niedziela, 27 lipca 2014

Dziesięcina, 7., Świątynia w Nowym Testamencie

Poznałem kiedyś młode małżeństwo. Bardzo bogobojne. Służyli Bogu, ludziom, z całego swojego serca. Mieli bardzo dużą wiedzę z dziedziny medycyny alternatywnej, ziołolecznictwa i całej tej tematyki, którą dzielili się z ludźmi. Dostali za darmo od kogoś samochód ("O! Jakie błogosławieństwo od Boga!" - ktoś im powiedział), jakiś czas później wpadli jednak w potworne długi - samochód się zepsuł, koszty napraw były potwornie wysokie. "Dlaczego im Bóg nie błogosławi tak, że muszą się zapożyczać?" - zapytałem kogoś. "Przecież tacy bogobojni są..." "Nigdy nie wiesz - brzmiała odpowiedź - w czym zgrzeszyli wobec Boga, że zabrał im błogosławieństwo".

Co za zonk! Co za typowe myślenie w stylu "dobro = nagroda, błogosławieństwo; a grzech = kara, potępienie, zabranie błogosławieństwa"! To nie czasy Starego Testamentu! To w czasach Starego Testamentu Bóg mówił: "Przynieś do świątyni całą dziesięcinę z Twoich plonów, a pobłogosławię Ci, bo jeśli nie, to przeklnę". Jak mógłby Ojciec, kochający nas Ojciec, który własnego syna oddał za nas, "na przeszczep" - jak mógłby taki Ojciec zabrać nam rzeczy niezbędne i skazywać na miotanie się w bezsilnym wysiłku? Bo czymże innym jest potem owo wielkie spłacanie długów - jak u tamtej pary? Czyż nie powiedział Jezus: Czy jest wśród was człowiek, który dałby swemu synowi kamień, gdy on prosi o chleb? Albo węża, gdy on prosi o rybę? Jeżeli więc wy, będąc złymi, umiecie dawać dobre rzeczy swoim dzieciom, to tym bardziej wasz Ojciec, który jest w niebie, da dobre rzeczy tym, którzy Go proszą (Mat. 7,9-11 BP). Jak można więc sądzić, że jeśli dziecko będzie niegrzeczne, to Ojciec da mu "za karę" stary chleb, albo wręcz kamień? Niewiarygodne!

Teraz moje pytanie. Skoro tak bardzo eksponuje się dzisiaj, że:
- A wy będziecie nazwani kapłanami Wiekuistego, nazywać was będą sługami naszego Boga (Iz. 61,6 NBG)
- A wy będziecie dla Mnie państwem kapłanów oraz świętym narodem. To są słowa, które powiesz synom Israela (Wyj. 19,6 NBG) - słowa skierowane do całego narodu, nie do wybranych jednostek
- ... owe cztery żywe istoty oraz dwudziestu czterech starszych upadło przed Barankiem. (...) Śpiewają też nową pieśń, mówiąc: (...) w twojej krwi odkupiłeś ich dla Boga z każdego pokolenia, języka, ludu i narodu. Także uczyniłeś ich dla Boga naszymi przywódcami i kapłanami (Obj. 5,8-10 NBG) - WSZYSCY odkupieni zostali uczynieni "kapłanami" Boga
- Czyż nie wiecie, że wasze ciało jest świątynią Ducha Świętego, który jest w was i którego macie od Boga? I nie jesteście was samych, gdyż zostaliście kupieni dla szacunku; zatem wynoście Boga w waszym ciele i w waszym duchu, które są Boga (1 Kor. 6,19-20 NBG) - będąc konsekwentnym i trzymając się starotestamentowych zaleceń odnośnie świątyni, i biorąc pod uwagę, że Nowy Testament określa jako świątynię nasze ciało, to jak powinny zostać "przekute" zasady odnośnie świątyni w stosunku do naszego ciała?...

W związku więc z powyższymi tekstami: dlaczego namawia się nas, żeby dziesięcinę - źródło utrzymania starotestamentowych kapłanów - przynoszono do "świątyni, czyli do zboru", skoro świątynią są teraz nasze ciała? I to w nich właśnie dokonuje się cud codziennego odradzania się na nowo dla Boga, to w nich mieszka Duch Boga, a wraz z Nim i Jezus Chrystus, będący Najwyższym Kapłanem, który nie potrzebuje już składać ofiar, bo już to zrobił? Czy nie epatuje to wszystko totalnym brakiem konsekwencji?

I tu mnie ten fakt dziwi. O ile w wielu innych przypadkach, w kwestiach wielu innych nauk widać solidną, logiczną, racjonalną konsekwencję, o tyle w kwestii dziesięciny jest to absolutnie rozmyte, rozmieszane, przytaczane argumenty nie mają swojej logicznej ostrości. Wręcz przeciwnie - każdy kolejny wprowadza tylko jeszcze większą mgłę.

Ja rozumiem, że kościół jako organizacja, jako ciało prawne, potrzebuje środków finansowania, aby móc utrzymywać budynki biurowe, wydawnictwa oraz ludzi służących Bogu 8 godzin dziennie "w pracy", a potem jeszcze prywatnie, poza "pracą" - ale proszę, niech nikt nie tłumaczy tego dziesięciną!

Ok, więc jaka jest alternatywa? Oto ona, proszę: 1 Kor. 16,2:

BT: Niechaj pierwszego dnia tygodnia każdy z was coś odłoży według tego, co uzna za właściwe, żeby nie zarządzać zbiórek dopiero wtedy, kiedy przybędę.

BW: Pierwszego dnia w tygodniu niech każdy z was odkłada u siebie i przechowuje to, co może zaoszczędzić, żeby składki wnoszono nie dopiero wtedy, kiedy ja przyjdę.

NBG: W pierwszym dniu tygodnia, każdy z was jeżeli mu się powodzi gromadząc coś, niech to odłoży u siebie; aby zbiórki nie powstawały wtedy, gdy przyjdę.

[dalej]
[do początku]




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz