środa, 15 stycznia 2014

Kto tu rządzi

...proście, o co chcecie, a prośba wasza zostanie spełniona. Przez to uwielbiony będzie Ojciec mój...
Jan 15,7-8, BP, BW

Zastanawiam się nad tym "uwielbieniem" Ojca przez to, że nasza modlitwa, prośba, zostałaby wysłuchana. W dzisiejszych czasach jednak mało kto może powiedzieć, że jego modlitwy są wysłuchiwane. Dlaczego? Przecież każda wysłuchana modlitwa to wywyższenie Boga, w sensie: pokazuje, "kto tu rządzi".

W czasach Jezusa ludzie byli tak samo zniechęceni, jak dzisiaj. Modlitwy już dawno nie były wysłuchiwane, rozmaite cuda znane były tylko z opowieści z zamierzchłych już wówczas czasów... Wiara, religijność została sprowadzona do świątyni, gdzie ryz trzymali zepsuci do cna kapłani. Zupełnie jak dzisiaj. Dominowało przestrzeganie przepisów narzuconych przez rozmaite religijne ceremoniały. Niekoniecznie z sensem, niekoniecznie ze wskazaniem, co one właściwie mają oznaczać w odniesieniu do Boga.

Stąd, gdy Jezus przyszedł, wiele razy był zbulwersowany naukami kapłanów, wiele razy pokazywał im sens niektórych przepisów czy czynności. Skutkowało to tylko tym, że urażał dumę kapłanów - jak taki niedouczony syn stolarza miał czelność się wymądrzać wobec profesorów prawa żydowskiego?

Ale do zwykłych ludzi, nie zaślepionych bezsensowną dumą, to trafiało. Dodatkowo trafiał do nich obraz Boga, który Jezus za sobą zostawiał - uzdrawiał, uleczał, rozwiązywał problemy w iście salomonowy sposób. Wszystko to sprawiało, że ludzie znowu zaczynali wierzyć w Boga. W takiego Boga, który ich chciał, czekał na nich.

A dziś? Dziś nawet ciężko przyznać się do tego, że się w Boga wierzy, bez narażenia się na wyśmianie. Wiara w Boga jest niemalże drastycznie niepopularna. Przez to, gdy ktoś jest wierzącym, otoczenie nawet może o tym nie wiedzieć. Taka wiara "po cichu", w zapleczu własnego mieszkania.

A w takim przypadku modlitwy o kogoś mogą nie być wysłuchiwane - bo nawet, jeśli komuś Bóg wtedy pomógłby, przez to, że o coś dla kogoś prosimy, to ten ktoś może sobie nawet nie zdawać sprawy, że w jego życiu miała miejsce interwencja z Góry.

Choć osobiście uważam, że Bóg zazwyczaj daje wtedy osobiste przekonanie takiemu człowiekowi, że to, co dostał, dostał z Góry... Tyle, że to chyba nie ma być tak zawsze, nie w każdym przypadku. Jezus nie kazał się nikomu domyślać - mówił wprost.

Tak więc mi przyszło do głowy - jeśli żyjemy w "zaciszu" własnej wiary, wysłuchanie takiej modlitwy o kogoś może wówczas nie być "wywyższeniem", "uwielbieniem" - jak to nazywa Biblia, Boga. Bo nikt nie ma pojęcia, z Kim ma do czynienia. Ale jeśli wiadomo byłoby o nas, że wierzymy, gorąco wierzymy i ufamy Bogu - wówczas wiadomo byłoby: "Aha, to ten się modlił, coś musi w tym być, w tym, w co on wierzy"...

W mniej więcej taki sposób można to zresztą przeczytać w przekładzie Biblii Poznańskiej: To, że przynosicie wiele owocu i jesteście moimi uczniami, szerzy chwałę mojego Ojca (Jan 15,8).



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz