czwartek, 23 października 2014

Apokalipsa, 6. - Prawa ręka martwych

... i od Jezusa Chrystusa, tego świadka wiarygodnego, pierworodnego3 z umarłych4, i przełożonego królów/władców na ziemi, kochającego nas, i który umył nas z grzechów naszych w Jego krwi...
Obj. 1,5 PD

3 - Słowo "pierworodny" nie występuje w Nowym Testamencie zbyt wiele razy. Raptem trzy.

Kol. 1,15 NBG: On jest obrazem niewidzialnego Boga, pierworodnym wszystkiego co stworzone.

Kol. 1,18 BT: I On jest Głową Ciała - Kościoła. On jest Początkiem, Pierworodnym spośród umarłych, aby sam zyskał pierwszeństwo we wszystkim.

I trzeci tekst - ten pierwszy, z nagłówka.

Co właściwie znaczy "pierworodny"? Nie używamy tego słowa dzisiaj. Jak by to przetłumaczyć na dzisiejszy, współczesny język tak, żeby to było zrozumiałe? Drugi tekst, z Kol. 1,18 nieco tłumaczy, o co chodzi: pierworodność ma powiązanie z pierwszeństwem. SJP podaje, że pierworodny to urodzony jako pierwszy wśród całego rodzeństwa, najstarszy z rodzeństwa. Tylko że to ciągle niczego nie wyjaśnia.

Jednak nawet powierzchowne poszukiwania w Starym Testamencie dają szerszą odpowiedź na to pytanie. Przykładowo - historia o Jakubie i Ezawie, i o tym, jak Jakub "skradł" pierworodność Ezawa (Rodz. 27). Czy skradł rzeczywiście? Nie, historia pokazuje, że skradł wszystkie najlepsze przywileje, które należały się starszemu - temu najstarszemu wśród nich, a więc pierworodnemu - bratu.

Podobną pod tym względem historię można przeczytać w Rodz. 48, gdy Izrael, czyli stary Jakub, znowu zrobił "przekręt" z pierworodnością, tym razem wobec swoich wnuków. Do tego najstarszego, pierworodnego, Manassesa, należały najlepsze błogosławieństwa, ojcowska "prawica", czy też - bycie ojcowską "prawą ręką". Tymczasem ojciec ręce skrzyżował i położył swoją prawą rękę na głowie Efraima, drugiego syna, przeznaczając tym samym wszystkie najlepsze błogosławieństwa dla niego.

Tak więc pierworodny - w rozumieniu biblijnym, w rozumieniu tradycji żydowskich, czy też blisko-azjatyckich - znaczy tyle, co "najbardziej uprzywilejowany", "najstarszy", "ten, który przyszedł pierwszy na świat" - choć w przypadkach Jakuba i Efraima - to nie oni byli najstarsi z rodzeństwa, mimo że "uzyskali" pierworodność. Tak więc niech będzie: "najbardziej uprzywilejowany", czy ten, który otrzymuje największe przywileje, jest prawą ręką ojca etc.

Zresztą, znając historię - ten system był też widoczny w systemie władzy monarchicznej - następcą króla zostawał zazwyczaj jego najstarszy syn. I było tak zawsze - począwszy od egipskich faraonów, aż po polskich Piastów i Jagiellonów. Dopiero myślicielskie prądy cywilizacji wniosły w historię ludzkości coś takiego jak demokracja oraz elekcja.

4 - "Umarłych" - w zasadzie wszędzie, w każdym miejscu Nowego Testamentu to słowo znaczy tyle, co "martwy". Słowo "umarłych" jest więc tylko literackim upiększeniem, żeby wyrażenie "pierworodny z umarłych" piękniej brzmiało. Ale faktycznie znaczy to tyle, co "pierworodny z martwych". A w połączeniu z powyższym punktem - "najbardziej uprzywilejowany, prawa ręka martwych".

Prawa ręka martwych... To jest coś, co mówi bardzo wiele. To może przywieść na myśl tyle, że wszyscy ci, którzy umarli, lub kiedykolwiek umrą, mają swoją "prawą rękę" - kogoś, kto myśli za nich, przewiduje za nich, jest ich uzupełnieniem, wykonuje ich wolę. Jaka byłaby wola wszystkich martwych? Myślę, że: "żyć dalej". Co zrobiła nasza "prawa ręka"? Co zrobił Jezus, który został nazwany naszą prawą ręką, prawą ręką wszystkich, którzy są umarli lub kiedykolwiek umrą? Dał nam życie.

Brzmi absurdalnie? Jak mógł Jezus dać życie tym wszystkim umarłym? Jak On może to zrobić? Nawet jeśli sam umarł na krzyżu, i sam zmartwychwstał, to co dalej? Czy jest w stanie nas ożywić?

A czy ktokolwiek, poza Nim, jest w stanie przezwyciężyć prawa grawitacji i gęstości materii i chodzić po wodzie?...

A czy ktokolwiek, poza Nim, jest w stanie tak po prostu zignorować wynikającą z praw natury przyczynowość burzy czy gwałtownego wiatru i rozkazać im, żeby się uciszyły?

A czy ktokolwiek, poza Nim, jest w stanie ożywić martwego człowieka, leżącego w grobie, w gorącym klimacie, już od trzech dni?

A czy ktokolwiek, poza Nim, jest w stanie ot tak, po prostu, "przyspawać" na powrót dopiero co odcięte ostrzem ucho?

Więc skoro to On panuje nad prawami przyrody i może przezwyciężać naturalne konsekwencje związku czasu i materii, to dlaczego bycie prawą ręką wszystkich martwych, i ożywienie ich, miałoby stanowić dla Niego jakiś problem? Tym bardziej, że będąc tutaj, na Ziemi, zabiegał o nas, zabiegał o każdą jedną osobę, chciał, aby było nas jak najwięcej. Nawet nakarmienie kilku tysięcy osób nie stanowiło dla Niego żadnego problemu. Zrobił to ot tak, bez większego przygotowania.

A do tego, by wskrzesić nas wszystkich i wziąć do "domu Jego Ojca", przygotowuje się już od lat, od wielu lat...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz