sobota, 27 czerwca 2015

Zamienić kamień w chleb?

Jezus, pełen Ducha Świętego, wrócił znad Jordanu i przebywał z natchnienia Ducha na pustyni. Tam diabeł (Oszczerca) kusił Go przez czterdzieści dni, a On nic nie jadł w tych dniach. Kiedy one dobiegły końca, poczuł głód. Powiedział Mu diabeł (Oszczerca): Jeżeli jesteś Synem Bożym, powiedz temu kamieniowi, aby stał się chlebem. Jezus mu odpowiedział: Napisano: "Nie samym chlebem będzie żył człowiek".
Łuk. 4,1-4 BP

Napotkałem ten tekst przy okazji studiowania innego tematu. Historia znana, nic nowego. Każdy, kto czytał Biblię, pamięta historię kuszenia Jezusa. A jednak najczęściej historia ta pozostaje tylko suchą historią.

Tymczasem uderzyło mnie, jak wielu ludzi mówi: o, gdybym mógł wygrać w totka, to kupiłbym sobie większy dom, i samochód, i wakacje w Grecji... Marzenia to dobra rzecz. Inna sprawa, że niestety często, gdy totek zawodzi, a pojawia się okazja zarobienia dodatkowych pieniędzy w zamian za przekroczenie uprawnień, kompetencji, zrobienie czegoś nielegalnie - często się z takiej okazji korzysta. By mieć więcej pieniędzy. By było bliżej do spełnienia marzeń.

Tego typu sytuacja jest też bardzo powszechna wśród Polaków na emigracji. Po latach biedy, niemożności zrealizowania najprostszych marzeń, bo często nie starczało nawet na zwykłe, codzienne życie, nagle można zacząć się realizować. Można kupić narty, można kupić sprzęt do nurkowania, można pojechać na wycieczkę, można kogoś konkretnie wesprzeć finansowo w razie potrzeby, bez większego uszczerbku na własnym budżecie. I korzystając z tych możliwości - mnóstwo ludzi, zamiast faktycznie poprzestać na tym, co dostali, pracują nadal po kilkanaście godzin dziennie, byle mieć więcej pieniędzy, bazując wciąż na starych marzeniach o większym domu, wypasionym samochodzie etc.

Nie chcę tutaj nikogo oceniać, wstawiać osobistej oceny, bo może ktoś ma plan, żeby do swojego dużego domu zaprosić wszystkich swoich przyjaciół. Chodzi mi tylko o to, że rozmawiając z ludźmi, znając ich motywacje, często niestety sprowadzają się one do tej właśnie historii: gdybym miał moc zamienić kamień w chleb, zrobiłbym to. Żeby mieć więcej chleba.

W tej historii Jezus mógł zmienić kamień w chleb. Wiele razy później robił to: paroma chlebami nakarmił tysiące ludzi. W Kanie zamienił wodę w wino, na wyraźne życzenie matki, bez szczególnej potrzeby. Uciszył burzę, żeby uczniom było lepiej płynąć. Wyganiał z ludzi demony, żeby mogli jaśniej myśleć. Uzdrawiał kulawych, ślepych i innych, żeby mogli cieszyć się życiem, dziękować za nie Bogu, i pielęgnować tę wdzięczność. Dlaczego w tym momencie nie zamienił tego kamienia w chleb? Chleb można by rozdać ubogim. Jak w tej historii o tym flakoniku perfum o wartości samochodu [ZAWIEDZIONE OCZEKIWANIA].

Tymczasem w tym momencie nie to było najważniejsze. Jest czas na pomaganie ubogim, i jest czas na umacnianie swojej więzi z Bogiem. Szczerze mówiąc, czasem się zastanawiam, co tutaj szkodziło Jezusowi zrobić ten cud, i zjeść coś. Ale najwidoczniej nie jedzenie w tym momencie było ważne, nie myślenie o jedzeniu, ubraniu się etc., ale żeby przeciwstawienie się temu, który namawiał do użycia posiadanej mocy w celu zaspokojenia własnych pragnień.

Tak, bo życie to nie tylko jedzenie. Życie to też coś więcej - fascynacje umysłowe i duchowe, zarówno rzeczami istniejącymi dookoła, jak falami morza, czy echem rozbiegającym się w górach, ale też rozwijanie życia wewnętrznego, duchowego. Bo tak nas stworzył Bóg. Inaczej - nawet syci jedzenia, tęsknimy za czymś więcej, za czymś, co zapełniłoby tę pustkę w środku. Tego ducha.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz