wtorek, 24 września 2013

Nowa Ziemia, cz. 1 - Kosmos i to, co nad kosmosem

Dobra. Z powodu kierunku moich ostatnich rozmyślań, postanowiłem wziąć byka za rogi.

Skoro okazuje się, że najważniejsze we wszystkim, o czym opowiadał Jezus, jest to, by chcieć się dostać do Państwa Boga, postaram się dowiedzieć jak najwięcej o tym państwie. Żeby wiedzieć, do czego człowiek miałby chcieć się pchać. Bo może tam wcale nie będzie tak fajnie, a wstęp jest tylko dla tych, co umieją na harfach grać?...

O tym, jak doszedłem do powyższego wniosku, napisałem w poniższych zajawkach:
"Cuda" czy "znaki" Jezusa?
Państwo Boga
Zrobić wszystko, by Żyć?

Nie wiem, co wyniknie ze zgłębienia tej tematyki. Mogę podjąć decyzję, by chcieć tam być, a mogę zdecydować przeciwnie - wtedy żadna wiara w Boga tu, na ziemi, nie będzie miała żadnego znaczenia. Bo w zasadzie celem tej wiary jest to, by z Nim właśnie być, by Żyć.

Czyli jest to typowa decyzja do podjęcia - uwierzyć i przyjąć dar Jezusa - czy nie.

... niebiosa z wielkim hukiem przeminą, żywioły rozpalone ogniem stopią się, a ziemia i dzieła, które są na niej, spłoną (2 Ptr 3,10 BGU). Wygląda na to, że cały ten kosmos, który bada Hovind, rozpadnie się w drobny mak. Czyli co - nie jest on wieczny, ale tylko jako "przedsionek" do tego nieba, w którym "urzęduje" Bóg? Stworzony 6 tys. lat temu jako "opakowanie" naszej planety, naszego domu, a wszelkie "buszowanie" naukowców po kosmosie przypomina tylko próby dotarcia z jednej paczki chipsów do innej/innych, wszystko w ramach tej samej palety czy nawet magazynu?

Coś gdzieś na temat tego "podnóżka" już kiedyś czytałem...

Tak mówi Pan: Niebo jest moim tronem, a ziemia podnóżkiem moich nóg (Iz. 66,1 BW) - czyli mieszkałby Bóg w niebie? Jeśli tak, to jak to może być, że niebo z hukiem przeminie - przecież sam swojego domu nie zburzy...

Znam człowieka w Chrystusie, który przed czternastu laty — czy w ciele — nie wiem, czy poza ciałem — też nie wiem, Bóg to wie — został porwany aż do trzeciego nieba. I wiem, że człowiek ten — czy w ciele, nie wiem, czy poza ciałem, <też nie wiem>, Bóg to wie — został porwany do raju i słyszał tajemne słowa, których się nie godzi człowiekowi powtarzać (2 Kor. 12,2-4 BT) - jakkolwiek absurdalnie brzmi ten fragment. Skoro już jednak ten temat rozważam, to będę się trzymał tego, co jest napisane. A okazuje się tutaj, że jest i "pierwsze" niebo, i "drugie" nawet też, skoro Paweł napisał aż o "trzecim" niebie.

Czyli gdy jest napisane, że niebo z hukiem przeminie, to wcale nie oznacza, że CAŁE niebo, w sensie - wszystkie trzy. Tak, wiem, z naszego obecnego punktu widzenia jest to teza całkowicie absurdalna. Pamiętać jednak trzeba, że my widzimy tylko w trzech wymiarach plus czas, jeśli potraktować go jako czwarty. A co, jeśli mrówka żyje tylko w dwóch wymiarach? Tzn. długość i szerokość, a nie rozróżnia wysokości, bo dla niej to jest tylko zakrzywienie jej przestrzeni, którego ona nie dostrzega? Przy czym dla nas owo zakrzywienie przestrzeni to normalny wymiar, wymiar wysokości, dla mrówki raczej niedostępny. Idąc dalej - w dużym uproszczeniu można by stwierdzić, że włos jest jednowymiarowy. Tylko długi. Bo jak o nim mówić w kontekście szerokości i wysokości? Przecież w przypadku włosa te wymiar prawie nie istnieją. PRAWIE - co sprawia, że jednak ten włos jest widzialny, dotykalny, istnieje.

Więc gdzieś, poza naszym trzy- (cztero) wymiarowym światem może istnieć jakieś niebo, które jest dla nas niedostrzegalne, jak to zakrzywienie przestrzeni dla mrówki, albo jak wysokość włosa. Praktycznie niedostrzegalne, ale jednak może istnieć. Tak jak istnieje włos.

Mało tego - w swoim tekście Paweł zrównoważył pojęcie trzeciego nieba i raju. Więc przynajmniej już wiadomo, GDZIE ten raj jest.

Ok. Już teraz widzę, że nie będzie to temat tylko na chwilę, ale dłuższa zabawa. Później dopiszę więc kolejne części.

[dalej]



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz