piątek, 10 czerwca 2016

Uzdrowienie również dla "swoich"

Po opuszczeniu synagogi wszedl do domu Szymona Piotra. Tesciowa Szymona cierpiala na wielka goraczke i prosili Go w jej sprawie. A stanawszy nad nia, rozkazal goraczce i opuscila ja. Natychmiast wstala i uslugiwala im. 
Łuk. 4,38-39 BP

Postawiłem kiedyś tezę, że uzdrawianie Jezusa nie miało być w celu dokonywania jakichś cudów, ale powodem, dla którego ludzie mieli zacząć wierzyć w Boga, w Jego Nowy Dom etc. (zobacz post [DLACZEGO NIE MA UZDROWIEŃ]). Tymczasem historia, która zdarzyła się w domu Piotra teściowej, pokazuje, że Jezus zrobił to. Uzdrowił kogoś wierzącego, tylko dlatego, że tak chciał, albo ze względu na osobistą znajomość - nie wiem. I efektem uzdrowienia nie było to, że ktoś inny uwierzył. Tutaj Jezus uzdrowił dla samego dania radości raczej dość bliskiej osobie - matce jednego ze swoich uczniów.

Czy to zdarzyło się więcej razy? Nie przychodzi mi w tej chwili do głowy żadna inna taka historia.

W każdym razie tak sobie myślę: Jezus zrobił wówczas to samo, co robił dla wielu innych ludzi. Tak samo, jak kolega mechanik, który naprawia samochody swoim klientom, naprawi też coś przy okazji swojemu koledze. Informatyk złoży koledze komputer, a kurier podrzuci gdzieś samochodem. Dzisiaj takie uzdrowienia zdarzają się rzadko. Albo niemal w ogóle. Prosić Jezusa dzisiaj o uzdrowienie, tak sam z siebie - to jak prosić mechanika o podrzucenie. Niby samochody są, niby powinny jeździć, ale coś nie do końca tutaj gra. Coś jest nie tak z czasami, w których żyjemy, albo z ludźmi, wśród których żyjemy. Albo z nami samymi. Przyzwyczajeni, że wszystko jest logiczne, racjonalne, wytłumaczalne - jak chcemy sami uwierzyć, że uzdrowienie może się zdarzyć?

Ale jeśli prosilibyśmy Boga o uzdrowienie, i nastałby taki czas, że uzdrowienia zaczęłyby mieć miejsce, to wówczas mógłby być uzdrowiony również ktoś spomiędzy nas, wierzących. Jakby przy okazji.

Ale póki co - jest jak jest. Co zdarza się więc dzisiaj, o co możemy prosić Jezusa, mam na myśli - prosić Jezusa za innych - co Jezus dzisiaj realizuje codziennie wiele razy, a o co "przy okazji" moglibyśmy poprosić dla kogoś z naszego wewnętrznego kręgu?

Mi osobiście przychodzi tutaj do głowy: spokój. Wiele razy modliłem się do Boga o danie spokoju w serce jakiejś osoby, i wiele razy widziałem, jak ta osoba z biegiem czasu łagodniała, albo wręcz - w jakiejś stresowej sytuacji - podeszła do wszystkiego z pięknym spokojem. Nie wiem, czy ktoś z tego powodu uwierzył czy nie - bo takie było przecież założenie uzdrawiania - ale to jest to, co na pewno można zrobić dzisiaj.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz