czwartek, 25 lutego 2016

O rozmnożeniu chleba

Potem przyszedł pewien człowiek z Baal-Szalisza i przyniósł dla męża Bożego (Elizeusza) chleby z pierwszego ziarna, dwadzieścia chlebów jęczmiennych i wór świeżego ziarna. A on rzekł: 
- Daj to tym ludziom, niech się najedzą. 
A jego sługa rzekł: 
- Jakże mam to dać dla setki ludzi? 
A on na to: 
- Daj to tym ludziom, niech się najedzą. Gdyż tak mówi Pan: Najedzą się i jeszcze pozostanie. 
A gdy im to dał, najedli się i jeszcze zostawili według słowa Pańskiego.
2 Król. 4,42-44 BW

Historie o tym, jak Jezus rozmnażał chleb, słyszeli wszyscy. Nakarmił kilka tysięcy ludzi z kilku bochenków, po czym nazbierano jeszcze tuzin koszy okruchów. Brzmi to fantastycznie. I faktycznie - gdyby kwintesencją było tylko i wyłącznie nakarmienie ludzi, to wystarczyłoby pojechać do tej Afryki, wziąć pałkę kukurydzy i wykarmić nią pół Afryki. Dlaczego nie? Bóg na pewno nie lubi patrzeć na to, jak ludzie muszą głodować.

Tyle że akurat odnośnie Afryki to osobiście zdanie mam takie, że tam bieda nie jest związana z brakiem pożywienia czy innych surowców, ale z kompletną ignorancją jakichkolwiek zasad zarządzania. Ilu ludzi spotkałem stamtąd pochodzących, tyle razy przekonałem się, że oni tylko czekali, żeby im coś dać, nie przejawiając najmniejszej inicjatywy od siebie samego. Taka kultura? Taka mentalność? A Bóg po to dał nam rozum, żebyśmy mogli rozumnie zarządzać powierzonymi nam dobrami fizycznymi. Co zresztą przedstawiłem też w ostatniej historii o wdowie z Sarepty, patrz post [SPŁATA DŁUGÓW]. I tak, jak przedstawiłem to w poście [ZNAKI CZY CUDA JEZUSA], rozmnożenie chleba miało raczej na celu zmiękczenie serc ludzi dla Boga, pokazanie im mocy Boga. Jako ZNAK Jego istnienia, Jego opieki nad nimi. I to samo można by zrobić i dzisiaj z tą kukurydzą w Afryce, jeśli taki by obrać cel.

Tymczasem nie tylko Jezus był zdolny nakarmić mnóstwo ludzi paroma bochenkami chleba. Jak pokazuje powyższa historia - to samo przydarzyło się prorokowi Elizeuszowi. Przy czym - nie wiem, jakim sposobem, ale tamtejsi ludzie wiedzieli, że ten "cud" nie jest efektem działalności Elizeusza, ale pochodzi od samego Boga. Tak samo było z chlebem, czy też manną, która spadała z nieba Izraelitom, podczas ich wędrówki na pustyni. Lata później jeden z żydowskich kapłanów napisał w swojej modlitwie do Boga: Gdy głód cierpieli, dałeś im chleb z nieba, gdy byli spragnieni, sprawiłeś, że woda trysnęła ze skały (Neh. 9,15 BP). To znaczy, że oni mieli świadomość, że to nie Mojżesz był przyczyną tych wszystkich cudów, których świadkami byli, ale że pochodzą one od Boga.

Tak samo w jakiś sposób ludzie, którzy otrzymali chleb od Elizeusza, musieli wiedzieć, że pochodzi on od Boga, nie od niego samego.

Zastanawiam się więc teraz: gdyby takie rozmnożenie chleba zdarzyło się dzisiaj, w jakiejś kryzysowej sytuacji - to czy ludzie mieliby świadomość, że jest to spowodowane przez Boga, a nie przez tę osobę, która tego dokonała? Bo w zasadzie główną rolą takiego cudu jest pokazanie mocy Boga, przybliżenie ludzi do Niego. Ale jeśli oni nie będą sobie zdawać sprawy ze źródła tego powodzenia - to na nic to. Myślę, że jest to kwestia do ponownego przemyślenia przy innej okazji.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz