poniedziałek, 8 grudnia 2014

Błogosławiona armia Boga, cz. 4 - Nagłe decyzje

Moglibyśmy powiedzieć: co za rzeź! Na ten pierwszy rzut oka, kiedy to czytamy, pierwsza nasza reakcja, to: co za rzeź! Ale można też powiedzieć: co za poświęcenie. Czy nie mieli wątpliwości i wahań? Przecież tu chodziło o ich braci. Braci z krwi i kości, których znali i widzieli. Zauważam, że oni nie mieli czasu nawet na zastanawianie się, na przemyślenie, na przedyskutowanie.

Bo są takie sprawy i decyzje w życiu człowieka, z podjęciem których nie można czekać. Pamiętacie Feliksa, z którym rozmawiał apostoł Paweł i który mu powiedział: "Nie teraz, zaczekaj"? Aż w końcu nigdy...

Co by się stało, gdyby Lewici, przed akcją, na słowo Pana, usiedli i zrobili debatę, głosowanie. Wiecie zwykle jest tak, że nawet jeśli człowiek wie, jakie jest słowo Pana, a tu... debata, głosowanie! Nie jestem im przeciwny, oczywiście, nie chcę, żebyśmy teraz wylali dziecko razem z kąpielą. Chcę po prostu zadać pytanie: co byłoby, gdyby Lewici na słowo Pana - rozumiecie: Pan powiedział, a oni usiedliby i rozpoczęli debatę. Zadaję to pytanie, które sobie postawiłem. Nadal w ramach wkładania tego kija.

Oni nie wiedzieli, że to, co mówi Pan - a Jego słów nie weryfikuje się przecież okolicznościami, bo czy zgodzicie się z tym, że zupełnie inaczej wyglądałoby życie człowieka, gdyby nie rozstrzygał swoim rozumem i logiką sensowności słów Boga? Że życie ludzi wyglądałoby zupełnie inaczej, gdyby Bożych słów nie rozbierano, nie rozkładano używają tylko i wyłącznie logiki?

Czy rozumiemy, dlaczego tak niewielu poszło za słowem Pana? To była przecież tylko garstka, właśnie Lewici. Czy rozumiemy, dlaczego tak niewielu ludzi godzi się na drogę Pana? I tu nie chodzi o to, że ci, którzy nie poszli, to byli głusi. Nie, nie można tego tłumaczyć tak, że tylko Lewici mieli wtedy zdrowy słuch. Słyszeli to wszyscy! Przecież Mojżesz nie powiedział: "Lewici, czy jesteście za Panem? Jeśli tak, to chodźcie!". Mojżesz powiedział: "KTO jest za Panem?". Czy zauważyliście, że te słowa słyszeli WSZYSCY? Czyli nie było tu czegoś takiego, że to Bóg ich wybrał, że Bóg zrobił jakąś degradację czy awansy, że to Bóg zdecydował arbitralnie, ponieważ ma moc, a "ja, biedny szarak, muszę się na to po prostu zgodzić". Nie, to nie było tak. Nie, ponieważ Bóg szanuje nasze wybory, ponieważ nas kocha. Ten uroczysty apel Mojżesza słyszeli wszyscy.

A może - zadałem sobie pytanie - ze strony Lewitów było to takie pospolite ruszenie, taka wierność, że chodziło o to, żeby nikt "nie wyłamał się z klubu". Może to o to chodziło? Sądzę, że nie. Widzę tutaj, że oni nie zrobili tego pod wpływem emocji, pod wpływem chwili. Oni po prostu w to weszli i szybko to zrobili. Dlaczego tak sądzę? Bo ani tuż potem, ani nigdy potem - nigdy tego nie żałowali. Nigdy nie mieli wyrzutów sumienia. Oni wiedzieli co i dlaczego zrobili. A nie byli zwyrodniałymi mordercami. Oni nie byli przyzwyczajeni do zabijania, nie byli przyzwyczajeni do przelewu krwi. Ale nigdy potem tego nie żałowali.

Wiedzieli, że tu nie chodzi o jakąś grę, zabawę, że jest to coś bardzo realnego, tak jak realne było to, że Bóg powiedział "będziesz chodził nago" i "weźmiesz sobie za żonę nierządnicę". Ja nie żartuję. I jeszcze: "musisz zabić swojego syna". Ja naprawdę nie żartuję. Tu nie chodzi o jakąś grę.

Jaki ten Bóg jest dziwny...

Oni to wszystko wiedzieli, a mimo to poszli.

Drodzy, my dzisiaj możemy słuchać tej historii, ale powiedzcie mi tak szczerze - gdybyś wiedział, że Pan Bóg mówi, że masz coś zrobić, dzisiaj, na przykład że masz zabić swoje dziecko... Ja wiem, że mówię teraz bardzo niepopularne słowa. Ale przecież Bóg, w którego wierzymy, to wcale nie jest jakiś inny Bóg. Nie mówię, że Bóg nas teraz będzie zachęcał, żebyśmy ludzi zabijali, nie. Ja chcę tylko powiedzieć jedno: jakiemu Bogu służymy? Jakiemu Bogu, który często podaje nam rzeczy bardzo niepopularne? Ale to jest wciąż ten sam Bóg.

Tak, są też tacy, którzy stoją w takiej dziwnej "obronie" Boga, i charakteru Boga, i starają się każdą - nawet niemożliwą do wytłumaczenia - historię wytłumaczyć w taki sposób, że jest to tak pokrętne i tak dziwne...

Nie, moi drodzy. Ja wierzę, że tej historii nie wolno nam tłumaczyć inaczej, niż tak, jak została napisana.

18.48-25.31

[dalej]
[do początku]




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz