niedziela, 3 sierpnia 2014

Przeznaczenie?; Karczowanie puszczy pod pole

Siewca sieje słowo. Zaś tymi obok drogi są ludzie, pośród których się słowo rozsiewa. A kiedy je usłyszą, zaraz przychodzi szatan oraz wybiera słowo, które zostało w nich wsiane. Podobnie są i ci, zasiewani na skalistych miejscach, którzy gdy usłyszeli słowo, zaraz, z radością je przyjmują. Ale nie mają w sobie korzenia, lecz trwają pewien czas. Potem jeśli z powodu słowa stałby się ucisk albo prześladowanie zaraz się gorszą. A między ciernie posiani są ci, którzy usłyszeli słowo, ale troska tego życia, oszustwo bogactwa i pożądliwość innych rzeczy, wchodząc duszą słowo, (... ale troski doczesne, ułuda bogactwa, pożądanie innych rzeczy dochodzą do głosu i zagłuszają słowo) i człowiek staje się bezowocny. A posiani na dobrej ziemi są ci, którzy słuchają słowa i je uznają, i wydają owoc jeden trzydziestokrotny, jeden sześćdziesięciokrotny, a jeden stukrotny.
Mar. 4,14-20 NBG/BP

Przypowieść Jezusa o siewcy, o sianych ziarnach (to każdy chyba zna, a przeczytać można w Mar. 4,1-13), wraz z podaną gotową interpretacją, sposobem rozumienia (powyżej).

Odczytać tę historię można na wiele sposobów; mam na myśli: zrozumieć, wyciągnąć wiele wniosków. To jest jak dobry film: cała sala kinowa ogląda, ale każdemu podoba się inny moment, każdemu z innego powodu. Ba, nawet ten sam moment może każdemu podobać się z innego powodu. Tak samo jest z tekstami biblijnymi - można przeczytać jeden tekst np. co roku o tej samej porze i za każdym razem wyciągnąć inne wnioski. Mam na myśli - nie sprzeczne ze sobą, ale za każdym razem przywodzą one na myśl coś innego: inną kwestię życiową, inne skojarzenia etc.

Tutaj, teraz, myślę nad pytanie, które kiedyś sobie zadawałem: a co, jeśli ja jestem tym skalistym gruntem i ziarno się nie przyjmie u mnie? Albo co, jeśli ja jestem między tymi chwastami? Czy mam jakiś wpływ na to, by być dobrą ziemią, podatną na dobry zasiew i zdolną wydać dobry plon? Czy może każdy jest przeznaczony do jednego "typu gleby"? A co, jeśli ktoś jest ziarnem zasianym przy ruchliwej drodze, chciałby urosnąć, chciałby być dobrą ziemią, ale przejeżdżające co rusz samochody rozjeżdżają go dokumentnie?...

I wtedy, tego dnia, gdy czytałem ten tekst ostatnimi dniami, przyszło mi do głowy - przecież tak nie musi być! To nie jest tak, że ktoś jest ziemią skalną i taką pozostanie. Absolutnie nie.

Albowiem od stworzenia świata niewidzialne Jego przymioty — wiekuista Jego potęga oraz bóstwo — stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła, tak że nie mogą wymówić się od winy (Rzym. 1,20 BT). / To bowiem, co było w Nim niewidzialne, mianowicie wieczna Jego moc i bóstwo, stało się od początku świata poznawalne dzięki dziełu stworzenia. Nie mają więc wymówki... (Rzym. 1,20 BP). Po co przytoczyłem ten tekst? Otóż dlatego, że nie bez powodu Jezus używał do obrazowania swoich myśli własnie obrazów z przyrody, z życia.

Podobnie i tutaj. Jak wygląda dobra, uprawna ziemia? Każdy to wie. A jak ona wyglądała 100, 200 lat temu?... I właśnie tutaj jest cały nasz gwóźdź programu. Dobra, uprawna ziemia nie była dobrą, uprawną ziemią od samego początku. Najpierw, dawno, dawno temu była tam puszcza. Albo jakieś bajoro. Cokolwiek. Tak czy siak - jeśli przyjmiemy, że to puszcza - to drzewa musiały zostać najpierw wykarczowane, krzaki wycięte, a potem przez parę kolejnych lat jeszcze wyciągane z korzeniami wszelkie samosiejki. Ziemia spod lasu liściastego wymaga jeszcze przeorania i nawiezienia (żeby osiągnąć właściwą pulchność i ph gruntu). Ziemia mniej żyzna wymaga sporego nawiezienia, nawodnienia, wybrania wszystkich kamieni... Potem nowo zasiane trzeba chronić przed spaleniem przez słońce, przed robalami, przed ptakami wydziobującymi zasiane ziarna, przed wyschnięciem... Dopiero potem ziemia jest dobra.

Wracając więc do tamtego pytania: czy jeśli nie jestem dobrą ziemią, to czy nie mam szans na to, żeby to zasiane przez Boga ziarno dobrze się rozwinęło? Absolutnie nie tak należy to rozumieć! Jesteśmy jak ten grunt, przygotowywany przez Boga. I nawet jeśli gdzieś tam są jakieś skały w naszym życiu, nie pozwalające zapuścić Słowu porządnych korzeni, jakieś chwasty, ciernie, czy cokolwiek innego - na wzór tej przypowieści - to jest Bóg, który dba o nas i to On przygotowuje nas pod dobrą uprawę.

Gdyż Bóg jest Tym, który według upodobania, działa w was chcenie i skutek (Filip. 2,13 NBG); Albowiem Bóg to według upodobania sprawia w was i chcenie i wykonanie (BW).



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz