poniedziałek, 31 marca 2014

Cierpliwość czy wytrwałość? - cz. 9

Tak więc - reasumując całość - "hypomone", użyte w Liście Jakuba 1,3, od czego się wszystko zaczęło, może oznaczać zarówno "wytrwałość", jak i "cierpliwość". Zależnie od subiektywnego odbioru. W odbiorze moim własnym - z przewagą na "wytrwałość".

Jednak koncepcja z Obj. 1,9 BW, czyli użycie określenia "cierpliwej wytrwałości", wydaje się być na miejscu dla każdego momentu użycia słowa "hypomone". Wydaje mi się. Czyli jest to wrażenie czysto subiektywne, nic zobowiązującego. I w ramach takiego nie zobowiązującego do niczego eksperymentu, chcę zobaczyć, jak brzmiałyby te niektóre z tych fragmentów, gdyby użyć takiego właśnie wyrażenia. Powiedzmy, że pozwolę sobie tutaj na pewien rodzaj luźnej zabawy.

A temat samej cierpliwości będzie zupełnie innym tematem do przejrzenia...

Jak. 1,3: Wiedzcie, że to, co wystawia waszą wiarę na próbę, rodzi cierpliwą wytrwałość... (BT).

Rzym. 5,3-4: ... ucisk wyrabia cierpliwą wytrwałość, cierpliwa wytrwałość - wypróbowaną cnotę, wypróbowana cnota zaś - nadzieję... (BT).

2 Tes. 3,5: Pan zaś niech kieruje serca wasze ku miłości Bożej i ku wytrwałej cierpliwości Chrystusowej (BW).

1 Tym. 6,11: Ty zaś, człowiecze Bogu oddany, (...) zabiegaj o sprawiedliwość, pobożność, wiarę, miłość, wytrwałą cierpliwość i łagodność (BP).

Jak. 5,11: Oto za błogosławionych uważamy tych, którzy wytrwali. Słyszeliście o cierpliwej wytrwałości Joba i oglądaliście zakończenie, które zgotował Pan (BW).

Łuk. 8,15: A to, które padło na dobrą ziemię, oznacza tych, którzy szczerym i dobrym sercem usłyszawszy słowo, zachowują je i w cierpliwej wytrwałości wydają owoc (Łuk. 8,15 BW).

Łuk. 21,19: Przez cierpliwą wytrwałość swoją zyskacie dusze wasze (BW).

2 Kor. 1,3-4.6: Błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec miłosierdzia i Bóg wszelkiej pociechy, Ten, który nas pociesza w każdym naszym utrapieniu, byśmy sami mogli pocieszać tych, co są w jakiejkolwiek udręce, pociechą, której doznajemy od Boga. Ale gdy znosimy udręki - to dla pociechy i zbawienia waszego; (...) sprawiającej, że z cierpliwą wytrwałością znosicie te same cierpienia, których i my doznajemy (BT).

[do początku]




piątek, 28 marca 2014

Cierpliwość czy wytrwałość? - cz. 8

2 Tym. 3,10: Ty zaś poszedłeś za moją nauką, za moim sposobem życia, zasadami, wiarą, cierpliwością, miłością, wytrwałością (BP). BP, BT i NBG mówią o wytrwałości. Natomiast BW i BG - cierpliwości. Zauważam, że mówienie o cierpliwości w tym miejscu jest dość charakterystyczne dla BG.

Tyt. 2,1-2: Ty zaś mów to, co zgodne jest ze zdrową nauką. Że starcy mają być trzeźwi, poważni, skromni, że mają się odznaczać szczerą wiarą, miłością i cierpliwością (BP). Tu ewidentnie pasuje do kontekstu słowo "cierpliwość". I tymże też posługują się wszystkie tłumaczenia, poza NBG, która konsekwentnie tłumaczy słowo "hypomone" jako wytrwałość.

Czy jest to możliwe, że w języku greckim istnieje na to zjawisko tylko jedno określenie, jedno słowo, a w polskim rozbite jest to na dwa różne? Może. Ale już wcześniej wspomniałem, że w przypadku tłumaczenia słowa "cierpliwość" w języku greckim zostało użyte inne słowo. A także - na określenie "miłości", "miłowania" język grecki posiada aż pięć różnych określeń, w zależności od intensywności, okoliczności, skutku etc. Czy to możliwe więc, żeby na "cierpliwość" czy też "wytrwałość" było z kolei tylko jedno słowo?... To zagadka dla lingwistów.

Obj. 1,9: Ja, Jan, brat wasz i uczestnik w ucisku i w Królestwie, i w cierpliwym wytrwaniu przy Jezusie, byłem na wyspie, zwanej Patmos... (BW). W greckim nie zostały użyte dwa słowa. Zostało użyte jedno, wciąż to samo - hypomone. Najwyraźniej któryś z tłumaczy również się zastanawiał, którego z tych słów właściwie użyć, więc użył obu...

Są jeszcze dwa inne teksty z Księgi Objawienia, które - osadzone w kontekście - mają na myśli ewidentnie wytrwałość, nie cierpliwość. A może "cierpliwe wytrwanie"?

Obj. 13,10: Jeśli kto jest przeznaczony do niewoli, do niewoli pójdzie; jeśli kto zabija mieczem, musi sam zginąć od miecza. Tu się okaże wytrwanie i wiara świętych (BW). I tak nawiasem - BW, BP i BT mówią tutaj o przeznaczeniu. Ale jak się ma teoria o przeznaczeniu wobec faktu, że Bóg dał człowiekowi możliwość wyboru ZAWSZE? BG ujmuje ten tekst tak: Jeźli kto w pojmanie wiedzie, w pojmanie pójdzie; jeźli kto mieczem zabije, musi i on być mieczem zabity. Tuć jest cierpliwość i wiara świętych. Podobnie tłumaczy ten fragment NBG, najnowsze tłumaczenie z oryginalnych języków: Skoro ktoś gromadzi do niewoli idzie do niewoli; jeśli ktoś zabije za pomocą sztyletu jest mu konieczne zostać zabitym przez sztylet. Pominąwszy tutaj kwestię konsekwentnie używanej przez BG "cierpliwości" w miejsce wytrwałości, oba te przekłady pokazują kwestię "przeznaczenia" w zupełnie inny sposób. Nie sugerują "przeznaczenia" poszczególnych osób, ale raczej - w myśl ludowego powiedzenia: "kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie" - sugeruje zupełnie coś innego. Coś, co jest zgodne z naukami Jezusa: Albowiem jakim sądem sądzicie, takim was osądzą, i jaką miarą mierzycie, taką i wam odmierzą (Mat. 7,2 BW), tak samo odezwał się do Piotra w Getsemane, gdy ten zdążył już, podczas aresztowania Jezusa, odciąć jednemu ucho: Schowaj miecz swój do pochwy, bo wszyscy, którzy za miecz chwytają, od miecza giną (Mat. 26,52 BT). Hm, ciekawe zatem, skąd pochodzi to "ludowe" powiedzenie...

Obj. 14,12: Tu się okaże wytrwanie świętych, którzy przestrzegają przykazań Bożych i wiary Jezusa (BW). Inne przekłady mówią o "strzeżeniu" lub "zachowywaniu" przykazań. Tak czy siak - w takiej sytuacji znowu na pierwszy rzut oka do głowy przychodzi tylko "wytrwałość". Ale po chwili zastanowienia...

To już koniec wszystkich tekstów, w których występuje słowo hypomone. Ale mam w głowie jeszcze jeden eksperyment, którego chcę dokonać, i zrobię to w kolejnej, ostatniej już części.

[dalej]
[do początku]




czwartek, 27 marca 2014

Cierpliwość czy wytrwałość? - cz. 7

2 Kor. 6,3-4: Nie dając nikomu sposobności do zgorszenia, aby nie wyszydzono <naszej> posługi, okazujemy się sługami Boga przez wszystko: przez wielką cierpliwość, wśród utrapień, przeciwności i ucisków (BT). NBG: ... ale we wszystkim polecajcie samych siebie jako sługi Boga w wielkiej wytrwałości, w uciskach, w bólu, w trudnych położeniach... Porównując ten fragment do kontekstu innych fragmentów, gdzie również mowa o przezwyciężaniu trudnych sytuacji etc. - wydaje się właściwym użyć słowa "wytrwałość". Ale to moje subiektywne wrażenie - komuś innemu może kojarzyć się to akurat z cierpliwością?...

Swoją drogą - ciekawe, czy wśród tłumaczy również były takie dyskusje. Czy może po prostu każdy wrzucił swój przetłumaczony kawałek, bez konsultacji z innymi, a potem posklejano to w jedną całość?...

2 Kor. 12,12: Znaki mego apostolatu urzeczywistniały się wśród was, a były to - niewyczerpana cierpliwość, znaki, zdumiewające czyny i nadziemskie moce (BP). I dalej: W czym więc ustępujecie innym Kościołom? Chyba tylko w tym, że nie byłem dla was ciężarem. Wybaczcie mi tę krzywdę! (w. 13, BP). BT: O ile otrzymaliście mniej niż pozostałe Kościoły? Chyba tylko o tyle, że nie byłem wam ciężarem. Wybaczcie mi tę krzywdę! BW opisuje to tak: W czym bowiem gorsze jest położenie wasze w porównaniu z pozostałymi zborami, jeśli nie w tym tylko, że ja jeden nie byłem wam ciężarem? Darujcie mi, że wam tak przymówiłem - skąd BW wzięło tekst o tym, że im przymówił, przygadał - nie mam pojęcia. Wszystkie inne przekłady mówią o krzywdzie, wersja interlinearna - o niesprawiedliwości. A z tego, co rozumiem z całego kontekstu, to chodzi tu o taką "niesprawiedliwość", że w innych zborach Ap. Paweł korzystał z gościnności, a w Koryncie nie chciał być ciężarem dla zboru chrześcijan i utrzymywał się sam. Czy też z innych środków, o czym wspomina rozdział wcześniej: Inne zbory złupiłem, przyjmując pomoc pieniężną, by móc wam służyć, a w czasie pobytu u was, cierpiąc niedostatek, nikomu nie byłem ciężarem; gdyż braki moje pokryli bracia, którzy przybyli z Macedonii; pilnowałem się i będę się pilnował, by w niczym nie być wam ciężarem (2 Kor. 11,8-9 BW).

A o co chodzi z tą cierpliwością, o której Ap. Paweł wspomniał tutaj? Wcześniej pisze on: Obawiam się jednak, ażeby nie były odwiedzione umysły wasze od prostoty <i czystości> wobec Chrystusa w taki sposób, jak w swojej chytrości wąż uwiódł Ewę. Jeśli bowiem przychodzi ktoś i głosi wam innego Jezusa, jakiegośmy wam nie głosili, lub bierzecie innego ducha, któregoście nie otrzymali, albo inną ewangelię, nie tę, którąście przyjęli — znosicie to spokojnie. Lecz uważam, że ja w niczym nie ustępuję tym arcyapostołom (2 Kor. 11,3-5 BT, BW). I dalej: Bo w niczym nie ustępowałem owym arcyapostołom (...) Znaki mego apostolatu urzeczywistniały się wśród was, a były to - niewyczerpana cierpliwość... (2 Kor. 12,11-12 BW, BP). Czysta ironia: "czymże ja różnię się od tych 'arcyapostołów', którzy do was przychodzą i mają czelność mówić o Jezusie inaczej, niż to jest w rzeczywistości, a wy ich znosicie? Czy nie widzieliście objawów mojego apostolstwa, w postaci niewyczerpanej cierpliwości...?" I tutaj, w kontekście wydarzeń, o których Paweł pisze, rzeczywiście lepiej pasuje słowo "cierpliwość", niż wytrwałość. Bo Paweł wobec Koryntian był bardzo cierpliwy. Albo wytrwały - zależy jak na to patrzeć...

[dalej]
[do początku]





środa, 26 marca 2014

Cierpliwość czy wytrwałość? - cz. 6

2 Kor. 1,3-4: Błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec miłosierdzia i Bóg wszelkiej pociechy, Ten, który nas pociesza w każdym naszym utrapieniu, byśmy sami mogli pocieszać tych, co są w jakiejkolwiek udręce, pociechą, której doznajemy od Boga (BT). Wpatrywałem się w ten tekst dwa dni. Po sprawdzeniu bowiem wersji interlinearnej okazało się, że posługując się greką, ten przekład brzmiałby: Ten pocieszający nas w każdym utrapieniu naszym, żeby móc NAMI pocieszać/zachęcać tych...

To, co przetłumaczone jest jako "nas", w zasadzie równie dobrze może znaczyć "nami"*. Generalnie jest to różnica nieistotna dla wiedzy o całym zbawieniu człowieka przez Jezusa. Jest to jednak pewien kosmetyczny szczegół - nie wnikałem na razie w inne fragmenty Biblii mówiące na ten temat, ale z akurat tego fragmentu mógłbym wywnioskować, że to nie my pocieszamy innych, ale to Bóg posługuje się nami, by ich pocieszyć w podobnej sytuacji, przez którą i my przeszliśmy. Nie twierdzę, że zawsze tak jest. Na razie wyczytałem to tutaj, więc zapisałem myśl, która mnie naszła w związku z tym.

Nawiasem mówiąc - ciekawe, czy takie podejście do sprawy miałoby wiele wspólnego z darem prorokowania...

2 Kor. 1,6, czyli ciąg dalszy tego tematu ciągniętego przez Ap. Pawła, a jednocześnie ciąg dalszy tematu o wytrwałości i cierpliwości: Ale gdy znosimy udręki — to dla pociechy i zbawienia waszego; (...) sprawiającej, że z wytrwałością znosicie te same cierpienia, których i my doznajemy (BT). Paweł pisze tu o sobie samym, że przechodzi przez pewne udręki/utrapienia. Przechodzi przez nie - dla pociechy/zachęty innych ludzi, żeby zdobyli się na wytrwałość w przechodzeniu przez podobne udręki/utrapienia. I to ma sens. A gdyby w tym miejscu użyć słowa "cierpliwość"?... "Żeby ludzie zdobyli się na cierpliwość w przechodzeniu przez podobne udręki/utrapienia"?

Wygląda na to, że granica pomiędzy znaczeniami tych słów jest tutaj bardzo subtelna. Dla jednego więcej sensu może mieć mowa o wytrwałości, a dla kogoś innego - o cierpliwości.

* - Źródło: http://pl.wiktionary.org/wiki/%CE%B5%CE%BC%CE%B5%CE%AF%CF%82#el.





poniedziałek, 24 marca 2014

DINOZAURY I BIBLIA, cz. 27, Pterodaktyl, Kongamato

Kent Hovind
DINOZAURY I BIBLIA
cz. 27

W całym minionym wieku zostało zarejestrowanych ok. 20 tys. doniesień o takich zdarzeniach. Między innymi donoszono o żyjącym wciąż pterodaktylu. W Afryce nazywa się go "Kongamato". W Kenii - "Batamzinga".

Zadzwonił do mnie kiedyś Colin Steve, biegacz z kenijskiej drużyny olimpijskiej. Mieszkał w Luizjanie i tam też się uczył. Teraz jest już absolwentem, wyjechał i nie wiem, co się z nim dzieje. Ale zadzwonił on do mnie, bo słyszał, gdy mówiłem raz, że pterodaktyl być może wciąż jeszcze żyje. Chciał powiedzieć, że w jego wiosce takie stwory wciąż żyją. Rozpiętość ich skrzydeł wynosi ok. 1 metra, z tyłu głowy mają gule. Zapytał: "Dlaczego w szkołach w Ameryce mówi się, że one żyły miliony lat temu?..." Twierdził, że rzadko się je widuje, a większość ludzi w wiosce ich nie lubi. Niektórzy wiążą z nimi też jakieś przesądy, bo prawdopodobnie ich ulubionym pożywieniem jest rozkładające się ludzkie ciało. Zwłoki więc lepiej zakopywać głęboko.

Frank Melland, afrykański odkrywca, słyszał o zwierzęciu zwanym Kongamato. Żyło ono na bagnach w Rodezji Północnej, blisko Kongo belgijskiego i Angoli. Zapytał o nie tubylców. Powiedzieli mu, że jest to ptak, ale też nie do końca, bo bardziej przypomina jaszczurkę ze skrzydłami, ze skórą jak u nietoperza. Pokazał im rysunki pterodaktyli i innych zwierząt, a wszyscy zgodnie wskazali na pterodaktyla i powiedzieli, że jest to Kongamato*.

Kilku kowbojów najwyraźniej jednej zastrzeliło, było to w Arizonie, pod koniec XIX w. Odcięli czubki skrzydeł, zabrali do baru i powiedzieli, że właśnie ustrzelili ogromnego ptaka bez piór. Tak, miał skrzydła ze skóry, nie z piór.

Misjonarz Adam Hutchison tubylcy ciągle mówią o jakimś zwierzęciu przypominającym olbrzymiego nietoperza, którego boją się, bo wywraca łodzie i porywa Indian. Spotkałem Adama w roku 1980. Powiedział, że Indianie bali się tego nietoperza i lata temu wysłali najodważniejszych mężczyzn do ujścia rzeki, gdzie udało im się zabić jednego takiego stwora i zakopali go w rzece Muwada.

Gdy Clint (drugi misjonarz, był z Adamem) pokazał im podobiznę pterodaktyla, to powiedzieli, że to jest właśnie ten nietoperz. Tak, rozpoznali tego dinozaura jako nietoperza, który żył kilka kilometrów za ich wioską. Do dzisiaj tamtejsi Indianie nie piją ani nie łowią wody z tej rzeki, ze strachu przed tym stworzeniem.


Misjonarz Tyson Hughes powiedział Williamowi Gibbonowi, który pisał ze mną książkę o dinozaurach, że w Seram, w Indonezji, jest jakiś dziwny stwór. Tubylcy nazywają go Orang-Bati, co znaczy: człowiek ze skrzydłami.

Czasami mam możliwość wykładać o dinozaurach (i ewangelii) w szkole języka angielskiego dla obcokrajowców. Jednego razu zgłosiła się do mnie małżeństwo lekarzy, które potwierdziło, że w Indonezji żyje takie zwierzę. "Dlaczego w amerykańskich szkołach mówi się, że żyło ono tylko miliony lat temu?"...

Tak, kilku misjonarzy i trochę tubylców będzie twierdzić, że je widziało, ale z drugiej strony zawsze będzie ktoś, kto ich nigdy nie widział i będzie twierdził, że takie zwierzęta nie istnieją.

02.03.50-02.07.59

* - Bernard Heuvelmans, On the Track of Unknown Animals, s. 584.

[dalej]
[do początku]




Bóg w Afryce

Rozmawiałem dziś z pewnym człowiekiem. Człowiek ten to taki koleś z Kamerunu: dredy, Bob Marley, make love not war i te sprawy. Pracujemy razem na jednym stanowisku. Czasem gadamy na różne tematy ideologiczne, psychologiczne albo coś w tym stylu. Przy czym ja znam więcej teorii, a on zaraz przytacza jakieś przykłady z życia.

Dzisiaj rozmawialiśmy na temat podziału mięs na czyste i nieczyste. Człowiek ten już wcześniej wiedział, że nie jem świni. Dzisiaj jakoś tak się stało, że ktoś przyniósł prywatne pyzy z domu, z nadzieniem mięsnym w środku (tak, że niby taka tradycyjna, indonezyjska potrawa... ;) ), i od razu powiedział, że w środku jest świnina. Oddałem więc pyzę mojemu koledze ze stanowiska. Później jakoś tak się sytuacja potoczyła, że zapytał mi się on o tę świnię, dlaczego nie jem. Bo ani szynki, ani bekonu... To mu jeszcze dołożyłem, że i krewetek przecież nie smakuję, i owoców morza, a od małż to już w ogóle z daleka chodzę. Na co on zrobił wielkie oczy, że przecież tak w Biblii jest napisane właśnie, że tego wszystkiego nie powinno się jeść. Na co ja wielkie oczy, że skąd on to wie...

Okazało się, że w Kamerunie stara tradycja mówi, że tego właśnie nie powinno się jeść. Tradycja wywodzi się w prostej linii z Ksiąg Mojżesza. Tyle że jest to u nich raczej tylko tradycja niż "prikaz", coś jak u nas niejedzenie mięsa w piątki. Nie każdy się tego trzyma.

W każdym razie opowiedział mi, że generalnie cała ta tradycja pochodzi od Żydów, którzy kiedyś na terenie Kamerunu byli. W czasach, gdy zwykli z Izraela uciekać do Egiptu - nie zatrzymywali się w Egipcie, ale rozłazili się po całej Afryce. W niektórych miejscach byli, w innych nie pewnie. I wiele ich wierzeń istnieje w świadomości afrykańskich tubylców do dziś, tak jak w Kamerunie.

Tak więc - nie jest to tak, jak sobie dzisiaj my, Europejczycy wyobrażamy, że w Afryce o Bogu zielonego pojęcia nie mają. Być może Afrykańczycy o Bogu wiedzieli prędzej, zanim Słowianie, Celtowie i inni znaleźli swoje stałe miejsce... A na to wygląda. Że tak jak w pierwszych wiekach prześladowania chrześcijan spowodowały "rozłażenie się" ich po całej Europie, byle dalej uciec, a przy okazji rozsiewali wszędzie po drodze to, co mieli rozsiewać, tak nieco wcześniej rozsiewani po Afryce byli Żyli. Z powodu prześladowań (rzymska okupacja) czy też ekonomicznych (czasy głodu). A przy okazji - chcąc lub nie chcąc - rozgłaszali tzw. "dobrą nowinę" - na swój własny, żydowski sposób. A z doświadczenia wiem, że Bóg potem wykorzystuje to, co człowiek wie, by tylko nakierować go w odpowiednim kierunku.

I tutaj ciężko mi ukryć, że cieszę się z tego, że to wszystko zostało tak doskonale zaplanowane :)




Cierpliwość czy wytrwałość? - cz. 5

Łuk. 8,15: A to, które padło na dobrą ziemię, oznacza tych, którzy szczerym i dobrym sercem usłyszawszy słowo, zachowują je i w wytrwałości wydają owoc (Łuk. 8,15 BW, fragment przypowieści o ziarnach padających na różne rodzaje gleby). ... przynoszą plon dzięki wytrwałości (BP). Mowa o ludziach, którzy poznawszy Słowo Boga, zaczęli się do niego stosować. A dzięki wytrwałości w tym - owocują. Mniejsza z tym owocowaniem teraz, ale postawiony jest nacisk na wytrwałość. Nie na cierpliwość. Cierpliwość się tutaj zbytnio w kontekst nie wpisuje. Słowem tym posługuje się - już tradycyjnie chyba - tylko stara BG.

Łuk. 21,19: Przez wytrwałość swoją zyskacie dusze wasze (BW). Tutaj Jezus mówi o oznakach, które będą widoczne tuż przed Jego ponownym przyjściem. Że będzie źle, głody, wojny, a ci, którzy nadal będą wierzyć w Jezusa, będą znienawidzeni, ale włos z głowy waszej nie spadnie. Przez wytrwałość swoją zyskacie dusze wasze (Łuk. 21,18-19 BW). W tej sytuacji bardziej adekwatna do okoliczności wydaje mi się wytrwałość, niż cierpliwość.

Zresztą - w zasadzie na podstawie do tej pory przejrzanych tekstów, sprawa jest już prawie przesądzona. "Hypomone" znaczy bardziej "wytrwałość", niż "cierpliwość". Wszystkie polskie tłumaczenia używają tego pierwszego znaczenia. Tylko stara BG używa tego drugiego, ale już w jej nowej wersji, NBG, również jest użyte to pierwsze. Natomiast przeglądnięcie występowania tego słowa w kontekście tylko utwierdza mnie w tym przekonaniu. Dla porządku jednak dokończę ten temat, zostało jeszcze kilka tekstów.




niedziela, 23 marca 2014

Opowieść Janka, cz. 21.1.

Potem Jezus pokazał się uczniom jeszcze raz, nad Jeziorem Tyberiadzkim. A było to tak: Szymon Piotr, Tomasz zwany Bliźniakiem, Natanael z Kany Galilejskiej, synowie Zebedeusza i dwóch innych jego uczniów byli tam razem. Szymon Piotr powiedział do innych:
- Idę ryby łowić.
- My też idziemy - odpowiedziała reszta.
Poszli więc i wsiedli do łodzi. Ale tej nocy nie złapali nic.

A kiedy przyszedł poranek, na plaży stał Jezus. Uczniowie jednak nie od razu wiedzieli, że był to On.
- Nie macie może czegoś do jedzenia, moje dzieci?... - powiedział Jezus do nich.
- Nie, niestety.
- Zarzućcie wasze sieci po prawej stronie waszej łodzi, to będziecie mieli.
Tak zrobili. A potem nie mogli jej wciągnąć - tak wiele ryb w nią złapali. A ten uczeń, którego Jezus polubił najbardziej, powiedział do Piotra:
- To Pan jest! - a kiedy Piotr to usłyszał, kapotę, którą wcześniej ściągnął, zawiązał wokół siebie i skoczył w morze. Pozostali uczniowie przybyli za nim łodzią, ciągnąć sieć z rybami za sobą. Nie byli daleko od lądu, coś około dwustu łokci (niecałe 100 m*).

A kiedy przybili do brzegu, ujrzeli rozpalone już ognisko, a na żarach leżała już ryba i chleb.
- Podejdźcie tutaj z paroma rybami, które właśnie złapaliście - powiedział do nich Jezus. Szymon Piotr poszedł więc i przyciągnął sieć z pokładu łodzi na ląd. Była ona pełna dużych ryb, w liczbie 153. Ale mimo, że było ich tak wiele, sieci nie zostały rozerwane. Jezus powiedział do nich:
- Podejdźcie i częstujcie się!
Żaden z uczniów nie był na tyle odważny, by zapytać, kim on jest. Wiedzieli, że był to Pan.

Potem Jezus podszedł, wziął chleb i dał im, to samo zrobił z rybą.

Był to trzeci raz po zmartwychwstaniu, gdy Jezus ujawnił się uczniom.

na podstawie: Jan 21,1-14

* - Źródło: http://baptysci.ca/pkchb/index.php?option=com_content&view=article&id=335:tablica-miar-wag-i-monet-wzmiankowanych-w-biblii&catid=52:rozwaania-biblijne&Itemid=123.





piątek, 21 marca 2014

Cofnięcie się w czasie

Mieli zwyczajne życie. Praca, dom, rąbanie drewna. W pracy łowili ryby. Wypływali gdzieś w dal, zarzucali sieci, wciągali je, obrabiali ryby, przybijali do brzegu, sprzedawali ryby. Raz było gorzej, raz lepiej. Zawsze po pracy śmierdzieli rybami. I potem - wciągnięcie takich sieci kosztowało sporo wysiłku.

Potem coś się wydarzyło i porzucili swoją pracę, na rzecz pobierania nauk u pewnego nauczyciela. Chodzili za nim 3,5 roku. Widzieli mnóstwo niesamowitych rzeczy, czasem przeżyli mnóstwo strachu. Często główkowali na temat zagadek, które Nauczyciel nie od razu im wyjaśniał, ale prowokował do myślenia. Duchowo byli w siódmym niebie. Była możliwość, że Izrael w końcu będzie miał swojego nowego króla, który wyrwie go spod okupacji rzymskich legionistów.

Ale nic takiego się nie stało. Mało tego - ich Nauczyciel skończył jak ostatni złodziejaszek. Ich moralna podpora, zawsze tyle mówił o Bogu, i o sobie, że jest Jego synem. W jakiś niewytłumaczalny sposób uleczał ludzi, potrafił przejrzeć ich na wylot, po mistrzowsku przeprowadzał dyskusje z kapłanami, nawet umarłych wskrzeszał. A sam pozwolił się tak potraktować. Dlaczego? DLACZEGO??

Nikt z nich nic z tego nie rozumiał. Nagle cały ich świat zbudowany przez ostatnie 3,5 roku, się skończył. Nie było Nauczyciela, nie było dyskusji z kapłanami, nie było uleczania chorych, nie było więcej tajemniczych zagadek. Co więc z sobą począć?...

Nic bardziej oczywistego - powrócili do punktu, z którego wyszli 3,5 roku temu - do łowienia ryb... To było jak cofnięcie się w czasie. Jakby przez ten czas nic się nie stało. Bo cokolwiek się stało - na dzień dzisiejszy nic się nie zmieniło. Nie było Nauczyciela, Rzymianie byli nadal.

Tak... Żeby ich jeszcze bardziej dobić, to pierwszej nocy nie złapali nic.

Po tym wszystkim, co stało się do tej pory, co jeszcze może bardziej człowieka rozbić?...

===

A ja się zastanawiam - gdy człowiekowi nagle kończy się wszystko, co wyzwalało w nim motywację, to jak daleko cofa się w czasie? Do jakich rzeczy wraca, by znowu spróbować zacząć normalnie żyć? W przypadku uczniów - cofnęli się aż do czasów sprzed napotkania Jezusa. Znam to bardzo dobrze, bo sam jakbym został cofnięty aż do czasów, gdy dopiero zaczynałem Go poznawać. W podobny sposób zaczyna się toczyć życie. Istne deja vu.




środa, 19 marca 2014

Cierpliwość czy wytrwałość? - cz. 4

2 Piotra 1,5-6: I właśnie dlatego dołóżcie wszelkich starań i uzupełniajcie waszą wiarę cnotą, cnotę poznaniem, poznanie powściągliwością, powściągliwość wytrwaniem, wytrwanie pobożnością... (BW). Wytrwałość, wytrwanie... Tak nazywają to BW, BP i NBG. Stara BG i BT mówią o cierpliwości. Biorąc pod uwagę to, co Piotr napisał dalej: Gdy je bowiem w pełni osiągniecie, wasze dążenie do poznania Pana naszego Jezusa Chrystusa nie będzie próżne ani bezowocne (2 Pio 1,8 BP) - można sobie dedukować: czy do lepszego poznania Jezusa wytrwałość jest potrzebna? Jest. A cierpliwość? Wg mnie - raczej nie. Cierpliwość potrzebna jest raczej w kontaktach z innymi osobami, niż do poznawania Jezusa, Boga. Tu potrzeba wytrwałości.

Choć dalej w wymienianych cechach, które trzeba by w sobie wyrobić, Piotr wspomina również i o przyjaźni braterskiej (wg tłum. BP), a do tego często potrzebna jest i cierpliwość...

W całej tej części listu generalnie mowa jest o poznaniu Boga. Czy więc Piotr, używając słowa "hypomone", miał tu na myśli wytrwałość czy cierpliwość? Jak najlepiej przetłumaczyć to na język polski?

O tych cechach dalej mowa, że Kto zaś ich nie ma, ten jest ślepy, krótkowzroczny i zapomniał, że został oczyszczony z dawniejszych swoich grzechów (2 Pio 1,9 BW). Czyli między wierszami mowa jest o życiu według przykazań Boga, unikanie przekraczania ich. Czy do tego - tak na logikę - potrzebna jest cierpliwość czy wytrwałość? Uważam, że jednak wytrwałość. Czyli pisząc o tym wszystkim, używając tego słowa Piotr mógł mieć na myśli właśnie wytrwałość, a nie cierpliwość. Przynajmniej w tym przypadku.

Obj. 2,2-3: Znam twoje czyny, trud i twoją wytrwałość (...) Ty masz wytrwałość: i zniosłeś wiele dla imienia mego (BP, BT) - tutaj wszystkie polskie tłumaczenia, poza starą BG, używają słowa "wytrwałość". W kontekście "znoszenia wiele dla kogoś" faktycznie wg mnie bardziej pasuje pojęcie "wytrwałości". Ciekawostką jest fakt - dotyczy to drugiej części cytowanego fragmentu - że w greckim tekście najpierw jest mowa o "zniesieniu wiele", a potem o "posiadaniu wytrwałości"*.

Obj. 2,19: Znam uczynki twoje i miłość, i wiarę, i służbę, i wytrwałość twoją, i wiem, że ostatnich uczynków twoich jest więcej niż pierwszych (BP) - tutaj połączę ten fragment z kontekstem, który znajduje się w dalszej części tego tekstu: Wam zaś, pozostałym (...) mówię, wam wszystkim (...): Nie wkładam na was nowego brzemienia, to jednak, co macie, zatrzymajcie, aż przyjdę (Obj. 2,25-26 BP). W tym kontekście ewidentnie mowa jest o wytrwałości jako uporze w dążeniu do celu, niż o cierpliwości jako o cesze charakteru.

* - Źródło: http://biblia.oblubienica.eu/interlinearny/index/book/27/chapter/2/verse/3.

[dalej]
[do początku]



wtorek, 18 marca 2014

DINOZAURY I BIBLIA, cz. 26, Opowieści o potworach

Kent Hovind
DINOZAURY I BIBLIA
cz. 26

U wybrzeży Florydy wielokrotnie zgłaszano pojawienie się pewnego stwora. Ktoś napisał do mnie: "W latach 50. startowałem z Jupiter'a na Florydzie. Byłem ok. 10-13 km dalej, nad zatoką. Woda była spokojna. Nagle zobaczyłem zwierzę - głowa wystawała z wody, oczy były skierowane na mnie. Wyglądało to na ponad 10 m długości. Już wcześniej widziałem stwora zobaczonego na japońskiej łodzi rybackiej oraz rysunek w National Enquirer. Mogę powiedzieć, że był to ten sam stwór*".

Tego typu telefony i listy otrzymuję każdego tygodnia. Posiadam sporo materiałów od ludzi, którzy twierdzą, że widzieli coś, co wyglądało na dinozaura.

Między Nowym Jorkiem a Vermont jest jezioro zwane Champlain. Wielu ludzi twierdzi, że widziało w nim potwora. Rozmawiałem z pewną kobietą (Zarzyński?), która zrobiła poniższe zdjęcie (pośrodku). Spytałem, czy to był dinozaur. Odpowiedziała: "Ja WIEM, że to był dinozaur"**. Ona i jej rodzina widzieli go przez ok. 10 min.

W tym samym jeziorze, z pokładu statku Ethan Allan 58 pasażerów widziało zwierzę o dł. 10 m, mające kilka garbów, płynące ze statkiem ok. 5 min.***. Kapitan tego statku, Michael Shea, powiedział: "To nie była ryba. A jeśli tak, to ważyła ze dwie tony".


W Biblii również są historie o smokach w morzu. Przykładowo w Ks. Izajasza 27.

W roku 1963, na Florydzie, gdzie mieszkam, kilku 13-latków pojechało nurkować do Massachusetts. Jeden z nich po powrocie naszkicował obrazek (powyżej, po prawej). Był rozgorączkowany. Powiedział, że to coś zjadło czterech jego przyjaciół. Mówił tak: "Nurkowaliśmy we wraku statku Massachusetts. Byliśmy na tratwie ratunkowej. W połowie drogi złapał nas sztorm i wyciągnął w morze. Gdy się uciszył, otaczała nas gęsta mgła. Słyszeliśmy wtedy dziwny odgłos, jakby plusk morświna i poczuliśmy odrażający smród. Odgłos się przybliżył i usłyszeliśmy głośny syk. Z mgły wyłonił się jakby długi maszt, wysoki na jakieś 3 metry. Na czubku miało coś na kształt żarówki. Pojawiało się to kilka razy, zbliżając się do tratwy. Potem cisza znowu została przerwana przez coś, co wyłoniło się z mgły. Mogę to opisać jako piskliwe wycie. Spanikowaliśmy. Cała nasza piątka włożyła płetwy i wskoczyła do wody. Chcieliśmy trzymać się razem i dopłynąć do statku.


Gdy wskoczyliśmy do wody, rozdzieliła nas gęsta mgła. Słyszałem za sobą krzyki kolegów. Przyjrzałem się temu czemuś, zanim mój ostatni kolega zniknął pod wodą. Szyja mierzyła wówczas ok. 4 metrów, miała kolor brązowo-zielony. Głowę miał jak u żółwia, tyle że dłuższą. Oczy - to, co najlepiej zapamiętałem - były zielone, źrenice owalne".

W innej książce (udzielił wywiadu kilku osobom, zanim przestał to robić) powiedział: "Nie wiem, ile czasu minęło, zanim usłyszałem wrzask. Może pół minuty. Usłyszałem, jak Warren woła o pomoc: 'Pomóż mi! Złapał Brada! Muszę uciec!' - tutaj głos się urwał. Wołałem ich potem, ale zniknęłi - i Brad, i Warren. Dalej płynąłem już tylko z Larrym i Eric'iem. Tuż obok Eric'a nagle jak maszt telefoniczny stwór znowu wyjrzał z wody. Widziałem długą szyję i dwoje małych oczu. Skoczył na Eric'a i wciągnął go. Wrzasnąłem i zacząłem płynąć obok statku. Wszystko we mnie drżało****". Następnego ranka znalazła tego chłopaka jednostka ratownicza. Przeżył tylko Edward McClay.

Powyżej, po prawej, znajduje się rysunek tego, co zjadło jego kolegów.

Istnieje również wiele innych opowieści, w tym ludzie sami opowiadali mi o tym, co widzieli, ale nie zostało to rozgłoszone z obawy przed wyśmianiem o zwariowanie. Ja sam zrobiłem wywiady z ok. 80 osobami, które twierdziły, że WIDZIAŁY.

01.57.25-02.03.49

* - John Messick, 25.05.1998, prywatny e-mail do Kent'a Hovind'a.
** - Szczerze mówiąc, to prywatnie trochę nie podoba mi się podejście Hovinda. Z jednej strony wyśmiewa ludzi, którzy WIEDZĄ, że człowiek ewoluował, że Boga nie ma etc., a z drugiej - przytacza wypowiedzi innych ludzi, którzy WIEDZĄ, że widzieli dinozaura etc. Trochę brak konsekwencji w segregacji argumentów. Trzeba się więc skupić na faktycznych argumentach merytorycznych, które on przytacza. 
*** - Discover, kwiecień 1998, s. 88. 
**** - Frank Spaeth, Mysteries of the Deep, s. 105. 





poniedziałek, 17 marca 2014

Cierpliwość czy wytrwałość? - cz. 3

2 Tes. 3,5: Pan zaś niech kieruje serca wasze ku miłości Bożej i ku cierpliwości Chrystusowej (BW, pozostałe polskie tłumaczenia używają tego samego słowa, poza NBG, która konsekwentnie słowo "hypomone" tłumaczy jako "wytrwałość").

Pojawia się tu jednak nieco inne pytanie, wątek poboczny jakby. Otóż BGU, idąc za przykładem BG, wyraża ten sam tekst w taki oto sposób: Pan zaś niech skieruje wasze serca ku miłości Bożej i ku cierpliwemu oczekiwaniu Chrystusa. I tu pojawia się pytanie: skąd się wzięła mowa o cierpliwym OCZEKIWANIU? Mowa o nim jest również w starej wersji Biblii Króla Jakuba (KJV). Przy czym jej nowa wersja - podobnie jak nowa wersja BG, czyli NBG, to słowo całkowicie pomija. Otóż ma to związek z wieloma kopiami pism składających się na Nowy Testament i wkradającym się z biegiem czasu zróżnicowaniem - w różnych częściach świata chrześcijańskiego (mowa o pierwszych wiekach po Chr.) różny był stosunek, podejście do kopiowania tych pism. Stąd w niektórych z nich pojawiły się pewne "uzupełnienia" dodane przez kopistów - często było to jedno słowo dodane dla "uściślenia" myśli. Nie chcę tu zbyt głęboko wchodzić w ten temat, ponieważ jest on nadzwyczaj bogaty i wielowątkowy (textus receptus, Tekst Bizantyjski, Tekst Aleksandryjski etc.), aby nie "rozwadniać" głównej myśli niniejszego dociekania. Nieścisłości te mogą zmieniać znaczenie poszczególnych tekstów, pojedynczych wierszy (jak z tą "cierpliwością Chrystusa" i "cierpliwością oczekiwania Chrystusa"), jednak nie zmienia to ogólnej koncepcji zbawienia człowieka przez Jezusa, a owe fragmenty brzmiące w ten lub ten drugi sposób są zgodne i konsekwentne z resztą myśli na dany temat, zawartych w całej Biblii.

1 Tym. 6,11: Ty zaś, człowiecze Bogu oddany, (...) zabiegaj o sprawiedliwość, pobożność, wiarę, miłość, cierpliwość i łagodność (BP). Tutaj większość przekładów zgodnie używa słowa "cierpliwość", poza NBG, która konsekwentnie używa słowa "wytrwałość": Ale ty, człowieku Boga (...) ścigaj sprawiedliwość, pobożność, ufność, miłość, wytrwałość, łagodność; oraz BT, również używającej w tym miejscu słowa "wytrwałość".

Jak. 5,11: Oto za błogosławionych uważamy tych, którzy wytrwali. Słyszeliście o wytrwałości Joba i oglądaliście zakończenie, które zgotował Pan (BW). Podobnie tłumaczy BP, BT i NBG. BG mówi o "cierpliwości". Na BGU postanowiłem się tutaj więcej nie powoływać, skoro nie jest to przekład z oryginału, a jedynie literacka forma przekładu na podstawie pozostałych tłumaczeń, z przewagą opcji BG w kwestiach dyskusyjnych.

I tu, przy tym tekście, nachodzą mnie dwa pomysły. Pierwszy odnosi się do historii Hioba. Znając ją, można stwierdzić, czy Hiob był bardziej cierpliwy czy wytrwały. A moim zdaniem - pozostanie przy Bogu mimo tylu "przeciwności losu", i pomimo nie zawsze trafnych rad dobrych kumpli - było raczej wyczynem na miarę "wytrwałości", niż "cierpliwości" kojarzonej z cechą charakteru objawiającą się stoickim spokojem, łagodnością i... wytrwałością właśnie. Gdyby więc ująć to matematycznie, to można by stwierdzić, że każdy cierpliwy jest wytrwały, ale nie każdy wytrwały jest cierpliwy. Czyli pojęcie "wytrwały" zawiera się w pojęciu "cierpliwy", ale odwrotnie - już niekoniecznie. A patrząc na znaczenie słowa "hypomone" wg historii Hioba, to myślę, że bardziej można by je odnieść konkretnie do wytrwałości, niż cierpliwości.

Drugi pomysł dotyczy zwrotu: Oto za błogosławionych uważamy tych, którzy wytrwali. Nie jestem specem z greki, ba - ledwie potrafię odczytać grecki alfabet, ale od czego są słowniki... Zwrot "którzy wytrwali" zapisany jest po grecku jako υπομενοντας (wym. upomenontas/hypomenontas). Czyli wygląda to na jakąś pochodną słowa "hypomone". To właśnie miejsce tłumaczone jest przez wszystkie przekłady jako "ci, którzy wytrwali", poza BG. Skoro jest to to samo słowo, tylko w innej formie mowy (czasownik/przymiotnik), to może znaczenie będzie również podobne?

Ale żeby nie było tak prosto - słownik Stronga tłumaczy ten zwrot jako "którzy trwają" lub "którzy znoszą"*. Czyli powyższy fragment można by wyrazić również słowami: "ci, którzy znieśli", lub "ci, którzy ścierpieli". Mniej więcej w ten zresztą sposób oddaje to BG. Niestety - wyrażenie to zostało użyte w NT tylko raz, nie ma więc możliwości porównać okoliczności użycia go wobec innych sytuacji, kontekstów. Można jedynie wziąć to na logikę - o tych, którzy znieśli np. ciężki okres, można również powiedzieć, że wytrwali, ale niekoniecznie, że byli cierpliwi.

* - Źródło: http://biblia.oblubienica.eu/wystepowanie/word/id/%CF%85%CF%80%CE%BF%CE%BC%CE%B5%CE%BD%CE%BF%CE%BD%CF%84%CE%B1%CF%82

[dalej]
[do początku]




niedziela, 16 marca 2014

DINOZAURY I BIBLIA, cz. 25, Potwór z White River

Kent Hovind
DINOZAURY I BIBLIA
cz. 25

W roku 1969 wędkarze prawie opuścili wędki, gdy w pobliżu jednego z mostów w Nowym Jorku dostrzegli patrol ścigający stwora większego od wieloryba w górę rzeki, obok największego miasta na świecie. Nie złapali go.

Istnieje wiele historii o wciąż żyjącym bazylozaurze. W Arkansas w latach siedemdziesiątych wielu ludzi zgłaszało, że widziało potwora w White River, w Newport. Zgłoszeń tych było tak wiele, że senat w Arkansas przyjął uchwałę, według której jest wbrew prawu zabijać, napastować, deptać lub ranić potwora z White River. Miało to miejsce w roku 1973.


Rozmawiałem z Warrenem, który zrobił zdjęcie pokazane powyżej, pośrodku. Na pytanie o to, co to było, odpowiedział, że nie wie. "Miałem wiele zdjęć na ostatniej rolce filmu. Wziąłem wszystkie do gazety w Newport, żeby udowodnić, że w rzece jest potwór. Przyniosłem cały film, nawet go nie wyciągałem. Kazałem im samym go wywołać, żeby sami się przekonali, co jest na tych zdjęciach". Niestety człowiek z gazety nie wiedział, że film był kolorowy i wywołał go czarno-białym wywoływaczem. Zniszczył całą rolkę. W każdym razie zdjęcie to pochodzi z roku 1971, a dwa lata później senat Arkansas przyjął uchwałę o ochronie tego odcinka rzeki.

01.55.42-01.57.24





sobota, 15 marca 2014

Cierpliwość czy wytrwałość? - cz. 2

Co mówi na ten temat przekład interlinearny? W oryginale zostało tu użyte słowo υπομονη (wym. hypomone). Najprostsza, ale i najbardziej zawodna metoda tłumaczenia - translator google - mówi, że znaczy to "cierpliwość". Słownik Stronga tłumaczy to jako "wytrwałość, wytrzymałość" (moim zdaniem - wytrzymałość ma dużo wspólnego z cierpliwością).

W jakim znaczeniu słowo to używane jest zazwyczaj w Biblii? Konkordancja znajduje je, poza Listem Jakuba, jeszcze kilkanaście razy*:

Rzym. 2,7: Tym, którzy wytrwale czynią dobro i w ten sposób szukają chwały, czci i nieśmiertelności, da życie wieczne (BP); Tym, którzy przez trwanie w dobrym uczynku... (BW) - wszystkie przekłady zdecydowanie mówią o "wytrwałości", włącznie z angielską Biblią Króla Jakuba.

Rzym. 5,3-4: ... ucisk wyrabia wytrwałość, wytrwałość — wypróbowaną cnotę, wypróbowana cnota zaś — nadzieję (BT), podobnie tłumaczy to BP. BW i BG: ... ucisk cierpliwość sprawuje/wywołuje, a cierpliwość doświadczenie, a doświadczenie nadzieję, za to już Nowa Biblia Gdańska (jest to przekład z greki najnowszy, pochodzący z roku 2012) używa pojęcia "wytrwałość": ... ucisk sprawia wytrwałość, zaś wytrwałość wypróbowanie, zaś wypróbowanie nadzieję.

Kol. 1,10-11: Abyście postępowali w sposób godny Pana (...) ku wszelkiej cierpliwości i wytrwałości (BW); Abyście się zachowywali w sposób godny Pana (...) ku wszelkiej wytrwałości oraz wyrozumiałości (NBG). Tutaj co prawda większość polskich przekładów wymienia te cechy w tej właśnie kolejności: najpierw cierpliwość, a potem wytrwałość (NBG, BGU) lub stałość (BP, BT). Co ciekawe - stary przekład BG nie wspomina w ogóle o wytrwałości, natomiast jako te dwie cechy wymienia cierpliwość i "nieskwapliwość". Po zajrzeniu w grecki tekst okazuje się, że drugim słowem jest μακροθυμιαν (wym. makrothymian), które to faktycznie oznacza cierpliwość jako cechę charakteru, wyrozumiałość**. Słowo to użyte jest w takim kontekście również i w innych tekstach, i podobnie ukazują to polskie tłumaczenia: Tak więc jako wybrani Boga, święci i umiłowani, przyodziejcie się w (...) cierpliwość (Kol. 3,12 BGU, inne tłumaczenia definiują to słowo dokładnie tak samo, poza NBG, która w tym miejscu używa słowa "wyrozumiałość"); Ale dlatego miłosierdzia dostąpiłem, aby na mnie pierwszym Jezus Chrystus okazał wszelką cierpliwość dla przykładu tym, którzy mają weń uwierzyć ku żywotowi wiecznemu (1 Tym. 1,16 BW, podobnie mówi BGU, BG, natomiast inne tłumaczenia używają słów: BP: "wspaniałomyślność", BT: "wielkoduszność", NBG konsekwentnie tłumaczy to słowo jako "wyrozumiałość"); A cierpliwość Pana naszego uważajcie za ratunek (2 Pio 3,15 BW, podobnie wyrażają się pozostałe polskie tłumaczenia, poza BG - "nieskwapliwość" oraz NBG - "wyrozumiałość").

Wobec powyższego zaczynam powoli wyciągać wniosek, że w wymienionym wcześniej fragmencie Listu Jakuba właściwe słowo "cierpliwość" nie jest użyte w sensie "wyrozumiałości", lecz raczej "wytrwałości". Ale idźmy dalej za greckim słowem "hypomone":

* - Źródło: http://biblia.oblubienica.eu/wystepowanie/word/id/%CF%85%CF%80%CE%BF%CE%BC%CE%BF%CE%BD%CE%B7%CE%BD oraz http://biblia.oblubienica.eu/wystepowanie/word/id/%CF%85%CF%80%CE%BF%CE%BC%CE%BF%CE%BD%CE%B7.
** - Źródło: http://biblia.oblubienica.eu/wystepowanie/word/id/%CE%BC%CE%B1%CE%BA%CF%81%CE%BF%CE%B8%CF%85%CE%BC%CE%B9%CE%B1%CE%BD.

[dalej]
[do początku]




piątek, 14 marca 2014

Cierpliwość czy wytrwałość? - cz. 1

Kiedy rozpocząłem ostatnio parafrazowanie Listu Jakuba, zaraz w pierwszych wierszach została wymieniona wytrwałość: próba wiary waszej rodzi wytrwałość (Jak. 1,3 BP), wytrwałość zaś niech prowadzi do dzieła doskonałego (Jak. 1,4 BW).

Tymczasem, gdy porozmawiałem na ten temat z - powiedzmy: MM - on z kolei na podstawie tych samych fragmentów wyniósł wrażenie, że mowa o cierpliwości. I faktycznie, jeśli spojrzeć również na inne tłumaczenia tych samych wersetów, można przeczytać: doświadczenie waszej wiary wyrabia cierpliwość (BGU), cierpliwość zaś niech dopełni swego dzieła, abyście byli doskonali i zupełni (BGU). W zasadzie pojęciem "cierpliwość" w miejsce "wytrwałości" posługuje się tylko tłumaczenie Biblii Gdańskiej oraz Biblii Gdańskiej Uwspółcześnionej (która nie jest oparta na językach oryginalnych, ale raczej jest sumą czy średnią wszystkich tłumaczeń). Ale już tłumaczenie Nowej Biblii Gdańskiej (gdzie Nowy Testament oparty jest na języku oryginalnym) mówi o "wytrwałości".

Jaka jest różnica między wytrwałością a cierpliwością? Wg Słownika Języka Polskiego: "wytrwały - konsekwentnie dążący do zamierzonego celu". Natomiast cierpliwość wg tego samego źródła to "znoszenie ze spokojem przeciwności lub przykrości LUB umiejący wytrwale czekać". O ile to drugie znaczenie się pokrywa, o tyle to pierwsze oddaje zupełnie inny sens powyższych wersetów.

Dlaczego się tak tego "czepiam"? Dla siebie samego. Ponieważ w moim odbiorze "wytrwałość" ma nieco inny wydźwięk niż "cierpliwość". Przykładowo - wytrwałość (w dążeniu do celu) niekoniecznie musi oznaczać cierpliwość (cechę charakteru). Dobitnie ujrzałem to niedawno w miejscu mojej pracy, gdzie spotkałem pewnego człowieka nad wyraz cierpliwego, który dzięki temu osiągnął bardzo dobre stosunki z ową osobą, którą udało mi się skutecznie "znielubić" (wspomniałem o tym w którymś z ostatnich wpisów). O ile więc nasze wytrwałe dążenie do celu - Tam - może być dobre dla nas samych, o tyle jeśli nie idzie w parze z tym cierpliwość - będzie to dobre TYLKO dla nas samych. Jeśli zabraknie nam cierpliwości, to nikt nie podąży za nami - choćby z ciekawości, co też nas motywuje, a w dalszej perspektywie - do poznania Jezusa.

Dla mnie ma to tym większe znaczenie, że cierpliwości w sobie nie posiadam za grosz...





czwartek, 13 marca 2014

DINOZAURY I BIBLIA, cz. 24, Rekin? Wieloryb?

Kent Hovind
DINOZAURY I BIBLIA
cz. 24

W Scituate, Massachusets, robiłem wywiad z szeryfem, który był na miejscu, gdy w roku 1970 to coś (poniżej, po lewej) zostało wyrzucone na plażę. Powiedział: "o 3 nad ranem radio podało, że na plaży leży potwór morski. Zjechały się tłumy, aż w naszym małym miasteczku zablokowały się wszystkie drogi. I każdy odcinał kawałki morskiego potwora. Widziałem go zanim go pokrojono - to był jakiś stwór z długą szyją. Nie wiem dokładnie, co to było. Inni mówili, że to rekin".

Tak, zawsze tak mówią, to standardowy sposób wyjaśniania.

"Możliwe - powiedział szeryf - ale widziałem go zanim go pokrojono. I nie był to żaden rekin, nie był to rekin olbrzymi".


W roku 1925, w Monterey, w Kaliforni, morze wyrzuciło na plażę tego stwora (poniżej, po lewej). Szyja biegnie do dołu, a za nim człowiek ze strzelbą na wypadek, gdyby się jednak ruszył. Szyja miała aż 6 metrów długości! (zob. poniżej, po prawej).


W książce "Wraki statków i morskie potwory", która jest dostępna na naszej stronie www, są wszystkie wykonane wówczas zdjęcia.

Pewien ateista napisał do mnie: "Jest pan głupi. Nie wie pan, że to wieloryb?" Taak... Ale gdzie wieloryb ma szyję? Powinna być między przednimi płetwami a głową, nieprawdaż?


Nie, to nie był wieloryb.

Ktoś inny powiedział mi, że to rzadka odmiana dziobogłowca północnego. Ale dziobogłowiec północny wygląda zupełnie inaczej (foto poniżej). A tamto zwierzę miało jednak sześciometrową szyję! Nie, to nie był dziobołowiec północny. Był to jakiś nieznany nam stwór.

Ci, którzy go badali, powiedzieli, że był to plezjozaur*.

Niektórych to martwi, bo z założenia uznają teorię ewolucji, która im się podoba i pozwala pozbyć się Boga. Tak, jest to bardzo dobry sposób, żeby pozbyć się Boga.

W latach 30. i 40. zeszłego wieku Monterey słynął na całym świecie z floty do połowu sardynek. Wielu z tej floty donosiło o tego typu stworach. Pewnego razu potwora zobaczyła cała 12-osobowa załoga**. Ktoś powiedział: "wypłynął tuż obok naszej łodzi i gapił się na załogę złowrogimi oczami na okrągłej głowie, która wieńczyła długą, smukłą szyję".

01.52.40-01.55.41

* - E.L. Wallace, prezes Natural Society z Kolumbii Brytyjskiej, Skin Diver Magazine, 11.1989.
** - California's Nessie, w: Skin Diver Magazine, 11.1989.






środa, 12 marca 2014

Opowieść Janka, cz. 20.3.

Zdarzyło się to tego samego dnia wieczorem, pierwszego dnia tygodnia, zaraz po sabacie. Z obawy przed Żydami uczniowie zatrzasnęli drzwi w pomieszczeniu, w którym się zebrali. Wtedy przyszedł Jezus - stanął między nimi, na środku, i powiedział:
- Pokój niech będzie z wami!
A kiedy to powiedział, pokazał im swoje dłonie i swój bok. Uczniowie na widok Pana ucieszyli się. Jezus mówił dalej:
- Pokój niech będzie z wami. Tak, jak Ojciec wysłał mnie, ja wysyłam was. - Potem tchnął na nich, po czym kontynuował. - Przyjmijcie Ducha Świętego. Jeśli przebaczycie komuś jego grzechy, to będą mu wybaczone. Jeśli jednak obstawać przy zatrzymaniu jego grzechów, będą one mu zatrzymane.

Nie było wtedy razem z nimi Tomasza, jednego z tych dwunastu, zwanego Bliźniakiem.
- Widzieliśmy Pana - powiedzieli mu pozostali. Ale on odpowiedział:
- Jeśli nie zobaczę śladów po gwoździach w jego rękach i będę mógł tam włożyć palca, i nie będę mógł ręką dotknąć jego boku - nie uwierzę.

Osiem dni później uczniowie znów się zebrali, a Tomasz był razem z nimi. Wtedy przyszedł Jezus, przez zamknięte drzwi. Stanął między nimi, na środku, i powiedział:
- Niech pokój będzie z wami. - A potem powiedział do Tomasza: - Podejdź tu ze swoimi palcami, patrz, tu są moje dłonie. Podejdź tu i dotknij swoją ręką mojego boku. I nie bądź niedowiarkiem, ale wierzącym!
- Mój Pan i mój Bóg! - odpowiedział Tomasz.
- Uwierzyłeś, bo mnie zobaczyłeś. Błogosławieni będą ci, którzy nie widzieli, ale jednak uwierzyli.

Jezus dokonał również na oczach swoich uczniów mnóstwa innych znaków/cudów, które nie są opisane w tej księdze. Ale te tutaj są zanotowane, żebyście uwierzyli, że Jezus jest Mesjaszem/Ratownikiem/Zbawcą, Synem Bożym, i żebyście otrzymali życie w Jego imieniu.

na podstawie Jan 20,19-31

[dalej]
[do początku]



poniedziałek, 10 marca 2014

Dar prorokowania - cz. 1

Temat daru prorokowania był kiedyś jedną z moich ulubionych kwestii do rozważania. Postanowiłem do niego znowu wrócić. A ponieważ odkryłem bogactwo tłumaczeń - a czasem jedno słowo czyni wielką różnicę, czasem jedno słowo użyte w innym tłumaczeniu oddaje temat w zupełnie innych świetle (patrz: Cuda czy znaki Jezusa), albo wręcz otwiera jakąś klapkę w umyśle człowieka tak, że nagle coś, co wcześniej było mało zrozumiałe, nagle staje się jasne jak słońce - postanowiłem rozpisać ten fragment Biblii, który o tym mówi, pomiędzy wszystkie używane przeze mnie tłumaczenia.

1 Kor. 14, tłumaczenie bazowe - BW

Dążcie do miłości, starajcie się też usilnie o dary duchowe, a najbardziej o to, aby prorokować (abyście prorokowali - BG; o dar przemawiania z natchnienia Bożego - BP). (1 Kor. 14,1)

Jakiekolwiek kto ma dary duchowe, talenty, zdolności - na podstawie tego tekstu uważam, że każdy, kto chce i o to poprosi, może otrzymać dar prorokowania. I nie chodzi tu o dar przepowiadania przyszłości, jak to się powszechnie prorokowanie kojarzy, lecz o coś zupełnie innego. O tym niżej.

Bo kto językami mówi (kto modli się obcymi językami - BP; kto mówi językiem obcym - BG), nie dla ludzi mówi, lecz dla Boga; nikt go bowiem nie rozumie (nie pojmuje - NBG), a on w mocy Ducha rzeczy tajemne wygłasza (duchem mówi tajemnice - BG). (1 Kor. 14,2)

"Kto mówi językami" - inne tłumaczenia uściślają to wyrażenie, że mowa o mówieniu w różnych językach. Faktycznie jest to podane jak dar Ducha Bożego, jednak jego sensu istnienia nie mogę pojąć - przydatny byłby chyba tylko wtedy, gdyby to sam Bóg wkładał słowa w usta mówiącego, znajdującego się między ludźmi mówiącymi zupełnie innym językiem. Bo jaki sens miałoby posługiwanie się tym darem, skoro nikt takiego człowieka nie może zrozumieć? Po co komu kolejne tajemnice? Ale cóż - Bóg stworzył ten dar, więc pewnie był kiedyś komuś potrzebny - albo będzie w przyszłości.

A kto prorokuje, mówi do ludzi ku zbudowaniu i napomnieniu, i pocieszeniu (przemawia do ludzi, aby ich zbudować, pocieszyć i zachęcić - BP; ku ich pokrzepieniu - BT; mówi ludziom zbudowanie i napominanie, i pociechę - BG). (1 Kor. 14,3)

Tutaj wg mnie znajduje się esencja określenia daru prorokowania, jego definicja. Ten, kto prorokuje, jest jak dobry kierownik w firmie - motywuje pracownika (zbudowanie), wskazuje rzeczy do poprawienia (napominanie), a nawet pokrzepia poświęcając - wtedy, gdy trzeba - swoją uwagę w większym stopniu, niż jest to konieczne w stosunkach zawodowych (pocieszenie).

c.d.n.




DINOZAURY I BIBLIA, cz. 23, Memphre i Besse Erie

Kent Hovind
DINOZAURY I BIBLIA
cz. 23

Robiłem wywiad z Jacquesem Boisvert, trwał 3 godziny. Od lat gromadzi on doniesienia o potworze Memphre z jeziora Magog w Kanadzie. Ma on całe segregatory z historiami ludzi, którzy twierdzili, że widzieli Memphre. Tylko w samym roku 1992 odnotowano aż 8 takich doniesień z udziałem 26 osób.

Donoszono również o jakimś dziwnym stworze w rzece Potomac. Mówi się, że przypomina potwora z Loch Ness.

Pewna kobieta powiedziała, że jej mąż strzelił do jednego z mniejszych takich stworów w szyję. Podniósł się on wówczas z wody i zniknął.


W roku 1800 wiele razy widziano potwora morskiego w Bostonie. Mnóstwo ludzi widziało coś wyglądającego jak gigantyczny wąż morski.

U wybrzeży Rhode Islands znajduje się wyspa Block. W roku 1996 złapano tam stwora o długości 4 m. Oto jego zdjęcie (poniżej, po prawej). Ktoś ukradł jego kości i stwór ten zniknął. Nikt nie wie, gdzie on teraz jest. Nazwano go "stworem z Block Ness".


Wielu ludzi zgłosiło też, że widziało jakiegoś stwora w jeziorze Erie. "Besse Erie - podobna do Nessie" - to cytat z artykułu*. Opisują w nim, że stworzenie było czarne, długości ok. 10 m, z głową jak u węża. O zauważeniu tego stworzenia doniosło 5 osób podczas 5 różnych okazji (w roku 1990).


Wiele artykułów w gazetach o tym wspomina, również wielu ludzi zarzeka się, że widzieli potwora z jeziora Erie. Można by o tym mówić 2 dni.

John Kraft, który sfotografował go w jeziorze, powiedział: "Widziałem go z wynurzoną głową. Zanim nastawiłem aparat, zdążył ją już zanurzyć. Złapałem tylko jego grzbiet. To najlepsze zdjęcie, jakie mam" (powyżej, po prawej).


Rozmawiałem z Peterem Petersonem, który ma sklep z przynętami przy jeziorze Erie. Preparuje też zwierzęta. Powiedział, że 6 lat wcześniej zobaczył na plaży martwe młode tego stwora. Miało cztery płetwy, małą głowę i długą szyję. Zabrał je i wypchał (foto powyżej). Znajduje się teraz w muzeum w Teksasie. Nigdy go pozytywnie nie zidentyfikowano.

01.50.02-01.52.39

* - Pensacola News Journal, 30.09.1990.




Opowieść Janka, cz. 20.2.

Ale Maria stała tuż przy grobie, na zewnątrz, i płakała. Płacząc nachyliła się znowu i spojrzała do środka. Wtedy zobaczyła dwóch ubranych na biało aniołów, siedzących tam, gdzie leżało ciało Jezusa - jeden od głowy, jeden od stóp.
- Dlaczego płaczesz, kobieto? - zapytali.
- Zabrali mojego Pana precz - odpowiedziała - a ja nawet nie wiem, gdzie go położyli.
W tej samej chwili odwróciła się i ujrzała stojącego tam Jezusa, ale jeszcze nie pojęła, że to był on sam.
- Dlaczego płaczesz, kobieto? - zapytał Jezus - Kogo szukasz?
Maria sądziła natomiast, że był to ogrodnik, więc powiedziała do niego:
- Panie, jeśli wziąłeś go stąd, to powiedz mi tylko, gdzie go położyłeś, a wezmę go ze sobą.
- Mario! - odezwał się znowu Jezus.
Wtedy ona obróciła się znowu i westchnęła po hebrajsku:
- Rabbuni - czyli "mistrzu".
- Nie dotykaj mnie jeszcze - powiedział Jezus - bo nie wstąpiłem jeszcze do mojego Ojca. Ale idź do moich braci i powiedz im, że wstępuję do Tego, który jest moim Ojcem, a także Ojcem dla was, mojego Boga i waszego Boga.

Wtedy odeszła stamtąd Maria Magdalena i powiedziała uczniom, że widziała Pana, a potem opowiedziała wszystko, co On jej powiedział.

na podstawie: Jan 20,11-18

[dalej]
[do początku]




niedziela, 9 marca 2014

List Jakuba, cz. 1.1, Wiara w próbie i pokusie

Jakub, Boga i Pana Jezusa sługa, przesyła swoje pozdrowienia do tych dwunastu pokoleń, które są rozproszone po obcych krajach.

Spójrzcie na to jak na radość, bracia, kiedy spotykacie rozmaite rodzaje prób. Bo wiecie, że kiedy wiara zostanie wypróbowana, tworzy to wytrwałość. A wytrwałość niech poprowadzi do czynów doskonałych, żebyście mogli być doskonali w całości, bez żadnych braków.

Jeśli komuś między wami brakuje mądrości, niech prosi Boga, który chętnie i bez wypominania daje każdemu, a wtedy ją otrzyma. Ale niech prosi wierząc, bez zachwiania, ponieważ jeśli ktoś wątpi, to jest podobny do fali na morzu, która jest pędzona przez wiatr, raz tu, raz tam, lub zanika, zależnie od wiatru. Nie może taki człowiek oczekiwać, że otrzyma coś od Pana, taki rozchwiany, rozdarty w swoim działaniu.

Brat, który stoi nisko w randze, niech będzie dumny z tego, jak wysoko zostanie on usadzony, a bogaty niech będzie dumny z tego, gdy zostanie poniżony, ponieważ tak jak kwiaty na łące - przeminie. Słońce narasta ze swoim palącym upałem, trawa zanika i zanika, kwiaty więdną i cała ich piękność znika. W ten sam sposób ten bogaty zaniknie w całym swoim trudzie.

Błogosławiony* jest ten człowiek, który wytrzyma w pokusach. Bo kiedy przetrzyma swoją próbę, otrzyma zwycięski wieniec życia**, który Bóg obiecał tym, którzy Go pokochają. Nikt, kto będzie kuszony, nie może powiedzieć, że to Bóg go kusi, bo Bóg nie jest kuszony, a On sam też nie kusi nikogo. Wszyscy będą kuszeni przez swoje własne pożądania, które go pociągają/wciągają. Kiedy pożądanie stanie się już "ciężarne", rodzi grzech. A kiedy grzech jest dojrzały, rodzi on śmierć.

Nie pozwólcie prowadzić się dziko/chaotycznie, moi drodzy bracia! Wszystkie dobre dary i cała doskonałość przychodzi z Góry, od Ojca światłości. U Niego nie ma zmian, albo zmiennych podcieni. Ze swojej własnej woli zrodził On nas słowem prawdy, żebyśmy byli pierworodnymi/zaczątkiem tego, co On natworzył.

na podstawie: Jak. 1,1-18

* - Jak właściwie rozumieć słowo "błogosławiony"? Ze staropolskiego jest to zlepek słów "błogo" + "sławić". Czyli: "błogo kogoś wysławiać", "szczęśliwie o kimś mówić", "będąc szczęśliwym kogoś chwalić". Czasami to słowo jest używane również w znaczeniu "szczęśliwy", "bardzo szczęśliwy", "szczęśliwy z powodu zbawienia". 
** - Czy też: wieniec zwycięzcy życia. Albo jego życie zostanie ukoronowane zwycięstwem. Albo ukoronowanie całego życia. W każdym razie ja widzę tutaj obietnicę otrzymania Tego Życia, życia wiecznego.

[dalej]



piątek, 7 marca 2014

Ludzie, których nie lubimy

Niedawno w miejscu, w którym pracuję, byłem uczestnikiem paru zdarzeń. Wszystkie z nich rozpoczynały się od zetknięcia z człowiekiem należącym do tego typu ludzi, na których mam alergię. Nie bez powodu, ale też pewnie i nie do końca słusznie.

I tak sobie pomyślałem - nawet, jeśli mam rację, to co z tego? Tego człowieka to nie zmieni, a mnie nie uszczęśliwi. A TAM też przecież będą różni ludzie. Różnoracy ludzie. Fakt - teoretycznie będzie tam "jak w niebie", ale przecież wciąż będą tam ludzie, którzy - na pewno wierzący w Chrystusa - będą mieli swoje zdanie, swoje przyzwyczajenia, swój sposób myślenia. A atmosfera "nieba" nie przyjdzie przecież tak znikąd, sama - będziemy tam my wszyscy, razem z tymi naszymi charakterkami, zwyczajami etc. Atmosferę nieba będziemy tworzyć my wszyscy, to my ją stworzymy, na wzór tego, co pokazał nam Jezus.

Atmosferę nieba tworzyć więc będzie sposób rozwiązywania problemów, sposób naszego podejścia do ludzi, których nie lubimy (tak, myślę że w niebie znajdą się też ludzie, za którymi niekoniecznie przepadamy też tutaj, na ziemi), sposób naszego bycia etc. A to wszystko nie przyjdzie tak samo z siebie - trzeba nad tym pracować, uczyć się reagować inaczej, lepiej, raczej łagodząco niż konfliktowo. Albo przynajmniej chcieć to robić, być gotowym na robienie tego - jeśli zdarzy się tak, że ktoś uwierzy w Jezusa tuż przed śmiercią i już nie będzie czasu na pracę nad charakterem. Jak jeden z tych łotrów na krzyżu.

A przykład, jaki dał mi w tej chwili Jezus, jest taki, by zrobić coś ze względu na tę drugą osobę/innych ludzi, by pokazać im raczej wolę Ojca, którą chcę się kierować, niż swoją, która czasem prowadzi donikąd.

Jestem cholerykiem. Czeka mnie dużo pracy...



środa, 5 marca 2014

DINOZAURY..., 22, Martwy potwór z Nowej Funlandii

Kent Hovind
DINOZAURY I BIBLIA
cz. 22

To coś morze wyrzuciło na plażę w Nowej Funlandii, w Kanadzie, w roku 2001 (2 lata przed nagraniem niniejszych wykładów). Nikt tego nie zidentyfikował. Był to ogromny stwór jakiegoś nieznanego rodzaju.

Inne, podobne (poniżej, po lewej), pojawiło się w Zatoce Parkera w Kanadzie (Parkers Cove). Kiedyś przyszedł do mnie pewien człowiek, rozmawialiśmy 2 godziny. Powiedział: "Byłem tam na wakacjach. Niedaleko od tego miejsca stał mój hotel. To coś zostało wyrzucone na plażę. Pojechałem nad Zatokę Parkera, 2 godziny drogi samochodem, i widziałem to leżące na plaży".

Podobno niektórzy naukowcy stwierdzili, że był to rekin olbrzymi. Inni, że jednak nie. Argument był typowy. Pewni byli jedynie tego, że to coś śmierdziało. Każdy odcinał kawałek, żeby mieć część potwora morskiego na pamiątkę. Były o tym artykuły w gazetach. Nie sądzę, żeby kiedykolwiek zidentyfikowano to w jakiś sensowny sposób.


Niektórzy myślą, że to potwór morski, a inni, że to rekin olbrzymi. Nie wiem, co to było - już tego nie ma. Jest tylko kilka próbek, jakie ludzie z Kanady ciągle gdzieś mają. Warto je zbadać.


Zbadano budowę małego włoska tego stwora. Nie wiem, czy rekiny mają włoski. Chyba że to postrzępione białka - to jest to możliwe. Wygląda jednak na jakiegoś rodzaju sierść lub futro. Wielu ludzi wcześniej mówiło, że te stwory miały sierść albo futro.


Mam tu zdjęcia oraz sporo książek o dinozaurach, które żyją z ludźmi. Można je zamówić na stronie naszego muzeum.

01.48.27-01.50.01