poniedziałek, 30 grudnia 2013

Bóstwo, Trójca, cz. 1

oryg.: Guddommen
Kjell Aune
rektor Norweskiego Instytutu Biblijnego
źródło: Advent Nytt (Nowości Adwentystyczne), styczeń 2013, s. 19 i dalej
http://www.adventist.no/Adventist/Advent-Nytt-arkiv/AN-2013-01
teksty biblijne zostały uzupełnione i rozszerzone
tłumaczenie może nie być zbyt dokładne...
niektóre fragmenty zostały pominięte


Jest całkiem dużo rzeczy, których możemy dowiedzieć się o Bogu z tego, co zostało do tej pory uwidocznione/odkryte, a także z informacji zawartych w Biblii. Pytanie jednak brzmi: czy my Go naprawdę znamy, czy może tylko znamy rzeczy mówiące o Nim?

Proponowanie, by poznać Boga osobiście, a nie tylko posiadać informacje o Nim, powoduje, że Bóg staje się Kimś, nie Czymś. Osobą. Jako chrześcijanie mówimy, że Bóg jest osobą, ale kiedy próbujemy użyć normalnego, ludzkiego toku rozumowania, ponieważ opisujemy JEGO, więc dochodzimy do pewnego rodzaju skrótów, może więc być konieczne dodatkowe wyjaśnienie.

Słowo "osoba" ma pochodzenie łacińskie, a w dalszej kolejności - greckie ("hypostasis"), które bardziej dokładnie może być przełożone lub opisane jako "forma manifestacji". Prowadzi to do nieco głębszego i szerszego zrozumienia sensu tego słowa, niż używa się to dziś powszechnie na określenie osób.

Innym słowem, które zazwyczaj jest używane w odniesieniu do Boga, jest słowo Trójca [dosł. w norw. - "trójzgodność"]. Tego słowa nie można znaleźć w Biblii. Istnieje tam idea to wyrażająca, ale samo słowo nie występuje. Słowo pochodzi z łacińskiego "trinitas", co oznacza trój-partnerstwo, trio. Idea mówi, że chrześcijański Bóg w niewytłumaczalny sposób istnieje jako jednostka-jednostka-jednostka, jednocześnie jako trio i jako trio i nie idzie na kompromis z żadną z podstawowych jednostek w swojej boskiej naturze/osobowości.

Kościołowi Adwentystów w XIX wieku zajęło sporo czasu i wysiłku pogodzenie się z faktem, że idea trój-zgodnego Boga jest biblijna i współgra z podstawowymi adwentystycznymi punktami wiary.

Wpierw spójrzmy więc na kilka tekstów biblijnych, które nadmieniają, że boskość składa się z trzech jednostek. Przykładowo Mat. 28,19: Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego (BGU).

2 Kor. 13,13: Łaska Pana Jezusa Chrystusa i miłość Boga oraz dar jedności w Duchu Świętym niech będą z wami wszystkimi (BP; w niektórych przekładach jest to 2 Kor. 13,14).

I jeszcze jeden tekst - 1 Kor. 12,4-6: Istnieją rozmaite dary Boże, lecz Duch jest ten sam. Są rozmaite rodzaje posług, a ten sam Pan. Istnieją rozmaite sposoby działania, lecz ten sam jest Bóg, działający wszystko we wszystkich (BP).

Jest też wiele innych tekstów, które wymieniają w tym samym tekście te trzy jednostki jako boskie. Mamy również oczywiście wiele tekstów, które wymieniają każdą z tych trzech samodzielnie, jednocześnie sugerujące wyraźnie, że każda z tych trzech jest Bogiem w pełni, całkowicie.

niedziela, 29 grudnia 2013

OD POCZĄTKU, cz. 20, Ogromne ryby przed potopem

Kent Hovind
OD POCZĄTKU 
cz. 20


Zwiększone ciśnienie zwiększało też stężenie tlenu w wodzie. Oznacza to, że mogło przeżyć więcej ryb, ponieważ ryba musi wdychać powietrze pod wodą. Zwiększone ciśnienie powietrza nad wodą rozprasza więcej gazu w wodzie. 

Oto szczęka rekina z Hawajów. Prawdopodobnie miał 360 cm długości. Jeśli ząb rekina ma długość 2,5 cm, to rekin musiał mieć ok. 4,5 m. Mam tu replikę skamieniałości zęba rekina (poniżej). Wskazuje ona, że rekiny przed potopem miały ok. 24 m długości! [Dzisiejsze rekiny mają średnio ok. 7-12 m (m.in. żarłacz biały, najbardziej niebezpieczny), z wyjątkiem wielorybich, które dochodzą do 20 m, te jednak prawdopodobnie mają inny typ uzębienia (piszę "prawdopodobnie", bo wiem, że rekiny mają dwa typy uzębienia - jeden rodzaj mają rekiny niebezpieczne dla człowieka, inny rodzaj mają rekiny uznane za niegroźne dla ludzi - rekin wielorybi sklasyfikowany jest jako rekin niegroźny dla ludzi). Wspominając o tym największym rekinie, Hovind ma na myśli Megalodona, sklasyfikowany jako przodek żarłacza białego - dop. wł.]. W filmie "Szczęki" rekin mierzył 7,5 m [tam był właśnie żarłacz biały]. Żeby złapać Megalodona, trzeba by takiego siedmiometrowego na przynętę...



Myślę, że przed potopem wszystko było znacznie większe. 

Carl Baugh w Teksasie hoduje piranie w komorze pod ciśnieniem, ze zwiększonym polem elektromagnetycznym, próbując stworzyć im warunki przedpotopowe. Jego ryby są cztery razy większe, niż normalne. 

Żółwie również były ogromne. Oto duży żółw (poniżej, pośrodku). Chodzi o tego po lewej.... [Długość pancerza dzisiejszych wynosi maksymalnie 150 cm].

Muszle ostryg znaleziono na szczycie w górach w Peru, na wysokości 3.000 m n.p.m. Niektóre z nich były szerokie na 3,5 m! I ważyły po 300 kg. 


Skamieniałe, zamknięte małże znajdują się na całym świecie. Również na szczycie Mount Everest. Jak to się stało? Przecież, po pierwsze - Mount Everest jest "nieco" oddalony od plaży, po drugie - małże nie najlepiej wspinają się po górach, a po trzecie - gdy małż umiera, to się otwiera. Możesz przejść plażą i znaleźć miliony muszli. Czy znajdziesz zamkniętą? Jedyny sposób, by znaleźć zamkniętą i przy tym skamieniałą, to szukać takiej, która została pogrzebana żywcem. 

Na Mount Everest nie ma wody. Jedyny wniosek więc to taki, że Mount Everest musiał znaleźć się pod wodą. Psalm 104 mówi, że pod koniec potopu powstały góry, doliny opadły, a woda wtedy odpłynęła. 


01.32.10-01.35.09

[dalej]
[do początku]



piątek, 27 grudnia 2013

Opowieść Janka, cz. 13.1.

Tuż przed świętem Paschy Jezus wiedział, że nadchodzi jego czas, gdy miał odejść z tego świata do swojego Ojca. Pokochał swoich na tym świecie i kochał ich aż do końca.

Wszyscy siedzieli przy posiłku. Gdzieś głęboko diabeł nakłonił już Judasza, syna Szymona Iskarioty, by zdradzić Jezusa. Ten natomiast o tym wszystkim wiedział. Wiedział też, że od Boga przyszedł i tam też wróci. Podniósł się więc od posiłku, zdjął płaszcz, wziął lnianą tkaninę i przewiązał się nią. Potem przelał wodę do beczki i zaczął myć uczniom, których miał przy sobie przez cały ten czas, stopy i ocierać je tą tkaniną dla wysuszenia.

Gdy przyszedł do Szymona Piotra, Piotr odezwał się:
- Panie, ty myjesz moje stopy?!
- Tak. Teraz tego nie rozumiesz, ale zrozumiesz później.
- Nigdy, przenigdy nie powinieneś myć mi nóg!
- Jeśli tego nie zrobię, nie będziesz miał żadnego udziału ze mną.
- Panie, to nie tylko stopy, ale ręce i głowę także!
- Jeśli ktoś jest wykąpany - odpowiedział Jezus - jest całkowicie czysty i potrzebuje tylko stopy obmyć. Wy jesteście czyści, ale nie wszyscy z was... - Powiedział tak, bo wiedział, kto miał go zdradzić.

Kiedy umył ich stopy, założył na siebie płaszcz z powrotem i zajął znów miejsce przy stole. Potem powiedział do uczniów:
- Czy rozumiecie, co dla was zrobiłem? Mówicie do mnie "Mistrzu" i "Panie", i macie rację, ale skoro teraz ja, który jestem dla was "mistrzem" i "panem", umyłem wasze stopy, to i wy między sobą jesteście sobie winni to robić. Dałem wam przykład: tak, jak ja zrobiłem to dla was, tak i wy tak róbcie. Naprawdę, mówię wam: usługujący nie jest większy nad swojego pana, a wysłannik nie jest większy niż ten, kto go posłał. Teraz to wiecie. I szczęśliwi będziecie, jeśli zgodnie z tym będziecie postępować.

na podstawie: Jan 13,1-17

[dalej]
[do początku]



czwartek, 26 grudnia 2013

OD POCZĄTKU, cz. 19, Oddychanie owadów

Kent Hovind
OD POCZĄTKU 
cz. 19

Nie tylko ludzie, ale też i zwierzęta żyły dłużej przed potopem. Oto bezrogi nosorożec (poniżej). Ma 5,5 m wysokości. Niektórzy twierdzą, że to zwierzę prehistoryczne. Nie, nie ma czegoś takiego, jak "prehistoria". To słowo dodano do słownika ok. 100 lat temu. 


Zajrzałem do słowników i sprawdziłem to słowo. W roku 1766 nie było go tam. Zajrzałem do słownika Webstera z roku 1860 - też nie ma takiego wyrazu. Nie ma czegoś takiego, jak "prehistoria". Są jednak rzeczy przedpotopowe. Nie jest to jednak prehistoria - te rzeczy były po prostu inne. 

Myślę, że był wtedy nad Ziemią płaszcz wodny czy też pierścień lodowy, które zwiększały ciśnienie powietrza, co sprawiło, że zwierzęta były większe, zwłaszcza owady (większe ciśnienie powietrza = większa zawartość tlenu w tej samej objętości wdychanego powietrza - patrz: wcześniejsze wykłady o tlenie). Dziś owady są rozmiarowo ograniczone, ponieważ nie mają dość powietrza do oddychania. Oddychają przez skórę. Owady, które dorastają w wodach bogatych w tlen, są 1000 razy cięższe, niż ich odpowiedniki z normalnych wód. 


Jeśli zwierzę zwiększy swój rozmiar, to zmniejszy się stosunek jego powierzchni do wielkości.



Gdy zwierzę zmniejsza rozmiar - zwiększa się powierzchnia w stosunku do wielkości. Proporcjonalnie więc największą powierzchnię w stosunku do wielkości mają te najmniejsze owady. Owady oddychające przez skórę nie mogą być zatem duże. 


Są jednak znajdywane ogromne skamieliny owadów. Rozstaw jej skrzydeł to 125 cm. Chyba nikt nie chciałby się z nią zderzyć autem...

W naszym muzeum hodujemy również karaluchy. W naszym centrum naukowym można potrzymać syczące karaluchy z Madagaskaru. Są one całkiem sporych rozmiarów. Znajdowano jednak również skamieliny karaluchów o długości 45 cm! Na takie karaluchy potrzebowano pewnie Gwardii Narodowej...


W Niemczech znaleziono skamieniałą stonogę o długości 260 cm! Znaleziono również skamieniałe koniki polne o długości 60 cm. 

Skamieniała tarantula. Rozstaw odnóży - 90 cm. 

Skamieniałe pałki szerokolistne, mierzące 18 m wysokości. 


W Teksasie znaleziono skamieniałego osła. Miał 270 cm wysokości do barku! Chociaż w Teksasie wszystko jest większe...

Znaleziono również skamieniałe rogi bizona o rozpiętości 360 cm. Również 360 cm miały znalezione w Irlandii rogi jelenia. To byłoby marzenie myśliwych...

Znalezione skamieniałości kangura miały 3 m. Wombat tasmański. Wielkości małego auta. 


Znaleziono również gęś. Wysoką jak słoń. Ważącą pół tony! Skamieniałe bobry o długości 240 cm. Tu, w Wisconsin, pewien człowiek znalazł szczękę bobra i powiedział, że ten bóbr musiał mieć jakieś 2,5 m. W Ohio znaleziono szkielet bobra długi na 180 cm. Myślę, że przed potopem drzewa również były większe, co oznacza, że większe bobry mogły je przegryzać. 

Salamandry miały po 180 cm długości [dzisiejsze okazy mają do 32 cm - dop. wł.]


[Pytanie ode mnie - dlaczego w bursztynach nie znaleziono monstrualnych komarów? A może znaleziono, lecz nikt nic nie mówi, bo to "nie pasuje" do teorii? A może takie komary były za duże, żeby oblała je w całości żywica?]

01.27.37-01.32.09

[dalej]
[do początku]



Opowieść Janka, cz. 12.4.

Mimo, że Jezus uczynił tak wiele znaków/cudów widocznych dla wszystkich, nie wszyscy w niego uwierzyli. Tak się jednak musiało stać, ponieważ już prorok Izajasz pisał:
Panie, kto uwierzył w nasze przesłanie,
dla kogo ramię Boga stało się widoczne?


A nie mogli uwierzyć, bo Izajasz powiedział też:
Zaślepił ich oczy,
zahartował ich serca,
żeby nie mogli widzieć tymi oczami,
i zrozumieć tymi sercami,
i odwrócić się od tego wszystkiego,
póki później nie będę mógł ich wyleczyć.

Tak napisał Izajasz, bo widział już Jezusa i pisał to o Nim.

Było tez jednak wielu, którzy w Jezusa uwierzyło, pochodzących również ze starszyzny kapłańskiej. Ze względu na to, że faryzeusze nie uznawali czegoś takiego, mogli oni być usunięci ze społeczności synagogi. Tacy ludzie bardziej cenili sobie zdanie innych ludzi, niż zdanie Boga.

A Jezus wołał:
- Jeśli ktoś wierzy we mnie, to nie wierzy tylko we mnie, ale też i w Tego, który mnie wysłał. Jeśli ktoś widzi mnie, widzi też Tego, który mnie wysłał. Przyszedłem na ten świat jak światło, żeby nikt, kto we mnie wierzy, nie został w ciemności. Jeśli ktoś słucha tego, co mówię, ale się tego nie trzyma, tego nie będę osądzać. Bo nie przyszedłem po to, by osądzić świat, ale żeby go od tego wybawić. Jeśli natomiast ktoś mnie odrzuca i nie przyjmuje tego, co mówię, będzie osądzony. Bo to wszystko, o czym mówiłem, samo osądzi go w Ten Ostatni Dzień. Bo nie mówiłem tego wszystkiego sam z siebie, ale Ojciec, który mnie wysłał, wydał mi polecenie o wszystkim, co mam mówić i opowiadać wam. A Jego zaleceniem jest życie wieczne. Więc to wszystko, co mówię, jest takie, jak usłyszałem od mojego Ojca.

na podstawie: Jan 12,37-50

[dalej]
[do początku]


Uleczy czy nie? Jan 12,40; Mat. 13,15; Iz. 6,10

Chodzi o tekst z Ew. Jana 12,40, podobny jest w Ew. Mat. 13,15, a oba cytowane są z Izajasza 6,10. Nie zacytuję go, jak to zwykle robię, bo nie wiadomo, który przekład wybrać. Chodzi generalnie o tekst, w którym jest wymienione, że Bóg zatwardzi serca pewnych ludzi, zamknie ich oczy, żeby patrząc - nie widzieli, zamknie ich uszy, żeby słysząc - nie mogli usłuchać, żeby nie zrozumieli tego swoimi sercami, nie odwrócili się od tego, co robią (nie nawrócili się) i... No właśnie. Tutaj jedne przekłady mówią, żeby nie mogli być uleczeni, a inne mówią, że właśnie po to, by Bóg ich uleczył. Czym się sugerować?

Jan 12,40 - cytat z Iz. 6,10:
BG: abym je uzdrowił
BGU: żebym ich nie uzdrowił
BW: żebym ich nie uzdrowił
BT: ażebym ich uzdrowił
BP: żebym ich nie uzdrowił
KJV, przekład dosłowny: nie ... nawrócili się, a ja miałbym ich uzdrowić
New KJV, przekład dosłowny: że ja miałbym uzdrowić ich
norweski 2011: tak że będę miał możliwość wyleczenia ich (dosł.: "dostanę warunek, zostanie spełniony warunek", by uzdrowić ich)

Mat. 13,15 - ten sam cytat:
BG: a uzdrowiłbym je
BGU: żebym ich [nie] uzdrowił
BW: żebym ich nie uleczył
BT: abym ich uzdrowił
BP: abym ich nie uleczył
KJV, przekład dosłowny: a ja miałbym uzdrowić ich
NKJV, przekład dosłowny: tak że ja miałbym uzdrowić ich
norweski 2011: dokładnie tak samo, jak w Ew. Jana

Sęk w tym, że zarówno w grece, jak i angielskim i norweskim, nie ma czegoś takiego, jak podwójne przeczenie w zdaniu. Tak więc przykładowo przekład KJV brzmi: w żadnym czasie ... uzdrowię ich - o przeczeniu w polskim tłumaczeniu decyduje użycie angielskiego w "żadnym".

Izajasz 6,10 - to jest źródło:
BG: aby ... nie był uzdrowion - przetłumaczone wprost przeciwnie, niż w Nowym Testamencie
BGU: brak przekładu
BW: żeby ... nie ozdrowiał
BT: żeby ... nie był uzdrowiony
BP: uleczenia nie dozna
KJV: nie pozwól, żeby ... byli uzdrowieni - podobny brak podwójnego zaprzeczenia trochę miesza w ogólnym sensie zdania
norweski 2011, przekład dosłowny, oddaje tekst jeszcze ciekawiej:
uczyń serce tego ludu tłustym
zrób uszy ciężkimi
a oczy posklejaj razem
tak żeby nie mogli tymi oczami widzieć
nie mogli tymi uszami słyszeć
nie rozumieli tym sercem
i nie zawrócili
a zostali uleczeni


Jednak, jak widać, tylko polskie tłumaczenia mówią o tym, że Bóg zamknie serca tych ludzi, tak żeby ... nie mógł ich uleczyć, uzdrowić. Zarówno Stara Biblia Króla Jakuba (ang.), jej uwspółcześnienie jak i tłumaczenie norweskie mówią o tym, że wtedy Bóg będzie mógł ten lud uzdrowić (z wyjątkiem źródłowego tekstu w Iz. wg KJV - aczkolwiek tu pewny nie jestem). Norweskie sugeruje, że wtedy dopiero będzie miał możliwość, zostaną spełnione warunki na to, żeby Bóg mógł to zrobić. Co dokładnie sugeruje wersja anglojęzyczna - nie wiem. Moja znajomość angielskiego jest szczątkowa, podparta tłumaczami internetowymi i znajomością angielskiego mojej siostry, posługującej się tym językiem...

Z kolei polskie tłumaczenia w większości pisane są w oparciu o języki oryginalne (poza BGU, będącą unowocześnioną parafrazą Biblii Gdańskiej plus "kompilacją porównawczą" pozostałych tłumaczeń). I one, i Biblia Tysiąclecia oraz Biblia Gdańska - wszystkie tłumaczone z języków oryginalnych, różnią się drastycznie w swoim przekazie. Co się więc stało? Czyżby polscy tłumacze zamotali się w charakterystycznym dla języka polskiego, nie występującym chyba w żadnym innym języku, podwójnym zaprzeczeniu w zdaniu? (Przykład takiego podwójnego zaprzeczenia: "NIE stało się NIC". Takie samo zdanie w angielskim lub norweskim, tłumaczone dosłownie, wyglądałoby tak: "Stało się NIC" albo "NIE stało się COŚ").

Tak czy siak, wygląda na to, że Bóg już w Ks. Izajasza mówi, że uzdrowi tych ludzi. I będę trzymał się tej właśnie wersji (w przeciwieństwie do tej z "nie uzdrowi"), bo przemawia za nią także logika. Zresztą parę rozdziałów wstecz w Ewangelii Jana Jezus sam powiedział, że śmierć Łazarza nastąpiła po to, by można było na nim pokazać potęgę mocy Boga. Oba te tematy współgrają ze sobą. 


Psalm 28 - Bóg na ręku nosi

Do ciebie wołam, Panie, skało moja.
Nie bądź głuchy na moje wołanie,
abym - jeśli się nie odezwiesz -
nie stał się jak ci, którzy zstępują do grobu.

Wysłuchajże głos próśb moich,
gdy wołam do ciebie,
gdy podnoszę ręce
ku twemu miejscu najświętszemu.

Błogosławiony niech będzie Pan,
gdyż wysłuchał głosu błagania mojego!
Pan jest moją siłą i tarczą,
moje serce Jemu zaufało,
toteż doznałem pomocy.
Dlatego moje serce się rozweseliło
i pieśnią moją będę Go sławił.

Pan jest siłą dla swoich ludzi
i twierdzą zbawienia pomazańca swego

Zbaw lud twój, Panie!
Błogosław swemu dziedzictwu!
Bądź im pasterzem
i [na ręku] nieś ich na wieki.


Ps. 28, fragmenty
miks tłumaczeń: BW, BGU, BT, BG, BP

[inne Psalmy]





poniedziałek, 23 grudnia 2013

Opowieść Janka, cz. 12.3.

Pomiędzy ludźmi przybyłymi do Jerozolimy, by się modlić, byli również Grecy. Poszli oni do Filipa z Betsaidy w Galilei i powiedzieli:
- Chcielibyśmy zobaczyć Jezusa.
Filip poszedł wówczas powiedzieć o tym Andrzejowi i razem poszli powtórzyć to Jezusowi, który odpowiedział im:
- Nadchodzi czas, gdy Syn Człowieczy będzie wychwalany. Naprawdę, mówię wam: jeśli ziarno zboża nie upadnie na ziemię i nie obumrze, zostanie tylko pojedynczym ziarnem. Ale jeśli obumrze, to potem zakiełkuje, urośnie i wyda mnóstwo plonu. Jeśli ktoś kocha swoje życie - straci je. Ale jeśli ktoś nie przepada za swoim życiem na tej ziemi, ocali je na rzecz Tego Życia, życia wiecznego. Jeśli ktoś chce mi służyć, musi podążać za mną i tam, gdzie ja będę, on też powinien być ze mną. Jeśli ktoś tak zrobi, mój Ojciec uczci go.

Teraz moja dusza pełna jest strachu... Ale co, miałbym powiedzieć: Uchroń mnie przed tym momentem? Nie, przecież po to właśnie przyszedłem. Ojcze! Wysław swoje imię!

Wtedy rozległ się głęboki głos z nieba:
- Wysławiłem je i wysławię znowu.

Tłum, który stał wokół i usłyszał to, powiedział, że to był jakiś grzmot. Inni mówili:
- To był anioł, który mówił do niego.
- Ten głos został usłyszany nie z mojego powodu - odpowiedział Jezus - ale dla was. Teraz właśnie odbywa się sąd nad tym światem i teraz właśnie książę tego świata zostanie wyrzucony. A kiedy zostanę podniesiony z ziemi w górę, pociągnę wszystkich do siebie.

A to Jezus powiedział, żeby domyślono się, jaką śmierć będzie musiał ponieść.

Ktoś w tłumie powiedział wtedy:
- Słyszeliśmy w prawie Mojżesza, że Mesjasz pozostanie na zawsze. Jak więc możesz mówić, że Syn Człowieczy musi zostać wyniesionym w górę? Kim więc jest ten Syn Człowieczy?
- Jeszcze jedna mała chwila - odpowiedział Jezus - będzie świecić światło dla was. Musicie być jak ten wędrowiec, wędrujący za dnia, mając jeszcze światło, żebyście się nie przewrócili z powodu ciemności. Jeśli ktoś wędruje w ciemności, to nie zna nawet kierunku swojej wędrówki. Wierzcie w światło, póki jeszcze je macie, a wtedy możecie stać się dziećmi światła.

A kiedy Jezus to powiedział już to wszystko, odszedł od nich i ukrył się gdzieś w samotności.

na podstawie: Jan 12,20-36

[dalej]
[do początku]





Jak zdać egzamin...

Kto chce Mi służyć, niech idzie za Mną...Jan 12,26 BGU

Jednym słowem: nie można być uczniem Jezusa, nie "podążając" za Nim, czyli nie studiując Jego charakteru, Jego przesłania, Jego sposobu rozwiązywania spraw z czasów, gdy był tutaj, na ziemi. To jak z egzaminem na studiach - chodząc na wykłady, studiując przedmiot, studiując publikacje związane z określoną tematyką człowiek nabywa wiedzy, a wraz z nią pewnych przekonań. Podczas egzaminu ma już wówczas określony stosunek do spraw związanych z tematem tych wykładów. Ale jeśli ktoś przychodzi na egzamin, nie chodząc wcześniej na wykłady, nie czytając publikacji - nie ma "wyrobionego" odpowiedniego stosunku, byle pytanie może zbić go z tropu, nie ma zbyt wielkiego pojęcia, o czym właściwie jest mowa.

Tak samo, by wyrobić sobie o kimś zdanie, trzeba z nim przebywać, poznać go osobiście, a nie polegać na opiniach innych. Zaufanie wzrasta między dwiema osobami, które się znają, a nie - które o sobie słyszały.

W drogę więc...



niedziela, 22 grudnia 2013

OD POCZĄTKU, cz. 18, Homo erectus

Kent Hovind
OD POCZĄTKU
cz. 18

Homo erectus opisywany jest w podręcznikach jako taki dowód właśnie, nazywany jest też Człowiekiem Jawajskim. Ewolucjoniści stwierdzili jego wiek na pół miliona lat. Odkrył go holenderski anatom, który poszukiwał brakujących ogniw. Wynajął on ludzi i kazał im znaleźć jakieś kości. Nie miał pojęcia, skąd pochodziły. Oni przynieśli mu kości, a on je rozdzielał: to ludzka, a to od małpy. Rozpaczliwie szukał dowodów na ewolucję.

Dr Dubois pojechał na Jawę szukać brakującego ogniwa. Wziął trzy ludzkie zęby, ludzką kość udową i sklepienie czaszki małpy. Złożył je razem i powiedział, że znalazł brakujące ogniwo. Ukrył jednak fakt, że znalazł również na tym samym terenie ludzkie czaszki i schował je pod deskami podłogi.

No cóż, skłamał.

Nie istnieją wystarczające dowody w skamielinach, by stwierdzić kiedy, jak i gdzie pojawił się homo sapiens*. Nie ma też dowodu na jego ewolucję.

Henry Gee mówi, że skamieliny dowodzące ewolucji człowieka są fragmentaryczne i otwarte na różne interpretacje. Dowodów na ewolucję szympansów nie ma w ogóle**.

Dr Marvin Lubenov napisał książkę pt. "Kości niezgody" (Bones of contention). Jeśli chcesz zbadać kwestię jaskiniowców, to bardzo polecam tę lekturę. Będzie to wspaniały prezent dla kogoś, kto studiuje antropologię i uczy się o jaskiniowcach - oszczędzi mu bólu głowy i uczenia się fałszywych rzeczy.

Jedyne brakujące ogniwo, jakie udało mi się znaleźć, to człowiek współczesny. Otóż czegoś brakuje mu między uszami. Ci ludzie spędzają cały swój wolny czas, by kopać w ziemi i szukać kości. Mój pies robił to samo, ale nie płaciliśmy mu.

W podręcznikach szkolnych, mimo że powinny być dokładne i rzetelne (w USA są na to odpowiednie ustawy prawne), wciąż naucza się teorii, które zostały już udowodnione jako błędne. Nasze dzieci są okłamywane.

Kiedyś nazywano człowieka współczesnego "homo sapiens", a dziś: "homo sapiens sapiens". "Sapien" - znaczy "mądry". Dzisiaj każdy człowiek jest mądry-mądry.

Biblia mówi: Mienili się mądrymi, a stali się głupi (Rzym. 1,22).

Bez wątpienia niejeden z naszych przodków prawdopodobnie wisiał na szyi. Ale żaden z nich nie wisiał na ogonie!

Gdy znajdujesz skamieniałości w ziemi, to wiesz jedynie, że to umarło. Nie wiesz, czy to miało jakieś dzieci, nie możesz również dowieść, że to miało różne dzieci - innego gatunku, "wyewoluowane". Skąd więc pomysł, że kość znaleziona w ziemi może robić coś, czego dziś zwierzęta nie mogą robić? Nie mogą przecież rozmnażać się w innym gatunku, niż same są. Szympansy wciąż mają dzieci. I są to dzieci-szympansy. Dlaczego szympans nie urodzi człowieka, żeby można było tym razem obserwować jego rozwój? Ewolucja dzieje się tylko w wyobraźni, nigdy w rzeczywistości.

A jak się ma epoka kamienna do Biblii? Myślę, że tuż po potopie ludzie natknęli się na naprawdę wrogi klimat. Noe nie mógł wysłać wnuka do sklepu żelaznego czy OBI po łopatę. Robili narzędzia z kamienia, bo to zajmowało mniej czasu. Wykonanie narzędzi z żelaza zajmowało go zbyt wiele - w tym czasie można było zagłodzić się na śmierć. Była to sytuacja jak po jakiejś zagładzie świata. Tak zresztą praktycznie było. Trzeba było cywilizację odbudować od nowa.

Uważam, że po potopie była epoka lodowcowa. Mowa o tym na późniejszych wykładach. W tym czasie ludzie wędrowali ze stadami zwierząt. Nie chce się wtedy nosić ze sobą stosu kamieni. Doganiało się stado i na miejscu wyrabiało się narzędzia. Zwierzęta były zabijane i spożywane, pozostałe stado się przemieszczało, a człowiek za nimi. A po dogonieniu stada robił nowe narzędzia. Tak było łatwiej.

Gdy znajdujemy prymitywne narzędzia, sądzimy, że było to starsze społeczeństwo. Nieprawda - oni po prostu bardzo się śpieszyli. Jeśli mieli porządne groty do strzał, to widocznie mieli nieco więcej czasu, by je wykonać. To nie ma nic wspólnego z inteligencją.

01.21.42-01.27.36
 

* - Takahata, Molecular anthropology, Annual Review of Ecology & Systematics, 1995, s. 355.
** - Henry Gee, Return to the planet of the apes, Nature, t. 412, 12.06.2001, s. 131.
 

[dalej]
[do początku]


piątek, 20 grudnia 2013

OD POCZĄTKU, cz. 17, Człowiek Pekiński

Kent Hovind
OD POCZĄTKU
cz. 17

Charles Oxnard, który badał Australopiteki przez 16 lat, powiedział, że różnice większości cech pomiędzy nimi, a małpami afrykańskimi i ludźmi, są większe, niż różnice między ludźmi a małpami*. Nie mogą być zatem brakującym ogniwem.

Może gdzieś na Sumatrze ciągle żyją jakieś Australopiteki, "siostry" Lucy?

Człowiek Pekiński przez lata podawany był w podręcznikach jako dowód na prawdziwość teorii ewolucji. Wszystkie dowody zniknęły jednak w czasie II Wojny Światowej.

W roku 1920 w pewnej jaskini znaleziono mnóstwo małpich, roztrzaskanych czaszek i mnóstwo narzędzi, którymi posługiwanie się przypisuje się człowiekowi. Ktoś powiedział: "Wow, patrzcie na to: małpy uczą się robić narzędzia!"

Tak, i ćwiczyły je na swoich głowach...

Nie, to nie było tak. W niektórych kulturach do tej pory mózgi małp są przysmakiem. W tej samej jaskini, pomiędzy kośćmi małp, znaleziono również 10 szczątków ludzkich. O tym jednak się nie mówi, ponieważ ten fakt "nie pasuje do teorii". Myślę, że było to po prostu miejsce, gdzie ludzie chodzili i ucztowali, przyrządzając sobie mózgi małp.

Nie, Australopiteki zdecydowanie nie są tym brakującym ogniwem.

01.20.31-01.21.41
 

* - Dr Charles E. Oxnard, Teeth and Sex-New Perspectives on Human Evolution, University of Washington, 1987, s. 149.

[dalej]
[do początku]


czwartek, 19 grudnia 2013

Opowieść Janka, cz. 12.2.

Dzień później tłum, który był zgromadzony na święcie, dowiedział się, że Jezus jest w drodze do Jerozolimy. Wzięli więc palmowe gałązki, wyszli mu naprzeciw i wołali:
- Hosanna! Błogosławiony ten, który nadchodzi w imieniu Pana, król Izraela!
A Jezus znalazł jakiegoś osła i usiadł na nim, tak jak zostało kiedyś napisane:
Nie bój się, córko Syjonu!
Zobacz, nadchodzi twój król,
jadąc na oślęcym źrebaku.

Uczniowie jednak z początku tego nie zrozumieli. Ale kiedy Jezus został wychwalony, pamiętali, że było to napisane o nim właśnie, i że lud tak go pozdrawiał.

Wszyscy, którzy byli przy tym, jak Jezus "obudził" Łazarza, gdy był martwy i wywołał go z grobu, opowiadali o tym wokół. Między innymi właśnie też dlatego lud wyszedł Jezusowi naprzeciw.

A faryzeusze mówili między sobą: "Widzicie, że nic nie pomaga. Cały świat za nim idzie".

na podstawie: Jan 12,12-19

[dalej]
[do początku]


środa, 18 grudnia 2013

OD POCZĄTKU, cz. 16, Ślady w zastygłej lawie

Kent Hovind
OD POCZĄTKU
cz. 16

W Afryce, w warstwie stwardniałego popiołu wulkanicznego, znaleziono całkiem normalne ślady stóp ludzkich. Wiek popiołu już wcześniej określono na 3,75 mln lat. Powiedziano więc: cóż, w takim razie to nie może być ślad ludzki. Jest zbyt stary.

Russell Tuttle z Uniwersytetu w Chicago przebadał 70 osób, które całe życie chodziły boso. Przyjrzał się śladom ich stóp zostawianym w popiele i błocie. Powiedział: Ślady ludzi żyjących dziś są dokładnie takie, jak te znalezione w popiele w Laetoli. Gdyby nie było wiadomo, że te ślady są aż tak stare, doszlibyśmy do wniosku, że zostawił je przedstawiciel naszego rodzaju*. Innymi słowy: gdybyśmy "nie wiedzieli lepiej", to pomyślelibyśmy, że są ludzkie. Bo gdy odkryjesz normalne, ludzkie ślady w zastygłym popiele, to co pomyślisz? "Szedł tędy człowiek"!

Mary Leakey z National Geographic powiedziała: Kształt tej stopy był dokładnie taki, jak naszej. Rozkład siły nacisku w tych śladach przypomina sposób zostawiania śladów przez ludzi. Ślady tych stóp bardzo przypominają nasze**. Może więc zostawił je zwykły człowiek?

Ale przecież są za stare...

Oto właśnie, jak teoria ewolucji staje się przeszkodą w zdroworozsądkowych badaniach. Na dodatek do śladów dodano stworzenie podobne do ciemnoskórej małpy, choć nie znaleziono ani jednej kości.

Gdybyś znalazł normalne, ludzkie ślady, to po co miałbyś dodawać do nich pół-człowieka, pół-małpę? To propaganda, nie nauka. Na rysunku nawet rozdzielono palce - celowo, żeby bardziej wyglądały, jak u małpy. U ludzi duży palec przylega do pozostałych palców stopy, natomiast u małp odstaje na bok. Dzięki temu potrafią chwytać gałęzie stopami. Człowiek tego nie potrafi.

W "National Geographic" napisano: "Chodzenie na dwóch nogach trwa już 4 mln lat".

Zobaczcie, co zrobili ze stopami - wyglądają na ludzkie.

Wszystko to jest kłamstwem, propagandą mającą na celu otrzymanie teorii, która w ogóle nie trzyma się kupy.

01.17.47-01.20.30

* - Russel H. Tuttle, The Pitted Pattern of Laetoli Feet, Natural History, marzec 1990, s. 64, w: Bones of Contention, s. 174.
** - Mary Leakey, Footprints in the Ashes of Time, w: National Geographic, kwiecień 1979, s. 446-457.


[dalej]
[do początku]


Psalm 30 - Niezdobyty jak góra - wierszem pisane

Panie, będę Cię wychwalał
bo z toni wyciągnąłeś mnie
i nie pozwoliłeś cieszyć się tym
co lubią śmiać się zawistnie


Panie, wołałem do Ciebie tak
jak woła o poranku ptak
Ty palcem we mnie wskazałeś
i udrękę mą jak ręką odjąłeś

Panie! wyciągnąłeś mnie z przepaści
życie nowe dałeś mi
i zgodzić się z tym nie chciałeś
bym w niebyt odszedł


niech wychwalają Cię wszyscy
wspominając Twą moc i miłość
gniewasz się - ale tylko przez chwilę
a kochasz - życie całe

choćby płacz trwał całą noc
rankiem przychodzi ulga
tak stałem się szczęśliwy
i tak będę pewny jak pewny


uczyniłeś mnie jak górę wysoką
ze ścianą skalną i lawiną
niezdobywalną
dzięki Twojemu wsparciu

łzy smutku zamieniłeś w radość
ubranie żałobne - w strój wieczorowy
by moje serce z radości śpiewało Tobie
tak też i nie umilknę


parafraza na podstawie fragmentów Ps. 30

[inne Psalmy]





Cuda natury - skąd się to wszystko wzięło?


Coś w tym jest.

Gdy człowiek siedzi ciągle w mieście, w zasadzie jedyne, co wciąż widzi, to wszelkiej maści wynalazki człowieka. Z założenia ułatwiają one człowiekowi życie. I dobrze.

Dopiero gdy człowiek zaczyna mieć kontakt z przyrodą, zaczyna dostrzegać zjawiska, które zapierają mu dech w piersiach. Bo - powiedzmy jasno - czy widok potężnych, ośnieżonych szczytów górskich zaraz nad zatoką z czystą, przejrzystą wodą, w której widać dno, nierzadko z jakąś pionową skałą o wysokości bloku mieszkalnego - czy na taki widok człowiek reaguje w taki sam sposób, jak na widok najnowszego BMW, smartfona czy blendera?

Coś w tym więc chyba jest, że więcej przebywając na łonie natury, poznając przyrodę - łatwiej można uwierzyć w Boga. I na odwrót - przesiadując wciąż w mieście, mając wciąż kontakt tylko z cywilizacją, a za jedyny kontakt z przyrodą mając tylko kaczki pływające po stawie w parku - ciężko wówczas dostrzec potęgę tego, co nas otacza.

Bo co nas otacza - kaczki???

Tymczasem widok pionowej ściany skalnej o wysokości ponad 600 metrów, widok wodospadu spadającego z wysokości 1000 metrów, czy widok idealnej symetrii - czy to w płatkach śniegu, czy to w sieci pająka - potrafi wytworzyć w człowieku pytanie: skąd się to wszystko wzięło?...


wtorek, 17 grudnia 2013

OD POCZĄTKU, cz. 15, Człowiek z Cro-Magnon, Lucy

Kent Hovind
OD POCZĄTKU
cz. 15

Przed potopem ludzie żyli ponad 900 lat. Po potopie - ponad 400. Później 200, a potem już tylko 100.

Kości twarzy nigdy nie przestają rosnąć. Cuozzo (ten ortodonta) ma świetną książkę na ten temat. Np. kości łuku brwiowego rosną całe życie i zaczynają wystawiać, gdy człowiek ma ponad 70 lat. Osoba, która dożyje 200 lub 300 lat będzie miała duże łuki brwiowe, a tył głowy wydłuży się z powodu mięśni, które stale ciągną głowę do tyłu. Tak więc Neandertalczycy to normalni ludzie, którzy żyli 200 lub 300 lat.


Człowiek z Cro-Magnon był normalny pod każdym względem, dlaczego więc nazwano go brakującym ogniwem? Wystarczyłoby tylko ubrać go w garnitur i wyjść z nim na ulicę - nikt by się nie obejrzał.

Obecnie jako brakujące ogniwo występuje Australopitecus africanus. Już w roku 1973 udowodniono, że to błąd - geolodzy z południowej Afryki ogłosili, że jaskinia, w której znaleziono jego czaszkę, ma najwyżej 750 tys. lat. To znaczyłoby, że nie mógłby on być tym brakującym ogniwem.

Jednym z przedstawicieli Australopiteków jest Lucy. Donald Johanson znalazł Lucy w Etiopii w roku 1975. Pojechał tam w ramach grantu, by szukać brakujących ogniw. Znalazł Lucy 2 tygodnie przed wyczerpaniem się dotacji. Był więc bardzo umotywowany na konkretne wyniki, by otrzymać kolejny grant...


To, co znalazł, to tak naprawdę 40% szkieletu, który po złożeniu mierzyłby ok. 90 cm. Najwyraźniej szympans lub jakaś inna małpa. Złożył czaszkę, ale kości były tak pokruszone, że nie można było określić, jak ona właściwie wyglądała. W podręcznikach pokazuje się czaszkę człowieka-małpy. Jest to w zasadzie dowolna interpretacja artystyczna, nie podparta niczym konkretnym.

Zdaniem naukowców staw kolanowy Lucy dowodzi, że chodziła ona prosto. Tak naprawdę ten staw znaleziono 2 km dalej i 60 m głębiej. Jeśli to kolano Lucy, to ja chcę wiedzieć, jak szybko jechał pociąg, który potrącił tego szympansa...

Na ten temat napisał wspaniały artykuł Tom Willis. Johanson stwierdził, że kość udowa była pod kątem - to fakt. U małpy człekokształtnej dolna i górna część kości nogi są w linii prostej. Ludzka noga nie jest prosta - idzie od stopy do kolana, a potem pod kątem do boku biodra, bo biodra są szersze od kolan. Kolano Lucy było pod kątem i wg Johansona był to dowód na "stawanie się" człowiekiem.

Ale... Pod kątem są także kości udowe u wszystkich małp zdolnych do chodzenia po drzewach, co wcale nie dowodzi, że właśnie "stają się" ludźmi.


Johanson stwierdził, że kości w kolanie Lucy są nieznacznie większe, niż u zwykłych małp. Więc?

Kości koni rasy Clydesdale są "nieznacznie większe" niż u zwykłych koni. Czy to dowodzi, że stają się ciężarówkami?


To, co więc odkrył Johanson, to tylko szympans do ciężkich robót! Nic więcej!

W ZOO, w St. Louis, jest wystawa ludzkich stóp. Tak naprawdę, to nie została znaleziona ani jedna kość stopy. Każdy inny Australopitek, gdy został odnaleziony, miał zawinięte palce u stóp. Szympansy nie chodzą płasko na całych stopach, tylko na kostkach, bo ich stopy są zaprojektowane do chwytania gałęzi.

Jeden z profesorów na Uniwersytecie Waszyngtona w St. Louis powiedział: "Ten posąg to zupełne przeinaczenie. KŁAMSTWO - to lepsze określenie".

Dyrektor ZOO powiedział, że nie zamierza się ugiąć. Nie mogą uaktualniać eksponatów w oparciu o każdy nowy dowód. Uważa, że ogólne wrażenie, jakie wywołuje całość eksponatu, jest właściwe. Jednym słowem - z "czystym sumieniem" okłamuje dzieci przychodzące do tego ZOO, żeby zrobić wrażenie, że ma dowód na ewolucję człowieka.

Tak więc Lucy nie jest tym brakującym ogniwem.

01.12.15-01.17.46

[dalej]
[do początku]