niedziela, 21 lipca 2013

WIEK ZIEMI, cz. 1, Cztery pytania

Kent Hovind
WIEK ZIEMI
cz. 1

Istnieją 4 ważne pytania, na które próbują odpowiedzieć wszystkie religie, nie wyłączając ateizmu (który też jest religią - jak bowiem udowodnić nieistnienie Boga? - trzeba w to uwierzyć). Oto one:
1. Kim jestem?
2. Skąd pochodzę?
3. Po co żyję?
4. Dokąd udam się po śmierci?

Odpowiedzi będą uzależnione od tego, w jaki sposób postrzegamy świat. Istnieją dwa poglądy:
1. "Wielki Wybuch uczynił wszystko z niczego". To jest humanistyczny pogląd na świat.
2. "Cóż za wspaniały projekt! Musiał to wszystko wymyślić jakiś wspaniały projektant!". To jest pogląd kreacjonistyczny.
Poglądy te są całkowicie sprzeczne. Jeden z nich jest błędny, a ja uwielbiam wskazywać, który z nich.

Często biorę udział w debatach uniwersyteckich. Do tej pory przeprowadziłem ich już 77 i nie mogę doczekać się następnych, choć trudno mi znaleźć następnych przeciwników. Ludzie niechętnie bronią koncepcji, że wszyscy powstaliśmy ze skały sprzed ponad 4 miliardów lat. Uważam, że teoria ewolucji jest nie tylko głupia, ale przede wszystkim niebezpieczna. Jeśli teoria ewolucji jest prawdziwa, to jak odpowiada na te cztery podstawowe pytania?

1. Kim jestem i jaka jest moja wartość? - Zakładając, że teoria ewolucji jest prawdziwa,
wasza wartość jest równa zeru. Jesteście tylko protoplazmą, która osiadła na plaży. Nie macie żadnej wartości. Jesteście częścią problemu, ponieważ zanieczyszczacie środowisko. Im więcej się Was "pozbędziemy", tym lepiej. Tak właśnie jest, jeśli teoria ewolucji jest prawdą.

2. Skąd pochodzę? - Jeśli teoria ewolucji ma rację, wszyscy powstaliśmy z kosmicznego beknięcia sprzed 20 miliardów lat.

3. Jaki jest cel życia? - Jeśli teoria ewolucji jest słuszna, to życie nie ma żadnego celu, więc możecie robić, co chcecie.

4. Dokąd udam się po śmierci? - Jeśli teoria ewolucji ma rację, to naszym końcem jest trumna, w której przetworzymy się w robaka albo w roślinę.

Jednak Biblia mówi - Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię (Rdz. 1,1). Jeśli jest to prawda, to otrzymamy całkowicie inny zestaw odpowiedzi na nasze pytania. Poza tym powinniśmy dowiedzieć się, kim jest Bóg, poznać jego wolę i ją wykonywać. Tego właśnie diabeł nie lubi. Rzekł do biblijnej Ewy: Czy rzeczywiście nie ze wszystkich drzew ogrodu wolno wam jeść? (Rdz. 3,1). Czy zauważyliście, że pierwsze zdanie wypowiedziane przez diabła było pytaniem, mającym zasiać wątpliwość w Słowo Boże? Jego taktyka jest niezmienna - Szatan chce, żebyś zwątpił w Słowo Boże. Następnie powiedział do Ewy: Na pewno nie umrzecie (Rdz. 3,4). W ten sposób nazwał Boga kłamcą. Jego trzecie zdanie było takie: Gdy zjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg, będziecie znali dobro i zło (Rdz. 3,5). W tym tkwi sedno całej teorii ewolucji, tutaj jest jej początek. To nie Darwin, lecz Szatan zapoczątkował tę teorię w ogrodzie Eden. On chce, żebyś myślał, że możesz stać się jak Bóg, że możesz stać się bogiem. Tak - powstaliśmy z ameby i ewoluujemy. Staliśmy się lepsi, silniejsi i mądrzejsi, aż pewnego dnia zaczniemy przemieszczać się po wszechświecie i odkrywać nowe cywilizacje. Tak jak w Startrek.

Ludzie pytają - czy sądzisz, że istnieją inteligentne formy życia na innych planetach? Odpowiadam - nie. Uczyłem w ogólniaku przez 15 lat i wiem, że nawet na naszej planecie nie ma wystarczająco dużo inteligencji.

Szatan kłamie i nabrał już wiele osób.

Mormoni nauczają, że jeśli jesteś dobrym mormonem, to idziesz do nieba i stajesz się bogiem. A jeśli jesteś dobrą żoną mormona, to też idziesz do nieba, tylko że wiecznie będziesz w ciąży. Moja żona nie chce tam iść. (...*)

Idea, że człowiek może być bogiem, została wprowadzona przez diabła i zrodziła się w ogrodzie Eden. On powiedział: Wstąpię na niebiosa, swój tron wyniosę ponad gwiazdy Boże i zasiądę na górze narad, na najdalszej północy. Wstąpię na szczyty obłoków, zrównam się z Najwyższym (Iz. 14,13-14). Jeśli będziesz głosił kłamstwo wystarczająco długo, głośno i często, to ludzie ci uwierzą**.

Jak widzimy - diabeł chce być Bogiem, jednak to stanowisko jest już zajęte. Dlatego jest wściekły na Boga. Jemu nie może nic zrobić, więc gnębi nas, ponieważ my jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boga. Zastanawialiście się, dlaczego diabeł nas tak bardzo nienawidzi? Bo przypominamy mu Boga! Dlatego właśnie oszukał Ewę mówiąc, że może stać się jak Bóg. Hitler mawiał:

Jeśli chcecie, żeby ktoś uwierzył waszemu kłamstwu, to musicie zrobić tak, jak dwójka moich braci: Kiedy miałem sześć lat, pewnego ranka zbiegłem na śniadanie jako pierwszy i wziąłem ostatniego banana do mojego musli. Wtedy moi starsi bracia zapytali:
- Kent, czy to jest ostatni banan?
- Tak! I jest mój! - odpowiedziałem.

Ilu z Was ma starsze rodzeństwo? Znacie więc to wspaniałe uczucie, kiedy uda się Wam ich przechytrzyć. Tamtego dnia udało mi się to! Oni chcieli mojego banana. Mój brat powiedział:
- Kent, czy wiesz, jak powstają banany?
Odpowiedziałem, że nie, bo i skąd miałem wiedzieć? Miałem przecież dopiero sześć lat. Brat odpowiedział mi:
- W Południowej Ameryce hodują pająki, a gdy umierają, ich odnóża składają się, a na nich rozwija się pleśń. Banany powstają ze spleśniałych odnóży pająków.
- Kłamiecie, chcecie tylko zjeść mojego banana!
- Wcale nie! Przetnij banana i spójrz: są tam czarne punkty, ślady po odnóżach pająka.

Wiecie, przez 3 kolejne lata nie jadłem bananów. Okłamali mnie! Nie uwierzyłbym w to kłamstwo, gdyby nie te czarne kropki. Jeżeli chcesz uwiarygodnić kłamstwo, musisz je uwiarygodnić odrobiną prawdy. Ta technika jest znana i stosowana w marketingu od lat. Łączy się dwie rzeczy, które nie mają ze sobą nic wspólnego. Tak zabija się też szczury: łączy się dobre jedzenie z trucizną. Czy wiedzieliście, że trutka na szczury to w 99% całkiem dobre jedzenie? Jest w niej tylko odrobina trucizny, jednak doskonale zabija.

Taką sztuczkę stosują w reklamach papierosów - łączą je z kowbojami. Jaki jest związek między paleniem Marlboro a kowbojem? Czy wszyscy kowboje palą Marlboro? Nie. Czy jeśli zacznę palić, to automatycznie stanę się kowbojem? Nie. Może będę śmierdział jak koń, ale nie stanę się kowbojem! Tak naprawdę to nikt nie pali - papieros pali się sam, a osoba paląca wciąga jedynie dym. Uważam, że powinni zawrzeć trochę prawdy w tych reklamach. Powinni nadać swoim wyrobom rzeczywiste nazwy: Gnijące Oddechy, By-passy, Złośliwe Raczki, Wysysacze Kasy. Oto prawda w reklamach.

Podobną rzecz robią z piwem - próbują skojarzyć sport z piciem piwa. Co ma piwo do sportu? Agencje reklamowe angażują umięśnionych zawodników i pokazują ich z puszką w ręku. Dają do zrozumienia: "jeśli będziesz pić to piwo, to szybko staniesz się dobrym piłkarzem".

A Biblia mówi, że jeśli będziesz pił, to zniszczysz sobie życie. Ile rodzin zostało zniszczonych przez alkohol? Ilu ludzi zginęło z powodu pijanych kierowców? Biblia ostrzega - nawet nie spoglądaj w kierunku trunku!

Pewien człowiek zapytał mnie: "nie lubi pan piwa?" Nie wiem! Nigdy nie próbowałem. Mam 50 lat i nigdy nie wypiłem ani kropli. Znaczy się - zażyłem kilka razy syropek. "W takim razie skąd pan wie, że jest niedobre, skoro nigdy pan nie próbował?" Odpowiedziałem: "Czy mogę zadać panu pytanie? Czy kiedykolwiek podkładał pan głowę pod ciężarówkę? Skąd pan wie, że się panu nie spodoba, jeśli pan tego nie próbował?" Nie trzeba próbować, żeby poznać, czy coś jest dobre czy złe! Są na to inne sposoby.

Technika mieszania prawdy z kłamstwem jest stosowana również w szkolnych podręcznikach. Moi drodzy, ja lubię naukę, uczyłem w szkole przez 15 lat. Mam doktorat. Nie mam nic przeciwko nauce. (...***) Staram się tylko przestrzec przed trucizną, która jest w książkach. Jestem przeciwny tej części nauki, w której jest trucizna.

* kawałek o Mormonach, nieistotny w polskiej rzeczywistości
** The Third Reich at War, s. 38, wraz z ministrem propagandy Goebbelsem. Zobacz kłamstwo #20 w Dictionary of Quotations, Bergen Evans, Bonanza Book, New York
*** doświadczenie pokazujące różnicę w strzelaniu gumką normalnie i z podejściem naukowym

6.23-21.02

[dalej]
[do początku]


piątek, 19 lipca 2013

To, co Janek chciał powiedzieć, cz. 1.1.

[czyli Ewangelia Jana widziana moimi oczami - podparte porównaniami z różnymi tłumaczeniami polskimi i innymi, "podczytywaniem" słowników, sparafrazowane na - mam nadzieję - prosty, zrozumiały, współczesny język]

Rozdział 1, cz. 1

Na początku było To Słowo, i To Słowo było przy Bogu, i To Słowo było Bogiem. Ono było na początku przy Bogu. Przez Nie powstało wszystko. Z tego wszystkiego, co powstało, nie ma nic, co by powstało bez Niego. W Nim było życie, a to życie było światłem dla ludzi. I to światło świeci w ciemności, a ciemność jej nie opanowała.

Był sobie człowiek, wysłany przez Boga, nazywał się Jan. Ten przyszedł, żeby zaświadczyć niczym świadek o Tym Świetle, żeby wszyscy przez Nie uwierzyli. To nie on był tym światłem, ale miał on o Tym Świetle zaświadczyć.

Na świecie pojawiło się To prawdziwe Światło, które oświeca każdego człowieka. Było na tym świecie i ten świat powstał przez Nie, ale go nie rozpoznał. Przyszło do tego, co było Jego, ale ta Jego własność Go nie przyjęła. Ale tym, którzy Je przyjęli i którzy wierzą w Jego imię, dało prawo stać się dziećmi Bożymi. Ci nie urodzili się z krwi, z woli ciała czy z woli człowieka, ale z Boga. I stało się To Słowo ciałem i zamieszkało między nami, i zobaczyliśmy jego chwałę (["cudowność" - taki niby-blask, poważanie, dumę], jakim syn-jedynak obdarzony jest przez swojego ojca) pełen łaski [życzliwości?] i prawdy.

Jan (mowa o Janie Chrzcicielu) oświadczał o tym publicznie, wołając: To był ten, o którym powiedziałem: ten, którzy przychodzi po mnie, faktycznie przybył przede mną, bo był tu prędzej, niż ja. Z jego pełnego wnętrza wszyscy coś dostaliśmy, łaskę za łaskę [życzliwość za życzliwość? serce wypełnione wdzięcznością? możliwość życia?]. Bo Prawo zostało nadane przez Mojżesza, ale łaska [życzliwość?] i prawda przyszła przez Jezusa Chrystusa. Boga nikt nigdy nie widział, ale ten jedynak, który jest w objęciach Ojca, pokazał nam, kim On jest.

na podstawie: Jan 1,1-18

[dalej]

Kent Hovind, WIEK ZIEMI, Wstęp

Kent Hovind
WIEK ZIEMI
Wstęp

Nazywam się Kent Hovind, przez 15 lat byłem nauczycielem fizyki. Od 14 lat prowadzę seminaria
poświęcone stworzeniu świata, teorii ewolucji oraz dinozaurom.
Nie lubię niedomówień, dlatego powiem, w co wierzę, abyście wiedzieli, o czym będzie moje seminarium. Wierzę, że Pismo Święte jest nieomylnym, natchnionym słowem Boga (2 tym 3,16). Przy okazji - BIBLIA (ang. BIBLE) to skrót od Basic Instructions Before Leaving Earth ("podstawowe instrukcje przed opuszczeniem ziemi") ;) Zalecam jej czytanie, gdyż odchodzi się na długi czas. Musicie być pewni, że podążacie we właściwe miejsce.

Moim obowiązkiem jako chrześcijanina jest udzielić odpowiedzi każdemu, kto pyta o źródło mojej nadziei. Podczas ostatnich 200 lat chrześcijanie nie potrafili sobie poradzić z argumentami sceptyków i ateistów. Pozwoliliśmy, by teoria ewolucji weszła do programu nauczania i wpłynęła na system prawny oraz sposób naszego myślenia. Celem tego seminarium jest zwiększenie Waszej wiary w Słowo Boże; nawrócenie osób, które nie są jeszcze zbawione; zmotywowanie osób wierzących do podejmowania działań dla Boga.

Teraz wiecie, w co wierzę. Ostrzegam, że odwołam się do każdego rodzaju grzechu wspomnianego w Biblii, dlatego prawdopodobnie co najmniej raz nadepnę na czyjś odcisk. Zalecam buty ochronne lub gotowość do cofnięcia nogi.

To nie jest moja żona. To tylko jej zdjęcie. Jesteśmy razem od 30 lat. Mama opowiadała mi, że tuż po urodzeniu wzięła mnie na ręce, złożyła moje dłonie do modlitwy mówiąc: "Panie, proszę Cię, daj mu dobrą żonę". I mówię Wam - On to uczynił! Jak dotychczas - jest wspaniała! Szczerze doceniam moją żonę. Jest pianistką. Ja też kiedyś grałem na pianinie, co wywoływało nieznaczny ból pleców i musiałem przestać. Oczywiście żartuję.

Mamy trójkę dzieci, mieszkamy w Pensacoli, na Florydzie. Nasze dzieci mają 24, 25 i 26 lat. W naszych stronach nazywamy to planowaniem rodziny. Popatrzmy: Eryk jest ewangelistą, więc dużo podróżuje i wykłada nt. stworzenia świata. Jego żona pracuje w naszym dziale finansowym. Dzięki nim, w 2002 roku, zostałem dziadkiem. Następny mój syn, Ken, siedzący za jedną z kamer, razem ze swoją żoną uczynili mnie podwójnym dziadkiem. Ken pracuje w dziale materiałów filmowych, a ona w naszej księgarni. Mam też córkę - jakiś czas temu znalazłem kogoś, kto przejął opłacanie jej rachunków. On zajmuje się działem logistycznym, a ona jest moją sekretarką. Jak widać, nie tylko wierzymy w nepotyzm, ale i praktykujemy go ;) Cała szóstka pracuje z nami i jesteśmy z niej bardzo dumni.

Kolejną częścią naszej działalności jest Dinozaurowy Park Przygody. Jeśli będziecie kiedyś w Pensacoli, musicie odwiedzić to niezwykłe miejsce. Miałem już dosyć tych wszystkich muzeów uczących teorii ewolucji i postanowiłem utworzyć ośrodek uczący o stworzeniu świata. Odbywają się tam zajęcia ruchowe, jest muzeum oraz park rozrywki. Dzieci uczą się o dinozaurach oraz o tym, jak być bliżej Pana Jezusa. W drugim roku po otwarciu zanotowaliśmy 10 tys. odwiedzających - ludzie zainteresowani tym parkiem przyjeżdżają z całego świata, dlatego chcemy przyczynić się do tworzenia podobnych w całym kraju. Bóg powinien odebrać chwałę za swoje stworzenie. Finansują nas ludzie, którzy kochają Boga i dlatego nam pomagają. Kiedy zaczynałem pracę 14 lat temu, powiedziałem Bogu: "Panie, nie chcę chronić mojej pracy prawami autorskimi ani pobierać opłat za seminaria. Wycofam się, jeśli nie zapewnisz mi dochodów". To proste. I Bóg porusza ludzi, którzy przysyłają nam pieniądze. To trwa już około 15 lat i jest niezwykłe!

Moje seminaria nie są chronione prawami autorskimi, więc możecie kopiować i rozprowadzać pomiędzy znajomymi. To niesamowite, w jaki sposób rozwinęła się ta służba, która powstała z niczego.

00-6.23

[dalej]
 

niedziela, 14 lipca 2013

Słowo było PRZY Bogu?

Jan 1,2:

Ono [Słowo] było na początku u Boga. (BW, BP, BG)
The same (The Word) was in the beginning with God. (KJV)

Co znaczy zwrot "u Boga"? Można rozumieć to wielorako. Można być u kogoś na herbatce. U kogoś można pracować.

Słowniki mówią, że w grece użyte tam zostało słowo "pros", które oznacza zarówno "u", jak i kierunek "do", a także bytność lub współdziałanie "z". Najczęściej używane w wyrażeniach wyrażających ruch "do" lub jakąś czynność odbywającą się w kierunku "do" (szli do niego, siekiera do korzenia drzewa przyłożona, zebrały się przy nim tłumy, czy nie ma wszystkich sióstr u nas). Często także jako "naprzeciw", coś jak w wyrażeniu "twarzą w twarz".

Wygląda na to, że w języku polskim brakuje dokładnie takiego słowa, które by to wyrażenie precyzyjnie odzwierciedliło. Ale gdyby zrozumieć ten tekst w ten sposób: Ono (Słowo) było na początku przy Bogu, to wyrażenie to byłoby chyba o wiele jaśniejsze?...

Źródła:
ewangeliczny przekład interlinearny 
słownik biblijny

sobota, 13 lipca 2013

Maria w ciąży.

Maria też nie miała lekko. Maryśka właściwie - bo w tym czasie była młodziutką dziewczyną. I choć zaszła w ciążę nie wiadomo z kim, nie wiadomo jak, i choć ona sama nie miała wątpliwości, co to jest za ciąża, to jednak ludzie wokół... Mała wioska, wszyscy się znają, a tu okazuje się, że młoda dziewczyna zaczyna tyć. Tyć??? Wprawne oko starszych kobiet (a niektóre z nich to typowe "wiejskie baby") od razu rozpoznaje rodzaj "otyłości"... I jak tu żyć w takiej wiosce? Mąż sam jest ciążą zaskoczony (dotąd nie współżyli jeszcze ze sobą - takie zwyczaje wtedy były), sam nie wie, czy się przyznać do niej, czy nie. A jak ją potraktowali rodzice? Młodziutka dziewczyna, ledwie za mąż wyszła, jeszcze nie współżyła, a tu TAKA CIĄŻA??? Może ją jakiś rzymski żołnierz zgwałcił?... Tylko że ona do tego się nie przyznaje, mówi, że anioła spotkała... Piła???

W takiej sytuacji to, że Maria podczas spotkania z Gabrielem, który jej powiedział, skąd i czyja ta ciąża, odpowiedziała mu: "Niech się stanie według woli Jego" - zakrawa na heroizm. Dobrowolnie zgodzić się na nieznaną ciążę w małej wiosce? W ortodoksyjnej religii, gdzie za takie ciąże kamieniowano?...

piątek, 12 lipca 2013

Józef, ojczym Jezusa.

Józef. Ojczym Jezusa. Budował dom. Jego nowo poślubiona żona najpierw wyjechała do swojej kuzynki na kilka miesięcy, a gdy wróciła - była w ciąży. Bez jego udziału, bez jego wiedzy. Musiał uwierzyć jej na słowo w to, co powiedziała. Ale ludzie w wiosce nie uwierzyli - jak to ludzie w wiosce - wiedzieli swoje. Lepiej. Krzywe spojrzenia. I to zniechęcenie - przecież wtedy, przed narodzeniem Jezusa, było tak samo, jak dziś - żadnych znaków od Boga, żadnych cudów, żadnego głosu z nieba. Tylko sny. A przyśnić się może wszystko.

Potem trzeba było opuścić nowo postawiony dom. Choć jeszcze nie na zawsze. Podczas podróży nocowali w stajence - tam Maria urodziła Jezusa. Stajenka, żłobek - skojarzenia na myśl przywodzą te czyste, schludne i ładnie oświetlone, jakie często można dzisiaj zobaczyć w jasełkach. Jak wygląda stajnia dzisiaj? Brudno, mnóstwo kłującej słomy i starego siana, woń zwierzęcych odchodów. Jak wyglądała wtedy?... Było tak źle, że nowo narodzone niemowlę trzeba było położyć w żłobie. W korycie.

A potem trzeba było uciekać. Daleko, do innego kraju, aż do Egiptu. Bez przygotowania, bez języka, bez zapasów, bo przecież to miasto, w którym Maria urodziła, miało być celem tamtej podróży. Ucieczka na żywioł, zupełnie w nieznane. I trzeba było przestać myśleć, że zostawia się za sobą ów nowo postawiony dom, zostawić wszystko.

Nigdy człowiek nie wie, co jeszcze go spotka.

poniedziałek, 8 lipca 2013

... który gładzi grzech świata...

Jan 1,29, Jan Chrzciciel widzi nadchodzącego Jezusa i wskazując na niego, mówi: "Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata".

Gładzi grzech świata. Czasem można usłyszeć to tak często, że człowiek zupełnie nie zastanawia się, o co w tym chodzi. Gładzi? Czyli zgładza. Czyli wytraca, niszczy grzech świata. Niczym jakiś super-bohater, jakiś superman?

Wszystkie polskie tłumaczenia, które w tej chwili mam pod ręką, używają słowa "gładzi": ... który gładzi grzech świata. A co mówią inne?

Norweska: ... który dźwiga grzech świata.
Norweska, tłumaczenie z 2011 roku: ... który wydźwiga grzech świata gdzieś tam, hen.
Rosyjska (RST): ... który bierze (na siebie) grzech świata.
Króla Jakuba (angielska): ... który zabiera grzech świata precz.
W grece użyte jest słowo "airo", które oznacza "podnosić" lub "zabierać precz".

Tyle ze słowników.

Nie wnoszę tutaj nic nowego, bo też i nic nowego tu nie ma. Warto jednak mieć tę świadomość, że ów Baranek Boży nie gładził grzechu świata niczym superman czy mistrz jedi, ale wziął go na siebie, żeby go wynieść z tego świata precz.

Są ludzie i "ludzie"

Są ludzie i ludzie. Tak to się mówi. Ludzie, którzy widzą rzeczywistość taką, jaką jest, i ludzie, którzy za wszelką cenę chcą zobaczyć coś innego, niż jest. I nie jest to tylko domena dzisiejszych czasów.

Jan, rozdział 9. Jezus i jego uczniowie przechodzą obok człowieka, który był niewidomy od urodzenia, nigdy nie widział świata. Ówczesne powszechne wierzenia nakazywały trwać w mniemaniu, że taka ślepota musiała być wynikiem jakiegoś bardzo złego postępowania, jego lub jego rodziców, coś jak dzisiejsze mniemanie o "karze Boskiej", mniejsza z tym. Jezus go uzdrowił, sprawił, że człowiek ten zobaczył świat. Nie tylko usłyszał, ale i zobaczył. Ci, którzy wiedzą, co to znaczy niedowidzieć lub niedosłyszeć, doskonale zrozumieją radość następującą po wyleczeniu takiej dolegliwości. A co dopiero po całkowitym wyleczeniu z całkowitego ubytku.

Tymczasem znaleźli się ludzie, którzy zamiast się cieszyć z tego, że człowiek został wyleczony z wrodzonej choroby, zaczęli zadawać pytania. Pytania, które były zupełnie nie na miejscu: "Czy faktycznie byłeś ślepy?" "Czy to jest faktycznie ten, który był ślepy?" "Jak to się mogło stać, że ślepy już nie jest ślepy?" Aż w końcu ów wyleczony zdenerwował się: "Co jeszcze chcecie usłyszeć? Opowiadałem wam już, ale nie słuchaliście".

Pominąwszy, którzy nie chcieli zaakceptować tego, co się stało - zastanowiło mnie, jak się musiał czuć ten wyleczony człowiek. Nic nie widział przez całe życie. Był żebrakiem. Siedząc przy bramie i czekając na datki, niewiarygodną ilość razy słuchał rozważania przechodniów, kto też zawinił jego kalectwu - on sam, czy jego rodzice. On siedział, a życie przechodziło obok niego. Mógł się mu tylko przysłuchiwać. Aż w końcu, po spotkaniu z pewnym nieznajomym, zaczął widzieć. Zobaczył świat. Zobaczył kolory, latające ptaki, słońce, może deszcz i chmury. Do pełnego szczęścia brakowało mu tylko podzielenia się tą radością z innymi. A gdy się podzielił - co go spotkało? Szydzenie, wyzwiska, totalne niedowiarstwo mimo ewidentnie rzeczywistemu dowodowi w postaci jego samego.

Nauczka dla nas - nauczyć się zobaczyć te rzeczy, które są prawdziwe, mimo że być może całe życie uczono nas czegoś zupełnie innego.