wtorek, 7 października 2014

Czy Bóg rezygnuje z człowieka? - cz. 2

Są jednak takie chwile, kiedy nawet kochająca matka musi podjąć taką decyzję. Mimo wewnętrznego rozdarcia - musi zrezygnować z własnego dziecka.

Ale jak to brzmi? "Rezygnacja z własnego dziecka"...

Wiemy, że rezygnacja z dziecka to moralnie najboleśniejsza decyzja. Choć w zasadzie ludzie starają się kierować generalną zasadą miłości, wiemy o tym; wiemy, że generalnie człowiek kocha, chce być kochany, a zrezygnowanie z dziecka to najtrudniejsza rzecz, to obecnie jest jakoś takie powszechne... Jakiś taki trend, powszechne zjawisko, wręcz plaga.

Czy wiecie, że w roku 1993, w Polsce, na terenie TYLKO TRZECH województw, zanotowano 150 przypadków zupełnych porzuceń dzieci? Jaka byłaby więc statystyka w całej Polsce? A jaka byłaby statystyka w całej Polsce obecnie? Ze smutkiem trzeba stwierdzić, że porzuca się nawet zdrowe dzieci. Taka jest prawda! Dzieci są znajdywane w miejscach, w których nie powinno się ich znajdować. W zasadzie więc coś - co, jak stwierdziliśmy, robi się najtrudniej - obecnie robi się masowo!

Dlaczego o tym mówię? Bo widzicie, w tym wszystkim znalazłem bardzo dużą analogię. Biblia podaje, że nasz Stwórca, nasz Ojciec, nasz Rodzic, również musiał podjąć dramatyczną w skutkach decyzję związaną z nami. Decyzję ponowną do tej, którą podjęła Melisa, ale na o wiele większą skalę i gra toczyła się o wiele większą stawkę.

Otóż jak wiemy - skutki dobrowolnej decyzji Adama i Ewy, którzy chcieli inaczej, niż Bóg chciał... Tak, często się tak zdarza, że człowiek chce inaczej. Skutki tej ich dobrowolnej decyzji zaraziły wszystkich. Tak mówi Biblia. Zostali zarażeni wszyscy. To tak jakby wirus dotknął wszystkich, i to śmiertelnie. Z upływem czasu ten stan systematycznie coraz bardziej się pogarszał, stąd Boże opisy stanu człowieka w Biblii wcale nie są takie ciekawe i takie różowe. Zobaczmy, znamy te opisy: "gdyż nie ma ani jednego sprawiedliwego", "cały człowiek chory jest, od stóp do głów", "wszyscy staliśmy się podobni do tego, co nieczyste", "wszystkie nasze cnoty są jak szata splugawiona", "nasze przewinienia porywają nas jak wiatr"...

Są to opisy, można by powiedzieć - znane z autopsji. Owszem. Ale cały dramat tej sytuacji nie tyle polegał na byciu w opłakanym stanie ludzi, ludzkości, człowieka, co ale na cenie tego stanu - unicestwieniu na zawsze. Bo Biblia nie tyle idzie w kierunku pokazania nam, że stan człowieka jest kiepski, ale tragedię tego pogłębia fakt, że ceną tego jest unicestwienie człowieka na zawsze, śmierć na zawsze. Tak mówi niezmienne prawo Boże - "zapłatą za grzech jest śmierć".

Co w tej sytuacji mógł zrobić Bóg? Moi drodzy, kiedy się Biblię czyta, to to są kartki, to jest tylko książka, ale studiując ten temat - starałem się wczuć w uczucia tego, który o tym pisze, w ojcowskie serce Boga.

08.39-13.52

[dalej]
[do początku]




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz