niedziela, 28 lutego 2016

Apokalipsa 75 - Ten Prawdziwy Święty

A aniołowi/zwiastunowi/posłańcowi społeczności w Filadelfii napisz: To mówi Ten Prawdziwy Święty, mający klucz Dawida, który - gdy otworzy, to nikt nie zamknie, a gdy zamknie, to nikt nie otworzy.
Obj. 3,7 PD

Ten Prawdziwy Święty - dlaczego Jezus przedstawił się temu zborowi jako Ten Prawdziwy Święty? Czyżby był jakiś inny święty, nieprawdziwy? Jedno ze źródeł podaje, że Jezus nazwał się tak dlatego, że tylko Filadelfia była prawdziwie wierna, lojalna i oddana jako przedstawiciel Boga. Uważam to za całkowitą przesadę. Jezus uznał wszystkie siedem zborów, do każdego podyktował, że zwycięży, że da radę, niemal każdemu wskazał dobre cechy. I w jednym z nich podkreślił, że nawet jeśli coś idzie nie tak, to żeby trzymać to, co się ma wartościowego i próbować brnąć dalej, byle dojść do Niego.

Drugie ze źródeł* odnosi się do etymologii greckiego słowa "święty": "hagios", które oznaczało: "różny", "odmienny", "odłączony". Brzmi trochę jak wyalienowany, wyobcowany. Jeśli ktoś jest blisko Boga i całkowicie nie zależy mu na wartościach popularnych na facebooku, wśród kumpli czy w miejscu pracy, głęboko zakorzenionych w naszej współczesnej polskiej mentalności - może czuć się nieco wyobcowany.

Źródło to podaje również, że to greckie słowo jest zazwyczaj odpowiednikiem hebrajskiego "qadosz", które oznacza rozdzielenie czegoś i przynależności do Boga. To, co jest święte, oddzielone, jest więc oddzielone i przynależy do Boga. Świątynia była oddzielona od budynków spełniających inną, codzienną funkcję. Była święta. W świątyni było również miejsce najświętsze - oddzielone od reszty, które służyło tylko jednemu celowi tylko jeden raz w roku. Oddzielony od reszty dni tygodnia został jeden dzień, dzień ostatni, sabat, który miał być poświęcony w całości dla Boga. Każdy wierzący jest również oddzielony, hagios, święty, qadosz - bo oddzielony od świata, bo twarzą zwrócony ku Bogu, wyznający zupełnie inne wartości niż reszta świata, mający zupełnie inny cel w życiu, niż reszta świata. I święty jest Jezus - bo w jakiś sposób oddzielony jest od reszty ludzi przez to, że żył bez grzechu, że żył inaczej, że miał inny cel niż Jemu współcześni, i przez to, że w całości przynależy do Boga Ojca, i że jest oddzielony od grzechu - z grzechem Jezus nie ma nic wspólnego poza tym, że dobrowolnie - a nie pod wpływem jakiejś pokusy czy moralnego upadku - ale dobrowolnie przyjął na siebie to, co powinno spaść na nas wszystkich, na każdego jego własne grzechy i konsekwencje. A On wziął to na siebie samego, za nas. Żeby nas przed uratować, uchronić. Bo to, w czym my upadamy, jakim pokusom czasem się poddajemy - On to wszystko był zdolny przezwyciężyć, nie upaść, odmówić pokusom. I zwyciężył, i nie upadł, i gdy przyjdzie Dzień Sądu, w którym każdy z nas stanie przed Bogiem, żeby zostało rozsądzone, co nasze życie, nasze dzieła, nasze uczynki mówią o naszej wierze - wtedy Jezus powie: ale ten człowiek przezwyciężył wszystko. Bo uwierzył, że ja to zrobiłem, a ja to zrobiłem dla niego i za niego. I mu to zwycięstwo oddałem jako jego własne, jako jego własną zasługę. A on w to uwierzył i to przyjął.

Tak więc Jezus jest Tym Prawdziwym Świętym, oddzielonym, wolnym od grzechu, od jakiegokolwiek zła, od jakiejkolwiek patologii. Tym Prawdziwym, Rzeczywistym i Prawdomównym - jak mówi to drugie źródło. Przytacza ono teksty m.in. ze Starego Testamentu, mówiące o Bogu Prawdziwym, o Jezusie mówiącym: Ja jestem Prawdą etc. Miało to stać w opozycji do "podróbek", z którymi można się często spotkać. W opozycji do fałszywych "mesjaszy", w opozycji do innych ludzi potrafiących czynić cuda - lecz gdzie cud był celem samym w sobie, nie pomagającym człowiekowi przybliżyć się do Boga etc. Współcześnie można by dodać: w opozycji do rozmaitych teorii religijnych opierających się na ludzkiej niewiedzy o Biblii, trochę na ich własnym lenistwie do tego, by temat samodzielnie przestudiować w Biblii, u źródła, trochę na ich własnym wyborze, by celowo pozostać nieświadomym. Bo tak jest wygodniej. Bo niczego nie trzeba wtedy w życiu zmieniać.

Przejrzawszy kontekst użycia wyrazu "prawdziwy" w innych miejscach** - słowo to w większości przypadków użyte jest w znaczeniu "prawdziwy", czasami w znaczeniu "słuszny". BibleHub*** definiuje to słowo jako "prawdziwy", "realny", ale też: "autentyczny", "szczery", "oryginalny". Jakby nie patrzeć - wszystkie te cechy odpowiadają charakterowi Boga.

Jaki to ma związek z ludnością z Filadelfii? Być może taki, że skoro Filadelfia założona była jako miasto misyjne kultury greckiej, to obecność całego panteonu bóstwo musiała być w tym mieście całkiem żywa, przepleciona z codzienną rzeczywistością na każdym niemalże kroku. Gdzie coś musiało być "święte" niemal na każdym kroku, "święte" - czyli przynależące lub będące na cześć jednego z owego panteonu bóstw. Co więcej - w zestawieniu do opowieści o wszystkich tych greckich bóstwach, które mogą coś zrobić, ale nie robią, które nigdy w życiu nie dały żadnego dowodu na swoje istnienie - stwierdzenie Jezusa, że jest Prawdziwy - musiało mieć swoje specjalne znaczenie. Jezus, który uzdrawiał, który swoimi znakami udowadniał moc Boga, który na oczach wielu ludzi został namaszczony Duchem Boga w postaci podobnej do gołębicy zlatującej z nieba, i w końcu - który zmartwychwstał - tak, to musiało dawać duży kontrast w porównaniu do tych wszystkich innych bóstw ziemi i nieba i pól i innych martwych rzeczy, które w wyobraźni ludzi ciągle tylko wymagały ofiar, a nigdy realnie nie dały żadnego znaku życia.

A co z dniem dzisiejszym? Czy nasze chrześcijaństwo dzisiaj nie jest jak ten panteon bóstw w tamtych czasach w Filadelfii? Mówienie o Bogu, który nie uczynił żadnego cudu, jak mniema wielu. Mówienie o Jezusie, który dla wielu jest tylko martwą figurką rozpiętą na drewnianym krzyżu w każdym kościele. I panteon świętych, zajmujących się praktycznie wszystkim: zagubionymi kluczami, sprawami beznadziejnymi... A czy my modlimy się bezpośrednio do Boga? Do Jezusa? Do Tego Jedynego Prawdziwego? Zamiast do jakiegoś świętego, który notabene - świętym został tylko i wyłącznie dlatego, że jakiś inny człowiek uznał go za takiego? Bo Biblia mówi, że właściwie to każdy wierzący jest święty. Każdy. Czy żyjący, czy martwy. A zwłaszcza żyjący, bo martwy nie ma już żadnej świadomości, co miał wybrać to już wybrał i niczego więcej zmienić nie może. I czy nie jesteśmy przypadkiem jak tamci żydowscy kapłani sprzed dwóch tysięcy lat, gdy Jezus chodził pomiędzy nimi, dokonywał różnych cudów, a oni wciąż domagali się dowodów od Boga? Każdy Jego znak był dowodem od Boga. Każde Jego uzdrowienie, rozmnożenie chleba. Czy nie jest tak, że mnóstwo cudów dzieje się wokół nas, ale my - jak tamci żydowscy kapłani - nie chcemy przyznać, że są one cudami? Wystarczy przeczytać o tym, jak działa serce człowieka i każdy pojmie, że to, że codziennie się budzimy i oddychamy - jest cudem. Wystarczy spotkać osoby, które były chore na nieuleczalnego raka, z diagnozą śmierci w krótkim czasie, a które wciąż żyją i objawów raka więcej nie mają. Wystarczy rozejrzeć się wokół, by dostrzec cuda natury - nawet zwykłe ptaki, które latają, budzą się codziennie. Nie zbierają zapasów żywności, ale zawsze coś do jedzenia znajdą. Nawet zimą. Cudem jest, gdy modlimy się za kogoś i jednocześnie otwieramy swoje serce na Boga, na Jego drogi, a potem widzimy, że ten ktoś podejmuje właściwy wybór, by stać się lepszym człowiekiem. A od czasu do czasu możemy zobaczyć jakiś cud bardziej spektakularny. Znak Bożej mocy.

Kiedy ja sam zobaczyłem taki cud? Tak na własne oczy? Wciąż go widzę. Bo cud to często nie jest tylko jednorazowe wydarzenie, ale cały ich ciąg, dziejący się przez dłuższy okres. Trzeba mieć tylko oczy otwarte i obserwować.

Co widzę? Widzę cud w moim miejscu pracy, gdzie pracuję od półtora roku. Cud, gdzie mój współpracownik - z nerwowego chama i gbura - stał się człowiekiem bardziej pokojowym. Cud, gdzie miejsce pracy, które było codziennym piekłem pełnym stresu - stało się miejscem przyjemnym, zorganizowanym, niemalże rodzinnym. Cud, gdzie szefowie - na początku nieco zadufani w swoim szefowaniu - otwarli się na nowe możliwości, nowe propozycje, dostrzegli i zaakceptowali realia takimi, jakimi są, i dali radę zorganizować pracę lepiej i lepiej. Nie jest to cud? Uważam, że jest. I widzę, że jest to też odpowiedź na moje modlitwy. I to też jest cudem. Czyli znakiem mocy Boga, znakiem Jego zainteresowania naszym życiem, życiem innych ludzi żyjących wokół nas.

Cuda są wszędzie, gdzie byśmy się nie rozejrzeli. Wystarczy chcieć je dostrzec i uznać, że mogą pochodzić od Boga, że mogą być spowodowane przez Boga. Część z nich nie ma z resztą innego wytłumaczenia. Nie można cały czas tylko negować Jego istnienia. To się nazywa bezsensownym i bezpodstawnym uporem, brakiem umiejętności dostrzeżenia rzeczywistości taką, jaką ona jest.

Bóg jest Bogiem prawdziwym, istniejącym.


* - Źródło: http://objawienie365.blogspot.no/2014/02/rozdzia-378_16.html
** - Źródło: http://biblia.oblubienica.eu/wystepowanie/strong/id/228
*** - Źródło: http://biblehub.com/greek/228.htm

[dalej - KLUCZ DOMU DAWIDA]
[wcześniej - FILADELFIA]
[do początku]






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz