piątek, 8 maja 2015

Majtek w bocianim gnieździe

Podobnie jak człowiek przebywający za granicą, który opuścił dom, podzielił władzę swoim sługom oraz każdemu jego pracę, a odźwiernemu nakazał by był czujny.
Mar. 13,34 NBG

Ciekawe. Biorąc pod uwagę, że tutaj ten czas oczekiwania na Jego przyjście Jezus porównał do funkcjonowania domu, razem z jego pracownikami/służącymi, i że polecenie czuwania przy drzwiach wydał tym, którzy przy drzwiach pracują - powstaje pytanie, czy można by odnieść to do sposobu funkcjonowania całego kościoła. Mianowicie - ap. Paweł w swoich listach pisze, że nie jest tak, że wszyscy robią wszystko, ale każdy ma swoją działkę, swoje zadanie. Jeden naucza, inny się modli za innych, jeszcze inny ma dar dbania o tych, którzy potrzebują pomocy bardziej, etc. Tutaj wygląda również na to, że o ile cały kościół sobie spokojnie pracuje - jak pracownicy w owym domu - zajmując się każdy swoją działką, o tyle jest też parę osób stojących przy drzwiach, witających nowych ludzi, żegnających wychodzących, i wyglądających gospodarza, gdy ten wychodzi. W tym przypadku - wyglądających naszego Gospodarza, Jezusa.

Czy więc jest też i tak, że do wyglądania Jego przyjścia Jezus oddelegowuje specjalnie pewne osoby? Żeby reszta w spokoju mogła się zajmować swoimi zadaniami? Żeby obarczyć te osoby rolą w rodzaju "czujki", wartowników, majtka w bocianim gnieździe?

Czy byłby to kolejny z darów duchowych?

Z drugiej strony kawałek dalej Jezus mówi: A to, co mówię do was, mówię wszystkim: Czuwajcie! (Mar. 13,37 BP). Czyli mówi to do wszystkich. Do wszystkich, którzy Go słuchają. Czyli do wszystkich wierzących. Czyli widzę, że ma tu miejsce jeszcze inna opcja: wszyscy, którzy wierzą w Niego, słuchają Go, mają czuwać. Czyli wszyscy ci, wszyscy my jesteśmy owymi wartownikami przy drzwiach, czekającymi na Jego przyjście, i ostrzegającymi tych w środku domu, że wkrótce gospodarz przyjdzie i wszystko musi być wysprzątane i przygotowane na cacy. Oczywiście, jeśli ktoś w środku również lubi gospodarza.

Wygląda więc na to, że my wszyscy, którzy w Niego wierzymy, jesteśmy takimi majtkami w bocianim gnieździe, wypatrującymi Go z daleka, próbującymi wywnioskować Jego obecność z najmniejszych znaków, jakie się pojawiają - z chmur nad horyzontem, pojawiających się mew, tylko czekającymi, by w końcu krzyknąć: "Ląd! Widzę Ląd!" Czekającymi, by w końcu zobaczyć Tamten Ląd.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz