środa, 9 listopada 2016

Ostatni bodziec

Był kulawy, począwszy od urodzenia przez matkę i nigdy nie chodził. Ten mężczyzna przysłuchiwał się, gdy Paweł przemawiał, a gdy Paweł skierował wzrok na niego, zobaczył, że ten mężczyzna miał wiarę, mógł więc być uzdrowiony. Zawołał więc:
- Stań na swoich wyprostowanych stopach!
Wtedy podskoczył on i chodził. 
Dzieje 14,10 PD

Widzę w tej historii też inną puentę. Widzę, że dar uzdrawiania jest bardzo podobny do daru prorokowania, budowania ludzi. Bo w zasadzie, jeśli ktoś jest czymś strapiony, ale ma tę wiarę w oczach, to czym jest to, czego on właściwie potrzebuje? Ten człowiek tutaj sam skoczył na swoje nogi. Wygląda więc na to, że to, czego człowiek właściwie potrzebuje, to rozmowa z kimś, kto go dobrze podbuduje, dobrze wesprze. Z kimś, kto dostrzeże te możliwości, ten potencjał, które w tym człowieku drzemią, i odpowiednimi słowami tylko zmotywuje do działania, czy tylko da ten ostatni bodziec, którego brakuje do dokonania zmian.

To, czego potrzeba było w przypadku tego człowieka z tej historii, to również mała fizyczna korekta. I to leży w gestii Boga. Może trzeba było jakiegoś psychicznego odblokowania, może trzeba było jakiegoś fizycznego rozluźnienia jakiegoś mięśnia, może gdzieś był jakiś guz, który musiał być usunięty... Nie wiem. Takie rzeczy leżą w gestii tych, którzy się na tym znają. Bóg stworzył nas, skonstruował, On zna naszą zasadę działania, i to Jego ducha w sobie nosimy. Jeśliby więc ktoś miał nam "zdalnie" pomóc, jak to się często dzieje dzisiaj za pośrednictwem internetu, to właśnie Bóg jest najlepszą osobą, by takiej zdalnej (i skutecznej) pomocy nam udzielić.

Może być też tak - tak jest często w moim przypadku - że ten ostatni bodziec wyzwala sam Bóg. W ramach zdalnej pomocy. To On powoduje we mnie tego rodzaju przemyślenia, których finałem staje się wniosek, który sprawia, że staję się skłonny do zmian. Ufam Mu, bo już wiele razy zdarzało się, że w przypadku napotkania jakiejś trudności życiowej - coś ulegało zmianie. Albo owa trudność, albo mój sposób myślenia, który pozwalał na ominięcie czy też przejście przez tę sytuację z zupełnie innej strony, co wcześniej wydawało się być niemożliwe do wykonania.

Polecam obie rzeczy - zarówno bycie otwartym na tego typu bodźce od Boga, jak i na wspieranie osób w otoczeniu w tym, czym się zajmują.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz