poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Dziesięcina, 8., Chcesz kogoś wspierać?

Chcesz mieć Boże błogosławieństwo w zamian za dziesięcinę? Chcesz oddawać dziesięcinę, jak zrobił to Abram/Abraham? Oddaj ją z całości (obrotu, brutto), bez odliczania kosztów przychodu. Chcesz oddawać dziesięcinę tak, jak to się zwykło robić w czasach Izraelitów? Oddaj ją z całości plonów, bez odliczania kosztów przychodu. Z każdych 10 tys. obrotu oddaj 1 tys. - pominąwszy już kwestię przynoszenia dziesięciny w naturze, bo powoływanie się na to i trzymanie tego to wg mnie przerost formy nad sensem - żyjemy w czasach pieniądza i banków, a nie handlu wymiennego i elewatorów.

Uważam, że w dzisiejszych czasach NIKT (lub prawie nikt) nie oddaje dziesięciny. Nawet jeśli to dziesięciną nazywa. Bo kto oddaje 10% z całych wszystkich swoich plonów (OBROTÓW) brutto? Bez odliczania kosztów przychodów etc.? Jesli ktoś prowadzi firmę, to wie, że musi być bardzo dobra branża, jeśli rentowność wynosi 20-30%. Gdy ja prowadziłem swój sklep internetowy, to rentowność wynosiła akurat ok. 10%. Cen podnieść nie mogłem, bo wtedy byłbym droższy niż konkurencja. A zgromadzenie jeszcze większej bazy klientów wymagałoby powiększenie sił przerobowych, czyli zatrudnienie pracownika - wyszłoby na jedno i to samo.

Trzymając się powyższych zasad dotyczących dziesięciny - musiałbym prowadzić sklep charytatywnie.

A co trzy lata oddawać jeszcze roczną dziesięcinę ubogim i wdowom.

I niezależnie od tego wszystkiego - wspierać ubogich, wdowy i wszelkie projekty prowadzone w "Bożym celu".

Manko jak nic. A gdzie odłożenie pieniędzy na nowy samochód (bo stary się zużywa przecież, więc trzeba łożyć i na naprawy starego, i na to, żeby nie zaciągać kredytu na nowy)? A gdzie inwestycja w nowy towar, technologie, reklamy? I w końcu - gdzie utrzymanie rodziny? "Bóg da". Tak, zgadza się. Często jednak, zamiast "dawać", po prostu uczy.

A może chcesz być jak Abram/Abraham, który tę dziesięcinę oddał? To się obrzezaj. Dziesięcinę Abram oddał sam z siebie, obrzezanie nakazał mu sam Bóg, jako znak przymierza, znak przynależności do Boga. Więc dlaczego by trzymać się argumentu o dziesięcinie oddanej przez Abrama z jego własnej inicjatywy, a zignorować okoliczność tego, że o obrzezaniu powiedział mu sam Bóg? "Obrzezanie dotyczyło tylko Żydów!" - powie ktoś. Nieprawda. W czasach Abrahama Żydzi jako naród jeszcze nie istnieli. Tak, to jest dokładnie ten sam argument, który stosuje się, jeśli ktoś twierdzi, że dziesięcina była tylko dla Żydów. Abraham ją oddał - gdy świat jeszcze o Żydach (prawidłowo: Judejczykach) nie słyszał. I obrzezał się również - gdy świat jeszcze o Judejczykach nie słyszał.

Chcesz wspomagać pracę kościoła jako organizacji, łożyć na pensje pastorskie/księży, łożyć na wszelkie projekty kościelne i ewangelizacyjne? Nie nazywaj tego dziesięciną. Nazwij to jak chcesz, ale nie nazywaj dziesięciną. Dziesięcina to był dar składany kapłanowi, we wdzięczności wobec Boga, złożony z dziesięciu procent wszystkiego, co się miało/zyskało. Zarobiłeś 2.000 zł? Dolicz podatek - pensja brutto wyniesie wówczas ok. 2.400 zł. I składka ZUS - zdaje się, że w tej chwili nieco powyżej 1000 zł. Razem - 3.400 zł. Bez składki ZUS? Dlaczego? To jest coś, co pracodawca również płaci za Ciebie, wpisuje to w koszty Twojej pracy, a Ty korzystasz z tego, mając opłacony NFZ, ubezpieczenie zdrowotne, odkładane pieniądze na Twoją emeryturę... (przynajmniej w teorii). Więc składka ZUS również wchodzi w skład Twojego wynagrodzenia. Bez podatku? A dlaczego organizacji państwowej miałbyś oddawać dziesięcinę ze 100%, a Bogu tylko z pozostałych ok. 65%? W czym Bóg jest gorszy?

Notabene - zazwyczaj, jeśli ktoś wie, że zarabia 10 zł za godzinę pracy, to wie, że za każde 10 godzin dostanie 100 zł. Podatki i ZUS opłaca pracodawca z "własnej kieszeni". Tu, gdzie teraz mieszkam, jest zupełnie inaczej - jeśli ktoś wie, że zarabia 10 zł za godzinę pracy, to wie dobrze, że to jest stawka brutto i musi od tego odliczyć 36% - ponieważ tyle idzie na podatki i ZUS razem. Więc na rękę dostanie tylko 6,40 za każdą godzinę pracy, 64 za każde 10 godzin. A dziesięcinę i tak trzeba by odłożyć z tych 100.

A teraz - dokąd tę dziesięcinę przynieść? Do kościoła zamiast do świątyni? Żeby księża/pastorzy mogli z tego żyć, skoro to oni teraz dbają o rozwój duchowy i nie pracują w innym miejscu? Tak byłoby sensownie, taki sens byłby dobry, zgodny z sensem przynoszenia dziesięciny do świątyni.

Tyle że ani Jezus, ani apostołowie nie stworzyli żadnej konkretnej organizacji. Nie wynajmowali budynków administracyjnych pod ten cel. Spotykali się w domach, np. u teściowej Piotra. Z czego żył Jezus? Ludzie przynosili mu dary, w podziękowaniu za uzdrowienia? Możliwe. Z czego żyli apostołowie? Z darów uzbieranych przez zbory (wspomniałem już wcześniej o sytuacji, gdy Paweł pisał do Koryntian, żeby nie zbierali na niego, bo wie, że nie są za bogaci, że sobie da radę - co oznaczałoby, że zazwyczaj zbory zrzucały się na jego pobyt). Czasami, gdy zbór był biedny, Paweł szył namioty, żeby nie być obciążeniem dla zboru. Jezus mówił: "Godzien jest robotnik zapłaty swojej". I mówił o domu, w którym można pozostać, jeśli zaprosił w gościnę i karmił. Czyli - dar.

Czy chcę teraz obalić całą organizację kościelną? Cały sposób utrzymywania księży/pastorów? Absolutnie nie! Apostołowie, którzy głosili kazania, również żyli z darów. I niech tak będzie! Tylko żeby nie nazywać tego dziesięciną. To nie jest dziesięcina - to są normalne dary. Chcesz kogoś wesprzeć, wesprzeć księży/pastorów - w porządku! Ale nie nazywaj tego dziesięciną.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz