wtorek, 6 stycznia 2015

Jeszcze o Dniu Pańskim

Powracając to tematu poruszonego w cyklu Apokalipsy, znalazłem jeszcze kilka innych tekstów mówiących o Dniu - w części już nie Pańskim - ale Pomazańca, Chrystusa.

Dlaczego ten temat tak zgłębiam? Ktoś kiedyś, dawno temu, powiedział mi, że określenie "dzień Pański" dotyczy siódmego dnia tygodnia, w którym odpoczywa się od wszystkiego. Tymczasem okazuje się, że nie... Ale aby się upewnić, szukam jeszcze nieco więcej, wszystko wg Przekładu Dosłownego:

Filip. 1,9-10: I o to modlę się, aby wasza miłość jeszcze bardziej obfitowała w poznanie (dowiedzenie się) i wszelkie postrzeganie (szerokie horyzonty, perspektywy myślowe - tak to widzę), żebyście mogli badać rzeczy ważne, abyście byli nieskażeni i nie powodujący potknięcia / odrazy do dnia Pomazańca.

Filip. 2,16: (...) trzymając się słowa życia, ku mojej chlubie na dzień Pomazańca, że nie na próżno pobiegłem ani nie na próżno trudziłem się.

2 Tym. 1,12: (...) z tej przyczyny jestem zdolny to ścierpieć, ale nie wstydzę się, bo wiem, komu zawierzyłem i jestem przekonany, że On jest wystarczająco mocny, by ustrzec mój depozyt/lokatę na ten dzień. - "Depozyt/lokata" - chodzi chyba o te cierpienia, co je tak znosił w imię tego, w co wierzył.

Hebr. 10,25: (...) nie opuszczając zgromadzeń/zebrań swoich, jak to niektórzy mają w zwyczaju, ale zachęcając jedni drugich / dodając otuchy o tyle bardziej, o ile bliżej widzicie ten dzień.

Z powyżej wyszukanych fragmentów ewidentnie wynika, że "ten dzień", "dzień Pomazańca", a więc - jak to odbieram w kontekście - również i "dzień Pański" - że chodzi tu o dzień, na który wszyscy wtedy czekali. Czyli na dzień przyjścia Jezusa. Nie na dzień odpoczynku, który przychodzi i odchodzi co tydzień.

I na który - notabene - nadal czekamy.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz