakieś ruchomości? Może otrzymał jakąś stodołę? Musiał więc, gdy to otrzymał, szybko sprzedać. A coś, co się sprzedaje szybko, sprzedaje się tanio, prawda? Jego marnotrawne życie zaczęło się już w tym momencie. To, co ojciec mu powierzył, były to rzeczy, które mógł zainwestować w przyszłość, a tak bardzo szybko zostały zmarnotrawione. 

I zauważmy, co ewangelia mówi dalej: zabrał to wszystko. Co właściwie zabrał? Wszystko to, co mógł zamienić na pieniądze. Nie mógł przecież zabrać wołów, nie mógł zabrać bron, nie mógł zabrać czegokolwiek, co nie zostało sprzedane. A potem, zobaczcie co jest napisane: odjechał do dalekiego kraju. Czy rozumiemy, że Pan Jezus, opowiadając przypowieść, dokładnie dobierał słowa? Że wszystko ma swój sens i swoje miejsce? Tutaj nie ma żadnego przypadku. W tej narracji, którą tutaj czytamy i którą z pomocą Ducha Świętego będziemy rozkładać, tam każdy wyraz ma swoje znaczenie. Pamiętam cytat z pewnej książki: "Gdy serce wierzącego człowieka ogarnie zwątpienie, to szatan zaprowadzi człowieka do miejsca, do którego nigdy by się nie spodziewał, że zajdzie".

Ten młody człowiek musiał mieć kolegów, znajomych. Ten młody człowiek miał może tylko rower górski, który dostał od ojca, ale jego koledzy mieli może jaguary, corvetty, mieli mercedesy klasy S, mieli dziewczyny: dzisiaj blondynkę, za tydzień brunetkę, chodzili na dyskoteki i bawili się, i ten młody człowiek, obserwując ich, pytał może ojca, dziadka, babcię: dlaczego ja tak nie mogę? A wtedy rodzina odpowiadała mu może: słuchaj, Pan Bóg chciałby innego życia w twojej przyszłości. Ale myśli o tym metalicznym błysku jaguara, czerwonym kolorze corvetty w jego wyobraźni ciągle wzrastały, i o ładnej dziewczynie u boku, aż pewnego dnia to przebywanie wśród tych kolegów i koleżanek spowodowały tę jego odwagę, tę jego niecodzienną wizytę u jego ojca, i że mógł powiedzieć: tato, teraz daj mi to, co mi się należy. On nie powiedział na co. Ale już miał plan. I pierwszą rzeczą, którą uczynił, gdy to wszystko sprzedał, to kupił sobie może upragnioną corvettę czy jaguara, w końcu mógł mieć dobry samochód i dobre ubrania, i znalazła się jakaś blondynka czy brunetka. I może koledzy mu powiedzieli: słuchaj, odjeżdżaj od starych, od wapniaków, jak najdalej, bo jak będą na ciebie patrzeć, to wiesz, może im się jeszcze odmienić. 

Słowo Boże mówi, że on odjechał do dalekiego kraju. W tamtym czasie oczywiście nie mercedesem czy jaguarem, może jakimś wielbłądem. Ale po co tam odjechał? Słowo Boże zdradza: roztrwonił swój majątek, prowadząc rozwiązłe życie. 

08.27-17.28







poniedziałek, 26 grudnia 2016

Apokalipsa 95 - Ogień Boga

Ponieważ mówisz: Jestem bogaty i wzbogaciłem się, i niczego nie potrzebuję, a nie wiesz, że ty jesteś nędzny i pożałowania godny, i ubogi, i ślepy/niewidomy, i nagi, radzę ci nabyć u mnie złoto wypalone/oczyszczone w ogniu, abyś się wzbogacił, oraz białe szaty/płaszcze, abyś się okrył i aby przestał razić wstyd twojej nagości, a także maść do oczu, byś nią posmarował swoje oczy i przejrzał.
Obj. 3,17-18 PD

Z ciekawości sięgnąłem po Słownik Stronga, żeby zobaczyć, w jakich znaczeniach zostało użyte słowo "ogień", żeby się przekonać, czy Jezus wzmiankując ogień powyżej, nie miał na myśli jakiegoś szczególnego jego rodzaju.

Poza znaczeniami typowymi dla ognia jako tego będącego przyczyną pożarów, czy wiecznego ognia Gehenny, który posłużył jako protoplasta wierzeń o istnieniu piekła, a który służy też jako obraz ostatecznego całkowitego zniszczenia/wypalenia wszystkich zepsutych elementów na ziemi (zobacz seria [PIEKŁO W BIBLII]), ogień występuje w Biblii też w innych kontekstach:

Mat. 3,11: Ja was chrzczę wodą, ku upamiętaniu, ale Ten, który po mnie idzie, jest mocniejszy niż ja; jemu nie jestem godzien i sandałów nosić; On was chrzcić będzie Duchem Świętym i ogniem. (BW)

Jaki jest związek Ducha Świętego z ogniem? Co to znaczy: chrzcić ogniem?

Mar. 9,49: Każdy bowiem ogniem zostanie posolony i każda ofiara solą zostanie posolona. (PD)

Ten tekst jest dosyć wyjątkowy. Po pierwsze: żadne z tłumaczeń nie wzmiankuje tej drugiej części, tylko BG i NBG, podobnie w anglojęzycznych KJV i kilka innych, raczej niszowych lub pochodzenia żydowskiego*. Po drugie: Jezus wypowiada te słowa w kontekście owych znanych słów o odcinaniu kończyny, która nas gorszy, bo "lepiej żeby ta kończyna skończyła w ogniu, niż my sami", po czym dalej następuje wyjaśnienie, że każdy zostanie ogniem posolony, tak jak i każda ofiara (poświęcenie?) również zostaną posolone. Brzmi to tajemniczo, jedyne co mi tutaj do głowy przychodzi, to "dodawanie smaku", bo taka jest funkcja soli. Nie tylko zresztą, bo sól marynuje - czyli uwydatnia smak i konserwuje go; sól pomaga żywności skruszeć - czyli stać się jej bardziej miękką, bardziej podatną na przetworzenie i przyjemniejszą do odgryzania kawałków.

Wygląda więc na to, że jest to jakiś ogień, który "przetwarza" człowieka. Nie wiem, czy jego duszę, czy jego wnętrze, jego charakter może. Ale coś, co sprawia nas bardziej przydatnymi do współżycia, bardziej miękkimi, i bardziej wytrwałymi, i bardziej "smacznymi" dla innych.

Łuk. 3,16: Sam Jan odpowiedział wszystkim, mówiąc: Ja chrzczę was wodą, lecz przychodzi mocniejszy ode mnie, któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka u sandałów jego; On was chrzcić będzie Duchem Świętym i ogniem. (BW)

Ten tekst jest tekstem paralelnym, równoległym do pierwszego wymienionego. I w podobny sposób wiąże Ducha Świętego i ogień. Mowa o chrzcie, o fizycznym zanurzaniu w wodzie, bo też właściwie znaczy słowo "chrzcić", więc fizycznie niemożliwe jest, aby Jezus miał na myśli rzeczywisty ogień. Ten ogień tutaj musi być symbolem czegoś.

Dzieje 2,1-4: Kiedy nadszedł wreszcie dzień Pięćdziesiątnicy, znajdowali się wszyscy razem na tym samym miejscu. Nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, w którym przebywali. Ukazały się im też języki jakby z ognia, które się rozdzieliły, i na każdym z nich spoczął jeden. I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym, i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić. (BT)

Dzieje 7,30: A gdy zostało wypełnione czterdzieści lat, został mu [Mojżeszowi] na pustkowiu góry Synaj uczyniony widocznym w płomieniu ognia ciernistego krzaka zwiastun/anioł/posłaniec Pana. (PD)

To kolejne wzmianki ukazujące związek między Duchem Boga a ogniem, czy też płomieniami ognia, albo między ogniem a obecnością Boga czy też jakiegoś Jego wysłańca/anioła.

1 Kor. 3,11-16: Fundamentu bowiem nikt nie może położyć innego, jak ten, który jest położony, a którym jest Jezus Chrystus. I tak jak ktoś na tym fundamencie buduje: ze złota, ze srebra, z drogich kamieni, z drzewa, z trawy lub ze słomy, tak też jawne się stanie dzieło każdego: odsłoni je dzień [Pański]; okaże się bowiem w ogniu, który je wypróbuje, jakie jest. Ten, którego budowla wzniesiona na fundamencie przetrwa, otrzyma zapłatę; ten zaś, którego dzieło spłonie, poniesie szkodę; sam wprawdzie ocaleje, lecz tak jakby przez ogień. Czyż nie wiecie, żeście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was? (BR)

To jest bardzo interesujący fragment. Przytaczany wiele razy w rozumieniu, że w tym ogniu ostatecznym zostanie wypróbowane wszystko, czegokolwiek kiedykolwiek się tknęliśmy. Tymczasem... Kontekst tego fragmentu jest taki, że Paweł zaczyna pisać do ludzi ze zboru w Koryncie, żeby nie mówili, że ktoś został ochrzczony przez Pawła, a inny przez Apollosa, w sensie licytacji tego, kto ma lepsze pochodzenie, jak rozumiem. Paweł prostuje tutaj, że nie ma to żadnego znaczenia, ponieważ wszyscy mają jeden fundament: Jezusa. I chrzest wszystkich pochodzi od Jezusa. I to jest esencja zbawienia. To, jak ktoś buduje na tym fundamencie - złotem, słomą, czymkolwiek, i jak się ostanie jego "budowla" w efekcie Dnia Sądnego, i czy ta osoba "budująca" otrzyma za to nagrodę - to jest inna sprawa. Z ewangelii można pamiętać historię Jezusa, gdzie mówił On o tym, jak komuś zostały powierzone rzeczy należące do właściciela ziemskiego i każda osoba inaczej tym zarządzała (zob. Mat. 25,14 i dalej). Efekty były różne, i każdy otrzymał za to inną zapłatę. Nie chcę wnikać teraz, co to za zapłata miałaby być, ale ostatecznie - dopóki widoczne były efekty - nikt nie stracił tam życia. No, poza jednym, który okazał się całkowicie bezużyteczny. To jest faktycznie to, czego Bóg nie lubi: bycie bezużytecznym. Okazuje się to zarówno w tej historii, jak i w paru innych, np. o wycięciu suchego drzewa. Dlaczego tak jest? Myślę, że dlatego, że ktokolwiek ma Ducha Boga w sobie, to owocem Ducha zawsze jest coś konkretnego, coś pożytecznego. Tak działa Duch. Jeśli ktoś nie przynosi żadnych efektów, to pytanie jest, dlaczego ta osoba nie ma Ducha w sobie. Ale nawet wtedy jest ratunek: ocaleje, lecz tak jakby przez ogień - czyli znowu: ocaleje, ale dzięki Duchowi?

Ciekawy jestem, na ile słuszna mogła by się okazać teoria, że owym ogniem Dnia Sądu, czy nawet ogniem, który miałby zniszczyć ziemię całkowicie, jest nie ten literalny płomień ognia, ale Duch Boga. Tak, jak było wzmiankowane w kilku tekstach, że Duch Boga pokazywał się pod postacią ognia, albo posłaniec od Boga pokazywał się pod postacią ognia - czy Dzień Sądu nie będzie przeprowadzany właśnie przed obliczem Boga? Czy to nie będzie Jego Duch, który będzie rozsądzał wszystkie nasze czyny, ich motywy i ich efekty? Czy to nie o to mogłoby chodzić, że cokolwiek dokonaliśmy, będzie wypróbowane przez ogień? Czy to nie o to mogłoby też chodzić, że nasza wiara powinna być wypróbowana / powinno mieć ustaloną próbę w ogniu, jak tamto złoto? Tym bardziej, że w powyższym tekście apostoł Paweł w jednym ciągu logicznym połączył Jezusa jako fundament wszystkiego, próbę ognia i wzmiankę o Duchu Świętym. Czy tak właśnie apostoł Paweł rozumował?

2 Tes. 1,7-8: A wam, uciskanym, dać odpocznienie wespół z nami, gdy się objawi Pan Jezus z nieba ze zwiastunami mocy swojej, w ogniu płomienistym... (BW)

Ten tekst jest jeszcze bardziej interesujący. Mówi o Jezusie, objawiającym się z nieba, z... No właśnie. Wiele przekładów mówi w tym miejscu, że Jezus ukaże się wraz z aniołami. Czy faktycznie chodzi o aniołów, czy może zwyczajnie o "zwiastuny mocy Jego", czyli "znaki", albo też "oznaki" Jego mocy - tym zajmę się innym razem. Co natomiast jest wspólne z poprzednimi tekstami - Jezus ukaże się w ogniu. I znów - czy to będzie ten ogień literalny, czy może my zobaczymy to jako ogień, tak jak Mojżesz zobaczył ów krzak na Synaju, cały skąpany w ogniu, a faktycznie będzie to po prostu jakby zmaterializowana obecność Boga... Mam tutaj na myśli zjawisko analogiczne do wiatru - wiatru jako takiego zobaczyć nie możemy. Ale jeśli akurat śnieży albo jest to wiatr na pustyni, to wówczas - dzięki zawieszonym w powietrzu drobinom śniegu albo ziarenkom piasku - możemy "fizycznie" zobaczyć wiatr, jako zamieć albo jako burzę piaskową. Tak też moglibyśmy "fizycznie" zobaczyć obecność Boga jako ogień. Dokładnie zresztą tak samo wyglądała przecież Szekina, czyli obecność Boga nad Skrzynią Przymierza w świątyni izraelskiej**.

Hebr. 12,29: Albowiem Bóg nasz jest ogniem trawiącym. (BW)

Obj. 1,14: Głowa Jego i włosy - białe jak biała wełna, jak śnieg, a oczy Jego jak płomień ognia. (BT)

Obj. 2,18: A do anioła zboru w Tiatyrze napisz: To mówi Syn Boży, który ma oczy jak płomień ognia, a nogi jego podobne są do mosiądzu. (BW)

Obj. 4,5: A z tronu wychodzą błyskawice, grzmoty i dźwięki; zaś przed tronem siedem palących się pochodni ognia, które są siedmioma duchami Boga. (NBG)

Im dalej w Apokalipsę, tym więcej wzmianek o ogniu. Do tej pory rozumienie ognia jako fizycznej postaci, pod którą możemy zobaczyć Ducha Boga, wydaje mi się całkiem logiczne. Sam Bóg występuje też jako ogień, albo wysyła kogoś, kogo można zobaczyć jako ogień. To mogłoby może być wyjaśnieniem dla wielu "ognistych" scen w dalszej części Apokalipsy.

Póki co, Jezus mówi do Laodycejczyków: radzę ci nabyć u mnie złoto wypalone/oczyszczone w ogniu, abyś się wzbogacił. Czy można tutaj sparafrazować: radzę ci nabyć u mnie to najcenniejsze, które tak cenisz, wypróbowane przez ogień / Ducha Boga?

* - Zob. porównanie tłumaczeń: http://www.biblestudytools.com/mark/9-49-compare.html.
** - Zob. post [HISTORIA ŚWIĄTYNI BOGA]







wtorek, 20 grudnia 2016

Apokalipsa 94 - Ustalanie próby złota

Ponieważ mówisz: Jestem bogaty i wzbogaciłem się, i niczego nie potrzebuję, a nie wiesz, że ty jesteś nędzny i pożałowania godny, i ubogi, i ślepy/niewidomy, i nagi, radzę ci nabyć u mnie złoto wypalone/oczyszczone w ogniu, abyś się wzbogacił, oraz białe szaty/płaszcze, abyś się okrył i aby przestał razić wstyd twojej nagości, a także maść do oczu, byś nią posmarował swoje oczy i przejrzał.
Obj. 3,17-18 PD

Jezus oferuje innego rodzaju bogactwo: złoto wypalone w ogniu.

Przewertowałem kawałek internetu w poszukiwaniu metod wypalania czy też próbowania złota. Współcześnie amatorzy stosują - do odzyskiwania złota ze złomu - kwas azotowy albo rtęć. Niewiele znalazłem tam o wypalaniu złota. W jednym miejscu jednak natknąłem się na instrukcję tworzenia złotych odlewów, a tam wzmiankę: złom (złoto) musi zostać stopiony, wtedy też dokładnie ustalamy jego próbę*. Wnioskuję z tego, że podczas topienia złota, czyli ogrzaniu go wysokotemperaturowym płomieniem (złoto topi się w 1200 st. C), można ustalić stopień mieszanki złota z innymi metalami, czyli tzw. próbę**, czyli w prosty mówiąc - na ile złoto jest czyste. Im wyższa próba, tym mniejsza domieszka innych metali, tym złoto jest czystsze.

Podobną wzmiankę znalazłem na anglojęzycznej "WikiHow", gdzie po całym procesie chemicznym złoto jest poddawane temperaturze odpowiedniej do osiągnięcia jego stanu płynności, tuż przed zlaniem do ostatecznej formy, gdzie zostało napisane: "ta płynna masa zadecyduje o ostatecznym wyglądzie metalu i - jeśli cały proces został przeprowadzony poprawnie - to będzie to w 99% czyste"***.

Wpisując w google hasło "how to refine gold" można zobaczyć wiele artykułów, rozmów na forach i filmików na youtubie o tym, jak można "poprawić" złoto. Główną linią procesu jest: topienie złotej biżuterii czy co tam jest do topienia, potem traktowanie chemicznymi preparatami, żeby wyciągnąć wszystkie poboczne metale, na koniec - po otrzymaniu czystego złota - topienie ponownie, aby ostatecznie zlać do formy. Podczas tego ostatniego topienia można zadecydować, czy złoto ma być czyste (wysokiej próby, wysokokaratowe), co wiąże się też z tym, że bardzo kruche, czy też ma być bardziej elastyczne/plastyczne, podatne na obróbki, ale wtedy mniej czyste (niższej próby, mniej-karatowe), ponieważ wymaga to domieszki innego metalu.

Tyle o kruszcu. Co o złocie, czy też o wyrabianiu czystości mówi sama Biblia? Co mówił Jezus albo Jego uczniowie?

1 Pio 3,3-4: Niech ozdobą ich nie będzie to, co zewnętrzne: piękne uczesanie, obwieszanie się złotem ani też wyszukany krój sukni. Niech będzie nią niezniszczalne wnętrze człowieka, w którym kryje się łagodne serce i duch spokojny, tak wysoko ceniony przez Boga. (BP)

1 Pio 1,17-19: Jeżeli bowiem Ojcem nazywacie Tego, który bez względu na osoby sądzi według uczynków każdego, to w bojaźni spędzajcie czas swojego pobytu na obczyźnie. Wiecie bowiem, że z waszego, odziedziczonego po przodkach, złego postępowania zostaliście wykupieni nie czymś przemijającym, srebrem lub złotem, ale drogocenną krwią Chrystusa, jako baranka niepokalanego i bez zmazy. (BT)

Po tych dwóch fragmentach można się domyśleć, że nawet jeśli Jezus mówił o nabyciu złota u Niego, to raczej nie o to fizyczne złoto mu chodziło, o kruszec, o pieniądz. Piotr był uczniem Jezusa i wiele razy musiał widzieć historie takie jak te przytoczone w moim poprzednim poście, jak ta o młodym człowieku, który żył wg przykazań, ale wciąż trudno było mu się rozstać z jego pieniędzmi. Nie, to nie materialne złoto przedstawia wartość dla Jezusa.

1 Pio 1,6-7: Dlatego radujecie się, choć teraz musicie doznać trochę smutku z powodu różnorodnych doświadczeń. Przez to wartość waszej wiary okaże się wiele cenniejsza od zniszczalnego złota, które przecież próbuje się w ogniu, na sławę, chwałę i cześć przy objawieniu Jezusa Chrystusa. (BT)

Z jakiegoś powodu Piotr znał technologię topienia złota w ogniu, ustalania jego próby właśnie podczas topienia. Być może, ponieważ wówczas środkiem płatniczym były m.in. złote rzymskie monety, o tej technologii wiedział każdy, tak jak też i dzisiaj każdy wie, jak są wytwarzane monety. Tak czy siak - Piotr użył tego przykładu jako obraz dla rozmaitych doświadczeń, złych przeżyć, z którymi musi się borykać każdy chrześcijanin, że to właśnie podczas tych przeżyć - jak w ogniu - ustala się jego "próbę", jego "wysokokaratowość".

Myślę, że do takiego typu złota nawiązał tutaj Jezus.

* - Źródło: http://bizuteria-wec.pl/2013/04/27/odlewamy-warsztatu-zlotniczego-ciag-dalszy/
** - Więcej o próbach złota: https://pl.wikipedia.org/wiki/Próba_złota
*** - Źródło: http://www.wikihow.com/Refine-Gold







czwartek, 15 grudnia 2016

Apokalipsa 93 - Co ma bogactwo do życia z Jezusem

Ponieważ mówisz: Jestem bogaty i wzbogaciłem się, i niczego nie potrzebuję, a nie wiesz, że ty jesteś nędzny i pożałowania godny, i ubogi, i ślepy/niewidomy, i nagi, radzę ci nabyć u mnie złoto wypalone/oczyszczone w ogniu, abyś się wzbogacił, oraz białe szaty/płaszcze, abyś się okrył i aby przestał razić wstyd twojej nagości, a także maść do oczu, byś nią posmarował swoje oczy i przejrzał.
Obj. 3,17-18 PD

Z jednej strony Laodycea była jednym z najbogatszych miast, miastem słynącym z produkcji odzieży z czarnej wełny i "magicznej" maści na oczy, a z drugiej strony Jezus mówi, że faktycznie laodycejczycy są biedni, pożałowania godni, i wcale ta ich cudowna maść na oczy nie jest taka cudowna, bo są nadal niewidomi, i wcale te ich czarnowełniane ubrania nie są takie fantastyczne, bo są jak nadzy.

To nie jest pierwszy raz, gdy Jezus zwraca uwagę na to, że duży posiadany majątek może być przeszkodą w byciu z Jezusem.

Mat. 19,16-24: A oto zbliżył się do Niego pewien człowiek i zapytał: "Nauczycielu, co dobrego mam czynić, aby otrzymać życie wieczne". Odpowiedział mu: "Dlaczego Mnie pytasz o dobro? Jeden tylko jest Dobry. A jeśli chcesz osiągnąć życie, zachowaj przykazania". Zapytał Go: "Które?" Jezus odpowiedział: "Oto te: Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, czcij ojca i matkę oraz miłuj swego bliźniego jak siebie samego". Odrzekł Mu młodzieniec: "Przestrzegałem tego wszystkiego, czego mi jeszcze brakuje?" Jezus mu odpowiedział: "Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną". Gdy młodzieniec usłyszał te słowa, odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości. Jezus zaś powiedział do swoich uczniów: "Zaprawdę powiadam wam: Bogaty z trudnością wejdzie do królestwa niebieskiego. Jeszcze raz wam powiadam: Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego". (BT)

Łuk. 6,23-25.27.29-30: W tym dniu weselcie się i radujcie, czeka was bowiem sowita zapłata w niebie, bo ojcowie ich to samo uczynili z prorokami. Ale biada wam, bogacze, bo macie swoją radość. Biada wam, którzy teraz syci jesteście, bo będziecie łaknąć. Biada [wam], którzy się teraz śmiejecie, bo smucić się będziecie i płakać. (...) A wam, którzy Mnie słuchacie, mówię: Kochajcie nieprzyjaciół waszych, czyńcie dobrze tym, którzy was nienawidzą. (...) Temu, kto uderzy cię w jeden policzek, nadstaw drugi, a temu, kto zabiera ci suknię, nie odmawiaj też płaszcza. Daj każdemu, kto cię prosi, i nie żądaj zwrotu od tego, kto zabiera twoją własność. (BP)

Łuk. 12,15-31: (15) I rzekł do nich: Uważajcie i strzeżcie się wszelkiej chciwości. Niczyje bowiem życie nie zależy od obfitości tego, co kto posiada. (16) Potem powiedział im taką oto przypowieść: Pewnemu bogatemu człowiekowi pole jego przyniosło obfite plony. (17) Zaczął się więc zastanawiać: Co ja teraz zrobię? Nie mam gdzie złożyć moich plonów. (18) W końcu powiedział sobie: Zrobię tak: zburzę moje [obecne] spichlerze i zbuduję większe. Tam właśnie złożę to, co mi się urodziło, i cały mój majątek. (19) I powiem sobie: Zgromadziłeś wielkie bogactwa, [starczą ci] na długie lata. Odpoczywaj sobie teraz, jedz, pij, zażywaj rozkoszy. (20) Ale Bóg powiedział mu: O niemądry! Jeszcze tej nocy zażądają od ciebie twojej duszy i dla kogóż zostanie to, co sobie przygotowałeś? (21) Oto co dzieje się z człowiekiem, który gromadzi sobie skarby, lecz nie jest bogaty w oczach Boga. (22) A do uczniów swoich powiedział: Dlatego mówię wam: Nie troszczcie się o życie wasze, o to, co będziecie jedli, ani o ciało, czym je przyodziejecie. (23) Bo dusza warta przecież więcej niż jedzenie, a ciało więcej niż odzież. (24) Popatrzcie na kruki: nie sieją ani nie zbierają czasu żniwa; nie mają piwnic ani spichlerzy, a jednak Bóg je żywi. O ileż więcej niż owe ptaki jesteście warci wy. (25) A któż z was przemyśliwaniem usilnym może choć o trochę przedłużyć swoje życie? (26) Jeżeli więc wobec tak małej rzeczy jesteście bezsilni, to po co się macie troszczyć o inne? (27) Popatrzcie na lilie polne: Nie pracują i nie przędą, a mówię wam, że nawet Salomon, przy całym przepychu swoim, nie był ubrany tak jak którakolwiek z nich. (28) Jeśli tedy zwykłe ziele, które jest dziś na polu, a jutro wrzuca się je do pieca, Bóg tak przyodziewa, to o ileż bardziej was, małej wiary? (29) Nie pytajcie tedy, co będziecie jeść albo pić, i nie popadajcie w trwogę. (30) Tego wszystkiego bowiem szukają poganie. Wasz Ojciec wie, że wam to potrzebne. (31) Raczej szukajcie królestwa Jego, a to będzie wam dodane. (BR)

Łuk. 6,19-25: (19) Był kiedyś pewien bogaty człowiek. Ubierał się w purpurę i bisior i ucztował hucznie każdego dnia. (20) A przed bramą jego [domu] leżał biedak, imieniem Łazarz, cały pokryty wrzodami. (21) Jakże chętnie posiliłby się on choćby okruchami ze stołu bogacza! Lecz tylko psy przychodziły i lizały jego rany. (22) I oto umarł żebrak. Wtedy pojawili się aniołowie i zanieśli go na łono Abrahama. Potem umarł także bogacz i został pochowany. (23) A znajdując się w Otchłani i cierpiąc bardzo, podniósł oczy, zobaczył w oddali Abrahama i Łazarza na jego łonie. (24) I zawołał: Ojcze Abrahamie, zlituj się nade mną i przyślij Łazarza, żeby choć umoczył koniec swojego palca w wodzie i zwilżył mi język, bo strasznie cierpię w tym ogniu. (25) Abraham zaś powiedział: Synu, przypomnij sobie, jakie to wielkie dobra otrzymałeś za życia swego, podczas gdy Łazarz doznawał równie wielkiej nędzy. Teraz jest na odwrót: on doznaje pociechy, a ty cierpisz męki. (BR)

Dlaczego fakt posiadania jakiegoś bogactwa miałby przeszkadzać w osiągnięciu życia wiecznego? Trzy ostatnie fragmenty wyjaśniają to dosyć dobrze. Po pierwsze: zazwyczaj bycie bogatym oznacza, że nie zauważa się tych najzwyczajniejszych ludzi, którzy potrzebują pomocy. Daj każdemu, kto cię prosi, i nie żądaj zwrotu od tego, kto zabiera twoją własność - powiedział Jezus. Komuś, kto posiada dużo, zazwyczaj trudno jest traktować jego majątek w taki sposób. Zazwyczaj ludzie są przywiązani do tego, co posiadają. Zazwyczaj ktoś, kto jest bogaty, nie odczuwa potrzeby pomocy ze strony Jezusa w jakikolwiek sposób. Nie odczuwa potrzeby, bo z Jezusem rozmawiać, by prosić Go o pomoc, by prosić Go o pomoc dla innych ludzi. Bo jak tu prosić Go o pomoc dla innych, jeśli samemu ma się przecież możliwość, by komuś pomóc? Jasne, że nie wszystkim od razu, ale jednej osobie? Dwom? Trzem? Dlatego trudniej jest Jezusa znać, trudniej jest wypracować sobie zaufanie do Niego. Czy też: nie "wypracować sobie", a pozwolić Bogu, by zostało ono wypracowane w tobie.

Bycie bogatym oznacza więc zazwyczaj zredukowane zapotrzebowanie na "łaskę" od Boga. "Łaskę" - czyli wszystko to, co Bóg daje nam, aby pomóc, aby nam polepszyć obecne życie, a na koniec - zapewnić to ostateczne. Bo kto z bogatych zwracałby się do Boga z jakąś prośbą? Ci już wszystko mają, a czego nie mają, idą do sklepu i sobie kupują.

Podobnie może się to tyczyć wszelkich psychicznych czy duchowych potrzeb. Rozumiem to tak, że skoro ktoś jest wystarczająco sprytny, by stać się bogatym, to zazwyczaj wolny jest od wszelkich psychicznych niedomagań. Tak więc i w tej materii w zasadzie nie odczuwa żadnej potrzeby pomocy ze strony Boga.

Może właśnie dlatego jest napisane, że Jezus przyszedł na świat po to, aby ci, którzy nie mogą widzieć, widzieć zaczęli. I że nie zdrowi potrzebują lekarza, ale chorzy.

Czy więc z tego powodu nie ma żadnej nadziei dla bogatych? O nie, Jezus nie powiedział, że jest to niemożliwe. Tylko że trudniejsze. Jak sądzę: z powodu owego ograniczenia potrzeb.

Laodycejczycy natomiast zwykli mówić: Jestem bogaty i wzbogaciłem się, i niczego nie potrzebuję.







środa, 7 grudnia 2016

81 wersetów o poznaniu Boga, cz. 1

cytowane za: knowing-jesus.com

O głębio bogactwa, mądrości oraz poznania Boga; jak nie do zbadania są Jego wyroki i niezbadane Jego drogi. Bo kto poznał sposób myślenia Pana? Albo kto stał się Jego doradcą? Albo kto Mu dał wcześniej i zostaje mu odwzajemnione? Gdyż z Niego, poprzez Niego i ku Niemu wszystko; Jemu chwała na wieki. Amen.
Rzym. 11,33-36 NBG

Komu udało się zgłębić Ducha samego Pana i kto jako doradca mógłby Go pouczyć? Od kogóż On rad zasięgał, komu pouczać się pozwalał, aby mógł wejść na drogę prawości i dowiedzieć się tego, co prawe?
Iz. 40,13-14 BR

Rzeczy ukryte należą do Jahwe, naszego Boga, a rzeczy już ujawnione - do nas i naszego potomstwa na wieki, abyśmy wypełniali wszystkie zasady tego Prawa.
Pwt. 29,28 BP

I rzekł Pan: Słuchajcie moich słów: Jeżeli jest u was prorok Pana, to objawiam mu się w widzeniu, przemawiam do niego we śnie.
Liczb 12,6 BW

Powiedział też Balaam do Balaka: Pozostań przy swojej ofierze całopalenia, a ja odejdę na chwilę. Może wyjdzie mi na spotkanie Jahwe? Opowiem ci o wszystkim, cokolwiek mi ukaże. I odszedł w stronę wzgórza, pozbawionego wszelkich zarośli. I wyszedł Bóg na spotkanie Balaama...
Liczb 23,3-4 BR

On z ciemności wydobywa, co w głębinach niedostępne, wydobywa na światło najciemniejsze mroki.
Job 12,22 BP

I wtedy objawi się chwała Pana, i ujrzy ją wszelkie stworzenie, bo Pan przemówił swoimi ustami. (...) Trawa z czasem usycha, a kwiaty więdną, lecz słowa Boga naszego trwać będą na wieki.
Iz. 40,5.8 BR

Pozwoliłem zbliżać się do Mnie tym, co wcale o Mnie nie dbali, i sprawiłem, że znajdowali Mnie ci, którzy Mnie wcale nie szukali. I do narodu, co nie wzywał mojego Imienia, po wielekroć wołałem: Tu jestem, tu jestem!
Iz. 65,1 BR

Powiesz im tedy: Tak mówi Bóg i Pan: W dniu, kiedy wybierałem Izraela, podniosłem moją prawicę i złożyłem przysięgę potomstwu Jakuba. Potem objawiłem się w Egipcie. I znów, podniósłszy prawicę, oznajmiłem pod przysięgą, że Ja jestem Panem i Bogiem waszym. Wyprowadziwszy ich tedy z Egiptu, zawiodłem ich na pustynię, gdzie przekazałem im moje Prawo. Ogłosiłem im wszystkie moje nakazy, żeby ludzie przestrzegając ich mogli żyć.
Ezech. 20,5.10-11 BR

I oto w widzeniu nocnym została Danielowi objawiona tajemnica. Błogosławił tedy Daniel Boga niebios mówiąc: Niech imię Boga będzie błogosławione przez wszystkie wieki wieków, bo jest wszechwiedzący i możny. To On sprawia, że zmieniają się okresy i czasy, to On usuwa jednych władców, a ustanawia drugich, to On mędrcom daje mądrość i łaskę rozeznania roztropnym. To On przenika głębie i sekrety, zna wszystko, co ukryte w ciemnościach, a światłość otacza Go zewsząd.
Dan. 2,19-22 BR

[dalej - cz. 2]






niedziela, 4 grudnia 2016

Apokalipsa 92 - Woda wystawiona na słońce

Wiem o twoich czynach, że nie jesteś ani zimny ani gorący. Obyś był zimny albo gorący! Skoro jednak jesteś letni, ani gorący, ani zimny, zamierzam cię zwymiotować z moich ust.
Obj. 3,15-16 PD

Z ciekawości sięgnąłem do słownika Stronga, czy kryje się może coś więcej za znaczeniami słów "zimny" i "gorący" w tym kontekście. Z zaskoczeniem odkryłem fakt, że w całym Nowym Testamencie oba te słowa zostały użyte tylko po 2-3 razy! I to właśnie głównie w Apokalipsie. Przy czym słowo gorący występuje bardziej w znaczeniu "wrzący", czyli taki gorący, że aż gotujący się z gorąca.

Jeszcze gorzej ma się sprawa ze słowem "letni". Słowo to występuje tylko jeden raz, nie ma więc żadnego porównania dla kontekstu. Jedyne porównanie, które więc tutaj przychodzi na myśl, to - podążając za założeniem, że w każdym liście Jezus nawiązywał do jakichś lokalnych warunków - woda z Pammukale.

Pammukale

Pomiędzy Laodyceą a Pammukale było ok. 10 km odległości. Pammukale to wapienne osady na zboczu góry, powstałe na skutek wypływania wody termalnej spomiędzy skał i osadzania się wapnia na zboczach*. Woda w tak powstałych basenach ma temperaturę pomiędzy 35 a 100 st. C**. Nie wiem, czy mieszkańcy Laodycei używali tej wody do picia, czy transportowali ją jakimś akweduktem do miasta, ale z pewnością musieli ją znać, i musieli jej też do picia próbować. A jak smakuje woda, która jest tylko ciepła - ani gorąca, ani zimna - wie każdy. Wystarczy zostawić butelkę z wodą mineralną na kilka godzin na słońce i praktycznie woda nie nadaje się do picia, aż do ponownego schłodzenia, albo zagotowania na herbatę.

Wiem o twoich czynach, że nie jesteś ani zimny ani gorący/wrzący - mówi Jezus. Co to znaczy? Rozumiem to jako takie byle-co, uprawianie byle-jakości. Jeśli ktoś w coś wierzy, coś twierdzi, coś uważa, to postępuje zgodnie z tym. Skoro jednak jesteś letni, ani gorący, ani zimny, zamierzam cię zwymiotować z moich ust. Tak samo, jak wypluwamy wodę, która po kilkugodzinnym staniu na słońcu nie nadaje się do picia. Obyś był zimny albo gorący/wrzący! - mówi Jezus. Jeśli jesteś człowiekiem wierzącym w Boga, w Jezusa - podążaj za Nimi. Jeśli mówisz, że wierzysz, ale faktycznie nie masz żadnego pojęcia o tym, jaki Bóg jest, i nie przejawiasz żadnego zainteresowania, żeby się o tym dowiedzieć - jesteś letni. Jak ta woda. Ni to zimna, ni to ciepła, w ogóle nie do picia. Nie wiadomo co z nią zrobić. Schłodzić albo zagotować, doprowadzić do wrzenia.

Czy jest to faktycznie apel do tego, że jeśli ktoś jest "średnio wierzący", żeby przestał wierzyć kompletnie i stał się zimny? Na blogu Objawienie w 365 dni można przeczytać bardzo interesujące spostrzeżenie: Zauważyłem, że większość komentatorów jest zdania, że stan zimny ma znaczenie negatywne, że jest to symbolem nienawrócenia, oziębłości w stosunku do Boga i niewiary. Ja myślę, że w tamtych warunkach, zimna, świeża i ożywcza woda, kojarzyła się jednoznacznie z czymś dobrym, niezbędnym. Zimna świeża woda dawała życie, dawała ochłodę i gasiła pragnienie. Gorąca leczyła. Letnia była bezużyteczna***.

* - Źródło: https://pl.wikipedia.org/wiki/Pamukkale 
** - Źródło: https://en.wikipedia.org/wiki/Pamukkale
*** - Źródło: http://objawienie365.blogspot.no/2014/02/rozdzia-31516.html


Źródło do zdjęcia: http://objawienie365.blogspot.no/2014/02/do-anioa-zboru-w-laodycei.html

[dalej - CO MA BOGACTWO DO ŻYCIA Z JEZUSEM]
[wcześniej - JEZUS JAKO PRZODOWNIK]
[do początku]








czwartek, 1 grudnia 2016

Bóg z wyboru

(1) W piątym miesiącu roku siódmego, dziesiątego dnia miesiąca, przyszło kilku starszych Izraela, aby prosić Pana o radę. Kiedy usiedli przede mną, (2) Pan tak przemówił do mnie: (3) Synu człowieczy, zwróć się do starszych Izraela i powiedz im tak: Oto, co mówi Bóg i Pan: Przyszliście, żeby Mnie pytać o radę? Na życie moje, nie chcę, żebyście Mnie pytali o radę! Taki jest wyrok Boga i Pana. (4) Synu człowieczy, czy nie chcesz ich osądzić, czy nie powinieneś wydać na nich wyroku? Niech się dowiedzą najprzód o zbrodniach ich ojców. (5) Powiesz im tedy: Tak mówi Bóg i Pan: W dniu, kiedy wybierałem Izraela, podniosłem moją prawicę i złożyłem przysięgę potomstwu Jakuba. Potem objawiłem się w Egipcie. I znów, podniósłszy prawicę, oznajmiłem pod przysięgą, że Ja jestem Panem i Bogiem waszym. (6) W dniu owym podniosłem prawicę, żeby poprzysiąc, że przywiodę ich z ziemi egipskiej do krainy, którą dla nich obrałem, która opływa mlekiem i miodem i jest klejnotem pośród innych krain. (7) I powiedziałem im: Wszyscy wyrzućcie precz owe bóstwa, które ciągle macie przed oczyma. Nie kalajcie się tymi obrzydliwościami Egiptu. Ja jestem Panem waszym i Bogiem. (8) Ale oni odwrócili się ode Mnie i nie chcieli Mnie słuchać. Nikt nie usunął od siebie żadnego z tych bożków, które ciągle mieli przed oczyma. Nie wyrzekli się też bożków egipskich. Wtedy tak im powiedziałem: Wyleję na was cały mój gniew i całą moją zapalczywość, tu, na oczach Egipcjan. (9) Potem jednak postąpiłem inaczej, przez wzgląd na moje Imię, aby nie było znieważane na oczach ludów, wśród których oni żyli i którym Ja się objawiłem, kiedy ich wyprowadzałem z Egiptu. (10) Wyprowadziwszy ich tedy z Egiptu, zawiodłem ich na pustynię, (11) gdzie przekazałem im moje Prawo. Ogłosiłem im wszystkie moje nakazy, żeby ludzie przestrzegając ich mogli żyć. (12) Poleciłem im również zachowywać dzień szabatu na znak Przymierza, jakie z nimi zawarłem. Po tym wszystkim mieli rozpoznać, że Ja jestem Panem, Świętym Izraela. (13) Ale synowie Izraela zbuntowali się przeciwko Mnie na pustyni. Nie postępowali według mojego Prawa i odrzucili wszystkie te moje nakazy, które człowiek miał wypełniać, aby mógł żyć. Nie przestrzegali też wcale moich dni szabatowych. Powiedziałem tedy: Już tu, na pustyni, pofolguję mojemu zagniewaniu i wygładzę ich wszystkich. (14) Potem jednak, przez wzgląd na moje Imię, postąpiłem inaczej. Nie mogłem dopuścić, bym był znieważany przed ludami, na oczach których wyprowadziłem ich kiedyś z Egiptu. (15) Ale na pustyni podniosłem prawicę, by poprzysiąc, że nie wprowadzę ich do kraju, który dla nich wybrałem, do ziemi opływającej mlekiem i miodem, będącej klejnotem pośród innych krain. (16) Odrzucili bowiem wszystkie moje wskazania, nie żyli według mojego Prawa i nie przestrzegali mojego szabatu, bo sercem byli ciągle przy obcych bożkach. (17) Ale ulitowałem się nad nimi i nie wszystkich wygubiłem na pustyni. (18) A do synów ich powiedziałem na pustyni: Nie żyjcie tak, jak wasi ojcowie, nie postępujcie według ich wskazań i niech was nie kalają ich bogowie! (19) Ja jestem Panem i Bogiem waszym. Żyjcie według mojego prawa, zachowujcie moje przykazania i wypełniajcie je! (20) Obchodźcie uroczyście moje dni szabatowe, bo mają one być znakiem Przymierza, jakie zawarłem z wami. Wtedy przekonacie się, że Ja jestem Panem i Bogiem waszym. (21) Lecz synowie sprzeciwili się Mi. Nie postępowali według mojego Prawa i nie słuchali ani nie zachowali moich przykazań, które człowiek musi zachowywać, żeby żyć. Moich dni szabatowych wcale nie przestrzegali. Wtedy powiedziałem, że jeszcze na pustyni pofolguję mojemu zagniewaniu na nich i mojej zapalczywości. (22) Cofnąłem jednak już wyciągniętą prawicę, przez wzgląd na moje Imię. Nie mogłem dopuścić, bym był znieważany wobec ludów, na oczach których wyprowadziłem ich z Egiptu. (23) Lecz znowu na pustyni podniosłem prawicę poprzysięgając im, że zostaną rozproszeni między różnymi narodami i uprowadzeni do różnych krajów, (24) ponieważ nie zachowywali moich przykazań, odrzucili moje Prawo, nie przestrzegali mojego dnia szabatowego i ciągle spoglądali w stronę bożków, których czcili ich ojcowie. (25) Dlatego ogłosiłem im prawa trudne do zachowania oraz nakazy uniemożliwiające im życie. (26) Sprawiłem, że pokalali się własnymi ofiarami. Wiadomo bowiem, że wszystkich swoich pierworodnych przeprowadzali przez ogień. Chciałem ich przerazić, aby mogli poznać, że Ja jestem Panem. (27) Dlatego zwróć się, synu człowieczy, do synów Izraela i powiedz im tak: Oto, co mówi Bóg i Pan wasz: Wasi ojcowie tym Mnie też znieważyli, że nie dotrzymali Mi wierności. (28) Gdy bowiem wprowadziłem ich już do kraju - kiedy podniosłem prawicę, żeby im ten kraj poprzysiąc - to gdy tylko zobaczyli jakieś wzniesienie albo drzewo okryte gęstym listowiem, natychmiast przystępowali do składania swoich ofiar: znosili tam swoje gorszące dary, wylewali mające Mnie ukoić wonności i ofiary płynne. (29) Wtedy powiedziałem do nich: Czymże w końcu jest ta wyżyna, na której się zbieracie? Dlatego miejsca takie nazywają się aż do dziś Bama, [to znaczy wyżyna kultu]. (30) Zwróć się tedy do synów Izraela i powiedz im, że tak oto mówi Bóg i Pan nasz: Czyńcie to samo, co czynili wasi ojcowie: kalajcie samych siebie, oglądając się ciągle w waszej niewierności za obcymi bogami. (31) Gdy składacie wasze ofiary, gdy synom waszym każecie przechodzić przez ogień, gdy kalacie się aż po dzień dzisiejszy, przestając ciągle z waszymi bożkami, to czy Ja mam zezwolić, Domu Izraela, żebyście u Mnie szukali rady? Na życie moje - taki jest wyrok Pana Boga - nie pozwolę, żebyście u Mnie szukali rady! (32) Nigdy nie dojdzie do tego, o czym marzycie mówiąc sobie: Chcielibyśmy być jak inne narody, jak różne obce plemiona, które oddają cześć drzewu i kamieniom.
Ezech. 20 (BR)

Ten fragment z Księgi Ezechiela jest dosyć interesujący. Po pierwsze: Ezechiel został nazwany tutaj "synem człowieczym". Jakkolwiek dziwnie to dla nas brzmi, okazuje się, że nie jest to imię zarezerwowane tylko i wyłącznie dla Jezusa. Sam Ezechiel pochodził z rodziny kapłańskiej, był zwyczajnym człowiekiem. Prorokiem został będąc na wygnaniu, na początku okresu, w którym naród izraelski został uprowadzony do Babilonu. Tutaj, jako prorok, został nazwany "synem człowieczym". Właściwie więc wygląda na to, że każdy z nas mógłby być nazwany "synem ludzkim". Nazwany tak przez Boga.

W wersecie 5 jest napisane: Tak mówi Bóg i Pan: W dniu, kiedy wybierałem Izraela, podniosłem moją prawicę i złożyłem przysięgę potomstwu Jakuba. Było to w czasach, kiedy Izrael jako naród jeszcze nie istniał, istnieli tylko ich protoplaści, jedna jedyna, dość liczna, rodzina. Bóg złożył im przysięgę, że będzie ich bogiem. Spróbujmy się przenieść do tamtych czasów: wtedy, gdy każdy naród/miasto/plemię miało swoich własnych bogów, bogów od wojny, bogów od plonów, bogów od wszystkiego, w tych czasach Jeden Bóg wybrał sobie jedną rodzinę, żeby być ich bogiem. I to nie jakąś super wzorową rodzinę, co można wyczytać ze Starego Testamentu, ale taką zupełnie zwyczajną, ze wszystkimi ich wadami i przywarami.

Dalej jest napisane: Potem objawiłem się w Egipcie. I znów, podniósłszy prawicę, oznajmiłem pod przysięgą, że Ja jestem Panem i Bogiem waszym. Co stało się w Egipcie? Najpierw Mojżesz, który chciał zrobić to, co najlepsze, został zbesztany i zmieszany z błotem, potem minęły lata, zanim zaczął robić znowu cokolwiek. Lud, który Bóg sobie wybrał, był nieco oporny. Owszem, spełniali wszystkie te polecenia, które chroniły ich przed plagami, które dotknęły Egipcjan, którzy izraelskiego Boga mieli za nic, ale zaraz potem, na pustyni...

A mimo to Bóg powtórzył: I znów, podniósłszy prawicę, oznajmiłem pod przysięgą, że Ja jestem Panem i Bogiem waszym.

Fakt, później w tekście mówi, że najchętniej by ich wszystkich wygubił, ale nie zrobił tego, ze względu na sąsiednie narody, które nabrałyby złego zdania o Nim. Wiele rzeczy Bóg dla nas robi, ale nie ze względu na nas samych, ale względu na innych ludzi. Tyczy się to uzdrawiania, tyczy się to błogosławieństwa, tyczy się to też - jak widać - ochrony życia, czy też przekleństwa. Bo my sami, skoro już jesteśmy z Bogiem, to nasz wybór w tym życiu został dokonany. A to właściwe życie jest dopiero przed nami. Póki żyjemy tutaj, to właściwie robimy to dla innych ludzi, żeby oni mogli zobaczyć dobro Boga, które On wykształca w nas. Żeby więcej ludzi miało możliwość dokonania własnego wyboru. Żeby więcej ludzi wybrało Boga.