poniedziałek, 15 czerwca 2015

Słuchać głosu

A anioł Pański rzekł do Filipa, mówiąc: Wstań i idź na południe drogą, która prowadzi z Jerozolimy do Gazy. Jest to droga pustynna. I powstawszy, poszedł.
Dzieje 8,26-27 BW

Dawno, dawno temu byłem w Poznaniu. Mieszkałem wówczas w Inowrocławiu, w Poznaniu byłem tylko przelotem. Były to jeszcze czasy, kiedy informacja o pociągach, poza dworcem, była dostępna tylko poprzez infolinię, nie internet. Zadzwoniłem więc i zapytałem o pociąg do Inowrocławia. Otrzymałem odpowiedź, że będzie o 18.10. "Wspaniale, mam więc jeszcze 4 godziny czasu, mogę iść sobie jeszcze coś pozwiedzać, i nawet zjeść obiad".

Tymczasem już 2 godziny później coś mi wewnętrznie mówiło, żeby iść już na dworzec kolejowy. Absolutnie nie miało to sensu, bo jeszcze nie zjadłem obiadu, byłem głodny, miałem apetyt na obiad w pewnym barze mlecznym, nie chciałem jeść na dworcu. Ciężko mi to opisać. Po prostu wszystko we mnie wołało, żeby iść na dworzec. Ale ponieważ logicznie rzecz biorąc - miałem wciąż czas, by iść do tamtego baru mlecznego, zignorowałem to.

Przyszedłszy później na dworzec zorientowałem się, że ktoś popełnił błąd. O 18.10 odjeżdżał pociąg nie do Inowrocławia, ale do... Wrocławia. Pociąg do Inowrocławia był przeszło godzinę wcześniej.
Okazało się więc, że gdybym posłuchał tego wewnętrznego głosu, zdążyłbym na tamten pociąg. Oczywiście nie stała się żadna tragedia, bo tego dnia było jeszcze parę innych pociągów. Była to jednak lekcja, którą pamiętam do dzisiaj. Słuchać tego głosu.

I tutaj zastanowiłem się też nad Filipem. Jak bardzo on musiał być już nauczony, by posłuchać tego głosu. Filip, nastawiony na ewangelizowanie mas ludzi, nagle "poczuł", że wszystko w nim woła, że ciągnie go w miejsce, gdzie ludzi totalnie nie ma. Jaki to miało sens? Zero ludzi = zero głoszenia ewangelii.

Tymczasem ta historia jest bardzo ciekawa. O szczegółach później.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz