sobota, 30 listopada 2013

OD POCZĄTKU, cz. 5, 7 dni czy miliardy lat?

Kent Hovind
OD POCZĄTKU (oryg.: Ogród Eden)
kwiecień 2003
cz. 5

Mam jeszcze jeden przykład z Biblii. W jednym z przekładów angielskim, przy opisie stworzenia świata, znajduje się adnotacja, że słowo "dzień" oznacza tylko pewien odcinek czasowy. Słyszeliście kiedyś o takiej teorii? To teoria, do wytłumaczenia której używa się tekstu z Psalmu 90, gdzie można przeczytać, że jeden dzień jest jak tysiąc lat. Podobnie jest napisane w 2 Liście Piotra 3,8: ...u Pana jeden dzień jest jak tysiąc lat, a tysiąc lat jak jeden dzień. Są to jedyne dwa wersety w całej Biblii, w których jest o tym mowa. Zauważyłem jednak, że w obu jest mowa o tysiącu, a nie o milionie lat i żaden z nich nie mówi o stworzeniu świata. Oba są tylko o tym, że dla Boga czas nic nie znaczy. W niebie nie ma teraz roku 2003 (czy też 2013 - w momencie pisania tego posta). Tam nie ma w ogóle czegoś takiego, jak czas.

W innym tłumaczeniu [anglojęzycznym] z 1903 roku tłumacz pisze, że Bóg stwarzał okresami to, co wytworzyło system słoneczny, a następnie to, co wytworzyło ziemię. I że nastał zmrok i świt - dzień pierwszy znaczy nic innego jak "koniec i świt pierwszego wieku".

Z Biblii wiemy, że Bóg powiedział: Niech się zazieleni ziemia zieloną trawą (...) i drzewem owocowym. Stało się to trzeciego dnia. Czwartego stworzył słońce. Jeśli te "dni" miałyby być milionami lat, to trudno było roślinom czekać na słońce, prawda? Owady zostały stworzone dopiero piątego dnia. Zostały stworzone, aby zapylać rośliny. Skoro więc drzewa były już trzeciego dnia, słońca nie było do dnia czwartego, a owadów do dnia piątego - jeśli te "dni" byłyby długimi odcinkami czasowymi, to pojawiłby się problem. Kto bowiem zapylałby te drzewa przez te dwa "dni"?

Profesor James Barr, który nie wierzy w Księgę Rodzaju, ale wykłada język hebrajski, powiedział: Nie znam żadnego profesora od hebrajskiego Starego Testamentu, na żadnym światowej sławy uniwersytecie, który by nie wierzył, że autorzy Księgi Rodzaju zamierzali przekazać czytelnikom, że stwarzanie zajęło sześć dni liczących po 24 godziny. Każdy, kto zna hebrajski, potwierdzi to. Nie ma wersetu, w którym słowo "jom" (dzień - hebr.) znaczyłoby coś innego, niż normalny, 24-godzinny dzień, zwłaszcza jeśli jest poprzedzony przedimkiem (nie istnieje w języku polskim) i liczebnikiem, np. "drugi dzień"*.

Niektórzy mówią, że te "dni" to długie odcinki czasu. Pytam więc: jak długo Jezus był w grobie? Mówią: trzy dni i trzy noce. O, czyli co, trzy miliony lat? Bo skąd wiadomo, że tu wiadomo, że tu jest mowa o jednodobowym dniu, a w Księdze Rodzaju nie?

Ludzie, którzy myślą, że ziemia jest stara, powiedzą, że pierwsze trzy dni, to nie dosłowne dni, bo nie było jeszcze słońca. W Księdze Wyjścia jednak można przeczytać, że wszystkie siedem dni były takie same.

Mówią też, że w Biblii nie jest napisane, że siódmy dzień kończy się wieczorem i porankiem, więc mogły to być miliardy lat. Odpowiedzią jednak jest, że w przykazaniach jest napisane, że dnia siódmego człowiek będzie odpoczywał - na pamiątkę odpoczynku Boga po sześciu dniach stworzenia. Czy Żydzi mieli więc sześć dni pracować, a na resztę życia wziąć wolne? Nie, jest to dosłowny, normalny, 24-godzinny dzień.

Oni mówią, że nauka dowiodła, że Ziemia liczy miliardy lat. Uważam, że to bzdury. Wszystkie te dowody oparte są na błędnej logice. Omówiliśmy to w serii Wiek Ziemi.

Mówią też, że wielu inteligentnych i pobożnych ludzi naucza, że Ziemia ma miliardy lat. Ale co z tego? To Biblia jest źródłem, które to rozsądza, a nie opinia większości. Historia jest pełna przykładów, że większość się myliła.



W czasie debat ze mną profesorowie mówią, że przeciętna publiczność nie jest w stanie pojąć, jak bardzo złożona jest ewolucja. Chodzi im o to, że ty jesteś głupi, a on inteligentny... Jeśli ktoś mówi, że Bóg napisał Księgę Rodzaju prostym językiem dla prostych ludzi, to chce powiedzieć to samo: każdy wtedy był głupi, a ja jestem mądry. Myślę jednak, że starożytni byli mądrzejsi niż my. Adam został wstępnie "zaprogramowany" przez Boga. Potrafił chodzić, mówić, nazywać zwierzęta i ożenić się już pierwszego dnia. Możliwe, że miał IQ 5000...

25.26-32.51

* - James Barr, List do David'a Watson'a, w: That Their Words May be Used Against Them, Henry Morris, 1997, s. 375.

[dalej]
[do początku]


Opowieść Janka, cz. 10.2.

Przyszedł czas w Jerozolimie na święto wyświęcenia świątyni. Była zima. Jezus przechadzał się po hali kolumnowej Salomona na placu świątyni. Żydzi tłoczyli się wokół niego i pytali:
- Jak długo będziesz nas trzymał w niepewności? Jeśli jesteś Mesjaszem, to powiedz to wprost!
- Powiedziałem to już wam, ale wy mi nie wierzycie. To, co robię w imieniu mojego Ojca, zaświadcza o mnie. Ale wy mi nie wierzycie, bo nie należycie do moich owiec, jak już wam powiedziałem. Moje owce słuchają mojego głosu, ja je znam, a one podążają za mną. Ja im daję życie wieczne. Nigdy nie przepadną one na wieczność i nikt nie wyrwie mi ich z mojej ręki. Mój Ojciec, który mi je dał, jest większy niż wszystko inne i nikt nie wyrwie ich z ręki mojego Ojca. Ja i Ojciec jesteśmy jednym.

Wtedy Żydzi znowu podnieśli kamienie, żeby go ukamieniować. Ale Jezus powiedział:
- Pokazałem wam wiele dobrych rzeczy od Ojca. Z powodu której z nich chcecie mnie kamieniować?
- Nie ukamieniujemy cię za te dobre rzeczy, ale za bluźnierstwo przeciwko Bogu: ty, który jesteś człowiekiem, robisz z siebie Boga!
- A nie jest napisane w waszym własnym prawie: "Powiedziałem: jesteście bogami?" Ci, do których słowo Boga dotarło, będą nazwani bogami w świetle prawa, a Pismo nie może być odrzucone. Dlaczego więc mówicie o tym, którego Ojciec uświęcił i wysłał na świat: "Drwisz z Boga mówiąc, że jesteś Jego synem"? Jeśli nie wprowadzam w życie woli mojego Ojca, to po prostu mi nie wierzcie. Ale jeśli to robię, to jeśli jeszcze we mnie nie wierzycie, uwierzcie w te choćby najmniejsze czyny, które wykonuję. Wtedy zrozumiecie i zdacie sobie sprawę, że Ojciec jest we mnie, a ja w Ojcu.

Wtedy Żydzi próbowali znowu go aresztować, ale on się wymknął z ich rąk.

Potem poszedł Jezus na drugą stronę Jordanu, tam, gdzie Jan chrzcił, i tam pozostał przez jakiś czas. Wielu wtedy przychodziło do niego i mówili, że Jan [Chrzciciel] nie robił żadnych znaków/cudów, ale wszystko, co powiedział o tym człowieku [Jezusie], było prawdą. I wielu w Jezusa uwierzyło.

na podstawie Jan 10,22-42

[dalej]
[do początku]


czwartek, 28 listopada 2013

Ojciec na emigracji

Tak słuchając wykładów Hovinda (Teoria przerwy czasowej), gdy mówił o tym, że aniołowie musieli zostać stworzeni pierwszego lub drugiego dnia stworzenia - pomyślałem: co robił Bóg wcześniej? Jeśli jest Bogiem wiecznym, nie mającym początku (gdzieś to jest napisane w Biblii), a cały ten nasz wszechświat został stworzony dopiero raptem 6 tys. lat temu, to co On robił wcześniej? Dorastał? Tworzył sobie zabawy? Tworzył sobie dla zabawy różne galaktyki, gwiazdy, planety, planował orbity, kombinował, jak to wszystko skonstruować, żeby wyszło jak najlepiej? A gdy "dojrzał", stworzył wszechświat ten, w którym żyjemy, jako wersję doskonałą? A dojrzawszy, zapragnął przestać był sam i stworzył sobie "rodzinę" - czyli anioły i ludzi?

Tego nie wie nikt...

Tymczasem "rodzinka" wpadła w tarapaty, się rozlazła. Więc teraz robi wszystko, by przywrócić rodzinkę do siebie. Jak człowiek na emigracji - jest gdzieś tam daleko, ale siedzi, tęskni, myśli, rozmawia gdzieś tam, z daleka, jak przez skype'a. Dzieci go nie widzą, czasem słyszą tylko jego głos, widzą zdjęcia, które przysyła, słyszą jego zapewnienia, że też tęskni i wkrótce będą razem. Słyszą też jego wskazówki, jak się zachować w szkole, jak pomagać mamie. Jak żyć. I czasem - jakby nie wiadomo skąd - kurier może przywozi dla dzieci jakieś prezenty z jakichś sklepów internetowych.

A on sam siedzi gdzieś tam, daleko, tęskni, myśli i kombinuje, co by tu jeszcze zrobić, by ściągnąć rodzinę do siebie.

A dzieci zachowują się, jakby taty nie było w domu.

Adam i Ewa wytrzymali raptem może sto lat, zanim nie pozwolili sobie na przeskrobanie czegoś. I od tych 6 tys. lat, odkąd oni to przeskrobali, Bóg ciągle miał plan na ściągnięcie rodzinki do siebie. Więc gdyby spojrzeć na to wszystko z boku, z perspektywy tych kilku tysięcy lat, to wygląda to tak, jakby stworzenie świata i cała historia ziemi była dopiero zaledwie małym początkiem. Tak, bo co to jest 6 tys. lat wobec kilku milionów, miliardów, trylionów, nieskończoności tego, co Biblia nazywa cały czas życiem wiecznym? Jakby historia ziemi to było jak wychowywanie małego dziecka. Dziecko próbuje eksperymentalnie przekraczać pewne granice, żeby zobaczyć, "ile mu wolno". Potem młodzieńczy bunt, a potem dorosłe życie. A w dorosłym życiu człowiek ostatecznie wybiera swoje priorytety, swoje wartości. Czy wybierze bycie z ojcem?



środa, 27 listopada 2013

OD POCZĄTKU, cz. 4, Adam, Ewa i przerwa czasowa

Kent Hovind
OD POCZĄTKU (oryg.: Ogród Eden)
kwiecień 2003
cz. 4

Ludzie pytają: czy słowa "stworzył" i "uczynił" nie różnią się od siebie? Przejrzałem całą Biblię w poszukiwaniu wszystkich miejsc, gdzie te słowa zostały użyte [jeśli ktoś to czyta i wyobraża sobie Hovinda przeglądającego grubą księgę kartka po kartce - spokojnie, są programy z całym tekstem Biblii, gdzie wystarczy kliknąć dwa razy i od razu pokazuje się, gdzie dane słowo można znaleźć]. Jest napisane tak: Bóg powiedział: uczyńmy człowieka na nasze podobieństwo oraz: Bóg stworzył człowieka na swoje podobieństwo (Rodz. 1,26-27). Słowa te są używane wymiennie w całym Piśmie. Istnieją więc w Biblii fragmenty, gdzie drzewa i zwierzęta są "stworzone", i takie, gdzie są "uczynione" lub że człowiek jest "stworzony" lub "uczyniony".

Wg teorii przerwy czasowej ziemia najpierw została zniszczona, a potem Bóg stworzył ją ponownie. Pewien ewangelista [Hovind wymawia jego nazwisko, ale nie jestem w stanie tego wyłapać - dop. wł.] ma ogromny wykres pokazujący "pierwszą", "drugą" i "trzecią ziemię". Twierdzi, że "pierwsza ziemia" została zniszczona, gdy Szatan spadł z nieba. Potem Bóg uczynił "drugą ziemię" dla Adama. To piękny wykres, ale niestety nieprawdziwy.

W Apokalipsie napisano: I widziałem nowe niebo i nową ziemię, albowiem pierwsze niebo i pierwsza ziemia przeminęły (Ap. 21,1). Ciągle więc stoimy na tej pierwszej ziemi. Została trochę przeorganizowana przez potop, ale to wciąż ta pierwsza ziemia.

Biblijny tok myślenia jest taki:
- wszystko zostało stworzone w sześć dni
- Szatan był w Edenie do czasu, aż zgrzeszył
- ogród Eden został stworzony szóstego dnia
- aniołowie zostali stworzeni jako istoty mające służyć ludziom

Nawiasem - skoro aniołowie zostali stworzeni dla naszego wsparcia, to dlaczego Bóg miałby stworzyć anioły miliony lat przed człowiekiem?

- Szatan cieszył się, gdy zostały założone fundamenty ziemi
- fundamenty te zostały założone trzeciego dnia
- na koniec dnia "wszystko było bardzo dobre"

Skoro na koniec szóstego dnia wszystko było jeszcze bardzo dobre, to nie sądzę, żeby Szatan mógł upaść wcześniej.

- Adam miał 130 lat, gdy urodził się Set.

Kain i Abel urodzili się wcześniej, ale nie mamy podanych dat. Adam i Ewa mogli być więc w raju plus minus koło 100 lat, zanim zgrzeszyli.

Szatan był zazdrosny o ich relacje z Bogiem. Oni uwielbiali Boga i Szatan uważał, że powinni uwielbiać raczej jego. Był pełen pychy z powodu swojej władzy, mądrości i bogactwa. Możliwe, że Lucyfer upadł ok. 100 lat po swoim stworzeniu i skusił Ewę. Ona zgrzeszyła i dała Adamowi owoc z tamtego drzewa. Możliwe, że on powiedział: "Kochanie, masz problem, wszystko zepsułaś". Ale świadomie wziął w tym udział razem z nią, żeby żonę wyratować. Mowa o tym jest w Liście do Tymoteusza. Adam nie został oszukany, to Ewa została oszukana. Adam dobrze wiedział, co robi. Podobnie jak Jezus, gdy brał nasze grzechy na siebie, z tą różnicą, że to, co On zrobił, było dobre.

Teorię przerwy czasowej stworzył w roku 1814 Thomas Chalmers, kaznodzieja szkocki. Nie jest to jednak teoria zgodna z Biblią, narusza wiele faktów w niej zawartych: zakłada pojawienie się śmierci jeszcze przed popełnieniem grzechu (fałsz) i upadek Szatana jeszcze przed dniem siódmym (fałsz).


Lubię pytać wyznawców teorii przerwy czasowej: czy była śmierć przed grzechem Adama? Odpowiadają, że przecież rośliny umierały. Ale rośliny przecież nie są żywe w biblijnym sensie - nie mają duszy. To po prostu złożone źródło pożywienia. Mój komputer też czasem umiera, choć nie jest żywy. Musimy więc pamiętać, czym jest życie, aby rozumieć, czym jest śmierć. To samo też dotyczy owadów.

Czy Szatan był już "bogiem" tego świata, gdy Bóg dał panowanie nad ziemią Adamowi? Czy tu nie widać sprzeczności? Czy dwie osoby mogą mieć tę samą władzę?

Odkryto skamieniałości tysięcy gatunków roślin i zwierząt. Czy Bóg ponownie stworzył je wszystkie? A czy wtedy, gdy Bóg powiedział, że wszystko było dobre, czy Szatan (Lucyfer) był już wtedy zły? Czy potop Noego nie wymazałby wszystkich dowodów na cywilizację z czasów przed-adamowych?


Debatowałem z pewnym doktorem. Zapytałem go, czy wierzy, że potop objął cały świat. Odpowiedział bardzo dyplomatycznie, że był to potop uniwersalny.
- Co ma pan na myśli? - zapytałem.
- Uważam, że potop zalał dolinę, w której żył Noe.
- Po co więc Bóg kazał Noemu zbudować tę wielką łódź, zapełnić ją zwierzętami i spędzić w niej cały rok? Nie mógł kazać Noemu, żeby się przeprowadził?

To nie był potop lokalny. To był potop globalny. Wszystkie warstwy ziemi, jakie widzimy, uformował potop, a nie jakaś przed-adamowa cywilizacja miliony lub miliardy lat temu. Tacy ludzie próbują wcisnąć kolumnę geologiczną w Biblię, ale ona tam nie pasuje. Chyba że umieścić ją tam, gdzie pojawia się potop.

Pytam więc dalej:
- Co oznaczają słowa Boga mówiące o tym, że stworzył świat w sześć dni? Czy potrzebujemy jakiegoś "guru", żeby wyjaśniał nam tekst Biblii? Nikt, kto samodzielnie czyta Biblię, nie wpadnie na pomysł teorii przerwy czasowej, chyba że wcześniej mu ktoś o niej powie. Ta teoria nie wynika z Biblii.

Po co więc powstała ta teoria? Co się stało w tym czasie? Nie ma żadnego powodu, by ją tam wstawiać.

Dlaczego w Apokalipsie 21,1 napisano, że to pierwsza ziemia, jeśli wg teorii przerwy czasowej wcale tak nie jest?

Uważam, że jest to głupia, zupełnie nienaukowa teoria.

18.16-25.25

[dalej]
[do początku]



OD POCZĄTKU, cz. 3, Kiedy pojawił się Lucyfer?

Kent Hovind
OD POCZĄTKU (oryg.: Ogród Eden)
kwiecień 2003
cz. 3

W Księdze Ezechiela napisano o Lucyferze: Tak mówi Wszechmocny Pan: Ty, który byłeś odbiciem doskonałości, pełnym mądrości i skończonego piękna, byłeś w ogrodzie Eden (...) Doskonały byłeś w swoim postępowaniu od dnia, w którym zostałeś stworzony, aż odkryto u ciebie niegodziwość (Ez. 28,12.15). Stąd wiemy, że Lucyfer został stworzony i że był doskonały do dnia, w którym znaleziono w nim niegodziwość. Wiemy też, że do tego dnia był w Edenie. Jeśli Lucyfer był doskonały i był w Edenie, a Edenu nie było aż do szóstego dnia stworzenia (Rodz. 2,8), to stwierdzenie, że Lucyfer upadł przed stworzeniem, nie jest logiczne. Bo ogrodu Eden jeszcze wtedy nie było.

Z Księgi Hioba wiemy z kolei, że wszyscy Synowie Boży (aniołowie? a jeśli aniołowie, to także i Lucyfer, który jest upadłym aniołem) wykrzykiwali z radości, gdy zakładane były fundamenty ziemi. To znaczy, że wszystkie stworzenia były podekscytowane, gdy Bóg to robił. Pytanie brzmi więc: kiedy to było? Najlepszy werset o założeniu fundamentów ziemi znajduje się w Księdze Rodzaju 1,9-13: Niech się zbiorą wody spod nieba na jedno miejsce i niech się ukaże suchy ląd! Uważam, że fundamenty zostały założone trzeciego dnia. To oznacza, że aniołowie musieli zostać stworzeni pierwszego lub drugiego dnia.

Wiemy, że aniołowie zostali stworzeni i że wszystko zostało stworzone w sześć dni. Tak to się układa: aniołowie musieli zostać stworzeni w dniu pierwszym lub drugim; Biblia nie mówi tego wyraźnie, ale - skoro byli przy stworzeniu, to nie ma tu żadnej sprzeczności.

Na końcu rozdziału pierwszego czytamy, że Bóg spojrzał na wszystko, co uczynił i było to dobre (Rodz. 1,31). Nie byłoby to dobre, gdyby Lucyfer spadł z nieba wcześniej. Mówiąc więc tak, Bóg kłamałby.

16.02-18.15

[dalej]
[do początku]



wtorek, 26 listopada 2013

OD POCZĄTKU, cz. 2, Teoria przerwy czasowej

Kent Hovind
OD POCZĄTKU (oryg.: Ogród Eden)
kwiecień 2003
cz. 2

W księdze rodzaju napisano: Na początku stworzył Bóg niebo i ziemię (Rodz. 1,1), a w wersecie 5: nastał wieczór i poranek - dzień pierwszy.

Niektórzy ludzie nie wierzą w dosłowne, sześciodniowe stworzenie świata. Wierzą w teorię przerwy czasowej. W myśl tej teorii między pierwszym a drugim wersetem jest przerwa trwająca miliardy lat. To próba kompromisu między nauczaniem Biblii a teorią ewolucji.

Sidlow Baxter mówi, że pomiędzy dwoma pierwszymi wersetami Księgi Rodzaju jest miejsce na wszystkie ery geologiczne*. Twierdzi, że w tym okresie nastąpił bunt przedadamowy i osąd Lucyfera.

Chwileczkę! Czy ktoś tu przed Adamem był? Kiedy osądzono Lucyfera? Zobaczmy, co mówi na ten temat Biblia.

Z drugiego wersetu wynika, że ziemia była bez kształtu i pusta; ciemność była nad otchłanią... (Rodz. 1,2). Niektórzy mówią, że Bóg nie stworzyłby niczego, co byłoby puste i bezkształtne. Słuchajcie - "bez kształtu" znaczy "bez kształtu". Jeśli woda nie ma kształtu, to nie znaczy to, że jest zniszczona czy nie istnieje. Jest tylko bez kształtu. A "pusta" znaczy "pusta". Hebrajski zwrot "tohu waw bohu" znaczy "nieuformowany i niewypełniony, wciąż przed ukończeniem".

Mamy poważne problemy z teorią przerwy czasowej**. Ten dom (poniżej) nie ma kształtu i nie jest wypełniony. Nikt w nim nie mieszka. Ale to nie znaczy, że został zniszczony. Po prostu jest niedokończony.



W jednym z wersetów Księgi Jeremiasza użyto zwrotu: "bez formy i pusta" (powyżej). Mowa tam o mieście, które zostało zniszczone. Z kolei rozdział 4 Księgi Jeremiasza mówi: Spojrzałem na góry, a oto się trzęsły, na wszystkie pagórki - a one się chwiały. Spojrzałem - a oto nie było człowieka, a wszystkie ptaki odleciały (Jer. 4,24-25). Ten fragment oczywiście nie mówi o stworzeniu, bo ptaki zostały stworzone dopiero piątego dnia. Fragment ten opowiada o mieście zniszczonym lub osądzonym przez Boga.

Ten dom również jest bez kształtu i niezapełniony, ale ten z kolei jest zniszczony.

W Księdze Rodzaju nie ma nic o cywilizacji sprzed czasów Adama. Bóg, ustanawiając przykazania, powiedział: Gdyż w sześciu dniach uczynił Pan niebo i ziemię, morze i wszystko, co w nich jest (Wyj. 20,11). W sześciu dniach. Co miał na myśli? Pewnie właśnie to, że stworzył wszystko w sześć dni! To dotyczy także Lucyfera i aniołów. Nie można więc powiedzieć, że Lucyfer spadł z nieba przed stworzeniem świata, bo go jeszcze nie było.

Wszystko zostało stworzone w sześć dni, a siódmego dnia odpoczął. Dlatego Pan pobłogosławił dzień sabatu i poświęcił go (Wyj. 20,11). Gdyby była jakakolwiek przerwa między pierwszym a drugim wersetem, to nie byłby to już siódmy dzień, tylko dzień trylionowy bądź jakiś inny.

W Księdze Wyjścia Bóg powiedział: To jest znak między mną a dziećmi Izraela, bo w sześć dni stworzył Pan niebo i ziemię, a siódmego dnia odpoczął (Wyj. 31,17). Napisano też w Biblii, że Bóg pobłogosławił dzień siódmy. Biblia mówi o tym jasno. Teoria przerwy czasowej nie jest więc prawdopodobna.

W Liście do Rzymian napisano, że śmierć przyszła przez grzech i panowała od Adama do Mojżesza (Rzym. 5,14). List do Koryntian mówi, że przez Adama wszyscy umarliśmy (1 Kor. 15,21-22). Jeśli teoria przerwy czasowej byłaby prawdziwa, to śmierć istniałaby jeszcze przed popełnieniem pierwszego grzechu [ponieważ przez te miliony lat wiele organizmów musiało umrzeć - dop. wł.]. To poważny problem teologiczny.

Niektórzy mówią też, że rośliny umierały, jeszcze zanim Adam zgrzeszył. Tutaj trzeba by więc najpierw zdefiniować, czy były "żywe" w biblijnym sensie znaczenia tego słowa. Moim zdaniem - rośliny usychały, a nie umierały. Nie są one organizmami żywymi wg biblijnej definicji określającej słowo "życie".

Wyznawcy "teorii przerwy" mówią, że Bóg kazał Adamowi ponownie napełnić ziemię. Zaznaczają, że słowo "napełniajcie" użyte w Biblii, faktycznie znaczy "napełniać ponownie". Ale to są dwa różne słowa. Występujące w Księdze Rodzaju słowo "male" znaczy po prostu "napełniać". Inne słowo hebrajskie, które znaczy "napełniać ponownie", nie występuje w tej księdze w ogóle.

Tu warto zaznaczyć, że Bóg utrwalił Biblię w języku, ale nie obiecał, że ten język pozostanie bez zmian. Jeśli więc ktoś znaczenia słów użytych w starych wydaniach biblijnych sprawdza w nowych słownikach - może wpaść na minę. Jeśli ktoś chce sprawdzić znaczenia starych słów, niech sprawdza wg słowników omawiających ich stare znaczenia. W pewnych niuansach mogą się one różnić. 

07.11-16.01

* - J. Sidlow Baxter, Explore the Book, s. 35.
** - Więcej w książkach: Weston W. Fields, Unformed and unfilled; Kent Hovind, Stephen Lowwel, The Gap Theory.


[dalej]
[do początku]



Psalm 21, O Tym Życiu

Panie, król się weseli z Twojej potęgi,
jakże bardzo się weseli z Twojej pomocy!
Spełniłeś pragnienie jego serca
i prośbie ust jego nie odmówiłeś.
Bo go uprzedzasz pomyślnymi błogosławieństwami,
Włożyłeś na głowę jego koronę szczerozłotą.
Prosił Cię o życie - i dałeś mu je:
długie dni na zawsze, na wieki.
Wielka jest jego chwała dzięki Twej pomocy,
ozdobiłeś go blaskiem i dostojeństwem,
bo czynisz go błogosławieństwem na zawsze.
Król bowiem ufa Panu
i dzięki łasce Najwyższego nie zachwieje się.


Ps. 21, fragmenty, miks tłumaczeń: BT, BW, BP

Teoretycznie Psalm jest taki typowy do dziękowania, dziękczynny, napisany przez Dawida, na cześć współcześnie mu panującego króla. Pewnie chodzi o Saula. Ale w świetle moich ostatnich zainteresowań widzę w nim drugie dno...

Spełniłeś pragnienie jego serca - teoretycznie można by gdybać, że Bóg spełnia pragnienia. Nasze osobiste pragnienia, wychodzące z serca. Z tym że z wcześniejszych wniosków już wiem, że nie chodzi o nowy, lepszy samochód, czy o nowy dom... Największym prezentem dla nas od Boga było poświęcenie własnego dziecka, żebyśmy mogli Żyć. Nie umrzeć, jak to zazwyczaj człowiek umiera od tych 6 tys. lat, ale Żyć. A sam Jezus namawiał ciągle, by starać się nie o nowy, lepszy samochód czy o nowy dom - chociaż można i tak to ująć - ale o ten nowy dom w górze, z Bogiem jako sąsiadem. Takim fizycznym, którego kosiarkę słychać wieczorami, a potem można wpaść na grilla i pogadać. Tak więc jeśli ktoś pragnie właśnie tego, to Bóg spełnia te pragnienia... Więcej o tym było w kazaniach o największym darze od Boga i o "odkryciu" dotyczącym Tamtego Życia.

Dalej jest o tych błogosławieństwach. Już wcześniej pisałem, że życie zgodne z Prawem Boga wiąże się z pewnymi bonusami od czasu do czasu. Nie jest to regułą, nie należy się na to nastawiać i nie należy tego wręcz oczekiwać - można się na tym przejechać. Ale za to można liczyć na takie błogosławieństwa, dzięki którym inni zobaczą, że nie było siły, żeby to się udało - a jednak się udało - o, ten to ma szczęście / o ten, to w czepku jest urodzony... Aż w końcu przyjdzie taka myśl, że "o, ten to musi mieć znajomości u góry"...

O tej koronie, co jest dalej, się nie rozpisuję. Pamiętam, że gdzieś tam było coś napisane o "koronie żywota wiecznego". Pewnie w Apokalipsie. Grubsza sprawa do przeanalizowania. Na razie potraktuję to jako trafną metaforę.

Prosił Cię o życie - i dałeś mu je: długie dni na zawsze, na wieki - długie dni na zawsze, na wieki, na wieczność, czyli To Życie...

Ozdobiłeś go blaskiem i dostojeństwem - brzmi dokładnie jak w Psalmie 8. Człowiek więc powinien mieć właściwe poczucie własnej wartości chociażby ze względu na to, że jest stworzony osobiście przez Boga, jako Jego jakby autoportret - samo to daje przecież powód do dumy. Chociaż - tak, wiem, że czasem ciężko jest o tym pamiętać... Ale jeśli uda się pamiętać, to człowiek się nie zachwieje, nic nim nie potrząśnie. Bo ma za sobą potężne PLECY. Przynajmniej tak to sobie wyobrażam teoretycznie...

I jeszcze o tej pomocy, która parę razy się tam w tekście Psalmu pojawiła. Biblia Warszawska i Gdańska nazywają to zbawieniem. Jak zwał tak zwał, zbawienie to nic innego jak właśnie pomoc, ratunek - nawet jeśli rzeczywiście chodziło o uratowaniu króla od jego jakichś tam przeciwników, to w świetle tego drugiego dna nabiera to bardziej "globalnego" wyrazu...

[inne Psalmy]


Życie za życie

... ja życie moje oddaję, aby je [potem] znów odzyskać. Nikt Mi go nie zabiera, lecz Ja od siebie je oddaję. Mam moc je oddać i mam moc je znów odzyskać. Jan 10,17-18 BT

Zastanawiam się, czy w tym fragmencie nie chodzi przypadkiem o dwa "różne" życia. Gdy Jezus mówi, że oddaje swoje życie - ma na myśli życie swoje własne. To, które uzyskał wraz z urodzeniem się na ziemi. Ale gdy mówi, że ma moc je odzyskać... Czy nie ma tutaj na myśli tego "drugiego" życia? Tego nigdy niekończącego się? Tego utraconego przez Adama i Ewę? Przecież Adam i Ewa mieli żyć i żyć - póki nie zjedliby tego owocu z tego drzewa. Dopiero zjedzenie go miało poskutkować śmiercią: ... bo gdy tylko z niego zjesz, to umrzesz (Rodz. 3,3). Czyli pierwotnym zamiarem Boga było, by człowiek żył i żył.

Po drugie - Jezus wciąż mówił o tym Państwie Boga, i o życiu Tam - życiu wiecznym, nigdy niekończącym się.

Zresztą głównym Jego celem przecież było odzyskanie Tego Życia i danie go człowiekowi - życia bez ograniczeń wiekowych, by człowiek znów mógł być z Bogiem - jak kiedyś Adam i Ewa w raju.


Żeby zacząć widzieć

W jakiś sposób historia z uleczeniem niewidomego i metafora o pasterzu i owcach łączą się ze sobą. Żydzi byli przekonani, że to oni byli tymi, którzy mieli prawo nauczać o Bogu i o Jego prawie. Tymczasem Jezus nazwał ich totalnie ślepymi - bo wiele fragmentów Pisma, napisanych kilkaset lat wcześniej, wskazywało na to, że przyjdzie ktoś, kto odkupi błąd Adama. Były to historie, które przemawiały swoją symboliką - jak ofiarowanie przez Abrahama życia swojego syna i ostateczne uśmiercenie zbłąkanego baranka zamiast niego lub to, że Adam i Ewa nie umarli bezpośrednio po spożyciu owego owocu z zakazanego drzewa, lecz zamiast nich uśmiercone zostały inne stworzenia (jest napisane, że przy wygnaniu z raju Bóg dał im okrycie ze skór - skądś się one musiały wziąć, skoro wcześniej w raju nie było żadnej śmierci - ktoś umarł zamiast nich); były to też różnorakie proroctwa - czyli teksty napisane przez historycznych twórców (w sencie: historycznych już w czasach Jezusa), które niemal dosłownie lub bardziej symbolicznie opisywały kogoś, kto przyjdzie, by "odkupić Izraela" - czyli oczyścić go. I o ile początkowo wszystko to dotyczyło faktycznie tylko Izraela - czyli naród wierzący w Tego Boga, o tyle później dotyczy to już wszystkich innych, bez względu na narodowość. I Jezus o tym wiedział - wspomniał o tym innym stadzie, które z pierwszym stanie się jednością.

Tymczasem ci, którzy mieli nauczać o Bogu, faktycznie stali się ogranicznikiem wiedzy o Nim, skupiając się głównie na ceremoniałach i prawach wynikających z "Komentarza do Pism" i "Komentarza do Komentarza do Pism". Patrzyli na źródło wiedzy o Nim, a Go nie widzieli. To tak, jakby wyrobić sobie opinię o kimś na podstawie tego, "co ludzie mówią" (komentarzy), zamiast poznać go osobiście (źródło). Mimo że codziennie się go widuje.

Zresztą i dziś nie brzmi to obco - można spotkać wielu ludzi, którzy uzurpują sobie prawo bycia pośrednikiem między człowiekiem a Bogiem, a tak naprawdę oni sami opierają się na komentarzach starożytnych filozofów i próbują łączyć je ze zwyczajami wyglądacymi jak te pochodzące od Jezusa, zarazem kombinując tak, żeby wszystko to pasowało do zwyczajów pochodzących z tradycji.

Dlatego dla mnie więc te dwie historie łączą się w jedno. Bo Jezus wskazywał na siebie jako przeciwieństwo tych, którzy zagubili sens pierwotnych zaleceń Boga. I zamiast trzymać się sztywnego prawa narzuconego przez "Komentarz do Komentarza do Pisma", pokazywał prawdziwy cel tego, co zostało w Piśmie napisane. Wskazywał na siebie jako przeciwieństwo tych, którzy mimo odpowiedniego wykształcenia - wypaczali wiedzę źródłową, posługując się głównie komentarzami.

Przykładem jest choćby ten sabat, o który kapłani żydowscy wciąż mieli żal do Jezusa. Wg prawa, które oni nauczali, w sabat (dzień odpoczynku, coś jak współczesna niedziela, tylko bardziej) nie wolno było pracować, zmęczyć się, a nawet iść zbyt daleko - by uniknąć zmęczenia się... A tu wyskakuje z tłumu prostych, niewykształconych ludzi ktoś, kto w sabat nagle ulecza chorego jednego i drugiego, a któremuś nawet każe podnieść ze sobą swoje łoże i iść. Co za zgroza! Przecież to grozi zmęczeniem, a to jest oczywiste łamanie prawa dotyczącego przestrzegania sabatu!

Nawet, gdy Jezus wskazał im niekonsekwencje w ich sposobie myślenia - "więc jak to jest, że bulwersuje was fakt, że chory człowiek stał się w zdrowy właśnie w ten dzień, a sami przecież w ten właśnie dzień obrzezujecie?" Dla zobrazowania: to tak, jakby dzisiaj kościół miał zabraniać ślubów w niedziele, bo przecież w niedziele "wypada" odpoczywać, a nie wkładać masę wysiłku w dekoracje, obsługę gości etc.

Jest jeszcze jedna dobra wiadomość. Jeśli już ktoś jest w tym stadzie i widzi, że "najemnik" - tymczasowy opiekun stada - przymyka oczy na to, że od czasu do czasu z obrzeża stada zniknie jakaś owca, lub totalnie nie dba o to, by owce zawsze miały dobrą trawę do jedzenia, ale czasem jedzą już jakąś starą, pożółkłą, może nawet z jakimiś zeszłorocznymi liśćmi - jest jeszcze Ten, który jest faktycznym właścicielem stada. I to On, nie jakiś tymczasowy najemnik, jest właściwym pasterzem, który prowadzi tam, gdzie trzeba i dba tak, jak trzeba. Rozbierając tę przenośnię - nawet jeśli coś wygląda tak, że ktoś dba o podopiecznych, a powoduje tylko uczucie niesmaku, to jest Ten, który naprawdę to robi, naprawdę dba o swoich podopiecznych. Trzeba tylko uwierzyć, że to nie jest żadna fikcja, jakaś abstrakcja, lecz faktyczna rzeczywistość.

Jednym słowem - żeby zacząć widzieć, trzeba patrzeć na źródło, nie na błotko wokół źródła.




poniedziałek, 25 listopada 2013

Opowieść Janka, cz. 9.3.-10.1.

Doszło do Jezusa, że tamci go wyrzucili, a kiedy go spotkał, zapytał:
- Wierzysz w Syna Człowieczego?
- A kim on jest, Panie, żebym miał w niego uwierzyć?
- Widziałeś go już. To ten, z którym rozmawiasz.
- Wierzę, Panie - i schylił przed Nim czoła.

Wtedy Jezus powiedział:
- Przybyłem tutaj, żeby wydać wyrok na ten świat, więc ci, co są ślepi, zaczną widzieć, a ci, co "widzą", przestaną.
Któryś z faryzeuszy akurat tam stał, usłyszał to i powiedział:
- Może my też jesteśmy ślepi?
- Gdybyście byli ślepi - odpowiedział Jezus - nie mielibyście grzechu. Ale wy mówicie: WIDZIMY! Dlatego wasz grzech trwa w was nadal. Naprawdę, mówię wam: kto nie wchodzi do stada owiec przez bramkę/furtkę, ale przedostaje się inną drogą, ten jest złodziejem i rabusiem. Ale ten, kto wchodzi przez bramkę/furtkę, jest pasterzem tych owiec - stróż przy bramce mu otwiera, a owce słuchają jego głosu; zna każdą po imieniu i wyprowadza je. A kiedy je wyprowadzi, to idzie przed nimi, a owce idą za nim, bo znają jego głos. Za obcym głosem nie pójdą - uciekają od niego, bo go nie znają.

Taką to przenośnię opowiedział im Jezus. Ale oni nie zrozumieli, co miał na myśli. Wtedy Jezus powiedział:
- Naprawdę, mówię wam: to ja jestem tą furtką dla owiec. Wszyscy inni, którzy przyszli przede mną, są złodziejami i rabusiami, a owce nie słuchały się ich głosu. To ja jestem tą furtką. Ten, który "wchodzi" przeze mnie, będzie uratowany i uwolniony, tak, że będzie mógł wchodzić i wychodzić na pastwisko. Złodziej wchodzi tylko po to, by kraść, zabijać i niszczyć, a ja przyszedłem, by dać życie i obfitość wszystkiego. Ja jestem tym dobrym pasterzem. Dobry pasterz poświęca swoje życie za swoje owce. Jeśli ktoś jest tylko najemnikiem, a nie prawdziwym pasterzem, właścicielem owiec, porzuca stado i ucieka na widok wilka, a wilk rzuca się na stado i rozgania je. Wszystko to dlatego, że jest tylko najemnikiem i nie ma serca dbać o te owce. A ja jestem tym dobrym pasterzem - znam je, a one znają mnie, tak samo jak ja znam Ojca, a Ojciec mnie. To ja poświęcam swoje życie za te owce. Ale mam też inne owce, które nie należą do tego stada - je też muszę poprowadzić. One posłuchają mojego głosu i staną się jednym stadem, przy jednym pasterzu. Ojciec kocha mnie, bo poświęcam swoje życie, aby znów życie odzyskać. Nikt mi tego życia nie odbiera, oddaję je z własnej woli - bo mam taką moc, by je odzyskać. To jest to zadanie, które zlecił mi Ojciec.

Z powodu tego, co Jezus powiedział, powstały odtąd rozłamy między Żydami. Wielu z nich mówiło, że jest opętany przez jakiegoś demona, że zwariował, dlaczego mieliby go słuchać? Inni twierdzili, że nikt, kto byłby opętany, nie mówiłby w ten sposób. I że opętany nie otworzyłby oczu niewidomemu.

na podstawie: Jan 9,35-10,21

[dalej]
[do początku]



Psalm 20, Siła w Bogu

Niech cię wysłucha Pan w dniu utrapienia,
oby ci zesłał pomoc ze Świątyni,
niech ci udzieli, czego w sercu pragniesz.
Obyśmy mogli święcić twoje zwycięstwo,
niech Pan spełni wszystkie prośby twoje!
Teraz wiem, że Pan wybawia swego pomazańca,
odpowiada mu ze świętych swych niebios,
przez potężną pomoc prawicy swojej.
Jedni siłę w wozach bojowych [upatrują], inni w rumakach,
a nasza siła w imieniu Boga naszego Pana.


Ps. 20, fragmenty, miks tłumaczeń: BW, BP, BT

[inne Psalmy]

czwartek, 21 listopada 2013

OD POCZĄTKU, cz. 1, Linia czasu

Kent Hovind
OD POCZĄTKU (oryg.: Ogród Eden)
cz. 1

Opowiem o ogrodzie Eden i o tym, jak było przed potopem. I jak to możliwe, że ludzie osiągali wiek 900 lat.

W Biblii jest napisane, że Bóg stworzył świat ok. 6 tys. lat temu (nie milionów!). 4.400 lat temu był potop. Biblijne daty dochodzą do 6 tys. lat wstecz lub ok. 4 tys. przed Chrystusem.

Czas przed potopem bardzo się różnił. Z Biblii wynika, że ludzie żyli wtedy ponad 900 lat. Hm, w 900 lat można było się sporo nauczyć...

Adam mówił wszystkimi językami na ziemi. Co prawda był wtedy tylko jeden, ale on w nim właśnie mówił. I ożenił się z najładniejszą dziewczyną na świecie. Jedyną, jaka wówczas istniała...

Wszystko wtedy było inne...

Wg szkolnych podręczników dinozaury żyły miliony lat temu. Czy jest to prawda? A może dinozaury żyły równolegle z ludźmi? Może inaczej je wtedy nazywano? Na przykład: SMOKI...


Jakie było pierwotne stworzenie (tzn. w sensie - jakie było to, co zostało stworzone - dop. wł.)? Co jedzono przed potopem?

Przyjdzie czas, gdy Bóg przywróci świat do stanu z czasów ogrodu Eden. Tak jest napisane w Biblii. I brzmi to świetnie!

Skąd wzięła się woda na potop i gdzie się podziała? Czy istnieli olbrzymi mierzący po 3 metry? Z Biblii wynika, że tak: A w owych czasach byli na ziemi olbrzymi... (Rodz. 6,4).

Biblia mówi też: Przyjdą w dniach ostatecznych drwiący szydercy (2 Piotra 3,3). Tak, chodzi o ludzi, którzy szydzą z Biblii. Dalej jest napisane, że będą oni postępowali wg swoich własnych pragnień, mówiąc: Gdzie jest ta zapowiedź Jego przyjścia? Odkąd bowiem pomarli ojcowie, wszystko tak samo trwa, jak od początku stworzenia (2 Piotra 3,4). Dalej jest napisane: Przeoczają (czyli: wolą nie wiedzieć), że od dawna były niebiosa (NB: liczba mnoga!) i ziemia, która z wody i w wodzie stanęła przez Słowo Boże (2 Piotra 3,5).

Zwrot "przeoczają", czyli "nie chcą wiedzieć", w grece oznacza inaczej: "celowo głupi". A więc szydercy celowo nie chcą o tym wszystkim wiedzieć, i o tym, że Bóg stworzył to wszystko Swoim Słowem. Nawet palcem nie ruszył, by zbudować wszechświat. Samym tylko słowem powołał wszystko do bytu, do tego, żeby żyło, funkcjonowało i współdziałało ze sobą. To Słowo ma nieskończoną moc. Każdy atom jest posłuszny temu, co On powiedział - tym zasadom, które On określi. Kiedy On mówi - zmarli ożywają, fale cichną, wiatr przestaje wiać, a cały wszechświat - jest stwarzany.

Wszystko jest posłuszne głosowi Boga. Z wyjątkiem nas samych... Ale któregoś dnia to się zmieni i każdy wyzna, że to Jezus jest Panem.

...i ziemia, która z wody i w wodzie stanęła... Jak ziemia może być w wodzie i poza wodą jednocześnie? O tym za chwilę.

I dalej: ...przez co świat ówczesny, zalany wodą, zginął (2 Piotra 3,6). Mowa oczywiście o potopie. Wcześniejszy werset mówi, że szydercy nie wierzą w stworzenie. W to, że Bóg stworzył niebo (nieba) i ziemię. Ten werset mówi też, że nie wierzą w potop, jaki zalał świat.

W kolejnym wersecie jest napisane: A obecne niebiosa i ziemia przez to samo słowo są utrzymane i zachowane dla ognia na dzień sądu i zatracenia bezbożnych ludzi (1 Piotra 3,7). Zbliża się sąd. Ci szydercy nie chcą przyznać, że Bóg stworzył świat, bo to oznacza, że jest jego właścicielem i może ustalać zasady. Nie podoba im się to. Nie chcą też przyznać, że potop miał miejsce, bo to oznaczałoby, że Bóg ma władzę, by osądzić swoje stworzenie. I On to robi.

Nie chcą też przyznać, że nadejdzie sąd. Ale on nastąpi. Czy ci się to podoba, czy nie.

00.00-07.10

[dalej]


Psalm 18, Charakter Boga

Miłuję cię, Panie, mocy moja.
Pan skałą i twierdzą moją, i wybawieniem moim,
Bóg mój jest mi skałą, na której znajduję schronienie,
tarczą moją i mocą zbawienia mego, warownią moją.

Wzywam Pana, godnego chwały,
i jestem wolny od moich nieprzyjaciół.
W udręce mojej wzywałem Pana,
wołałem o pomoc do mego Boga.
Usłyszał On mój głos ze swojej świątyni,
wołanie moje dotarło do Jego uszu.

Wyratował mnie od potężnego nieprzyjaciela
i od tych, którzy mnie nienawidzili,
a byli mocniejsi ode mnie.
Zaskoczyli mnie w dniu udręki mojej,
ale Pan był podporą moją.
Wyprowadził mnie na szeroką przestrzeń,
i ocalił, bo mnie umiłował.

Wynagrodził mi Pan według sprawiedliwości mojej,
odpłacił mi według czystości moich rąk.
Chodziłem bowiem wiernie drogami Pana, 

i nigdy się nie sprzeniewierzyłem Bogu mojemu.
Wszystkie prawa Jego miałem przed swymi oczami,
a przykazań Jego nie odrzucałem od siebie,
byłem wobec niego nienaganny
i wystrzegałem się wszelkiego występku.

Dobrego i Ty darzysz dobrocią,
z człowiekiem rzetelnym postępujesz rzetelnie;
względem czystego objawiasz swą czystość,
wobec przewrotnego jesteś przebiegły.
Ty bowiem wybawiasz lud ubogi,
lecz oczy wyniosłych poniżasz.
Ty zaiste zapalasz pochodnię moją;
Boże mój, oświecasz moje ciemności.
Dzięki Tobie przebijam się przez szeregi,
z pomocą Boga mojego zdobywam mury.
Droga Boża doskonała jest;
słowo Pańskie jest ogniem wypławione.
On tarczą dla wszystkich, którzy doń się chronią.
Któż bowiem jest Bogiem oprócz Pana?
Kto jest skałą prócz Boga naszego?
To Bóg opasuje mnie mocą
i prostą czyni drogę moją;
On ćwiczy moje ręce do bitwy,
a moje ramiona do naciągania łuku spiżowego.
Dałeś mi tarczę swego wybawienia,
prawica twoja wspiera mnie,
a Twoja troskliwość czyni mnie wielkim.
Rozszerzyłeś ścieżkę dla mych kroków,
by nie zachwiały się kostki nóg moich.

Niech żyje Pan!
Niech będzie błogosławiona skała moja!
Niech będzie wysławiany Bóg, mój Wybawiciel!


Ps. 18, fragmenty, miks tłumaczeń: BW, BP, BT, BG

Dobrego i Ty darzysz dobrocią..., z człowiekiem rzetelnym Bóg postępuje rzetelnie, wobec przebiegłego też jest przebiegły... To ciekawe, że Bóg do każdego człowieka podchodzi wg jego własnego charakteru. Z praktyki wiem, że to uczy dystansu do samego siebie, spojrzenia z boku i większej tolerancji wobec diametralnej inności innych osób.

[inne Psalmy]



środa, 20 listopada 2013

Opowieść Janka, cz. 9.2.

Żydzi nie chcieli uwierzyć, że ten żebrak wcześniej był zupełnie niewidomy, a teraz może normalnie widzieć, dlatego wezwali do siebie jego rodziców i zapytali:
- Czy ten, co mówi, że urodził się ślepy, jest waszym synem? Jak to się stało, że teraz widzi?
- Tak, to jest nasz syn - odpowiedzieli rodzice - i tak, urodził się ślepy. Ale jak to się stało, że zaczął widzieć - nie wiemy. Nie wiemy też, kto jego oczy otworzył. Pytajcie jego samego - jest dość dorosły, by odpowiadać za siebie.
Rodzice odpowiedzieli w ten właśnie sposób, bo trochę się Żydów [znaczy - tych kapłanów - dop. wł.] bali. Zadecydowali oni bowiem, że każdy, który wyzna, że uważa Jezusa za Mesjasza, będzie wykluczony z synagogi. Dlatego rodzice odpowiedzieli, żeby kapłani sami się ich syna pytali.

Innym razem znowu zawołali do siebie tego z odzyskanym wzrokiem i powiedzieli mu:
- Chwal Boga*! Wiemy, że tamten człowiek jest grzesznikiem.
- Czy jest, czy nie jest, tego nie wiem - odpowiedział. - Wiem jedno: byłem ślepy, a teraz widzę.
- Co on ci zrobił? W jaki sposób on otworzył te twoje oczy?
- Już wam przecież mówiłem, a wy nie chcieliście słuchać. Dlaczego mielibyście słuchać teraz? Może też chcecie zostać jego uczniami?
Ale oni go zbesztali:
- Chyba ty jesteś jego uczniem, my jesteśmy uczniami Mojżesza! Wiemy, że Bóg przemawiał do Mojżesza, ale ten człowiek - nie wiemy, skąd pochodzi.
- To dziwne, że nie wiecie, skąd on jest, a on otworzył moje oczy. Wiemy, że Bóg nie słucha grzeszników, tylko tych, co są pełni szacunku dla Niego i żyją wg Jego woli. Jak świat światem - nikt jeszcze nie słyszał, żeby ktoś otworzył oczy komuś, kto się urodził ślepym. Gdyby on nie był od Boga, nie mógłby tego zrobić.
- Ty się urodziłeś wypełniony po brzegi grzechami i nas chcesz pouczać?! - i wyrzucili go na precz.

na podstawie: Jan 9,18-34
 

* - Biblia Poznańska: "Mów prawdę!"

[dalej]
[do początku]



wtorek, 19 listopada 2013

WIEK ZIEMI, cz. 27, Dlaczego łosie stoją w wodzie?

Kent Hovind
WIEK ZIEMI
cz. 27

Jest napisane: "Na początku stworzył Bóg..." Jeśli Biblia nie myli się co do początku, to może nie myli się także, co do końca? Może ma też rację w tym, że jeśli Jezus nie jest przewodnikiem w twoim życiu, to zmierzasz donikąd?

Podsumowując:
1. Bóg stworzył ten świat.
2. Jest on Jego własnością.
3. Bóg ustanawia reguły, czy tego chcesz, czy nie.
4. Wszystkim należy się kara za złamanie Jego zasad.

Ap. Paweł napisał, że nie poznałby grzechu, gdyby nie prawo (Rzym. 7,7). Bóg dał nam prawo, aby pokazać nam, że jesteśmy grzesznikami. "Prawo" to 10 przykazań. I jasno wyraził się w przykazaniu dziewiątym: "Nie składaj fałszywego świadectwa". Po prostu: "nie będziesz kłamał".

Komu zdarzyło się nie skłamać? Komu zdarzyło się czegoś nie przywłaszczyć, ukraść? Czy możemy zatem powiedzieć, że jesteśmy "zgrają kłamliwych złodziejów"? Nie wygląda to za dobrze... Jesteśmy więc winni przekroczenia Jego praw, a to znaczy, że musimy zostać ukarani lub zapłacić okup. Jeśli wydaje się wam, że wasze dobre uczynki przykryją te złe, to grubo się mylicie. Bo wyobraźcie sobie, że przychodzicie do sędziego i mówicie: "Wysoki Sędzio, zabiłem tylko jedną osobę. Proszę zobaczyć, ilu ludzi NIE zabiłem!"

"O tak! Twoje dobre uczynki przeważają!"...

Czy wydaje się wam, że sędziego to przekona? Bóg nie karze za dobre uczynki, tylko za złe. A konsekwencją jednego grzechu jest śmierć. A to oznacza, że jesteście w kłopotach, i to poważnych. Lepiej spróbujcie znaleźć z nich wyjście.

Właśnie dlatego 9 lutego 1969 roku powiedziałem: "Panie, jestem grzesznikiem i zasługuję, żeby iść do piekła. Ale wiem, że umarłeś za mnie. Proszę więc: przebacz mi i zbaw mnie". Modliłem się, prosząc Boga, aby mnie zbawił, czyniąc mnie jednym ze Swoich dzieci. Jeśli więc teraz zrobicie coś źle, to już jest inaczej. Zauważcie, ża Bóg miał być moim sędzią, ale teraz jest moim Ojcem! To całkiem coś innego! Przykładowo: jeżeli moje dziecko zrobi coś źle, powiedzmy, że wybije szybę w domu, to czy ja wtedy dzwonię na policję? Nie, to sprawa rodzinna, rozwiążemy to w inny sposób. Ale jeśli to dziecko sąsiada rozwali mi szybę, to pewnie zadzwonię na policję i posłużę się prawem. Bo nie jest to moje dziecko.

Dlatego gdy już zostajesz dzieckiem Boga, zostajesz inaczej traktowany za swój grzech. To już jest sprawa rodzinna, a nie sądowa.

Łosie zauważyły, że jeśli będą stać w wodzie, to pożar ich nie spali. Czy wiesz, że jeśli jesteś w Chrystusie, to tak jakbyś stał w wodzie? Nie dotknie cię pożar, nie dotknie cię sąd Boga. Bóg nie chce, by ktokolwiek zginął, ale chce, by wszyscy się opamiętali (zob. 1 Piotra 3,9).

02.11.45-02.18.44

KONIEC tej serii
[do początku tej serii]
kolejna seria: OD POCZĄTKU


Opowieść Janka, cz. 9.1.

Gdy Jezus przechodził, zobaczył człowieka, który był ślepy od urodzenia. Jego uczniowie zapytali:
- Mistrzu, kto to zgrzeszył - on sam czy jego rodzice, skoro urodził się ślepy*?
- Ani on, ani jego rodzice nie zgrzeszyli - odpowiedział Jezus. - Ale za to czyny Boga mogą się teraz uwidocznić na nim. Tak długo, dopóki jest dzień, musimy robić to, co co życzyłby sobie ten, który mnie wysłał. A powoli nadchodzi noc, kiedy to nikt nie może działać. Tak długo, dopóki jestem na świecie, jestem światłem tego świata.

A kiedy to powiedział, splunął na ziemię, przygotował mieszankę gliny ze śliną i posmarował tym oczy tego mężczyzny. Potem powiedział:
- Idź i przemyj się w sadzawce Siloa.
A "Siloa" znaczy "wysłany".

Mężczyzna poszedł tam i się obmył, a potem powrócił, już jako widzący.

A jego sąsiedzi i wszyscy ci, którzy znali go jako żebraka, powiedzieli:
- Nie jest to ten, co siedział i żebrał?
Ktoś odpowiedział, że tak, to on. Inny, że nie, że tylko podobny. Ale on sam odpowiedział, że tak, to jest on.
- Jak to się stało, że twoje oczy się otworzyły? - zapytali ludzie.
- Taki jeden, co się nazywa Jezus, zrobił glinę, posmarował nią moje oczy i powiedział, żebym poszedł do sadzawki Siloa je obmyć. Poszedłem, umyłem, i teraz mogę widzieć.
- A gdzie on teraz jest?
- Nie wiem - odpowiedział żebrak.

Wtedy zaprowadzono go do faryzeuszy, którzy pytali go o to samo:
- Jak to się stało, że przejrzałeś na oczy?
A żebrak odpowiedział im dokładnie to samo:
- Tamten posmarował mi gliną oczy, ja się obmyłem i tak widzę.

A tego dnia, co Jezus zrobił tę mieszankę gliny, był sabat. Ktoś z faryzeuszy powiedział więc:
- Ten człowiek nie może być od Boga, skoro nie trzyma się sabatu.
Inni mówili:
- W jaki sposób zły człowiek mógłby robić takie cuda/znaki?
Powstało więc z tego powodu zamieszanie między nimi. Więc zapytali się znowu tego eks-niewidomego:
- A ty co myślisz o tym człowieku, skoro otworzył twoje oczy?
- Jest prorokiem - odpowiedział.

na podstawie: Jan 9,1-17

* - Takie wierzenie mieli sobie w tym Izraelu. Że jeśli ktoś był kaleką, to była to kara za jakiś grzech.

[dalej]
[do początku]


poniedziałek, 18 listopada 2013

WIEK ZIEMI, cz. 26, Pranie mózgu

Kent Hovind
WIEK ZIEMI
cz. 26

Dowody na młodą Ziemię są przytłaczające, jednak nigdy nie przedstawia się ich dzieciom. Pokazuje się tylko to, co pasuje do teorii ewolucji. Myślę że powód tego jest bardzo interesujący - ateiści boją się, że dzieci przejmą filozofię, którą mieli nasi ojcowie jeszcze kilkadziesiąt lat temu, mówiącą o stworzeniu. Ludzie wierzący w stworzenie, jak nasi prapradziadkowie, nie są dobrymi niewolnikami. Deklaracja niepodległości [Stanów Zjednoczonych - dop. wł.] mówi: "Podtrzymujemy prawdę, która jest oczywista, że wszyscy ludzie są stworzeni równymi". Są obdarzeni przez Stwórcę pewnymi prawami. Powtarzam więc, że z grupy ludzie wierzących w stworzenie świata, nie da się zrobić dobrych niewolników, dlatego, że są w stanie wypowiedzieć "wojnę". Wystarczy utrzymać ludzi w stanie nieświadomości, jaki mają przykładowo... krowy! Tak, aby byli skłonni do podporządkowania się.

75% dzieci pochodzących z domów chrześcijańskich i uczęszczających do szkół publicznych traci wiarę w Biblię. Głównie przez naukę o ewolucji.

Tak właśnie stało się z Craufordem Toyem*. Większość ludzi nigdy o nim nie słyszała, chociaż słyszeli o kobiecie, którą niemalże poślubił. Nazywała się Lottie Moon**. Była misjonarką w Chinach.

Crawford Toy wyjechał do Europy, aby studiować teorię ewolucji. Po jakimś czasie uwierzył w nią. Po powrocie do kraju wykładał na uczelni. Mówił do studentów tak: "Biblia naucza o sześciodniowym stworzeniu świata. W tym punkcie Biblia się myli"***. Crawford myślał, że Biblia musi zawierać w sobie jakiś błąd.

Więc posłuchajcie, co mówią akademiccy nauczyciele w obecnych czasach...

Czy wiecie, jak łatwo jest dać sobie wyprać mózg? Opowiem wam pewną historyjkę, w trakcie której spróbuję wyprać wam mózgi. Jeśli nie będziecie znali odpowiedzi na moje pytanie, to znaczy, że mi się udało.

Pewien mężczyzna wybiegł z domu. Biegł przez jakiś czas i skręcił w lewo. Znowu biegł kawałek i skręcił w lewo. Potem znowu chwilę biegł, skręcił w lewo i pobiegł do domu. Gdy biegł, zauważył dwóch zamaskowanych mężczyzn, czekających na niego w domu.

Kim byli zamaskowani mężczyźni?

I dlaczego wybiegł z domu?

Jaka jest odpowiedź?

Więc uwaga, opowiadam od nowa:

Pewien mężczyzna wybiegł z domu. Biegł przez jakiś czas i skręcił w lewo. Teraz uwaga, ten moment jest ważny: znowu kawałek biegł i skręcił w lewo. Znowu przebiegł, skręcił w lewo i pobiegł do domu. Gdy tak biegł, zauważył dwóch zamaskowanych mężczyzn czekających na niego w domu.

Kim byli zamaskowani mężczyźni?

I dlaczego wybiegł z domu?

Jaka jest odpowiedź?

Spróbujemy więc jeszcze raz, ale tym razem "odpiorę" tę historyjkę. Nawet nie zdajecie sobie sprawy, że daliście sobie wyprać mózg w pierwszych pięciu sekundach. Skoro już to zrobiłem, to teraz przejdziecie przez proces odwrotny. Opowiem wam tę historię jeszcze raz, a podczas opowiadania pokażę wam obrazek. Wyprostuje on wasze umysły do stanu początkowego. To będzie niesamowite uczucie, zobaczycie.

Zaczynamy.

Pewien mężczyzna wybiegł z domu. Biegł przez jakiś czas i skręcił w lewo. Znowu kawałek biegł i skręcił w lewo. Znowu chwilę biegł, skręcił w lewo i pobiegł do domu. Gdy tak biegł, zauważył dwóch zamaskowanych mężczyzn, czekających na niego w domu. Kim byli zamaskowani mężczyźni?

To łapacz i sędzia!


Zapytacie - naprawdę tak łatwo jest dać sobie zrobić wodę z mózgu?

Tak!

Gdy tylko powiedziałem: "mężczyzna wybiegł z domu", pomyśleliście sobie o budynku. A potem przez resztę historyjki nie mogliście dojść do tego, kim byli owi mężczyźni. Popatrzcie więc: jeśli ktoś wypadł z torów w pierwszym momencie, to już go macie!

Czy chcecie zobaczyć, jak tysiące dzieci co roku przechodzi pranie mózgu? To bardzo proste! Dzieci idą do przedszkola i otrzymują książeczki, w których czytają o dinozaurach. Czy ktoś chciałby odgadnąć, jak brzmi pierwsze zdanie w takiej książeczce?... Tak! "Miliony lat temu..."


Przepraszam, ale w ten sposób nazywają oni Jezusa kłamcą. On powiedział, że Adam został stworzony na początku (Mat. 19,4). Biblia mówi, że śmierci nie było, dopóki Adam nie zgrzeszył. Jest więc tutaj poważna różnica w schematach myślowych.

Niektórzy mówią: "Przecież Biblia twierdzi, że ludzie żyli po 900 lat i więcej. Jak to możliwe? Dowiecie się tego na kolejnej serii wykładów, "Ogród Eden".

A co z dinozaurami? Jak one pasują do tego wszystkiego? Tego można dowiedzieć się z kolejnej serii, "Dinozaury i Biblia". Dinozaury dobrze pasują do poglądów Biblii, żyły one razem z człowiekiem.

Jak wasze dzieci będą myśleć po kilkunastu latach spędzonych w szkole? Prawdopodobnie zgodnie z teorią ewolucji.

02.03.41-02.11.44

* - Crawford Toy: http://en.wikipedia.org/wiki/Crawford_Howell_Toy
** - Lottie Moon: http://en.wikipedia.org/wiki/Lottie_Moon
*** - Baptist and the Bible, Moody Press, s. 229.
 

[dalej]
[do początku]



niedziela, 17 listopada 2013

Psalm 19, Wszystko jest zgrane ze sobą

Niebiosa głoszą chwałę Bożą,
firmament świadczy o dziełach Jego rąk.
Dzień dniowi to opowiada,
noc nocy wieść przekazuje.
Nie jest to mowa, nie są to słowa,
których dźwięku by nie usłyszano;
A jednak po całej ziemi rozbrzmiewa ich dźwięk
i do krańców świata dochodzą ich słowa.
Tam słońcu namiot wystawił,
a ono jak oblubieniec wychodzi ze swej komnaty,
promienieje radością jak bohater, co drogę przebiega.
Z jednego krańca niebios wychodzi
i biegnie do drugiego krańca,
i nic się nie ukryje przed jego żarem.

Prawo Pana jest doskonałe - krzepi ducha;
Jego ustawy są niezmienne, dające mądrość nieumiejętnemu.
Nakazy Pana są słuszne - przynoszą sercu radość;
Jego przykazania są nieskazitelne - rozjaśniają oczy.
Bojaźń Pana jest czysta, ostoi się na zawsze,
Jego sądy są prawdą - wszystkie sprawiedliwe;
cenniejsze niż złoto, niż złoto najczystsze,
i słodsze niż miód, nawet najwyborniejszy.

Chociaż Twój sługa na nie uważa,
i bardzo sumiennie stara się je zachować -
któż jednak zdoła spostrzec bezwiedne uchybienia?
Oczyść mnie od błędów popełnionych nieświadomie!
Ustrzeż także sługę swego od grzechów pychy,
by mną nie owładnęły!
Wówczas bez skazy będę i wolny od ciężkich przewinień.
Niech słowa moich ust i myśli mego serca
znajdą upodobanie u Ciebie,
Panie, moja Skało i mój Zbawicielu.


Psalm 19, miks tłumaczeń: BP, BW, BT, BG

Psalm trochę o przyrodzie. O pewności praw przyrody. O ich doskonałym zgraniu.

Podobnie zgrane są przykazania. Wszystko, co Bóg sugeruje człowiekowi - jest tak samo zgrane, dopasowane do reszty.

Tak - "sugeruje". Nie "nakazuje". Bo Bóg nie zmusza. Bóg daje wybór.

Ale człowiek to człowiek. Ta nieprzewidywalność jego działania została nazwana w nauce "czynnikiem ludzkim". Człowiek może zawsze popełnić jakiś błąd, z czymś wyskoczyć nie w porę. Ale nic straconego - Bóg to rozumie. Choć niekoniecznie toleruje. Ale nie o tym w tym psalmie.

I na koniec - czyżby Dawid był apodyktyczny? Pastuch, poeta, wojownik i król - czyżby był apodyktyczny, że prosił Boga o ochronę przed pychą? Bo pycha w zasadzie nie jest niczym więcej, jak popadnięciem w nadmierną pewność siebie, zaniechaniem liczenia się ze zdaniem i uczuciami innych. A coś takiego obecnie nazywa się właśnie apodyktycznością.

Jakie jest lekarstwo na apodyktyczność? Niech słowa moich ust i myśli mego serca znajdą upodobanie u ciebie... 


[inne Psalmy] 




Dzień Zmarłych i Halloween

Kilka słów o ciekawostkach związanych z tymi świętami.

Dzień Zmarłych, czy też Wszystkich Świętych, początkowo obchodzony był w Cesarstwie Rzymskim 13 maja, aż do roku 731. Obchodzono go na pamiątkę tych wszystkich męczenników, którzy nie zostali wymienieni z imienia w rzymsko-katolickiej tradycji "męczeństwa za wiarę". Niedługo zresztą to miało miejsce, bo raptem ok. 100 lat. Potem przeniesiono to święto z maja na 1 listopada. Możliwe, że dlatego, że wczesną wiosną nie było dość żywności dla wyżywienia wszystkich pielgrzymów.

Co ciekawe - do tej pory święto to nie miało nic wspólnego ze zmarłymi. Było to po prostu święto ku czci tych wszystkich męczenników, a pielgrzymi przybywali, by w tym dniu czcić relikwie związane z nimi, złożone w Rzymie, na Panteonie, starej świątyni bogów rzymskich. Jedynymi zmarłymi, jakich wtedy w to święto czczono, to właśnie owi męczennicy.

Od roku 837 dzień ten był nie tylko dniem pamięci wszystkich tych męczenników, ale stał się Dniem Wszystkich Świętych.

Dla odmiany Halloween to święto celtyckie. Dzień, w którym żegnano lato, witano zimę i obchodzono święto zmarłych. Kapłani celtyccy, "druidzi", wierzyli, że w ten dzień zaciera się granica między światem żyjących a zmarłych. Zapraszano więc do domów duchy przodków, a złe przeganiano. Możliwe, że te wszystkie straszne maski wycinane w warzywach miały na celu odstraszanie tych złych duchów.

Nazwa Halloween pochodzi od staroangielskiego wyrażenia "wigilia przed świętem zmarłych".

Po przeniesieniu Dnia Wszystkich Świętych vel Święta Zmarłych z maja na listopad, zwyczaj ten zaczął zanikać. Przetrwał jednak na terenach anglosaskich. I - o czym napiszę dalej - jako lokalne święta podobne do Halloween na lokalnych terenach. W tym w Polsce.

1 listopada w czasach rzymskich było też święto na cześć bóstwa nasion i owoców.

Patrząc na kultury narodów słowiańskich - nie tylko Celtowie musieli mieć takie święto. W Polsce w tym czasie jeździ się na groby bliskich, myśli o zmarłych. W krajach prawosławnych, gdzie takie święto oficjalnie nie istnieje, ludzie także jeżdżą na groby. Taka tradycja. Skądś się musiała wziąć. 

Istniały na ziemiach słowiańskich Dziady - święto na wskroś słowiańskie, odpowiednik kościelnych Zaduszek. Święto słowiańskie, ale podobne do podobnych świąt obchodzonych przez inne narody. Święto, podczas którego goszczono wędrujące dusze, karmiono je (czyli wystawiano np. miskę kaszy na próg domu), etc. Święto Dziadów przypadało parę razy w roku, m.in. właśnie w nocy z 31 października na 1 listopada, w noc przed właściwym świętem zmarłych (noc 1-2 listopada).

Pytanie: dlaczego kościół postanowił przenieść to święto akurat na 1 listopada? Dlaczego nie np. 15 października albo 15 listopada? Ponieważ był to rodzaj walki, wdrożenia święta kościelnego na miejsce starych świąt "pogańskich". Rodzaj walki zarówno ze zwyczajami rzymskimi - gdzie ludzie, od IV w. w większości chrześcijanie (w IV w. chrześcijaństwo stało się religią państwową Rzymu), nadal obchodzili święto bogini owoców i nasion; oraz walki ze zwyczajami celtyckimi. Dlatego dano ludziom w miejsce starego święta - nowe święto, "przechrzczone" na kościelne. Działo się tak zresztą często, z wieloma świętami.

W latach 40 XIX wieku, w czasie masowej imigracji Irlandczyków do USA, Halloween został przywieziony razem z nimi. Tak więc Halloween stał się bardzo popularny w USA, kraju wówczas niemal całkowicie protestanckim.

W Europie Zachodniej święto to rozpowszechniło się dopiero w drugiej połowie XX wieku, czyli całkiem niedawno.

Do czego dążę?

Otóż: jeszcze w czasach Adama Mickiewicza, czyli po kilkuset latach od wprowadzenia chrześcijaństwa na ziemiach polskich, Dziady były normalnym świętem. Kościół na to miejsce wprowadził Dzień Wszystkich Świętych - owych męczenników. Ale miejscowe zwyczaje i komunistyczne odcięcie się od religii przemianowały to święto na Święto Zmarłych.

USA - kraj początkowo niemal na wskroś protestancki, a obecnie coraz bardziej katolicki - nadal hoduje zwyczaj Halloweenu. Mało tego - uczynił z niego wielkie wydarzenie komercyjne.

Podobnie Europa Zachodnia - kraje niby protestanckie, czyli pierwotnie w mniejszym lub większym stopniu odcięte od świąt kościoła rzymsko-katolickiego, a Halloween jest tam wielkim wydarzeniem.

Norwegia - podobne święto dotyczące czczenia zmarłych i Halloween, który rozpowszechnił się również niedawno.

Tak więc na przykładzie tego święta widać, jak długo zachowują się zwyczaje miejscowych narodów, pochodzące jeszcze daleko, daleko z czasów przed-chrześcijańskich, czyli mówiąc wprost - pogańskie. Powstałe na bazie pogańskich wierzeń. I jak bardzo kościół starał się zastąpić te święta innymi, z niby-chrześcijańską ideologią, ale przeniesionymi na ten sam dzień. Żeby ludzie mogli sobie nadal świętować po swojemu, ale żeby wyglądało, że to święto kościelne. 

Jeśli tak się stało z tym świętem, z tym zwyczajem, to czy mogło się stać podobnie z innymi świętami? A dlaczego nie? Myślę, że jest jeszcze wiele rzeczy pochodzących z wierzeń pogańskich, które są zaadoptowane do współczesnej religii. Niekoniecznie mając jakikolwiek związek z tym, co jest napisane w Biblii.

Ile natomiast ma to wspólnego z faktycznymi jej naukami? Z tym, co w Biblii o Bogu jest napisane? Jeśli chrześcijaństwo jest religią opartą na Chrystusie, to czy nie powinna być ona oparta na Jego naukach? A On mówił o Ojcu, o tym, jaki jest, mówił o docelowości życia - Państwie Boga. Czy więc nie powinno być tak, że człowiek, który uwierzył w Boga, uwierzył Bogu, a więc - wg powszechnej nomenklatury - stał się chrześcijaninem, czci czy też kultywuje zwyczaje nadane przez swojego Mistrza?

Źródła:
- http://pl.wikipedia.org/wiki/Halloween
- http://pl.wikipedia.org/wiki/Wszystkich_%C5%9Awi%C4%99tych
- http://pl.wikipedia.org/wiki/Dziady_%28zwyczaj%29

[dla uzupełnienia: DZIEŃ WSZYSTKICH ŚWIĘTYCH, DZIEŃ ZMARŁYCH, HALLOWEEN]






Wyzwolenie

Jezus im odpowiedział: Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, każdy, kto grzeszy, jest niewolnikiem grzechu. A niewolnik nie pozostaje w domu na zawsze, lecz syn pozostaje na zawsze. Jeśli więc Syn was wyswobodzi, prawdziwie wolnymi będziecie.Jan 8,34-36

O ile dobrze rozumiem i dobrze pamiętam - w prawie żydowskim, pochodzącym jeszcze z czasów daleko-starotestamentowych, istniał taki zapis, że niewolnik-Izraelita służący w jakiejś rodzinie nie jest niewolnikiem na zawsze*, lecz co ileś tam lat mógł być uwolniony "z urzędu". Natomiast niewolnik-Nie-Izraelita był własnością na zawsze, razem z dziećmi urodzonymi podczas niewoli, chyba że ich wykupił ktoś z rodziny**. Albo doczekał się roku jubileuszowego. Trochę to zagmatwane, ale mniejsza o szczegóły.

Hm, trochę nie rozumiem w takim razie, dlaczego Jezus powiedział, że syn niewolnika pozostaje na zawsze... Nie mogę znaleźć żadnego przepisu, który by tego dotyczył.

W każdym razie zdaje się, że Jezus posłużył się tutaj analogią dobrze rozumianą przez środowisko żydowskie. Jeśli życie w grzechu, w złych nawykach niezgodnych z dekalogiem, i niemoc przemożenia się, żeby z tego wyjść - jeśli to wszystko nazwać "niewolą grzechu", to Jezus, jako "najbliższa rodzina człowieka", miał prawo wykupienia tych wszystkich, którzy byli w tej "niewoli". Czyli swoimi własnymi środkami mógł wykupić tych, którzy nie dawali sobie rady ze złymi nawykami. Czy też nałogami. Wyzwolić ich od tego.

I zrobił to.

Coś mi się więcej kołacze w tej głowie na ten temat, ale muszę to jeszcze uporządkować...

* - Jeśli ktoś z Izraelitów zbiedniał do tego stopnia, że musiał się totalnie zadłużyć u kogoś - stawał się jego niewolnikiem. Niewolnictwo nie było dożywotnie - tylko do tzw. "roku jubileuszowego", który miał miejsce co każde 50 lat - Ks. Kapłańska 25,39-40, Kapł. 25,10.
** - Kapł. 25,47 i dalej.



Opowieść Janka, cz. 8.3.

Wtedy, do Żydów, którzy w Niego uwierzyli, powiedział Jezus:
- Jeśli będziecie trzymać się mojego słowa, wówczas naprawdę będziecie moimi uczniami. Poznacie prawdę, a ta prawda was uczyni oswobodzonymi.
- My pochodzimy od Abrahama - odpowiedzieli mu ludzie - i nigdy nie byliśmy niczyimi niewolnikami. Dlaczego mówisz, że będziemy uwolnieni?
- Naprawdę, mówię wam: ten, który poddaje się złemu nawykowi przekraczającym przykazania, jest jego niewolnikiem. A niewolnik nie zostaje w domu na zawsze - to syn zostaje na zawsze. Jeśli więc syn was uwalnia, wtedy dopiero jesteście naprawdę wolni. 

Wiem, że pochodzicie od Abrahama. Ale chcecie mnie zabić, bo nie macie w was miejsca na moje słowa. Opowiadam o wszystkim tym, co widziałem u Ojca, a wy robicie wszystko to, co słyszeliście u waszych ojców.
- Naszym ojcem był Abraham - odpowiedzieli.
- Skoro jesteście dziećmi Abrahama, to postępujcie jak Abraham. Ale wy chcecie mnie zabić, człowieka, który powiedział wam prawdę, którą usłyszał u Boga. Abraham tak nie robił. Wy postępujecie tak, jak wasi własni ojcowie.
- My się nie urodziliśmy ze "skoku na bok"! My mamy tylko jednego ojca - Boga!
- Nasz Bóg jest waszym ojcem, więc powinniście mnie kochać, bo ja pochodzę od Boga. Nie przyszedłem tak sam z siebie, ale to On mnie wysłał. Dlaczego nie rozumiecie tego, co mówię? Nie możecie tego nawet znieść! Wy macie diabła za ojca i robicie to, co ten wasz "ojciec" sobie życzy. On był mordercą od samego początku i stoi poza prawdą, bo w nim nie ma ani krztyny prawdy. Kiedy on kłamie, mówi z siebie samego, bo jest kłamcą i ojcem wszelkiego kłamstwa. Ale ja mówię prawdę - i dlatego mi nie wierzycie. Może któryś z was stwierdzić, że popełniłem jakiś grzech? Więc jeśli mówię prawdę, to dlaczego mi nie wierzycie? Ten, kto jest Boga, słucha Jego słów. A wy ich nie słuchacie, bo nie jesteście Boży.

Wtedy Żydzi odpowiedzieli:
- Czyż nie mamy racji, gdy mówimy, że jesteś Samarytaninem* i jesteś opętany przez złego ducha?
- Nie mam w sobie żadnego złego ducha - odpowiedział Jezus. - Szanuję mojego Ojca, a wy okazujecie mi pogardę. Nie szukam swojej własnej chwały czy czci, tylko Ojciec jej szuka, i tylko On rozsądza wszystko. Naprawdę, mówię wam: ten, kto trzyma się na stałe moich słów, nigdy w wieczności nie zobaczy śmierci.
- Teraz jesteśmy pewni, że jesteś opętany przez jakiegoś złego ducha - odpowiedzieli Żydzi. - Czy ty jesteś większy od naszego ojca, Abrahama? I on, i wszyscy prorocy pomarli, a ty mówisz, że kto się trzyma tych słów, to nigdy nie umrze? Za kogo ty się uważasz?!
- Jeśli szukam czci tylko dla samego siebie, nic nie jestem warty. Ale to mój Ojciec daje cały ten szacunek, całą tą cześć. Ten, którego nazywacie waszym Bogiem. Wy Go nie znacie, ale ja Go znam. Jeśli powiedziałbym, że Go nie znam, byłbym kłamcą, tak jak wy. Ale ja Go znam i trzymam się Jego słów. A wasz ojciec, Abraham, wiwatowałby, gdyby mógł zobaczyć mój dzień. Dano mu zobaczyć ten dzień i cieszył się z tego.
- Nie masz nawet pięćdziesięciu lat, a widziałeś Abrahama?! - powiedzieli Żydzi.
- Naprawdę, mówię wam: zanim Abraham się narodził, Ja Jestem.

Wtedy Żydzi wzięli do rąk kamienie, żeby Jezusa nimi obrzucić. Ale on schował się przed nimi i opuścił plac świątyni.

na podstawie: Jan 8,31-59

* - Żydzi gardzili Samarytanami. Ich stosunki były dokładnie takie same, jak dzisiaj między nimi a Palestyńczykami. No, może nie aż tak "wybuchowe"...

[dalej]
[do początku]



WIEK ZIEMI, cz. 25, Najstarsze kalendarze świata

Kent Hovind
WIEK ZIEMI
cz. 25

Najstarszy język świata szacuje się na 6 tys. lat lub mniej. To świetnie potwierdza autentyczność Biblii.

Chiński kalendarz wskazuje teraz, że mamy rok 4700 z hakiem. Mogli zacząć liczyć z Noem - może początek kalendarza ma miejsce od narodzin Noego, lub opadnięcia wód?

Kalendarz hebrajski mówi, że jest rok 5763 [w momencie nagrywania wykładów - dop. wł.]. Pytanie więc, dlaczego nie ma wiarygodnych świadków historycznych sprzed 6 tys. lat i dawniejszego okresu? Na pewno nie ufałbym kalendarzowi egipskiemu, bo wiele rzeczy rozciągali sobie w czasie...

02.02.49-02.03.40

[dalej]
[do początku]


środa, 13 listopada 2013

Całkowity przewrót myślowy

Co za dyskusje... (dot. Jan. 8,31 i dalej)

Jezus do ludzi: macie szansę być moimi uczniami (mówił to ten, który robił te wszystkie znaki/cuda).
Ludzie: ale my jesteśmy uczniami tylko Abrahama.
Jezus: poznacie prawdę, a prawda was wyswobodzi.
Ludzie: ale my wcale nie jesteśmy zniewoleni.

Co za zonk. Jezus o jednym, tłum o czymś innym. Niby rozmowa toczyła się w tych samych słowach, ale obie strony miały zupełnie co innego na myśli. Jezus mówił o Państwie Boga, a tłum czekał na Oswobodziciela, który uwolni ich naród spod okupacji rzymskiej. Pismo mówiło o Mesjaszu, który uwolni ludzkość od konsekwencji wyboru pierwszego człowieka, a tłum czekał na Mesjasza, który miał ich uwolnić od Rzymian i stworzyć potęgę izraelską. Co za ciąg nieporozumień... Tamci ludzie wpadli w taki tok kolein myślowych, że naprawdę ciężko było Jezusowi ich stamtąd wyszarpnąć.

Ale czasem tak bywa - niby można rozmawiać na ten sam temat, ale ktoś tak mocno siedzi w swoim wyobrażeniu, że ciężko mu się otworzyć na możliwość, że temat jego wyobrażenia może wyglądać zupełnie inaczej. Trochę koloryzując - jakiś namiętny fan lub nawet gracz w piłkę nożną może tak głęboko myśleć przez pryzmat piłki do kopania, że może całkowicie nie rozumieć przyjemności jazdy na rowerze. Jak to, przecież jadąc na rowerze trudno jest kopać piłkę, co w tym przyjemnego...

A to, co Jezus mówił, robiło totalny przewrót nie tylko w głowach jemu współczesnych. Czytając to wszystko dzisiaj, również można absolutnie nie zrozumieć esencji Jego nauk/wykładów. Jak u mnie - interesuję się tą tematyką od kilkunastu lat (fakt, że z kilkuletnią z przerwą), ale dopiero teraz odkrywam, co tu jest najważniejsze...


WIEK ZIEMI, cz. 24, Erozje kontynentów

Kent Hovind
WIEK ZIEMI
cz. 24

Przy teraźniejszym tempie erozji kontynenty za 14 mln lat stałyby się płaskie. Mamy osuwiska, przemieszczenia podłoża, wyniszczanie masy, łuszczenie się skał, lawiny...

Można więc wysnuć wniosek, że jeśli kiedyś tempo erozji było mniej więcej takie samo, jak dzisiaj, to albo góry były X razy wyższe - gdzie każdy X to dodanie np. do Mount Everestu kolejnych ponad 8 km wysokości co 14 mln lat. Czyli przykładowo 5 miliardów lat temu Mount Everest byłby 357 razy wyższy (licząc od poziomu morza), czyli miałby... 3 tys. km! Do księżyca jeszce daleko, ale taka atmosfera kończy się powyżej 2 tys. km, a ostatnie cząstki powietrza są najwyżej na 500 km wysokości. Tak, wiem, to jest totalnie hipotetyczne gdybanie, nawet nieco absurdalne, ale to przynajmniej uzmysławia, co by było gdyby... część dzisiejszych teorii naukowych była prawdą!

... albo świat musi mieć zdecydowanie mniej, niż te miliardy lat. Za tym przemawiają fakty o innych zjawiskach erozyjnych, ja przykładowo te o delcie rzeki Missisipi (ciekawe, czy znalazłbym coś podobnego o naszym polskim Helu...), zasoleniu oceanów czy o powiększaniu się Sahary. 

Możecie polecieć na zachód [w domyśle - na zachód od Florydy] i popatrzeć przez okno. Na całej tej planecie widać potężne ślady erozji, zwłaszcza w obszarach, gdzie rzadko pada. Wielki Kanion musiał być uformowany w przeciągu kilku godzin. Rzeka Kolorado tego nie zrobiła. Więcej o tym przedstawię w cyklu "Kłamstwa w podręcznikach".

W południowym Iraku istnieją ogromne pofałdowania, każde z nich o szerokości nawet do 1,5 km. Wg mnie są to dowody na potężne ilości rwącej wody. Globalny potop jest najlepszym wytłumaczeniem na Góry Zagros w Iraku.

02.01.22-02.02.48

[dalej]
[do początku]


Psalm 16, Zabezpieczona przyszłość


Strzeż mnie, o Boże, bo w tobie szukam schronienia!
Rzekłem do Pana: Tyś Panem moim,
nie ma dla mnie dobra poza tobą.
Marni są ci, którzy trzymają się "świętości" na ziemi;
tych "wielkich" nie chcę nawet znać.
Ci, którzy idą za obcymi [bogami],
pomnażają swoje boleści,
nawet nie wypowiem wargami ich imienia.
Pan jest działem moim i kielichem moim,
to właśnie Ty mój los zabezpieczasz.
Sznury miernicze przydzieliły mi żyzne łany,
i bardzo mi jest miłe to moje dziedzictwo.
Błogosławię Jahwe, który dał mi rozsądek,
sumienie moje napomina mnie nawet nocą.
Stawiam sobie zawsze Jahwe przed swymi oczami
- nic mnie nie zachwieje, bo On jest po mojej prawicy.
Dlatego weseli się serce moje i raduje się dusza moja,
nawet ciało moje spoczywać będzie bezpiecznie,
bo nie zostawisz duszy mojej w grobie.
Ty mi wskazujesz drogę życia:
pełnię radości przy Tobie,
wieczyste rozkosze po Twojej praw
icy.
 

Psalm 16, miks tłumaczeń: BT, BP, BW, BG, norweska 2011

Okazuje się, że z Psalmów można całkiem dużo się dowiedzieć.

Zazwyczaj są to pieśni pisane przez Dawida. Króla Dawida. Tego Dawida, który walczył z Goliatem. Taki mały spryciarz.

Kim był Bóg dla Dawida - widać tutaj właśnie. Był Tym, który zabezpieczył jego przyszłość; Tym, który już do tej pory (do pory pisania tej pieśni) dał mu jakieś żyzne ziemie; Tym, który dał mu rozsądek, wskazuje drogę.

Jak Bóg może wskazać drogę w życiu? Może być tak, że podpowie, jakiego dokonać wyboru. Zdarza się. Jak? Sceptykowi tego nie można wytłumaczyć. Odpowiednie przekonanie gdzieś w środku, "zbiegi okoliczności", odpowiedni czas etc.

Może być też tak, że człowiek może się w tym zagubić - wówczas jedyną drogą, jaką Bóg na 100% pokazał, wspólną dla wszystkich, jest "pełnia radości przy Nim, wieczyste rozkosze po Jego prawicy". Czyli - Państwo Boga.

[inne Psalmy]